tag:blogger.com,1999:blog-10462703439409796582024-03-05T07:06:07.073+01:00[Z]"Życie jest podłe, pamiętaj dziecko. Nie trzeba umrzeć, aby przeżyć piekło."[Z]CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-90690023921596022892016-02-01T00:28:00.000+01:002016-02-01T00:28:37.689+01:00Epilog "Przeznaczenie i nadzieja" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=5qrTmNDZ-nc" target="_blank">Edwin McCain - I'll be</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Ja będę osobą na której ramieniu możesz sie wypłakać </div>
<div style="text-align: right;">
Ja będę samobójcą z miłości </div>
<div style="text-align: right;">
Będę lepszy kiedy będę starszy </div>
<div style="text-align: right;">
Będę najgłebszym ogniem Twojego życia."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Biała
sala. Tak bardzo ich nienawidził. Czuł się tak, jakby cofnął się w czasie, ale
tym razem nie był młodym, niedoświadczonym ćpunem, który nie ma za co żyć. Nie
czuł przerażenia i strachu, nic go nie dusiło od środka. Nie był fanem
szpitali, ale tym razem był podekscytowany i nie mógł się doczekać, aż to
wszystko się skończy i będzie mógł ucałować swoją żonę, a potem zadzwonić do
Cassandry i powiedzieć jej, aby przekazała Hope, że ma rodzeństwo i niedługo je
zobaczy. Wszystko działo się szybko, a on sam nie pamiętał, kiedy ostatnio tak
bardzo się stresował. Przed zaręczynami? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Pociły mu się ręce i nie
wiedział, gdzie się podziać. Wszystko było już gotowe, a Alice z Rosalie
pomogły mu przyszykować dom. Dobrze. One przyszykowały dom, a on chodził i
marudził, klnąc na Emmetta i Jaspera, którzy się z niego nabijali. Miał
oświadczyć się Isabelli i to nie było takie łatwe. Głupie, przewrotne życie!
Robił tyle niebezpiecznych rzeczy i nie czuł strachu, ale bał się jednego,
krótkiego słowa „nie”, które mogło paść z jej ust na jego pytanie. Teraz
wiedział, dlatego to akurat kobiety były najniebezpieczniejszymi istotami na
ziemi. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ma pan córeczkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Z
zamyślenia wyrwał go głos lekarza. Edward drgnął i zdał sobie sprawę, że
faktycznie słyszy płacz dziecka. Puścił spoconą dłoń Belli, aby przejąć małe
zawiniątko, które delikatnie ułożono w jego ramionach. Spojrzał na mokrą,
okrwawioną twarzyczkę córeczki i przetarł ją leciutko ręcznikiem, którym była
owinięta. Pocałował ją w czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Destiny. Moje małe przeznaczenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Zerwał się z miejsca,
zostawiając niedojedzoną kolację, a Bella spojrzała na niego zaniepokojona i
nadziała na widelec pieczonego ziemniaczka. Martwiła się o Edwarda i znów miała
ochotę zapytać, czy ten, aby na pewno dobrze się czuje. Pytała go o to
wcześniej, to odpowiedział, że tak i owszem, kłamcą był utalentowanym, ale tym
razem jakoś mu to nie szło. Uniosła dłoń z jedzeniem do ust, a miedzianowłosy
padł przed nią na kolana. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>— Isabello Marie Swan — zaczął
drżącym głosem — kocham cię i będę cię kochał wiecznie. Czy zechcesz zostać moją
żoną? <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Nie mogło być tak łatwo. Miał
jeszcze jedno pytanie, które miał zadać w imieniu Hope. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>— I matką mojej córki? <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Byli
już na sali, gdzie Bella mogła odpocząć. Spała, a pielęgniarka przyszła z
Destiny, która po badaniach okazała się okazem zdrowia, choć w ciąży były pewne
problemy. Malutka spała tak smacznie, jak mama. Cullen wyjął telefon i zrobił
zdjęcie, a potem przesłał do Hope, następnie do niej dzwoniąc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jest taka mała! — pisnęła wesoło dziesięcioletnia już dziewczynka. — Kiedy będę
mogła przyjechać do ciebie i mamy? Chcę poznać siostrę. Jak ma na imię? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Destiny, tak, jak ustalaliśmy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Desiny i Hope Cullen — zaśmiała się radośnie. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Przeznaczenie i nadzieja — odpowiedział miedzianowłosy, patrząc na swoją żonę,
która właśnie otwierała oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUA4AspA5Oc_lFZN0KWaG2u4V5I3EGZdDPom1qeHZqxmYAjEmgiqUl1C1w6s-Ec67RSVxmHrIC8PXKF_PnkyY7HFf8vTrAK83nD4ssJ1vqcV6hyn-qCk71u7Te6Y7movQyj0JDi-Gz77Q/s1600/tumblr_m6ki64vK651rqr4dbo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUA4AspA5Oc_lFZN0KWaG2u4V5I3EGZdDPom1qeHZqxmYAjEmgiqUl1C1w6s-Ec67RSVxmHrIC8PXKF_PnkyY7HFf8vTrAK83nD4ssJ1vqcV6hyn-qCk71u7Te6Y7movQyj0JDi-Gz77Q/s320/tumblr_m6ki64vK651rqr4dbo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
__________________________________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>TO JUŻ JEST KONIEC, NIE MA JUŻ NIC. JESTEŚMY WOLNI, MOŻEMY IŚĆ</b> - TAK WCZORAJ ZAKOŃCZYŁA SIĘ MOJA STUDNIÓWKA, A DZIŚ JA ZAKOŃCZĘ TAK TĘ HISTORIĘ, KTÓRĄ PISAŁAM PRAWIE TRZY LATA, A MOŻE I CZTERY? WIELE DO ŻYCZENIA ONA POZOSTAWIA, ALE... I TAK MI JAKOŚ SMUTNO, BO TO TYLE CZASU, TYLE NERWÓW I ŁEZ, I PRZYJAŹNI. WSZYSTKO SIĘ JEDNAK KOŃCZY, ABY COŚ INNEGO MOGŁO SIĘ ZACZĄĆ. UWIELBIAM ZMIERZCH, KOCHAM BELLĘ I EDWARDA, ALE CZAS NA COŚ MOJEGO, NOWEGO, CHOĆ Z CULLENEM I SWAN BĘDĘ CAŁYM SERCEM, SENTYMENTEM I W OGÓLE ZAWSZE. <i>DZIĘKUJĘ, ŻE ZE MNĄ BYLIŚCIE I MAM NADZIEJE, ŻE RAZEM ZE MNĄ POŻEGNACIE TĘ HISTORIĘ, A NIE MNIE! BO JA NIE ODCHODZĘ. </i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
CM Patzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: x-large;"><a href="http://niewinne-grzechy.blogspot.com/" target="_blank">http://niewinne-grzechy.blogspot.com</a></span></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-8873918714756678472016-01-26T16:14:00.000+01:002016-01-26T16:16:05.164+01:0028. "Moja historia"<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=l9PxOanFjxQ" target="_blank">Fall Out Boy - Immortals</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"I jeśli będziemy żyć już na zawsze, zaciągnij zasłony w dół</div>
<div style="text-align: right;">
Moglibyśmy być nieśmiertelni, nieśmiertelni</div>
<div style="text-align: right;">
Choć nie na długo, na długo</div>
<div style="text-align: right;">
Moglibyśmy być nieśmiertelni</div>
<div style="text-align: right;">
Nieśmiertelni"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
pokoju było ciemno i panowała ciążąca cisza. Słyszeli swoje oddechy i
naprzemienne bicie serca. Przez okno wpadał nikły promień światła księżycowego,
ale było go naprawdę niewiele, bo przed położeniem się do łóżka, zasłoniła
starannie zasłonę. Chciała się odciąć od całego świata i problemów, które
miała. Nie było to jednak łatwe, straciła tę obojętność, z którą żyła przez
wiele lat. Nie wiedziała, jak czuć się z nowoodkrytymi emocjami, o których
zdążyła zapomnieć i odzwyczaić się od nich. Była to dla niej całkowita nowość,
ale nie była w tym osamotniona, bo miedzianowłosy czuł się podobnie. Do tej
pory pokazywał swoją prawdziwą twarz przy swojej córce, tylko przy niej. Nie
spodziewał się kogoś nowego w swoim życiu, kogoś, na kim zacznie mu zależeć
bardziej niż powinno. Nie podejrzewał też, że ten ktoś okaże się tak bardzo
problematyczną osobą. Jego, na pozór, spokojne życie, stało się niepoukładane
nawet dla obserwatora. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od choroby
opiekunki, która nie wnosiła do jego życia nic, oprócz tego, że opiekowała się
jego córką, gdy on nie mógł być dyspozycyjny i zajmował się interesami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
No więc? — Ciszę przerwał ciekawy głos kobiety, która swoimi czekoladowymi
oczami, wpatrywała się w mężczyznę. Powiedziała mu swoją historię, a w zamian
oczekiwała tego samego, bo taka właśnie była umowa. Nie spodziewała się jednak,
że będzie tak długo się na to zbierał, a dla niej powiedzenie czegoś o swojej
przeszłości, też było uciążliwe i niemiłe, przywoływało wspomnienia, o których
chciała zapomnieć, bo przecież to tak bardzo zniszczyło jej życie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Miedzianowłosy
spojrzał na Bellę i zaczął głośno się śmiać. Takiej reakcji się po nim nie
spodziewała. Stawiałaby raczej na to, że się zdenerwuje i zirytuje, a potem
wyjdzie bez słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jesteś niemożliwa. Dusiłem to w sobie, a teraz mam ci powiedzieć, a ty, zamiast
poczekać, jeszcze bardziej naciskasz — wydusił w końcu, nadal cicho chichocząc.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bał
się, więc śmiech mógł być naturalną tarczą obronną, aby pokazać, że wszystko
jest dobrze i niczego się nie obawia. Prawda wyglądała tak, że Edward Cullen
nie miał pojęcia od czego zacząć i zaczynał być na siebie zły za to, że w ogóle
taki układ zaproponował. Chciał, aby to, co przeżył, pozostało w zamknięciu i
już nie chciał nigdy tego wyciągać, ale ona… Była niemożliwa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Zacznijmy od pokoju — mruknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Należał do mnie — wyjaśnił krótko. — Mieszkałem w tej posiadłości od dziecka,
razem z rodzicami. W wieku sześciu lat trafiłem do Esme i Carlisle’a. Esme to
siostra mojej matki. Zmarłej matki. Ojciec zresztą też nie żyje — powiedział,
ale nie mógł liczyć na to, że to kobiecie wystarczy. Pewnie tylko bardziej
podsycało jej ciekawość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ale to nie wszystko?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie, nie wszystko. Mówił ci ktoś, że jesteś irytująca? — Uniósł brew. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ty, ale przejdź do rzeczy — mruknęła, marszcząc brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To mi na to pozwól, naprawdę strasznie się wcinasz. Wiem, że ciekawość masz
nieposkromioną, ale ja nie naciskałem, abyś wydusiła z siebie swoją bajkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bajką
na dobranoc ich historie raczej nie były, więc jego słowa śmierdziały ironią i
sarkazmem na kilometr. Próbował jakoś się rozweselić przed wyrzuceniem tego
bagna z siebie, a Bella… Nie krzyczał na nią, bo tymi swoimi docinkami i
pytaniami, pomagała. Tak, głupio to brzmi, ale naprawdę mu pomagała, bo miał
więcej czasu na rozmyślanie o tym, jak to powiedzieć, gdy się z nią droczył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie do końca wiem, o co chodziło ludziom, którzy skrzywdzili moją rodzinę.
Najprawdopodobniej o jakieś długi. Jak mówiłem, miałem sześć lat — przypomniał
— i nie zauważałem takich problemów, jak brak pieniędzy, tym bardziej, że
Masonowie byli bogaci. I tu — mruknął — następna sprawa. Jestem Edward Masen,
nie Cullen, ale nikt o tym nie wie, więc rozumiesz, że chciałbym, aby tak
pozostało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Masen i nikt ma o tym nie wiedzieć, jasne — zaśmiała się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
kiwnął głową i również posłał jej uśmiech, a potem przygasł i jakby zbladł.
Isabella wyczuła, że nadchodzi gorsza część jego historii, więc przysunęła się
do niego i złapała go za rękę, którą on delikatnie ścisnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Byliśmy szczęśliwą rodziną. Ojciec strasznie kochał matkę. Mało pamiętam z tych
dobrych chwil, ale to wiem na pewno. A ja byłem ich oczkiem w głowie. Miałem
wszystko, co chciałem mieć. Tamtego dnia — westchnął — leżałem w swoim pokoju,
tamtym zamkniętym, do którego wtargnęłaś. — Spojrzał na nią karcąco. Gdyby nie
to, że nie poskromiła swojej ciekawości, to nie musiałby jej tego mówić, nie
tak szybko. — Była ze mną mama. Czytała mi chyba. Pamiętam, że wpadł tato i
mama nagle zbladła, porozumiewali się bez słów. Matka prosiła, aby ojciec nie
wychodził i został w pokoju, ale on się nie posłuchał i potem słyszałem jakieś
kroki. Po krótkim czasie tato wrócił do pokoju, barykadując go, ale nie zdążył
zadzwonić po pomoc. Schowałem się pod łóżko, a moich rodziców zabito — wydusił
z siebie, a po jego policzkach spływały łzy. Nie był świadom tego, że płakał. —
Nie wiem, czemu mnie nie szukali. Może założyli, że mnie nie ma, że nie
zdążyliby mnie schować. Albo byli w szoku, że zabili dwójkę ludzi. W każdym
razie siedziałem pod łóżkiem do świtu, a gdy wyszedłem zauważyłem ciała swoich
rodziców. Dalej nie pamiętam… Czarna dziura. Wspomnienia tam się urywają, a
powracają w chwili, gdy zamieszkałem z Cullenami. Mieli ze mną masę problemów.
— Wzruszył ramionami. — Teraz myślą, że wyszedłem na prostą, no wiesz, bez
brudnych interesów. Też byś o tym nie wiedziała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ale wiem, przez Jamesa — wtrąciła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Właśnie, przez Jamesa — mruknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
podczołgała się do Edwarda i przytuliła go. Nauczyła się hamować impulsywne
odruchy, ale nie mogła patrzeć obojętnie na jego łzy. Dopiero teraz dostrzegła,
dlaczego nie wydawał się przejęty jej losem. Sam miał o wiele gorzej. Musiał
patrzeć na śmierć swoich rodziców, był tego świadkiem. Ona przynajmniej miała normalne
i szczęśliwe dzieciństwo, a on nie miał szans zasmakować normalnego życia. Cały
czas widmo tych zabójstw nad nim wisiało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie chcę współczucia — powiedział, kładąc głowę na jej ramieniu i wdychając jej
zapach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To nie współczucie, sama go nienawidzę. To zwykły, ludzki odruch — szepnęła. —
Od dawna takich nie miałam. Wszystko szlag trafił, gdy poznałam ciebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Och, ironio — zaśmiał się. — To samo mogę powiedzieć o sobie i tobie. Wszystko
zmieniłaś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To dobrze? Że tak się dzieje? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
wzruszył ramionami i wciągnął ją na swoje kolana, a ona oplotła go dłońmi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Sam nie wiem. Podoba mi się to, zazwyczaj, ale w większości czasu doprowadzasz
mnie do szewskiej pasji. Z drugiej strony… Strasznie bym się teraz bez ciebie
nudził. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Tak? — Uniosła brew. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Tak — przyznał, a potem jego usta opadły na jej miękkie wargi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Było
gorąco, bardzo ciepło. Miała lekkie problemy z oddychaniem i nie wiedziała, co
było tego przyczyną. Nie chciała otwierać oczu, ale coś było nie tak. Zazwyczaj
czuła się inaczej, gdy się budziła. Otworzyła oczy i napotkała… Właściwie to
ciemność, bo Edward leżał tak wtulony w nią, że niemal na niej. Zaśmiała się,
przypominając sobie, że jest inaczej, bo tym razem nie spała sama. Delikatnie
wyswobodziła się z objęć mężczyzny i odetchnęła, czując przyjemny chłód. Ona
się delikatnie odsunęła, a on zaczął po omacku szukać jej, a gdy na nią trafił,
to przygarnął ją do siebie. Pomyślała, że był uroczy, i że nigdy nie był taki,
gdy był swoich czynów świadomy. Chociaż… ostatniej nocy naprawdę ją zaskoczył.
Od dawna się nie kochała. Uprawiała seks, ostry seks, pieprzyła lub była
rżnięta, ale nie kochała się… Właściwie, nie oszukujmy się, nigdy. Pamiętała,
jak pytała miedzianowłosego, czy się jej nie brzydzi. Zastanawiał się nad
odpowiedzią, ale ostatecznie rzekł, że najwyższy czas zostawić przeszłość za
sobą. Potem nad niczym się nie głowiła, zatraciła się w nim, razem z nim. A
rano nadal był obok, przytulał jej nagie ciało do swojego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Uniosła
się na łokciu i przesunęła wargami po jego policzku. Czuła trzydniowy zarost,
który delikatnie ją drapał, ale wcale to nie przeszkadzało. Było nawet
przyjemne. Wczoraj czuła to delikatne drapanie niemal na całym ciele.
Obserwowała go z niemałym zachwytem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Podoba ci się? — zapytał, wyrywając ją z transu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To, co widzę? — Uniosła brew. — Tak, nawet bardzo. — Odwróciła się do niego i
delikatnie pocałowała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przekręcił
się na bok, obejmując ją w talii i kładąc pod sobą, znów. Obcałowywał
pocałunkami jej szyję i dekolt….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Tatusiu! — Słodki głosik wołał, nieco przestraszony, bo Hope nie znalazła ojca
w jego sypialni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
zerwał się szybko z Belli, najpierw całując ją w nos, a potem wciągnął na
siebie bokserki, a brunetce rzucił swoją koszulę. Ubrali się i miedzianowłosy
wyjrzał z sypialni Belli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Tutaj, księżniczko — powiedział z uśmiechem, a Hope wskoczyła na niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Schowałeś mi się! — krzyknęła i pocałowała ojca w czoło. Zerknęła na Bellę. —
Spałeś tu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Spałem. — A żeby tylko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Hope
uśmiechnęła się pięknie i wskazała rączką na Bellę, więc Edward usiadł z nią na
krawędzi łóżka, a mała spełzła z jego kolan i wtuliła się w kobietę. Isabella
pocałowała ją w czółko i przeczesała jej długie włosy, które miały taki sam
odcień, jak włosy jej ojca. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Od
tamtej chwili wszystko miało być dobrze… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGxXde1WNbh_O2KqaMsVHH0Qah0IOXU0jnSVADQTHa8x5noK-fJvVPDewsKdEnVx24gX1VkAggOduaIEv1abL0khKLeLLDMEF83rRw4gKdJKbVjvTI2I2aHVoKxxsENRzKWdxv8ZX2P6U/s1600/tumblr_mqmhwedR0G1scgkr8o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGxXde1WNbh_O2KqaMsVHH0Qah0IOXU0jnSVADQTHa8x5noK-fJvVPDewsKdEnVx24gX1VkAggOduaIEv1abL0khKLeLLDMEF83rRw4gKdJKbVjvTI2I2aHVoKxxsENRzKWdxv8ZX2P6U/s320/tumblr_mqmhwedR0G1scgkr8o1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
__________________________________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>CZEŚĆ! </b>CO BY TU POWIEDZIEĆ... HM, MOŻE ZACZNĘ OD TEGO, ŻE T<i>O OSTATNI ROZDZIAŁ I CZEKA NAS TYLKO EPILOG, A 1 LUTEGO ROZPOCZYNAM NOWĄ HISTORIĘ.</i> WIELE SPRAW NA AYC ZOSTAŁO NIEDOKOŃCZONYCH, ALE... MUSIAŁABYM ZMIENIAĆ WSZYSTKO. PISAŁAM TEGO BLOGA ZBYT DŁUGO. PRZEZ CAŁE LICEUM WIELE SIĘ NAUCZYŁAM I UWAŻAM, ŻE PISZĘ LEPIEJ. JEŚLI MIAŁABYM BYĆ ZADOWOLONA Z TEJ HISTORII, TO MOJE POPRAWKI MUSIAŁBY BYĆ USUNIĘCIEM WSZYSTKIEGO I ZACZĘCIEM OD NOWA, DLATEGO... TO OSTATNI ROZDZIAŁ, EPILOG, A POTEM NOWA HISTORIA, KTÓRA NIE BĘDZIE FANFICKIEM, ALE CZYMŚ CAŁKOWICIE MOIM, CO MAM W GŁOWIE OD KILKU LAT, JESZCZE ZA CZASÓW PISANIA Z JULKĄ... NAPRAWDĘ DAWNO. NA MOIM PROFILU WIDNIEJE LINK DO NOWEGO BLOGA, NIEDŁUGO DODAM I TUTAJ, NA KOŃCU MOJEGO MARUDZENIA.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;">ROZDZIAŁ JEST, JAKI JEST. ZARYS TEGO, CO MIAŁO BYĆ, WIDMO TEGO, CO JEST. SZKODA, ŻE TAK SIĘ TO POTOCZYŁO. W KAŻDYM RAZIE ZNAM JUŻ SWOJE BŁĘDY I Z NASTĘPNYM BLOGIEM TAK NIE BĘDZIE. MAM NADZIEJĘ, ŻE ZOSTANIECIE ZE MNĄ NA NIE ZMIERZCHOWEJ HISTORII. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;">A W SOBOTĘ STUDNIÓWKA! NO, I STRACH PRZED MATURĄ :D.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Link do nowego bloga, który startuje 1 lutego:</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
<a href="http://niewinne-grzechy.blogspot.com/" target="_blank">http://niewinne-grzechy.blogspot.com</a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Pozdrawiam po raz przedostatni,</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
CM Pattzy!</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-44443780119976260192015-12-31T02:02:00.000+01:002015-12-31T02:02:12.017+01:0027. "Wątpliwości" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=f0EQlIzPowM" target="_blank">Black Veil Brides - In the End</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"W końcu </div>
<div style="text-align: right;">
Gdy rozpływasz się w nocy.</div>
<div style="text-align: right;">
Kto opowie historię Twego życia?</div>
<div style="text-align: right;">
I kto zapamięta Twoje ostatnie pożegnanie?</div>
<div style="text-align: right;">
Ponieważ to koniec, nie boję się,</div>
<div style="text-align: right;">
Nie boję się umrzeć."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
życiu każdego człowieka były sprawy, których po prostu nie chciało się
poruszać, a jedynym pragnieniem było o nich zapomnieć tak, jakby nigdy się nie
wydarzyły. Los potrafił być bardzo wredny, ponieważ zapominało się wiele
szczęśliwych chwil z dzieciństwa, ale pamiętało się te, które najbardziej ranią
ludzką psychikę. Nie pamięta się chwil, gdy wszystko było dobrze i uśmiech nie
schodził z ust, ale we wspomnieniach pozostają momenty, w których cierpimy i
widzimy lub słyszymy rzeczy, których nigdy nikt nie powinien zrobić albo
wypowiedzieć. Nie da się tego wytłumaczyć człowiekowi, który z całych sił
próbuje zapomnieć. Może jacyś psychologowie mają na to wyjaśnienie, ale
zraniona osoba nie będzie potrafiła przyjąć tego do wiadomości. Jeszcze gorzej
jest, jeśli z całych sił się próbuje, a nagle pojawia się ktoś, kto niszczy
złudny, wytworzony ład i porządek, wprowadzając do życia dawne koszmary. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Był
wściekły i bezsilny, nie miał pojęcia, co zrobić. Nie mógł jej przecież
wyrzucić, choć miał na to wielką ochotę, ale już raz pozbył się jej ze swojego
domu i skończyło się wspólnym przesiadywaniem w jakimś zamknięciu. Bella
zrobiła źle. Nie dość, że szukała klucza, naruszając jego prywatność, bo
przecież miał go schowanego w swoim gabinecie, to weszła do tego piekielnego
pokoju, o którym istnieniu chciał zapomnieć, nigdy nie otwierać tamtych drzwi.
Jej przepraszam nic nie dawało, a poza tym mógł się założyć, że nie było
szczere. Nie żałowała, że tam weszła i nie miała zamiaru odpuścić. Widział to
po jej ciekawskich oczach, które czujnie badały każdą jego reakcję. Czego on
się po niej spodziewał? Po tej małej, wszędzie wtykającej nos osóbce? Że odpuści?
Dobre sobie. Powinien był wiedzieć, że kobieta nie odpuści i będzie chciała
dowiedzieć się, co było za tymi drzwiami. Nie podejrzewał jednak, że zrobi to w
taki sposób, szukając klucza i się tam włamując. Stawiał raczej na opcję
rozmowy z nim, naciskania, aby powiedział, co się tam znajduje, pokazał. I
przez zaufanie, które między nimi się budowało Edward pozwalał wybiegać sobie w
przyszłość, myśleć, że może powinien komuś o tym powiedzieć, bo to sprawi, że
będzie mu lżej. Może byłaby to Bell, ale ona wszystko zniszczyła tym okropnym
wtargnięciem, do miejsca, o którym nie powinna na razie nic wiedzieć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jeszcze więcej pytań? — prychnął. — Wygląda na to, że będziesz musiała poradzić
sobie z niewiedzą. — Odsunął ją od siebie. Przytłaczała go w tamtym momencie i
sprawiała, że nie mógł oddychać. Widział wnętrze tego pokoju po raz pierwszy od
wielu lat. Walczył z tym strachem, zamykając go na klucz w tamtym
pomieszczeniu, a ona otworzyła to, jak jakąś puszkę Pandory, wypuszczając
wszystkie złe wspomnienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Co to za pokój, Edwardzie? — zapytała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Mężczyzna
prychnął i wywrócił oczami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Myślisz, że ci powiem? Tak nagle, bez żadnego problemu powiem tobie o tym, co
chowałem przez tyle lat? Z jakiej racji? Co ja wiem o tobie, Bello? —
Obserwował ją. — Pomagam kobiecie, której prawie nie znam. Nie wiem, czemu
jesteś, a raczej byłaś, dziewczyną Jamesa. Nie mam bladego pojęcia, czemu się
wpakowałaś w takie bagno. I wiesz co? — warknął. — Nie wypytuję, bo wiem, że to
mogą być bolesne wspomnienia. Takie, o których nie chcesz mówić, a ty wtrącasz
się wszędzie! Ten pokój był właśnie taką sprawą, o której chcę zapomnieć, a ty
to wszystko zniszczyłaś! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Przepraszam! Byłam ciekawa! — westchnęła. Głupio się czuła. Nie powinna tego
robić, ale chęć odkrycia jego „sekretu” była zbyt wielka. Nie mogła tej
ciekawości powstrzymać, a nawet nie chciała i nie próbowała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Byłaś ciekawa. Tak, to wiele tłumaczy! — powiedział i odsunął się od drzwi,
mocno szarpiąc klamkę, chcąc sprawdzić, czy na pewno dobrze je zamknął. — Nie
idź za mną — dodał, nie patrząc na Bellę i odchodząc, a klucz wkładając do
kieszeni spodni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wszedł
do swojego gabinetu, gdzie od razu do szklaneczki nalał sobie whisky. Nie
chciał się na nią drzeć. Jeszcze przypadkiem Hope by ich usłyszała, a nie
chciał martwić swojej córki wrzaskami. Kłótnie nie były dla dzieci dobre i
chciał jej tego oszczędzić. Poza tym nie chciał też wyżywać się na Belli, choć
był taki wściekły właśnie przez nią. Wolał to wszystko przemyśleć na spokojnie,
napić się, zrelaksować, jeśli to możliwe, i potem porozmawiać z brunetką. To
było o wiele doroślejsze, niż wzajemne wydzieranie się na siebie i
wykrzykiwanie argumentów, i to nie całkiem składnych. Isabella broniła się tym,
że była ciekawa, ale to w żaden sposób jej nie usprawiedliwiało i ona doskonale
wiedziała, że w tej bitwie była na przegranej pozycji, bo to ona zrobiła źle i
schrzaniła całą sprawę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
wiedział, ile czasu minęło, ale czuł się znacznie lepiej, więc wstał i
przeszedł do swojej sypialni, gdzie pozbył się garnituru, a potem poszedł do
swojej córki. Cassie właśnie szykowała ją do spania po kąpieli, rozczesując jej
długie włoski. Musiało minąć sporo czasu, skoro mała była już w domu i po
kąpieli, ale nie wiedział dokładnie, która była godzina, bo nie spojrzał na
zegarek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Edwardzie. — Uśmiechnęła się do miedzianowłosego, a on odwzajemnił ten gest i
kiwnął głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Dzięki, Cassandro, dzisiaj ja jej pomogę — powiadomił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Niania
pocałowała małą Hope w policzek i wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi. Edward
usiadł koło córeczki i wziął od niej grzebień. Rozczesał do końca jej kosmyki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Podsuszymy trochę, abyś się nie przeziębiła — oświadczył i poszedł po suszarkę,
a potem podłączył ją do gniazdka przy łóżku i zajął się mokrymi włoskami
córeczki. — Jak minął dzień? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Całkiem fajnie — powiedziała, machając nogami. — Szkoda, że nie możemy wyjść
razem w trójkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ja, ty i Cassie? — Uniósł brew, bo jego córka nigdy nie oczekiwała takich
wypadów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie, głuptasku! — zaśmiała się i spojrzała pobłażliwie na ojca, tak, jakby to
on był dzieckiem, a nie ona. — Ja, ty i Bella. Lubisz Bellę, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Och, tak, żabko, lubię Bellę. Hm, wiesz? — Wyłączył suszarkę i posadził małą na
swoich kolanach. — Może kiedyś zorganizujemy taki wypad — oświadczył, całując
córkę w skroń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Naprawdę?! — pisnęła, natychmiast szeroko się uśmiechając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Naprawdę, a teraz sio, do łóżka. — Zaczął ją łaskotać, a Hope wskoczyła pod
kołdrę. Edward położył się koło niej i ją do siebie mocno przytulił, cicho
nucąc melodię, która zawsze ją usypiała. Sam przy niej zasypiał. Najpierw
śpiewała mu ją jego matka, a potem ciocia Esme. Mocniej przytulił córkę i
zaciągnął się jej zapachem. Nie mógł jej odmówić. Chciała spędzać czas z Bellą,
bo ją polubiła i mężczyzna o tym wiedział. Z jednej strony nie miał nic
przeciwko, a z drugiej martwił go ten fakt, bo nie wiadomo było, jak się
potoczą sprawy między nim a kobietą, więc nie wiadomo, ile jeszcze Isabella
zagości w ich życiu. Bał się tego, że jego córeczka się do niej przywiąże, a
potem będzie sobie musiała poradzić z odejściem brunetki. Nie chciał jej na to
narażać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Czekał
z malutką, aż ta zaśnie, a potem pocałował ją w czoło i wyszedł z pokoju,
zamykając za sobą drzwi. Miał dość tego dnia, ale musiał załatwić sprawę z
Bellą, bo wiedział, że to nie da mu spać. Nie poszedł do siebie, ale do niej i
zapukał cicho, a potem wszedł. Kobieta leżała na łóżku, ale nie spała. Widział
światło z wyświetlacza jej telefonu. Wyglądała na smutną. Tknęło go coś, ale
zaraz przypomniał sobie, że to nie on zawalił sprawę, a ona. Poza tym, od kiedy
zaczął się przejmować uczuciami innych? Wiedział, że odkąd ją poznał, ale
niezbyt skutecznie starał się to w sobie stłamsić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
obwiniała się za to wszystko i cały dzień nie mogła na niczym się skupić. Już
kilka razy chciała pójść do Edwarda, ale nie wiedziała, co miałaby powiedzieć,
oprócz tego, że było jej przykro, że przeprasza, ale była ciekawa. Nadal nie
miała innych argumentów na swoją obronę, bo te inne argumenty nie istniały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Przeszkadzam? — zapytał, a ona odwróciła się w jego stronę i wzruszyła
ramionami, a potem spojrzała na niego, odkładając telefon. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie — powiedziała i westchnęła ciężko. — Chcesz na mnie nakrzyczeć, bo jeśli
tak… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Hej, hola, spokojnie — mruknął i przysiadł na krawędzi łóżka. — Schowaj ten
swój bojowy nastrój do kieszeni. Nie przyszedłem się kłócić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wyglądała
na zdezorientowaną i właśnie taka była. Schrzaniła, oczekiwała na niezłą burę,
a on przychodzi taki spokojny? Coś jej nie grało, ale jeszcze nie wiedziała, co
dokładnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ale nie powiesz i też, co to za pokój, prawda? — Uniosła brew. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zaśmiał
się i pokręcił głową, a potem położył się na plecach, na jej łóżku. Wodziła za
nim wzrokiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie, nie powiem. Nie teraz. W ogóle nie chcę o tym mówić, Bello, czemu tak
naciskasz? — westchnął. — Najpierw ty — mruknął po chwili. — Powiedz mi swoją
historię — poprosił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Spięła
się i obserwowała go czujnie. To wydawało się fair. Ona chciała wiedzieć o nim
wszystko, ale nie mówiąc nic o sobie. Nie mogła zjeść ciastka i mieć ciastko.
Kiwnęła zrezygnowana głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Miałam kochających rodziców. Właściwie to… miałam wszystko, co chciałam,
Edwardzie. Dom, rodzinę, pieniądze, znajomych, plany — westchnęła, uśmiechając się
blado. — Do dnia, w którym odkryłam, że matka i ojciec się rozstają, bo on miał
inną. Wtedy wszystko zaczęło się sypać. Ojciec zniknął, nienawidzę go za to, a
mama z każdym dniem była w gorszym stanie, aż… Zostałam sama. Długi, długi,
długi… Nie za wiele pamiętam z tamtego okresu. Wiem, że ktoś chciał się na mnie
zemścić, gonili mnie i wtedy znalazł mnie James. — Spojrzała na
miedzianowłosego. — Uratował mnie, więc byłam jego dłużniczką. Musiałam spłacić
dług. Pamiętam pierwszą noc. Bałam się, byłam zagubiona, ale… Każda kolejna
przychodziła coraz łatwiej, a ja poczułam się stabilnie. Wiedziałam, że to złe,
ale nic mi nie groziło. W dodatku stałam się ulubienicą Jamesa. Wtedy się z
tego cieszyłam — zaśmiała się gorzko. — Potem jakoś to leciało, aż do telefonu
Cassie. Wylądowałam tutaj i… resztę historii już znasz — zakończyła, wzruszając
ramionami. — W skrócie byłam smutną dziewczyną po rozstaniu rodziców. Ojciec
miał mnie gdzieś, a matka się zachlała, więc zaczęłam się puszczać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zmarszczył
brwi, patrząc na nią. Nie wydawał się zdziwiony. Właściwie to spodziewał się
takiej lub podobnej historii. Nie było w tym nic chamskiego, współczuł jej, ale
wiedział, że nikt nie przeszedł tego, co on. Nie uważał, że cierpiała mniej.
Dla każdego coś innego, dla niej mogło to być okropnym przeżyciem, a on… On
chętnie by się z nią zamienił, może wtedy byłaby bardziej normalny? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Teraz ty — powiedziała Bella, kładąc mu dłoń na policzku. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Teraz ja… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDapQ3Fn5nED1yZTGB4P6OCyFFMleW-j-Dm8AluZwjBBhLis3z0qzoWGab6r-NYJCQ69crwiTmnEtrwnvn2DAz3qpe2xQOGUhDqvm7p2CsSLGhCVnmX1GAJrbKd0Z4-IUvyMWyOvoWPY0/s1600/tumblr_m740kcKgsG1r97yy1o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="185" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDapQ3Fn5nED1yZTGB4P6OCyFFMleW-j-Dm8AluZwjBBhLis3z0qzoWGab6r-NYJCQ69crwiTmnEtrwnvn2DAz3qpe2xQOGUhDqvm7p2CsSLGhCVnmX1GAJrbKd0Z4-IUvyMWyOvoWPY0/s320/tumblr_m740kcKgsG1r97yy1o1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
__________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CZEŚĆ! STRASZNIE SIĘ CIESZĘ, ŻE UDAŁO MI SIĘ WSTAWIĆ PRZED NOWYM ROKIEM. DZIEŃ, BO DZIEŃ, ALE JEDNAK. OBIECAŁAM SOBIE, ŻE NIE PÓJDĘ SPAĆ, DOPÓKI NIE WSTAWIĘ ROZDZIAŁU. MOŻE ZABRZMI TO ŹLE, ALE NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ, AŻ SKOŃCZĘ TEGO BLOGA. MOŻE KTOŚ SIĘ DOKOPAŁ [A JA WIEM, ŻE KTOŚ TAK, BO ZOSTAWIŁ KOMENTARZ O SZABLONIE! <3] DO MOJEGO NOWEGO BLOGA C: ZASKOCZENIE DLA OSÓBEK, KTÓRE MNIE ZNAJĄ OD DAWNA, JEŚLI TAKIE SĄ, MOJE POPRZEDNIE, CZTERY ALBO I NAWET PIĘĆ, BLOGI BYŁY O ZMIERZCHU, A TERAZ... A TERAZ NIE! MAM SZABLON, MAM ZWIASTUN, MAM UZUPEŁNIONE ZAKŁADKI, MAM NAPISANY PROLOG I POŁOWĘ PIERWSZEGO ROZDZIAŁU. NIEDŁUGO DOSTANIECIE LINKI, ALE NAJPIERW UPORAM SIĘ Z TĄ HISTORIĄ. MOŻLIWE TEŻ, ŻE WSTAWIĘ PROLOG I DAM WAM LINKA JUŻ W NASTĘPNYM ROZDZIALE TUTAJ, ALE TO SIĘ JESZCZE ZOBACZY, A WY JAK WOLICIE? </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">MAM NADZIEJĘ, ŻE JAKOŚ DAŁO SIĘ PRZEBRNĄĆ PRZEZ TEN ROZDZIAŁ. ILE JESZCZE PLANUJĘ? ZOBACZĘ. DWA, TRZY. NIE WIĘCEJ. PROWADZĘ TEGO BLOGA OD GIMNAZJUM, A KOŃCZĘ JUŻ LICEUM :D TROCHĘ MINĘŁO. WSZYSTKO, CO DOBRE SIĘ KIEDYŚ KOŃCZY I ZA JAKIŚ CZAS PRZYJDZIE CZAS NA AT YOUR COMMAND, ALE TO ZA JAKIŚ CZAS!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">BUZIOLE XX</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy.</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-88957282447348079162015-11-28T17:09:00.003+01:002015-11-28T17:09:40.203+01:0026. "Krwawy pokój" <div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=W8lRZrvz9Jc#t=78" target="_blank">Hollywood Undead - Mother Murder</a></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
"Budzę się w środku obłędu, którejś nocy,</div>
<div style="text-align: right;">
z kilkoma łzami na mojej poduszce.</div>
<div style="text-align: right;">
I na moim nożu jest krew,</div>
<div style="text-align: right;">
która samotnie plami kartki</div>
<div style="text-align: right;">
ale spłynęły z tej strony.</div>
<div style="text-align: right;">
Czyja to może być krew?</div>
<div style="text-align: right;">
Twoja czy moja?</div>
<div style="text-align: right;">
Weź nóż i przekręć go</div>
<div style="text-align: right;">
Gdzie moje serce?"</div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Cięcie. Scena pierwsza. Cięcie.
Scena druga. Cięcie. Zmiana scenariusza. Nikt nie jest przygotowany na zmiany,
jeśli ich nie planuje. Poukładane życie nagle sypie się i plan, według którego
żyłeś nagle ma wiele wad. Widzisz to, co robiłeś źle, i to, co było
nieodpowiednie. Nie możesz pojąć, dlaczego dostrzegłeś to dopiero teraz? Tak
późno zauważyłeś, że twoje dotychczasowe życie miało w sobie tyle błędów i było
tak mało warte. To przerażające. Byłeś ślepcem zapatrzonym w korzyści, nie
obchodziło cię to, jak doszedłeś do celu. Ważne, że się udało. Nieważne, że po
trupach. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 17pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-indent: 17pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Znowu
wszystko było takie samo. Budziła się w pokoju, który jeszcze jakiś czas temu
zajmowała. Czuła się tak, jakby te całe więzienie, które zdarzyło się jej i
Edwardowi w ogóle nie miało miejsca. Różnica była taka, że nie pełniła w tym
domu już funkcji opiekunki. Cassie wróciła i Bella nie musiała się opiekować
małą Hope, a mimo to zabawa z dziewczynką sprawiała jej wiele przyjemności. Kontakty
z Edwardem też miała coraz lepsze. Dogadywali się, ba, można nawet powiedzieć,
że z przyjemnością spędzali z sobą czas. Powoli zmieniali o sobie zdanie.
Cullen zaczynał rozumieć, że ta cała Swan wcale nie była taka zła za jaką się
podawała. A ona niemal całymi dniami zastanawiała się, dlaczego miedzianowłosy
udaje dupka, którym w rzeczywistości nie był. Był za to kochanym ojcem i
całkiem niezłym towarzyszem do rozmów. To wszystko było takie niezrozumiałe.
Jeszcze jakiś czas temu pomyślałaby, że takie życie nie jest w zasięgu jej
ręki, nie uwierzyłaby, gdyby ktoś jej powiedział, że odwróci się od Jamesa i
będzie próbowała uciec od tamtego życia. A właśnie tak się stało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Bello, czy ty mnie słuchasz? — zaśmiał się Edward, patrząc na brunetkę, która
mechanicznie jadła swojego omleta, patrząc w jeden punkt. Oczy Bell skierowały
się na mężczyznę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Wybacz — szepnęła z lekkim uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jestem aż taki nudny? — zaśmiał się cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Szybko
pokręciła zaprzeczająco głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie, nie. Spokojnie — mruknęła. — Właśnie myślałam, że to wszystko jest śmieszne.
Znaczy, no nasze kontakty. W sensie wiesz… Jeszcze jakiś czas temu…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Rozumiem. Fakt, zabawne to wszystko — przyznał jej rację, kiwając głową. —
Jakoś tak się stało. Narzekasz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie śmiałabym, jeszcze byś się zezłościł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Lubisz mnie złościć — zauważył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Śmiesznie wtedy wyglądasz — podłapała, zaczynając się z nim sprzeczać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
uniósł brew w pytającym geście i w milczeniu wrócił do swojego omleta. Ja jej
dam śmiesznie, pomyślał i pokręcił niezadowolony nosem. Miał coś już
powiedzieć, ale w tej chwili do kuchni weszła, szurając nogami, zaspana Hope i
wyciągnęła ręce w stronę ojca. Edward wstał i przygarnął ją do siebie, całując
w czółko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Cześć, księżniczko — szepnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
uśmiechnęła się pod nosem. Mogłaby przywyknąć do takiego życia i oglądać taki
obrazek na co dzień. To naprawdę było dla niej wspaniałe. To, jak bardzo jej
życie się zmieniło i względnie stało się normalne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
No
i jak to bywa w normalnej rodzinie, którą nie byli, ale nikt nie zabroni jej
tak myśleć, Edward poszedł do pracy. Nie mówiła mu tego, ale zawsze czekała na
jego powrót, a gdy wracał kamień spadał jej z serca. Bała się, że coś mu się
stanie, bo znała Jamesa i wiedziała, że teraz nic się nie dzieje, ale właśnie o
to chodziło Moore’owi. Chciał, aby poczuli się bezpiecznie, a potem zaatakuje w
najmniej spodziewanym momencie. I bała się, że nie będzie chciał skrzywdzić
tylko jej, ale i Edwarda albo, co gorsza, malutką Hope. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Cassie
wyszła na zakupy, więc Isabella była sama w wielkim domu. Nie znała całej
posiadłości, a przecież jakiś czas w niej mieszkała. Było ciepło, więc wyszła
na zewnątrz i usiadła na tej samej huśtawce, na której spoczęła podczas
pierwszej nocy w tym domu, gdy zatrzasnęły się drzwi i nie miała jak wejść do
środka i, co było zmazą jej dumy, pomógł jej Edward. Zaśmiała się na to
wspomnienie. To było przecież stosunkowo nie dawno, a tyle się zmieniło. Teraz
darłaby się ze śmiechem, aby jej otworzył, bo utknęła na dworze. Tak, naprawdę
wiele się zmieniło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wróciła,
gdy zaczęło kropić. Pogoda najwyraźniej potrafiła być tak samo kapryśna i
pogodna jak życie, bo ciągle coś się zmieniało wbrew woli. Nie dało się
zapanować nad zmianami klimatycznymi i nad życiem chyba też nie, bo nikt nie
wiedział, co się stanie. Dar przewidywania przyszłości byłby przydatny dla ludzkości,
ale wtedy wszystko straciłoby swój urok tajemniczości i moc zaskakiwania. Tak
źle i tak niedobrze. Trudno człowiekowi dogodzić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Szła
do swojego pokoju, gdy zerknęła na drzwi, które były zamknięte, a jej nie wolno
było tam wchodzić. Była w domu sama, Edward wróci późno, Cassie z Hope pewnie
schowali się przed ulewą w jakimś sklepie, bo lekka mżawka przerodziła się w
wielką mżawkę. Przygryzła wargę. Przypomniała sobie, że gdy myszkowała w
gabinecie Edwarda to w szufladzie, na samym jej dnie, znalazła woreczek z
kluczem. Wcześniej uważała to za coś nieważnego. Jaka była głupia! To musiał
być ten klucz. Niewiele myśląc, choć wiedziała, że nie powinna, skierowała się
do gabinetu Edwarda i rzuciła się jak wygłodniała lwica na komodę, wyciągając z
niej klucz. Był zwykły, niepozorny, zwykły klucz do zwykłych drzwi. Nie tracąc
czasu wróciła na korytarz i stanęła przed drzwiami takimi, jak wszystkie inne
na posesji, ale te, jako jedyne, nie licząc tych do piwnicy i na strych, były
zamknięte. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
wsunęła kluczyk do zamka, lekko zaskrzypiało i stawiało opór, ale to dlatego,
że drzwi musiały bardzo długo stać zamknięte. Z małym wysiłkiem przekręciła
zamek, coś strzyknęło, a drzwi puściły i uchyliły się z lekkim skrzypnięciem.
Wstrzymała oddech i przygryzła dolną wargę, pchając drzwi. Uchyliły się
całkowicie, ale w środku było bardzo ciemno. Właściwie to nic nie było widać. Czuła
zimny dreszcz. Nieco obawiała się tego, co tam zobaczy, bo gdyby to nie było
nic ważnego to pokój byłby do zwykłego użytku, prawda? Przesunęła dłonią po
ścianie, szukając włącznika i cofnęła dłoń, czując pajęczynę. Nienawidziła
pająków i tego lepkiego gówna, jednak światło było jej potrzebne, więc znów
położyła dłoń na ścianie i macała włącznika, krzywiąc się, gdy napotkała jakąś
pajęczynę. W końcu zapaliło się światło. A właściwie prawie, bo lampka mignęła,
zajarzyła lekkim światłem, a potem zgasła. Super, żarówka zdechła, pomyślała
Bella. Szybko zbiegła do kuchni i wzięła latarkę oraz nową żarówkę i drabinkę.
Wróciła do pokoju i nie rozglądając się znalazła żyrandol, postawiła drabinkę i
trzymając latarkę w zębach wymieniła ją. Wróciła do włącznika i zapaliła go, a
potem rozejrzała się po pomieszczeniu i to, co zobaczyła… Cóż, spodziewała się
wszystkiego, ale nie dziecięcego pokoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Ściany
były wyblakle niebieskie z paskami tapety w samolociki. Na ścianie
przeciwległej do łóżka stał regał mebli z biurkiem. Na półkach było pełno
figurek aut, dinozaurów i składanych samolotów oraz pluszaków, znalazły się też
książeczki dla dzieci. Na dywanie były porozwalane w kącie klocki lego, do
połowy ułożony jakiś domek i kilka ludzików. Zwykły pokój chłopczyka. Bella nic
z tego nie rozumiała. Podeszła do okna zakrytego czarną zasłoną i odchyliła je.
Firany były szare, wyblakłe, spadały z nich serpentyny pajęczyn, a gdy pająki
poczuły ruch to pochowały się w zakamarkach. Brunetka odskoczyła jak oparzona i
wylądowała na łóżku. Poczuła coś pod sobą, usiadła i wyjęła spod narzuty miśka.
Wymemłanego, wytulanego, takiego najlepszego, które dziecko wszędzie ciągnie za
sobą, bo to jego ukochana zabawka. A potem zobaczyła podrapane panele, jakby
paznokciami wyżłobione, pod łóżkiem i częścią dywany. Wstała i odsunęła
posłanie, a potem krzyknęła, zakrywając usta dłońmi. Czy to były plamy po
krwi?! Bella spojrzała spanikowana po całym pomieszczeniu. Zauważyła takie same
ślady na ścianie. Krew. To musiała być krew. Zaczęła szybciej oddychać. To był
jakiś słaby żart? Bo wcale nie było jej do śmiechu. Podeszła do komody i
zmarszczyła brwi, dotknęła okurzonych ramek i przesunęła dłonią po szkle,
ścierając grubą warstwę kurzu. Na zdjęciu był uśmiechnięty miedzianowłosy
chłopiec z rodzicami. I to był Edward. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Usłyszała
coś. Myślała, że to Cassie i Hope wróciły. Odwróciła się, chcąc wybiec z pokoju
i zamknąć drzwi, ale nie mogła. W przejściu stał Edward. Bella przygryzła
wargę. Wiedziała, że ma problem. Widziała to po jego wzorku. Patrzył na nią
tak, jak podczas pierwszych spotkań. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Skąd masz klucz? — wysyczał wściekle. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ja… byłam ciekawa — powiedziała bez sił. Co miała robić? Kłamać, że klucz był w
drzwiach? Pewnie. Sama doszła do tego, że od lat nikt tutaj nie wchodził.
Przyjrzała się Cullenowi. Patrzył tylko na nią, nie rozglądał się po pokoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To był twój pokój? — zapytała Bella. — To krew? — Wskazała na podłogę i ścianę.
— Co się tu… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Dość! — krzyknął miedzianowłosy. — Wynoś się z tego pokoju! Głucha jesteś?
Wypierdalaj stąd! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zaskoczona
wyszła z pokoju, mijając mężczyznę, a on z trzaskiem zamknął drzwi, przekręcił
klucz i oparł się o ścianę zamykając oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Edward. — Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Ani drgnął.
Przytuliła go delikatnie. — Edwardzie — powtórzyła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie mogłaś się posłuchać. Pewnie, że musiałaś tam wejść. Wpieprzać się tam,
gdzie ciebie nie potrzeba! — wysyczał przez zaciśnięte zęby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ja…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Co ty? Ty nie chciałaś? Nie wiedziałaś? Ty musiałaś? Co ty, Bello? Powiedziałem
wyraźnie! I jeszcze myszkowałaś w moim gabinecie za kluczem! — powiedział,
odpychając ją od siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wzięła
głęboki wdech i znów do niego podeszła. Nie miała teraz zamiaru tak łatwo
odpuścić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Wiem, że źle zrobiłam, Edward. Myszkowałam u ciebie przed tym wszystkim.
Znalazłam ten klucz, gdy przejmowałam tu obowiązki Cassie. Przepraszam! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
I co ci to dało, że tam zajrzałaś?! <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jeszcze więcej pytań, Edwardzie — szepnęła, a on jęknął zrezygnowany. Patrzył
na nią z bólem i strachem, bo wiedział, że nie uchroni się przed jej ciekawskim
usposobieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyAanZgQFartJg4AQEz6n5oo9LSg59wMIxR3qj6_Qrz7hqPxHXSIditmKCW9yZ78R_gRt1yxNFqSD3mz6u7t5oPLgP7fKqsbFXS-EgYvbLWvRnhU8TF1e_LS0c5hZn_X7mKp2R90zYhtw/s1600/tumblr_m8wdphXTj51rztsifo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyAanZgQFartJg4AQEz6n5oo9LSg59wMIxR3qj6_Qrz7hqPxHXSIditmKCW9yZ78R_gRt1yxNFqSD3mz6u7t5oPLgP7fKqsbFXS-EgYvbLWvRnhU8TF1e_LS0c5hZn_X7mKp2R90zYhtw/s320/tumblr_m8wdphXTj51rztsifo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_____________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CZEŚĆ I CZOŁEM. MAŁO MNIE TUTAJ, ALE ZABIEGANA JESTEM. NO I DOCZEKAŁAM SIĘ OSIEMNASTKI, ACH, KIEDYŚ NIE MOGŁAM SIĘ DOCZEKAĆ, A TERAZ TO W SUMIE SAMA NIE WIEM :p CHYBA LUBIĘ BYĆ DZIECKIEM, ALE TRZEBA WYDOROŚLEĆ. NAJPIERW TO ZDAĆ MATURĘ I WYJECHAĆ. MAM W PLANACH WROCŁAW. JEJU, JEJU, ABY MI SIĘ UDAŁO! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">ROZDZIAŁ WIELE ZMIENIA. TEN TAJEMNICZY POKÓJ. I JUŻ WIADOMO, CO TAM JEST! <b>MAM ZAMIAR NADROBIĆ WASZE BLOGI! BO NIEŹLE TO ZANIEDBAŁAM, TAKŻE TEN, MIŁEGO CZYTANIA, A JA IDĘ CZYTAĆ DO WAS!</b> JESZCZE TAK TYLKO POWIEM, ŻE AYC NIEDŁUGO SIĘ SKOŃCZY, A JA JUŻ PRACUJĘ NAD NOWYM POMYSŁEM. MAM BLOGA, MAM ZWIASTUN, MAM PROLOG, CZEKAM NA SZABLON I MUSZĘ UZUPEŁNIĆ WSZYSTKIE ZAKŁADKI. <i>NO TO DO NASTĘPNEGO TU, MYŚLĘ, ŻE SZYBKO, BO CHCĘ ZAKOŃCZYĆ JUŻ AYC I ROZPOCZĄĆ COŚ SWOJEGO, NOWEGO - ZOBACZYMY JAK TO WYJDZIE W PRANIU! </i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować to zapraszam na:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="http://ask.fm/cm_pattzy">http://ask.fm/cm_pattzy</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
a tu ja w skrócie:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://www.instagram.com/cm_pattzy/">https://www.instagram.com/cm_pattzy/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-46581990041649113192015-10-03T20:39:00.001+02:002015-10-03T20:39:15.983+02:0025. "Zostaniesz ze mną" <div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=uGcsIdGOuZY" target="_blank">Skillet - Hero</a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
"Kto będzie walczył o to, co słuszne?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Kto pomoże nam przetrwać?</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Prowadzimy walkę o nasze życia</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
I nie jesteśmy gotowi umierać."</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Wszystko było tak jak zawsze.
Pożegnał się z rodzicami i poszedł do swojego pokoju. Wdrapał się na łóżko i
zakopał pod kołdrę, tuląc do siebie miśka, którego niedawno dostał za dobre
sprawowanie po tym, jak troszeczkę narozrabiał i nikt nie był z tego dumny. Nie
mógł jednak zasnąć, bo w pokoju było zimno. Otworzył jedno oko i zauważył, że
nikt nie zamknął okna. Zsunął bose stópki na dywan i podreptał do parapetu.
Wdrapał się na niego i zachwiał, złapał się firanki aby zatrzymać równowagę. Z
trudem, przygryzając w skupieniu język, zamknął okno i wrócił na posłanie… <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
mogła spać. Zastanawiała się nad wieloma rzeczami, nie mogła oczyścić swojej
głowy z myśli, które tak bardzo ją dręczyły. Czuła się winna za to, że
wpakowała Edwarda w kłopoty. Wiedziała, że to silny mężczyzna, ale tkwił z nią,
przez nią, w zamkniętym pomieszczeniu. Nie mieli jak liczyć na pomoc.
Wiedziała, że w domu czeka na niego córka , której obiecał wrócić, ale nie
wrócił. Bella straciła poczucie czasu i tak naprawdę nie miała pojęcia ile
czasu siedzieli w zamknięciu razem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Miedzianowłosy,
śpiący mężczyzna koło niej zaczął się niespokojnie poruszać. Jej oczy
przyzwyczaiły się już do ciemności, więc widziała go dość wyraźnie. Na jego
twarzy widać było grymas strachu. Odkryła, że gdy mężczyzna spał na jego twarzy
malowały się realne emocje, gdy o czymś śnił nie miał na sobie maski, pod którą
się ukrywał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Z
czasem Edward zaczął być coraz bardziej napięty i niespokojny. Bella przysunęła
się do niego i pogłaskała go po policzku. Otworzył oczy i zamrugał, patrząc na
nią ze zdziwieniem i zdezorientowaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Co robisz? — zapytał, siadając i odsuwając się od niej. Wiedziała, że nie
powinna niczego czuć, ale poczuła się odrzucona, nie chciała, aby się od niej
odsuwał. Pustka, którą odczuła była nowym doznaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Miałeś chyba zły sen — mruknęła niby od niechcenia. Ona także umiała idealnie
ukrywać swoje prawdziwe emocje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Hm — rzucił tylko i zamilkł. Zrozumiała, że nie chce poruszać tego tematu i
zaakceptowała to. Oparła się o ścianę i obserwowała go. Edward westchnął i
poczuł się nieco winny za gwałtowną reakcję. Przecież nie zrobiła nic złego, a
nawet przeciwnie. Skrycie cieszył się, że budząc go, obroniła go przed kolejnym
koszmarem, który nawiedzał go nocami. Podszedł do Belli i ujął jej dłoń w
swoją, delikatnie ściskając. Jej skóra była zimna i delikatnie drżała. Objął ją
i przytulił do siebie, czując jak zastyga w bezruchu w jego ramionach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Chcę cię tylko ogrzać — powiedział, chcąc wytłumaczyć swój ruch. Bella pokiwała
głową i wtuliła się w niego, kładąc dłonie płasko na jego torsie, by choć
trochę je ogrzać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Obudził
ich szum, który dobiegał zza zamkniętych drzwi. Wstali i spojrzeli na siebie,
nie rozumiejąc, co się dzieje. Nikt od długiego czasu do nich nie przychodził,
nie licząc regularnych dostaw jedzenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Cullen, jesteś tam? — Edward uśmiechnął się pod nosem, słysząc głos swojego
kuzyna, Emmetta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
No w końcu, długo wam to zajęło! Otwórzcie te cholerne drzwi! — zaradzał
miedzianowłosy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Jak zwykle władczy, nawet w potrzebie. — Osiłka nigdy nie opuszczały chęci na
dogryzki. Szczególnie, jeśli chodziło o wkurzanie Edwarda. Po dłuższej chwili
otworzył drzwi i do pomieszczenia wpadł strumień światła. Edward objął Bellę i
przycisnął ją do siebie, wyprowadził ją z pomieszczenia. Czuł się o wiele
pewniej, gdy wiedział, że wszystko już było pod kontrolą, tak jak uwielbiał i
miał w zwyczaju. Znów mógł wszystkim rządzić. W krótkim czasie opuścili
piwnice, która jak się okazało wcale nie miała miejsca w klubie, ale w jakiś
ruinach. Nie byli daleko od miasta. Cieszył się, że obyło się bez awantur i
spotkania z Jamesem, ale wiedział, że gdy tylko Moore dowie się, że ich odbito
nie pozostawi tego bez reakcji. Edward wiedział, że tym razem będzie gotowy na
atak i nie da się tak łatwo złapać. Tak naprawdę Cullen złościł się za siebie i
winił siebie samego, bo dał się ponieść emocją, które czuł w stosunku do małej
brunetki, która była głównym powodem tego zamieszania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
domu czekała na niego mała Hope, która od razu z płaczem wtuliła się w ojca i
małymi rączkami ścisnęła go, jak najmocniej tylko potrafiła. Edward schował
twarz w jej włoskach i zaciągnął się jej słodkim zapachem, bardzo tęsknił za tą
małą istotką, która była centrum jego wszechświata, ale nie mógł zaprzeczyć, że
ta jego idealna konstelacja została nieco zmieniona przez Bellę, która
nieoczekiwanie pojawiła się w ich życiu i nieźle w nim namieszała. Przede
wszystkim nie mógł już ignorować uczuć, jakie do niej żywił, zbyt wiele się
stało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
z uśmiechem obserwowała Edwarda z córką, wiedziała, że to wszystko było jej
winą, i że sprowadziła na tę rodzinę niezłe kłopoty. Wiedziała, iż interesy
Cullena nie były święte, jednak nie potrzebował on problemów z Moorem, a przez
to, że ją zna będzie je miał. Nie chciała, aby coś mu się stało. Ani jemu, ani
jego córce. Byli jedynymi osobami na świecie, o które zaczęła się troszczyć, i
które obudziły w niej jakieś ludzkie uczucia, które tak długo próbowała
odrzucać ze swojej świadomości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Bella! — Usłyszała wesoły głos małej dziewczynki i nie mogła się nie
uśmiechnąć. Zaskoczona tym, że Hope do niej podbiegła, kucnęła i pocałowała jej
policzek, a potem przytuliła delikatnie do siebie. Córka Cullena pogłaskała
Bellę po włosach i zakołysała się delikatnie. — Cieszę się, że wróciłaś z
tatusiem — szepnęła nieco zawstydzona, rumieniąc się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Ja… — zaniemówiła — ja także się cieszę, że znów cię widzę, Hope. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Tęskniłaś za mną? — dopytywała dziewczynka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Pewnie, że tak. Bardzo cię polubiłam — powiedziała i zorientowała się, że to
była prawda. Brakowało jej tej małej, wiecznie uśmiechniętej istotki, jaką była
Hope Cullen. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Jej
spojrzenie znów odnalazło Edwarda. Wiedziała, że będzie musiała z nim
porozmawiać, jednak wiedziała też, że nie może zacząć tej rozmowy przy małej.
Młoda Cullenówna była zdumiewająco mądrym dzieckiem i nie chciała, aby wyłapała
jakieś zdania z ich rozmowy i zaczęła się martwić. W domu była też Cassie,
opiekunka Hope, która zdziwiła się na widok Belli, jednak nic nie mówiąc
zawołała małą. Dziewczynka ostatni raz pocałowała ojca i powiedziała, aby
nigdzie już nie wyjeżdżał, bo bardzo za nim tęskniła. Ten zapewnił ją, że już
nigdzie się nie wybiera i niedługo do niej dołączy, aby przeczytać jej coś na
dobranoc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Udali
się do gabinetu Edwarda. Stali, patrząc tak na siebie, a sekundę później
miedzianowłosy przyciskał blondynkę do ściany, żarliwie ją całował i błądził
dłońmi po jej ciele. Objęła go i wplotła palce w jego włosy, delikatnie za nie
ciągnąc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Dziękuję — wyszeptała w jego usta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
No ja myślę — mruknął z lekką kpiną i oderwał się od niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
nadążała za nim. Minutę, nawet sekundę temu, żarliwie ją całował, a teraz
odsunął się z kpiarską nutką w głosie. Bella zmarszczyła brwi i przeczesała
swoje włosy palcami. Zastanawiała się nad tym, co było z nim, do cholery, nie
tak. Ona też nie była całkiem normalna, ale przecież określała się jasno, a nie
była zmienna jak kobieta w ciąży! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Więc… tak, ja już chyba będę szła — wydukała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward zaśmiał się i pokręcił głową, oparł się
o biurko, które stało w gabinecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Nie wygłupiaj się, gdzie pójdziesz? Na pewno nie do Jamesa, prawda? Chyba, że
znów chcesz trafić tam skąd właśnie się wydostaliśmy — rzekł, ominął biurko i
wyjął z barku whisky. Nalał sobie do literatki i wziął niewielkiego łyka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
To co, twoim zdaniem, mam zrobić, co? — zapytała zirytowana jego nastrojami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
—
Zostaniesz tutaj — odpowiedział prosto, patrząc jej przy tym w oczy. — Dopóki
nie będziesz bezpieczna, a może i jeszcze dłużej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjXwcZxGTNAt-FJHOq85pZQfH-tkCBxDglyFe6BNeukEsvwgWTl0Wmj8-efSu40daIrHUTJhjP6wYPS0n9z2nYgPEFqSgPGOjBrNXoIf6PoJ1mtr7chfHItvVCLCMJq4yPw0m-RHPHcyA/s1600/tumblr_me3rge6cIV1rlpwxpo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjXwcZxGTNAt-FJHOq85pZQfH-tkCBxDglyFe6BNeukEsvwgWTl0Wmj8-efSu40daIrHUTJhjP6wYPS0n9z2nYgPEFqSgPGOjBrNXoIf6PoJ1mtr7chfHItvVCLCMJq4yPw0m-RHPHcyA/s400/tumblr_me3rge6cIV1rlpwxpo1_500.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
________________________________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;">CZEŚĆ, PRZEPRASZAM ZA DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ I PRZEPRASZAM ZA TEN ROZDZIAŁ. NIE ODCHODZĘ, PO PROSTU TROSZKĘ SIĘ POKOMPLIKOWAŁO I ZNIKNĘŁAM Z BLOGSFERY. NIC SIĘ U MNIE NIE NAPRAWIŁO, ACZKOLWIEK NIE CHCIAŁAM PORZUCAĆ BLOGÓW NA TAK DŁUGO. I TAK WRÓCIŁAM TYLKO DO PISANIA. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;">MAM NADZIEJĘ, ŻE JESZCZE KTOŚ TU ZE MNĄ JEST, KTOŚ TO PRZECZYTA I MOŻE KTOŚ SKOMENTUJE. POWOLI SZYKUJĘ TAKŻE KOLEJNEGO BLOGA, KTÓREGO ROZPOCZNĘ PO ZAKOŃCZENIU TEJ HISTORII... ALE NA TO NADEJDZIE JESZCZE CZAS. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;">ODE MNIE TO CHYBA WSZYSTKO. MAM NADZIEJĘ, ŻE TYM RAZEM POJAWIĘ SIĘ Z NOWOŚCIAMI SZYBCIEJ, I ŻE BĘDZIE TO LEPSZE JAKOŚCIOWO. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 17pt;">
CM Pattzy</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-27636607687772386952015-07-10T21:04:00.000+02:002015-07-10T21:04:13.939+02:0024. "Wspólne zło" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ" target="_blank">Avril Lavigne - When You're Gone</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Kiedy odchodzisz, liczę kroki, które stawiasz.</div>
<div style="text-align: right;">
Czy nie widzisz jak mocno Cię potrzebuję w tej chwili?</div>
<div style="text-align: right;">
Gdy odchodzisz,</div>
<div style="text-align: right;">
Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Strach jest obecny wszędzie. Czai się w każdym kącie, za
każdym zaułkiem i w podświadomości każdego człowieka. Nie da się uniknąć
strachu, to niemożliwe. Strach jest jak powietrze. Nie ma kształtu i jest
obecny, choć nie można go wskazać i dotknąć. Wielu ludzi próbuje unikać tego
uczucia lub wmówić sobie, że niczego się nie boją. To nierealne, każdy ma coś,
czego się obawia. Tak jest i nic tego nie zmieni. Strach jest nieodłącznym
elementem życia każdego i nikt nie uniknie tego okropnego doświadczenia. Nie da
się tego oszukać i ominąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Edward Cullen był człowiekiem, który nauczył się ignorować
strach. Nie mógł znieść bólu, jaki wtedy czuł. Z czasem stawał się obojętny i
to właśnie go od środka zniszczyło. Pozostawiony sam sobie. Borykał się z
problemami samotnie. Nie mógł jednak ignorować strachu, który nachodził go
nocami. Nie mógł ignorować strachu o Hope i o Nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Nie pamięta, kiedy ostatnio widziała Jamesa w takim stanie.
Słysząc imię jakiegoś faceta padające z jej ust, gdy go całowała… Wpadł w szał
i nie mógł się opanować. Zaczął miotać się po biurze i zwalać rzeczy z biurka.
Bella przerażona próbowała wyjść z pomieszczenia, ale to wyprowadziło go z
równowagi jeszcze bardziej. Nie powinna od niego uciekać. Nigdy. Była jego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Złapał ją mocno i cisnął na biurko. Czuła jak ostra krawędź
wbija się w jej ciało i jęknęła, ale wiedziała, że to był dopiero przedsmak
tego, co ją czekało. I nie myliła się, miała całkowitą rację. James ostro ją
przerżnął, używając przy tym siły. Nigdy wcześniej nikt nie sprawił, że czuła
się tak okropnie, nie mogła się poruszać i miała wrażenie, że całe jej ciało
płonie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Straciła poczucie czasu i nie miała pojęcia ile trwała ta
paskudna zabawa, ale czuła się jak przeżuta i wypluta zabawka. Nie wyszła z
biura Jamesa o własnych siłach. Ktoś ją stamtąd wywlókł i wrzucił do jakiegoś
pomieszczenia, ale była zbyt zmęczona. Było jej zimno i wiedziała, że leży na
czymś twardym, wilgotnym… Powieki miała za ciężkie. Zasnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Ból, powoli, kawałek po kawałku, budził ją z otępienia.
Oddychała powoli, biorąc krótkie i płytkie wdechy. Bolały ją żebra i miała
wrażenie, że ktoś wbija ostre kolce w jej płuca. Zgięła palce u stóp i
zadrżała, czując jak jej mięśnie się napinają. Nawet najmniejszy ruch sprawiał
jej ból. Uniosła się na łokciach i jęknęła, zamrugała kilkakrotnie, ale nie
widziała nic oprócz czarnej otchłani. Dopiero, gdy jej wzrok przyzwyczaił się
do ciemności mogła odróżnić jakieś drobne detale i zarysy rzeczy. Była w jakimś
pomieszczeniu, pustym. Nie było tam nawet okna. Podpełzła do ściany, za każdym
razem jęcząc z bólu, gdy musiała się poruszyć. Dotknęła czegoś… Do muru były
przyczepione kajdany. Zaszlochała. Nie
pamiętała kiedy ostatnio się tak bała… Chyba gdy uciekała, przed tym jak
znalazł ją James… Ten sam James, który ją tu wrzucił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Znalazła się tam, bo wypowiedziała imię Edwarda. Nagle, nie
wiadomo skąd, poczuła ogromną niechęć do miedzianowłosego. To wszystko przez niego!
Nienawidziła go w tamtej chwili. Gdyby nie on nie znalazłaby się w takiej
sytuacji, nikt nie namieszałby jej w głowie. Nie wypowiedziałby jego imienia, a
James nigdy by się na nią tak nie złościł. Nadal czerpałaby przyjemność z tego,
co robiła! To wina Cullena, wszystko było winą Edwarda Cullena, pieprzonego
dupka, który wywrócił jej życie do góry nogami. Pieprzonego dupka o pięknych
zielonych, smutnych oczach, miękkich ustach, doskonałym ciele, które tylko
prosiło o to by je dotknąć… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Tak bardzo go
nienawidziła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Tym razem obudził ją jakiś dźwięk. Nadal czuła okropny ból,
była głodna i trzęsła się z zimna. Z jednego snu zapadała w drugi, bo jej
organizm nie był w stanie znieść osłabienia. Wzięła głośny wdech i uniosła
głowę, podpierając się ramionami o zimną ścianę. Czuła chłodny metal kajdanek
po plecami i osunęła się w bok, nie chcąc myśleć o tym, że one tam są. Całe
szczęście, że nie została do nich przykuta, nawet bez tego nie mogła się
ruszyć. Przełknęła ślinę, co przywołało ostre pieczenie gardła. Usta miała spierzchnięte,
popękane i suche. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Coś skrzypnęło, a do pomieszczenia wlało się jasne światło.
Musiała przysłonić oczy ręką, bo nie była przyzwyczajona do tak jaskrawych
kolorów. Jasność nie trwała jednak długo. Usłyszała głuchy jęk, jakby ktoś coś
rzucił i drzwi znów się zamknęły. Znów nic nie widziała, jednak po chwili na
ziemi zauważyła zarys męskiej sylwetki. Nie mogła uwierzyć w to, kogo widzi.
Jęknęła, czuła jak jej żołądek wiąże się w jeden wielki supeł, a żółć podchodzi
do gardła. Cała nienawiść wyparowała. Ignorując ból szybko przyczołgała się do
leżącego na ziemi Edwarda Cullena, człowieka, który obudził w niej bezbronną
dziewczynkę, jaką była kilkanaście lat temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Edward – szepnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">To były jej pierwsze słowa, które wypowiedziała w tym
pomieszczeniu. To było także słowo przez, które się w tym pomieszczeniu
znalazła. Przez to słowo chwilę temu czuła nienawiść, która przepełniała każdą
komórkę jej ciała. Jednak widząc go tak bezbronnego, leżącego na ziemi w tym
miejscu. Byli w tym razem i oboje nie mieli dokąd uciec. Przed przeszłością ani
przed teraźniejszością nie było ucieczki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Edwardzie, proszę, otwórz oczy – wychrypiała, krzywiąc
się. Bolało ją gardło, a jej głos brzmiał okropnie. Nie mogła uwierzyć, że ona
wydaje te dźwięki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna jednak się nie poruszył, nie otworzył oczy, ani
nic nie powiedział. Usiadła i położyła jego głowę na swoich kolanach, głaskała
go po policzku. Po jej twarzy spłynęły łzy. Pochyliła się i delikatnie go
pocałowała, drżąc przy tym nie z zimna, ale z emocji, które się w niej kłębiły.
Nie pozwoliłaby sobie na takie zachowanie, gdyby był przytomny. Nie mogła
pokazać tego jaka była słaba, znów była słaba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">James ją bił. Okładał ją pięściami po całym ciele. Syczał
jej wściekle do ucha, wyzywał ją i sponiewierał. Wszystko ją bolało, próbowała
mu się wyrwać, ale była zbyt słaba, a on zbyt silny. Rzucił ją o ścianę, a
potem dopadł siadając na niej okrakiem i zdzierając z niej ubrania. Czuła się
poniżona, choć tyle razy widział jej ciało, nigdy nie odbywało się to w taki
zwierzęcy i nieludzki sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Edward! Edward! – krzyczała imię osoby, która mogła jej
pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Bello, cholera jasna, obudź się! Otwórz oczy! – usłyszała.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Poczuła, jak ktoś potrząsa delikatnie jej obolałym ciałem.
Otworzyła oczy, oddychając gwałtownie, niemalże dysząc. Jej oczy były
rozbiegane, szukając jakiegokolwiek źródła światła. Sceny z koszmaru nadal nie opuściły
jej umysłu. Powieki miała ciężkie, ale nie pozwalała im opaść na zmęczone oczy.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Co ci się śniło do kurwy? – zapytał… Edward! Spojrzała w
jego stronę, zamrugała. Położyła dłoń na jego ramieniu i wyjąkała coś
niezrozumiale, a potem pokręciła głową. Nie wiedziała jak, ale nagle znalazła
się w mocnym uścisku mężczyzny i oddała się temu całkowicie. Wtuliła twarz w zgłębienie
jego szyi i zaszlochała cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– James, nic, nieważne – odpowiedziała, kręcąc głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Zorientowała się na jak wiele sobie pozwoliła. Kontakt
fizyczny, łzy. Cholera! Odsunęła się niechętnie od niego i pociągnęła nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Co ty tu robisz? – zapytała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Szukałem cię i jak widać znalazłem. Szkoda, że w takim
miejscu – mruknął. Czuła jak jego ciało się spina, a chwilę później Edward
wstał z cichym jękiem. Odszedł, ale po chwili znów był przy niej i usiadł,
opierając się o ścianę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Obiecałem Hope, że wrócę na kolację – westchnął, a Bella
poczuła nieprzyjemny ścisk. Wiedziała, że to jej wina, przecież to jej szukał.
I cieszyło ją to, ale gdyby nie przyjechał do klubu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Przepraszam – szepnęła cicho, patrząc w jego stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– To w niczym nie pomoże – mruknął – musimy się stąd
wydostać. Wiesz w ogóle, gdzie jesteśmy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Podejrzewam, że pewnie pod klubem, nie wiem. Nie miałam
pojęcia o tym miejscu – przyznała, bawiąc się palcami. – To moja wina,
wciągnęłam cię w to. Nie powinn…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Och, zamknij się! – krzyknął, a ona podskoczyła. –
Mówiłem, że to nam nie pomoże… To jest jakaś chora sytuacja, która nie powinna
mieć miejsca w moim życiu. Ty nie powinnaś mieć miejsca w moim życiu! Wszystko
spieprzyłaś i wywróciłaś do góry nogami! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– A więc to ty jesteś ofiarą, tak?! – wściekła się, a
uspokojona nienawiść znów dawała o sobie znać. – Przecież też tu siedzę i to
przez ciebie! Całując Jamesa myślałam o tobie, wściekł się, gdy zamiast jego
imienia wypowiedziałam… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Moje imię? – uniósł zaskoczony brew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Twoje, cholerne, imię – warknęła, chowając twarz w
dłoniach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">Przez dłuższą chwilę milczeli, pogrążając się w swoich
myślach. Zastanawiali się nad tym, jak to wszystko mogło doprowadzić do obecnej
sytuacji, ale na to nie było odpowiedniej odpowiedzi. Edward przysunął się do
niej i objął ją ramieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Nic ci nie jest? – zapytał delikatnie, a ona opuściła
głowę na jego ramię. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;">– Dawno nie czułam się tak do dupy – wyznała. </span><span style="font-family: Cambria, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiViu_9nRbpgz2CXBE2APcLSmTK9xcaeMTBhfDB-eBl1Y8W_7Vi-0I9VRteBSn5rkHhwRmekgMX29pe1FY0fnTIn4fo5BmXdwMn_jissLG451wruYlf76ID7Ghi_YaRIyefChgiaTzuYaE/s1600/o0500028112667630362.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiViu_9nRbpgz2CXBE2APcLSmTK9xcaeMTBhfDB-eBl1Y8W_7Vi-0I9VRteBSn5rkHhwRmekgMX29pe1FY0fnTIn4fo5BmXdwMn_jissLG451wruYlf76ID7Ghi_YaRIyefChgiaTzuYaE/s320/o0500028112667630362.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
__________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">DOBRA, JA JUŻ NAWET NIE BĘDĘ PRZEPRASZAĆ, BO WSTYD. ZA KAŻDYM RAZEM PRZEPRASZAM, A I TAK NOTKI SIĘ SPÓŹNIAJĄ! NO JA NIE WIEM, CO TO ZE MNĄ. W KAŻDYM RAZIE DZIĘKUJĘ ZA CIERPLIWOŚĆ, ALE WIADOMO JAK TO JEST... KONIEC ROKU, A POTEM JA POJECHAŁAM NAD MORZE. TYDZIEŃ POD NAMIOTAMI WSPOMINAM MIŁO, OPRÓCZ TEGO, ŻE SIĘ SPALIŁAM, BO MOJE CIAŁO NIE AKCEPTUJE SŁOŃCA W DUŻEJ ILOŚCI (PEWNIE DLATEGO, ŻE MAM UCZULENIE NA SŁOŃCE xd). </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">ROZDZIAŁ JEST, DOKOŃCZYŁAM GO DZIŚ ZADZIWIAJĄCO SZYBKO, BO MIAŁAM TAKĄ WENĘ. ZAWSZE CHCIAŁABYM BYĆ TAK GOTOWA I CHĘTNA DO PISANIA :p<i> BARDZO PRZEPRASZAM ZA ZALEGŁOŚCI NA WASZYCH BLOGACH</i>, ALE OSTATNIO MNIE NIE BYŁO I NIE MIAŁAM DOSTĘPU DO KOMPUTERA, INTERNETU, CZEGOKOLWIEK. OBIECUJĘ, ŻE POSTARAM SIĘ W WOLNYCH CHWILACH WSZYSTKO NADROBIĆ! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? CZEKAM NA WASZE OPINIE.</b> NIE TAK TO MIAŁO BYĆ, ALE WSZYSTKO ZMIENIŁAM NA OSTATNIĄ CHWILĘ, BO TAK JAKOŚ MNIE NATCHNĘŁO :) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">HM, PEWNIE COŚ JESZCZE CHCIAŁAM NAPISAĆ, ALE ZAPOMNIAŁAM - JAK TO JA. OKEY, WIĘC DO ZOBACZENIA W NASTĘPNYM ROZDZIALE, KTÓRY MAM NADZIEJĘ UKAŻE SIĘ SZYBCIEJ :* </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i>miłych wakacji, kochani!</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-40587101749525334172015-05-29T21:03:00.000+02:002015-05-29T21:03:00.087+02:0023. "Część układanki" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=c_aMvIDIzSo" target="_blank">Skylar Grey - I know you</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Cienie twojego serca</div>
<div style="text-align: right;">
Wiszą w słodkim, słodkim powietrzu.</div>
<div style="text-align: right;">
Znam cię kochanie.</div>
<div style="text-align: right;">
Tajemnice, które skrywasz,</div>
<div style="text-align: right;">
Kontrolują nas i to po prostu nie fair."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Miłość
jest silnym uczuciem, ale równą potęgą może poszczycić się nienawiść. Ma
niszczycielską moc i zaraża wszystkich naokoło negatywnymi uczuciami. Nienawiść
przysłania zdolność trzeźwego myślenia i nie pozwala na podjęcie dobrych
decyzji. Kierowani gniewem wiele rzeczy robimy źle, a potem jest za późno, aby
to naprawić. Nic nie jest wtedy w stanie nas powstrzymać, ponieważ nie słuchamy
głosu rozsądku, a robimy to, na co mamy ochotę. Żaden z nas w chwilach, gdy
nasz rozum opanowują gwałtowne uczucia nie myśli o rozsądku i konsekwencjach
czynu, który zrobiliśmy. Tracimy kontrolę nad własnym ciałem, a kieruje nami
umysł, który, jak się później okazuje, często zawodzi i wpędza nas w niezłe
tarapaty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Tak
samo było z nim. Minęło dużo czasu zanim nauczył się panować nad uczuciami.
Musiał przejść przez wiele prób i wycierpieć więcej niż niejeden człowiek.
Wielu poddałoby się po pierwszej porażce, ale nie on. On musiał walczyć,
ponieważ w końcu <i>miał dla kogo</i>.
Wcześniej odebrana mu nadzieja, została przywrócona w najmniej oczekiwanym
momencie. Długo dawał radę żyć bez emocji, które komplikowały życie. Aż ją
poznał, a potem ona jego zawiodła tak, jak wszyscy inni na tym świecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Nic się nie zmieniło</i>, pomyślała ze smutkiem. Nadal
wszystko było takie samo. Jej mała klitka, w której musiała żyć. Dostała urlop
od tego miejsca, ale czas, który został jej podarowany skończył się. Przed
wyjściem stąd nigdy nie pomyślałaby, że będzie patrzeć na ten pokój z takim
obrzydzeniem. A jednak, proszę bardzo. Coś, a raczej ktoś, zdołało obudzić w
niej te emocje, które tłamsiła w sobie przez długi, długi czas. Nigdy nie
chciała, aby to się stało. Będzie znów musiała walczyć z tym obrzydzeniem,
wstydem i niechęcią. Bez tego było jej dobrze. Przestała odczuwać cokolwiek,
oprócz przyjemności, jaką dawała jej praca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Podeszła
do komody, w której chowała swoje ubrania. Mebel był stary, ale zadbany. James
załatwił tę szafę specjalnie dla niej, gdy podarował jej ten pokój, jako dom.
Ale czy mogła go nazwać domem? Kilkanaście lat temu wiele razy się nad tym
zastanawiała, aż w końcu wmówiła sobie, że właśnie tak było. W tamtej chwili,
gdy wróciła z posiadłości miedzianowłosego mężczyzny, który tak namieszał jej w
głowie, znów miała wątpliwości, co do tego. Prawda była taka, że ona nie miała
domu od zawsze. Dach nad głową, który podarował jej James mogła nazwać hotelem.
Będzie tam ją trzymał, dopóki jej uroda nie przeminie. Potem znajdzie sobie
następną lokatorkę, a ją wyrzuci na ulicę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Starła
wierzchem dłoni łzy z policzków. Robiła wszystko tak automatycznie, że ciuchy z
walizki znalazły się już w komodzie. Wrzuciła na jej dno, pusty już, bagaż i
rozejrzała się. Znów tu była i musiała wrócić do swojego życia. Koniec bycia
częściowo wolną, ponownie stała się własnością długowłosego mężczyzny, który
kochał jej ciało. Tylko ciało i kochał je tak mocno, że je sprzedawał, a ona mu
na to pozwalała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Co się z tobą, do cholery, stało? – zapytała sama siebie, ciągnąc się za włosy.
– Nie mogę być taka, nie mogę. – Wstała i podeszła do lustra. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Spojrzała
z niechęcią na swoje odbicie, a kobieta w lustrze skrzywiła się. Włosy miała
związane w niedbałego kucyka, tak jakby robiła go w pośpiechu. Oczy i policzki
czerwone, napuchnięte od łez, które bez jej pozwolenia ciągle spływały po jej
bladej skórze. Usta zaciśnięte w cienką linię i jakby sine. Nie mogła się pokazać w takim stanie przed
Jamesem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wyjęła
z szufladki w toaletce kosmetyczkę i zaczęła robić makijaż, aby ukryć swoje
niedoskonałości, a tamtego dnia było ich całkiem sporo. Kończyła już swoje dzieło, gdy usłyszała
pukanie do drzwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Podniosła
głowę i rzuciła szybko: <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Otwarte. – Siedziała w samej czarnej bieliźnie na krzesełku, dokańczając
makijaż i robiąc małe poprawki. Znów przypominała dawną siebie. Tą sprzed
wyjazdu do miedzianowłosego i jego córki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Jak bardzo się cieszę, że wróciłaś! – usłyszała uradowany głos. – Nawet nie
wiesz, jaka to wesoła nowina. I bardzo się cieszę, że zadowoliłaś wczorajszego
klienta. Jesteś moją perełką! – Blondyn podszedł do niej i objął ją mocno,
łapczywie całując. Rozwarł jej wargi językiem i wepchnął go do jej ust. Jęknęła
i zacisnęła dłonie w pięści na klapach jego marynarki. W ostatniej chwili
powstrzymała się od odepchnięcia Jamesa. Przypomniała sobie, że po raz kolejny
stała się jego zwierzątkiem, a on jej panem. I musiała go słuchać, spełniać
jego zachcianki. Oddała pocałunek i zacisnęła oczy, aby się nie rozpłakać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Do
jej umysłu wkradł się miedzianowłosy mężczyzna, to właśnie jego usta chciała
czuć na swoich. Pocałowała go wprawdzie tylko raz, ale nigdy nie zapomni smaku,
który pozostawił na jej spragnionych pocałunku wargach. Smakował jak połączenie
jabłka i mięty z drobną nutką whiskey, jego ulubionego trunku. Uświadomiła
sobie, jak wiele o nim się dowiedziała z obserwacji. Nie kontrolowała tego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Edward – westchnęła cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pusty
pokój gościnny. Gdyby wszedł tu rano, zastałby śpiącą Bellę. Jak zwykle spałaby
w samej bieliźnie, tak jak to miała w zwyczaju. Patrzyłby na nią z nienawiścią
i obrzydzeniem przez to, co zrobiła poprzedniej nocy. Powydzierałby się na nią,
a ona zrobiłaby coś, czego on nie umiałby przewidzieć. Zawsze go zaskakiwała,
ale on nie dawał tego po sobie poznać. Na przykład wtedy, gdy rzuciła się na
niego i zaczęła go całować, mówiąc, że właśnie tak robią prawdziwe kobiety jej
pokroju. Gdy rozmawiała nim w nocy na korytarzu i pokazała swoją prawdziwą
twarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Teraz
miał jej już nigdy nie zobaczyć. Tak właśnie powinno być, tak miało być.
Musiała tylko zastąpić Cassandrę, a potem zniknąć z życia rodziny Cullen, gdy
opiekunka wróci do zdrowia. Nie chciał czuć tego, co czuł w tamtej chwili.
Brakowało mu małego puzzla układanki, małej części jego dnia i osoby, która
zajmowała ten pokój. Przerażało go to, co czuł i wiedział, że musi, jak
najszybciej pozbyć się tego uczucia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Musiał
ją zobaczyć. Zobaczyć ją w jej prawdziwej skórze i poczuć do niej ogromne
obrzydzenie, które sprawi, że nigdy więcej nie będzie chciał w myślach
odtworzyć jej twarzy. To wydawało mu się odpowiednie i pokonałoby jego problemy
z nią związane. Ubrał się, ale nie w garnitur, jak to robił codziennie.
Zarzucił na siebie błękitną koszulkę, której trzy górne guziki zostawił
odpięte, a rękawy podkasał do łokci. Koszulę włożył w czarne jeansy, które
okrywały jego nogi, a na stopy zwykłe czarne trampki. Rzadko kiedy można było
zobaczyć go w takim wydaniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pojechał
do klubu, w którym pracowała zastępcza opiekunka jego córki, kobieta, której
musiał się pozbyć z swojego umysłu. W środku usiadł przy barze i poprosił o
wodę. Nie przyszedł tu w celach rozrywkowych, chciał ją tylko zobaczyć i
przekonać się, że jest kimś, kim powinien się brzydzić. Nie zwracał też uwagi
na inne kobiety, które próbowały go poderwać. Szybko się ich pozbywał swoim
gburowatym nastawieniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
wiedział ile czasu minęło, ale jej nadal nie było. Dziwne. Przecież były
godziny szczytu, utarg o tej porze był największy. Ludzie mieli jeszcze siłę na
zabawę, bo nie byli do końca upici i nie rzygali pod siebie. Ale jej nie było! Zmarszczył
brwi. Przyszedł tu po to, aby poczuć do niej obrzydzenie i nic nie szło z jego
planem, bo zaczął się martwić. Czyżby nie wróciła do Jamesa? Musiała, gdzie
indziej mogłaby pójść? Moore trzymał swoje dziewczyny jak na smyczy i on
doskonale o tym wiedział. Skoro jej „wolne” się skończyło musiała wrócić do
swojego pana. Więc gdzie do cholery ona była?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wstał
i ruszył w stronę ciemnego korytarza, przy którym stał postawny ochroniarz.
Miał już zastąpić drogę Edwardowi, ale miedzianowłosy dumnie podniósł głowę i
spojrzał wielkiemu facetowi w oczy z nieukrywaną wrogością i niechęcią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cullen – rzucił, a tamten kiwnął głową i wrócił na swoje miejsce,
przepuszczając go. Edward był zadowolony z faktu, że nawet pracownicy Jamesa
czują respekt wobec niego. <i>Tak ma być</i>,
pomyślał. Przynajmniej nie musiał szarpać się z tamtym ochroniarzem, aby dostać
się do zakazanej części klubu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przemierzył
szybkim krokiem ciemny korytarz i dotarł do ostatnich drzwi, które były
gabinetem Jamesa. Nie bawił się w pukanie, tak jak poprzednim razem po prostu
wszedł do środka. Moore siedział spokojnie przy biurku, ale twarz miał napiętą,
a spojrzenie wrogie. Ten facet nigdy nie miał dobrego humoru. Edward niechętnie
stwierdził, że pod tym względem byli podobni. Chociaż może nie? On miał Hope,
osobę, którą kochał i… Nie, nie powinien myśleć o Belli, ale to właśnie z jej
powodu tam się znalazł. Cholera jasna! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cullen, proszę, proszę… Coś ostatnio mnie odwiedzasz – mruknął James. Musiał
dostać cynk od wielkiego ochroniarza, że będzie miał gościa w postaci Edwarda
Cullena. James nigdy nie śmiał sprzeciwić się miedzianowłosemu, wiedział, że to
mogłoby przysporzyć mu problemów, bo Edward miał wielu przyjaciół, tak jak
James. Wielu sądziło, że ta dwójka jest sobie równa i nie będzie nic gorszego
niż zgrzyty pomiędzy nimi. Nikt nie chciał się mieszać w interesy między nimi,
bo to nie mogłoby mieć dobrego zakończenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Z przymusu, niestety – odparł Edward, siadając na fotelu naprzeciw Jamesa – nie
ma nic gorszego od oglądania ciebie, ale pewne sprawy zmuszają mnie do tych
odwiedzin. A mianowicie Isabella, jedna z twoich dziewczyn – rzekł, patrząc na
zegarek. Jego postawa wręcz krzyczała: <i>mam
cię w dupie Moore, dawaj mi to, czego chcę! </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Ach, tak – warknął James – Bella jest dziś niedysponowana i nie może się
wstawić – syknął. Edwardowi się to nie spodobało. Widział już raz jak Moore
próbował skrzywdzić Bestyjkę i nie omieszkał wątpić w to, że byłby zdolny
powtórzyć ten czyn. James był nieobliczalnym szaleńcem i skurwielem do potęgi
entej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Naprawdę mi na tym zależy – powiedział dobitnie Edward, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie. Bella to moja własność i to ja nią rządzę. Dziś na pewno z nikim się nie
spotka, więc wypieprzaj stąd! – krzyknął. Nie powinien tego robić. Edward
zerwał się z miejsca i ominął biurko, zaatakował zaskoczonego Jamesa, który
spadł z fotela. Starł krew spod nosa i zaśmiał się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Jesteś idiotą skoro atakujesz mnie na moim terenie – mruknął. Po chwili do
gabinetu wparowało dwóch osiłków, którzy chwycili Cullena i sprzedali mi parę
mocnych ciosów, po których miedzianowłosy stracił przytomność. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Edward, Edward! – krzyczał kobiecy głos. Słyszał go tak jakby spod tafli wody.
Stłumiony i niewyraźny. Powoli, jeden po drugim, zaczął odczuwać źródła na
swoim ciele, z którego promieniował ból. Jęknął i otworzył oczy, zamrugał kilkakrotnie
i usiadł z sykiem. Rozejrzał się. Jak on do cholery się tu znalazł? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBSId7RVAKwpGzcuozShGcwUHxLpCNwzpG_PEBlzSJwpNNVOaCvOM_XrLO4SopYZwMoImVAr9dMv3CA2WjMEtZuBg5G_6a2IRa3ez_2WmyHmGmwucGcitcJlGrKeDQsg___SAF91O3js/s1600/tumblr_lmc1fkqkdm1qibf8vo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="156" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBSId7RVAKwpGzcuozShGcwUHxLpCNwzpG_PEBlzSJwpNNVOaCvOM_XrLO4SopYZwMoImVAr9dMv3CA2WjMEtZuBg5G_6a2IRa3ez_2WmyHmGmwucGcitcJlGrKeDQsg___SAF91O3js/s320/tumblr_lmc1fkqkdm1qibf8vo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_______________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">NO HEJ, KOCHANI! WIEM, ŻE OSTATNIO NIECO MILCZĘ, ALE NIE WYRABIAM Z NAUKĄ. TEN TYDZIEŃ BYŁ OKROPNY I PRZYSZŁY WCALE NIE ZAPOWIADA SIĘ LEPIEJ! NIE MOGĘ JUŻ DOCZEKAĆ SIĘ WAKACJI I ODPOCZYNKU, KTÓRY SIĘ Z NIMI WIĄŻE. NAPRAWDĘ NIE MAM POJĘCIA JAK SOBIE PORADZĘ. KTOŚ MA DOBRĄ INSTRUKCJĘ NA TO JAK PRZETRWAĆ? U MNIE OGÓLNIE NIE JEST NAJLEPIEJ, ALE NIE BĘDĘ SIĘ O TYM ROZPISYWAĆ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ PRZYPADŁ WAM DO GUSTU. LICZĘ TAKŻE NA KOMENTARZE :)</b> NIE MUSZĄ BYĆ NIE WIADOMO JAKIE, WAŻNE ABYŚCIE ZOSTAWILI JAKIŚ ŚLAD PO SOBIE. JA, MAM CHĘĆ SIĘ ZRELAKSOWAĆ, WIĘC IDĘ NADROBIĆ ZALEGŁOŚCI U WAS. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam, </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i>całusy,</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-83908498138530579762015-04-19T18:03:00.002+02:002015-04-19T18:03:56.857+02:0022. "Rozstania i powroty" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=O3UuqCN1sQs" target="_blank">Digital Daggers - The Devil Within</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Będę tutaj</div>
<div style="text-align: right;">
kiedy myślisz, że jesteś całkiem sam</div>
<div style="text-align: right;">
przeciekając przez pęknięcia</div>
<div style="text-align: right;">
Jestem trucizną w twoich kościach</div>
<div style="text-align: right;">
Moja miłość to twoja choroba</div>
<div style="text-align: right;">
Nie pozwolę ci się wyzwolić</div>
<div style="text-align: right;">
Dopóki cię nie złamię"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Życie
jest przypadkiem. Niczego nie planujemy. Nasze czyny przynoszą skutki. Jedno
wydarzenie wynika z drugiego. To krąg, który rozpoczyna się z dniem naszych
narodzin, a kończy w momencie naszej śmierci. Poznane osoby, przebyte rozmowy,
zrobione rzeczy, podjęte decyzje. Tego wszystkiego mogłoby nie być. Wystarczy,
że zmieniłbyś zdanie. Chciałeś iść na
spacer. Miałeś poznać osobę, która będzie całym twoim światem. Nie poszedłeś,
bo w telewizji leciał twój ulubiony film. Dostałbyś wymarzoną posadę, ale nie
pojawiłeś się na rozmowie kwalifikacyjnej, bo stchórzyłeś. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Złocisty
płyn wypełniał czystą szklankę, na której krawędziach było widać odciski ust.
Ciecz delikatnie kołysała się od szkła do szkła. Ostatnio często czuł
zapotrzebowanie na poczucie jej gorzkiego smaku. Były to błahe powody i
wiedział, że szybko musi przestać. Kto, jak kto, ale on był świadom, że w
alkoholu nie znajdzie ukojenia. Znał wielu ludzi, którzy zatapiali swoje smutki
w kieliszku i miał świadomość tego, jak większość z nich skończyła. Uważał się
za człowieka z silną wolą, więc nie chciał, aby ta wola została mu odebrana
przez takie coś, jak nałóg. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
To
była ciężka noc i musiał jakoś odreagować, a najszybszym sposobem było napicie
się. Czuł się zdezorientowany przez rozmowę z Bellą i to, jakie zmiany zaszły w
ich relacjach. Wcześniej to były oziębłe fragmenty zdań, a nawet pojedyncze
wyrazy. Nie można było tego nazwać jakąkolwiek komunikacją. Więc dlaczego nagle
wszystko się tak zmieniło? Przez to, co widział w klubie Jamesa. Jej prawdziwą
twarz i strach, który wtedy czuła. Może nie powiedziała tego wprost, ale bała
się. Bała się i nie chciała się do tego przyznać przed samą sobą. Ale przecież
każdy się czegoś bał. Nawet on. Najbardziej bał się o swoją córkę, o to, że
Bella ma rację i tej popieprzony świat ją złapie, a on nie będzie w stanie jej
przed tym obronić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
mógł pojąć tego, jak bardzo jedna osoba zmieniła jego życie w tak krótkim
czasie. Przyszła i narobiła takiego bałaganu, choć on to dobrze ukrywał, ale
często o niej myślał. O tym, czemu tak bardzo chowała się przed ludźmi i nie
chciała przyjąć pomocy. <i>Czy naprawdę lubi
to, co robi?</i> – pomyślał – <i>nie, na
pewno nie.</i> <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Chwycił
gwałtownie za szklankę i wypił pozostałą zawartość. Odłożył ją z impetem na
mahoniowe biurko i miał już sobie dolać, gdy zauważył coś kątem oka. Zmarszczył
brwi i porzucił dotychczasowe zajęcie. Wyszedł na korytarz i zauważył, jak
drzwi do pokoju Isabelli się zamykają. Naprawdę to widział, czy od wypitej
ilość alkoholu miał już przewidzenia?
Spojrzał na biurko, gdzie leżała butelka z whiskey, była do połowy
pusta, ale nie wypił tego wszystkiego na raz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Czyli
była tu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wstał
i wyszedł z gabinetu. Na korytarzu było chłodniej niż w pomieszczeniach, ale to
pewnie dlatego, że był o wiele większy od jakiejkolwiek powierzchni w tym domu.
Otaczała go ciemność i cisza. Przystanął na chwilę i zamknął oczy. Kilkanaście
lat temu był w takiej samej sytuacji. Tylko wtedy był dzieckiem i czuł
paraliżujący strach, który nie pozwalał mu na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Nawet,
gdy sobie to przypominał, wydawało mu się, że to uczucie powraca. Zadrżał i
poczuł zimny pot spływający po jego karku. Nie powinien tego robić. Musiał o
tym zapomnieć, ale to było ciężkie i ciągle siedziało w jego podświadomości.
Przypominało o sobie w najmniej oczekiwanych momentach, takich jak ten, gdy
znów jest w ciemnym i zimnym korytarzu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zaczął
czuć się nieswojo, więc szybko ruszył i wszedł do pokoju Belli tym razem nie
trudząc się czymś takim, jak pukanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Mogę wiedzieć, czemu mnie podglądasz? – warknął, a jego głos zabrzmiał o wiele
ostrzej niż chciał. Wiedział, że jest to pewnie spowodowane wspomnieniami,
które przed chwilą ogarnęły jego umysł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
odpowiadała. Widział jej sylwetkę, okrytą cienkim materiałem chroniącym przed
zimnem. Oddychała spokojnie i miarowo. Spała? Może… naprawdę mu się tylko
przewidziało. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Bello? – wypowiedział jej imię, tym razem spokojnie. Nie reagowała, nie
poruszała się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przetarł
twarz dłońmi. To wszystko przez zmęczenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Taka
sytuacja nie miała już między nimi miejsca. Zaczęli się unikać i oboje nie
wiedzieli, jak zacząć jakąkolwiek rozmowę. Nie chcieli przyznać, że gdy tylko
mijają się na korytarzu patrzą za sobą i wspominają nocną pogawędkę. Poświęcali dużo wolnego czasu na myślenie o drugiej
osobie i tym, co się między nimi wydarzyło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
jeszcze bardziej poświęcił się pracy, a gdy wracał zmęczony witał się ze swoją
córką i kładł ją spać. Często sam przy tym zasypiał i zostawał z nią na noc, a
Bella wpatrywała się w ten obrazek myśląc o swoim ojcu, którego kiedyś uważała
za autorytet i kochała całym swoim sercem, a potem znienawidziła go do granic
możliwości i nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Potrzebowała mieć osobę,
którą będzie winić za wszystkie nieszczęścia, jakie ją spotkały i wybrała na
nią Charliego, bo gdyby nie jego zdrada dalej tworzyliby szczęśliwą rodzinę,
ona ukończyłaby szkołę i poszła na wymarzone studia. Byłaby inną osobą,
szczęśliwą osobą, która nie musi niczego udawać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Znów
obserwowała, jak Edward i Hope zasnęli przytuleni do siebie w pokoju
dziewczynki. Podeszła do nich i zgasiła lampkę po stronie mężczyzny. Okryła ich
kołdrą i poczuła, jak telefon wibruje jej w kieszeni. Wyprostowała się i szybko
wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Gdy była pewna, że ich nie
obudzi wyjęła telefon i przygryzła wargę, widząc, że to James do niej dzwoni.
Nie miała z nim kontaktu odkąd ją uderzył. Wiedziała, że musi odebrać, ale po
raz pierwszy od dawna obawiała się tego, co usłyszy od swojego szefa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nacisnęła
zieloną słuchawkę i przeciągnęła po ekranie, a potem przyłożyła telefon do ucha
i powiedziała: <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
James. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Isabello! – wykrzyknął uradowany – jak się cieszę, że znów słyszę twój słodki
głos. – Umiała sobie wyobrazić, jak blondyn wyglądał w chwili, gdy wypowiadał
te słowa i wcale jej się to nie podobało. – Powiedz mi, moja droga, za ile
zamierzasz do mnie wrócić? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Jak najszybciej się da, Jamesie – skłamała. Było jej tu dobrze, mimo tego, że
Edward i ona mają dość dziwne kontakty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Och, poprawna odpowiedź – zaśmiał się fałszywie – mam nadzieję, że tak naprawdę
myślisz, i że tak będzie, moja droga. Ale… - Przeszedł ją dreszcz. – Chcąc przypomnieć
ci, że należysz do mnie, słodka Bello, załatwiłem ci robotę na tę noc. Radzę ci
znaleźć czas, cokolwiek robisz, mało mnie to interesuje. Masz być w hotelu
Downtown o godzinie dwudziestej, radzę ci się nie spóźniać. – Rozłączył się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Weszła
do holu hotelowego ubrała w swoje wieczorowe ubrania, po które musiała wstąpić
do klubu, gdzie zadowolony James na nią czekał. Sam odwiózł ją do Downtown
chcąc sprawdzić, czy nadal była mu posłuszna. Zachowywała się tak, jak przed
swoim krótkim urlopem. Tak, jakby nic w jej nastawieniu do tego, kim się stała
i co robi się nie zmieniło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Miała
na sobie obcisłą bluzkę, przypominającą raczej obcisły, czarny gorset i krótkie
spodenki, które ledwo zakrywały jej tyłek, a na nogach szpilki z platformą. Rozejrzała
się po wnętrzu pomieszczenia i stwierdziła, że każdy patrzy na nią z pogardą.
Już po samym stroju ludzie orientowali się, kim jest i po co tu przyszła.
Wcześniej tego nie zauważała, nie czuła potrzeby. Teraz wstydziła się tego, co
pomyślałby Edward, gdyby ją taką zobaczył i jakie pytania zadawałaby Hope. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Hotel
był bogaty i wiedziała, że klient, który na nią czekał musiał być nieźle
ustawiony. Ruszyła do wind, które miały złote ozdoby i weszła do środka.
Wszędzie były lustra, mała poręcz na tylnej ścianie i nowoczesne oświetlenie.
Winda sprawie ruszyła na ósme piętro i po chwili zatrzymała się, a ona wyszła
stukając o posadzkę swoimi szpilkami. Stanęła przed pokojem sto dwa i zapukała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Drzwi
otworzył jej mężczyzna, około czterdziestki. Znała go. Był przyjacielem Jamesa
i zawsze to ona go obsługiwała. Nazywał się Jonathan i robił z jej szefem
jakieś interesy. Był wysokim mężczyzną, dobrze zbudowanym i zadbanym. Miał
brązowe włosy, które już gdzieniegdzie siwiały, ale nie odbierało mu to urody.
Mocno zarysowana szczęka i prosty nos, a oczy osadzone głęboko obserwowały
wszystko dookoła swoimi szarymi tęczówkami. Uśmiechnął się blado na jej widok i
usunął się w bok, aby mogła swobodnie wejść do środka. Zadrżała i zrobiła parę
kroków w przód, a on zamknął za nią drzwi i przekręcił kluczyk. Westchnęła cicho
i przełknęła ślinę. Mężczyzna powoli do niej podszedł i objął od tyłu. Zdjął z
niej skórzaną kurtkę, całując ją za uchem i po szyi, aż do ramienia. Zadrżała i
posłusznie odchyliła głowę w bok, tak jak on tego oczekiwał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pchnął
ją w głąb apartamentu w stronę kanapy. To było w stylu Johnatana. Nigdy nie
pieprzył jej w łóżku, tak gdzie spał. Zawsze to była kanapa, nigdy też się do
niej nie odezwał. Wiedziała, jaki ma głos dzięki temu, że czasami była przy
Jamesie, gdy ubijał z nim interesy. Wiedziała też przez to, że Johnatan ma żonę
i dwójkę dzieci. On też zdradzał swoją żonę, czego ona nienawidziła, ale nie
miała prawa głosu, była tylko zwykłą dziwką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Po
chwili nie miała już na sobie ubrań i leżała przed nim naga. Widziała
wybrzuszenie w jego spodniach i wiedziała, co będzie musiała zrobić, gdy
rozpiął swój rozporek i kazał jej prosto usiąść. Jednym pchnięciem znalazł się
w jej ustach, a ona jęknęła i zamknęła oczy, chcąc jak najszybciej przez to
wszystko przejść. Bała się tylko powrotu do domu Cullenów i tego, że nie będzie
umiała spojrzeć w małą i niewinną twarz Hope. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Słyszała,
jak mężczyzna warczy i sapie, a po chwili poczuła w ustach gorzką, ciepłą
ciecz, którą przełknęła i powstrzymała odruch wymiotny, zaciskając mocno oczy.
Została pchnięta na kanapę i uderzyła głową o wezgłowie i syknęła cicho, a
przed oczami jej zawirowało. <i>Z żoną na
pewno nie obchodzisz się tak brutalnie, co?</i> – pomyślała, ale to były tylko
uszczypliwe uwagi, które powstawały w jej głowie i nie śmiała powiedzieć tego
na głos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Do
domu Cullenów wróciła o czwartej nad ranem. Była cała obolała. Bała się nawet
dotknąć swoich piersi i wiedziała, że nie chodzi prosto, a każdy następny krok
powoduje pulsujący ból między jej nogami i niekomfortowe uczucie. Zamknęła za
sobą cicho drzwi i przekręciła zamek, a potem się odwróciła i o nie oparła.
Spojrzała przed siebie i znieruchomiała widząc Edwarda, który się w nią
wpatrywał. Jego włosy były w większym nieładzie niż zazwyczaj, koszula
wyciągnięta ze spodni, a jej górne guziki
były podpinane, rękawy podwinięte niedbale do łokci. W prawej ręce trzymał
szklaneczkę ze złotym płynem. Nie wyglądał, jak Edward, któremu przypatrywała
się przed swoim wyjściem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Gdzie byłaś? – Zadał proste pytanie, na które odpowiedź też była prosta, ale
ona bała się wypowiedzieć na głos tego, co robiła przez kilka ostatnich godzin.
Myślała, że on nadal spokojnie śpi i nie zauważy jej nieobecności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Ja byłam – zaczęła, ale nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie umiała wybrnąć z
tej sytuacji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Spuściła
głowę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
No dalej, słucham… Czy ty widzisz, jak wyglądasz?! – warknął wściekle. –
Myślisz, że możesz mieszkać w tym domu, a w przerwach sprzedawać swoją tanią
dupę?! – Dopiero teraz zauważyła, że nieco plącze mu się język. Pierwszy raz
widziała, aby Edward był pijany. Wcześniej nie umiała sobie tego nawet
wyobrazić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Jesteś pijany – stwierdziła, chcąc zakończyć tym ich rozmowę. Miała zamiar go
ominąć, ale on zastąpił jej drogę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
A ty jesteś dziwką – mruknął, patrząc w jej oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zrobiła
krok w tył, czując się tak, jakby dostała w policzek. Prawda bolała. Właśnie
tego się bała. Obrzydzenia, które było słyszalne w jego głosie i widoczne w
jego spojrzeniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Zadzwonił do mnie James…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie obchodzi mnie, kto i po co do ciebie telefonował! – krzyknął. – Wyraźnie
powiedziałam, że nie życzę sobie, abyś pieprzyła się z kim popadnie, gdy
mieszkasz w moim domu! Czekałem na ciebie całą cholerną noc! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Czekałeś? – zapytała z nadzieją. – Po co na mnie czekałeś, Edwardzie? –
Spłoszyła go tym pytaniem. Przez chwilę milczał. Odłożył szklankę na komodę i
przeczesał nerwowo włosy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie było cię – odpowiedział bez emocji. – Nie zmieniaj tematu, nie było cię w
domu! Miałem… Wmawiałem sobie, że nie poszłaś się pieprzyć, ale proszę bardzo!
Wyglądasz jak wzorowa dziwka, powiem twojemu szefowi, że może być z ciebie
zadowolony! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Edwardzie! Proszę cię, nie mogłam powiedzieć nie, wiesz, jakie miałabym
problemy? Należę do niego, musiałam zrobić to, co mi każe. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nic nie musiałaś – Odwrócił się i zniknął w swoim gabinecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Poranek
u Cullenów był bardzo ponury. Nawet Hope wyczuła, że coś jest nie tak i
straciła swoją radość. Jadła grzecznie śniadanie, rozmawiając cicho ze swoim
ojcem. Bella milczała. Tylko ich słuchała i kończyła swoje jedzenie ze
spuszczoną głową. Bała się spojrzeć Edwardowi w oczy. Ciszę i krępującą
atmosferę, która panowała przerwało pukanie do drzwi, a potem kroki na
korytarzu. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cześć mała – powiedziała radośnie Cassandra, patrząc na Hope. – Wróciłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSQNo66PkLqlXE0Z4cZNppHcNtE5In23Db7QscMKY32SZuPNHgnE6IJ0m54jKERItFbEGZVdserZlpcvEoaVHbTjNiOF21YquXleX63vR96AXLtMJls8ncGHgLP5h1yo0NiWrPy6BP08/s1600/tumblr_m8txxfrtY91qh29ldo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSQNo66PkLqlXE0Z4cZNppHcNtE5In23Db7QscMKY32SZuPNHgnE6IJ0m54jKERItFbEGZVdserZlpcvEoaVHbTjNiOF21YquXleX63vR96AXLtMJls8ncGHgLP5h1yo0NiWrPy6BP08/s1600/tumblr_m8txxfrtY91qh29ldo1_500.gif" height="133" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">HEJ WAM! MUSZĘ WAM POWIEDZIEĆ, ŻE TO NIE JEST TAKI ZWYKŁY 19 KWIETNIA, <b>DZIŚ SĄ 2 URODZINY AYC!</b> ALE TO SZYBKO MINĘŁO, TEGO BLOGA PROWADZĘ CHYBA NAJDŁUŻEJ. MOJE POPRZEDNIE ZAJĘŁY MI ROK, MOŻE MNIEJ. A TU PROSZĘ. OKRĄGŁE DWA LATKA. SZMAT CZASU, GDY ZACZYNAŁAM PISAĆ TĘ HISTORIĘ BYŁAM W GIMNAZJUM, A TERAZ ZA ROK MATURKA! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ CZYTELNIKOM, KTÓRZY SĄ ZE MNĄ OD SAMEGO POCZĄTKU, JAK I TYM, KTÓRZY DOPIERO NIEDAWNO DO MNIE DOŁĄCZYLI I CZYTAJĄ TO OPOWIADANKO :) WASZE KOMENTARZE SĄ NIEZŁĄ MOTYWACJĄ I MAM NADZIEJĘ, ŻE SPODOBA WAM SIĘ TEN URODZINOWY ROZDZIAŁ! DŁUGO MYŚLAŁAM, CO MA W NIM BYĆ I KONIEC KOŃCÓW WYSZŁO COŚ TAKIEGO. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i>CHCIAŁABYM ZROBIĆ TAKI URODZINOWY EKSPERYMENT I PROSIŁABYM KAŻDEGO, KTO PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ O KOMENTARZ. BEZ ZNACZENIA JAKI :) CHCĘ PORÓWNAĆ ILE WAS BYŁO, A ILE JEST. WIEM, ŻE NIE DODAJĘ ROZDZIAŁÓW SYSTEMATYCZNIE, ALE MAM ŚWIADOMOŚĆ TEGO, ŻE NIEKTÓRE DOBRE DUSZYCZKI SĄ ZE MNĄ CAŁY CZAS. </i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">ODE MNIE TO CHYBA NA TYLE. JESZCZE RAZ STO LAT, STO LAT I ABYM DOKOŃCZYŁA TĘ HISTORIĘ I BYŁA Z NIEJ ZADOWOLONA! TEGO MOGĘ SOBIE ŻYCZYĆ. JA UCIEKAM I CZEKAM NA WASZE OPINIE, MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE NAWALIŁAM. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">NA KONIEC ZAPROSZĘ WAS JESZCZE NA BLOGA, KTÓREGO PROWADZĘ Z S.W.E.E.T.N.E.S.S I JEJ WŁASNEGO BLOGA, KTÓRY OSTATNIO PRZESZEDŁ MAŁY KRYZYS... I TERAZ JUŻ NAPRAWDĘ UCIEKAM! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://oznakowana.blogspot.com/" target="_blank">http://oznakowana.blogspot.com</a>/ <- nasz wspólny blog.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://amnesia-life.blogspot.com/" target="_blank">http://amnesia-life.blogspot.com/</a> <- blog s.w.e.e.t.n.e.s.s</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i>ściskam,</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-52951511355832313462015-03-07T19:40:00.000+01:002015-03-07T19:40:27.578+01:0021. "Wczoraj i dziś" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=necBN4y3s2U" target="_blank">Avril Lavigne - Naked</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Lecz wtedy Ty pojawiasz się przy mnie </div>
<div style="text-align: right;">
Ściany po prostu znikają </div>
<div style="text-align: right;">
Nic by mnie otoczyć </div>
<div style="text-align: right;">
I uchronić przed moimi lękami </div>
<div style="text-align: right;">
Jestem nieosłonięta </div>
<div style="text-align: right;">
Widzisz jak się otworzyłam </div>
<div style="text-align: right;">
Oh, sprawiłeś, że Ci zaufałam"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przeznaczenie.
Czym ono jest? Są to rzeczy i sytuacje, które zostały przypisane każdemu
człowiekowi. Nie da się tego uniknąć, ominąć, wyeliminować z naszego życiorysu.
Tak musi być. Nikt ani nic nie sprawi, że przeznaczone nam wydarzenia się nie zdarzą.
Przecież tak zapisano w kartach naszego życia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Ale
czy na pewno? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Skoro
każdy człowiek ma z góry zapisane swoje życie i kieruje nim przeznaczenie, skąd
wzięła się wiara i wolna wola? Nie możemy być wolni, wiedząc o tym, iż nasze istnienie
jest przesądzone od samego początku. Ktoś już, za nas, je zaplanował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Stała
przez dłuższą chwilę przy oknie, patrząc na zewnątrz. Nie wiedziała, czego jej
spojrzenie szukało. Było zagubione, tak samo jak ona w tamtym momencie. Dużo
się wydarzyło tamtego dnia i nie mogła tego wszystkiego ułożyć w głowie,
przydzielić do jakiejkolwiek kategorii. James dawno nie zachowywał się w
stosunku do niej tak bestialsko. Odzwyczaiła się od tego i to, co się wtedy
wydarzyło było dla niej abstrakcją, z którą nie mogła sobie poradzić. Wstyd jej
było to przed sobą przyznać. Nie wiedziała, co zrobić. Pozwoliła sobie nawet
pomyśleć, że Cassie miała od samego początku rację. Szybko jednak wyparła tę
myśl, znów wmawiając sobie, że James Moore był dla niej wybawieniem i służył
pomocną dłonią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Skrzywiła
się, czując pulsujący ból niemalże w całym ciele. James Pomocna Dłoń, ten sam,
który zadbał o jej lepszy byt i zapewnił jej dach nam głową, sprawił, że każdy
ruch, który wykonywała przyprawiał ją o mdłości i zawroty głowy. Po kąpieli,
która ani trochę, ku jej zaskoczeniu, nie złagodziła bólu, wzięła dwie tabletki
przeciwbólowe. Czuła lekkie otępienie, ale nic poza tym. Stojąc w lekkim amoku,
nie spodziewając się nikogo i patrząc nieobecnym wzrokiem za okno, dużo
myślała. Czy tak miał ją traktować James? A może to był jednorazowy wybryk i
nic takiego więcej się nie powtórzy? Taką miała nadzieję. Złudną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Ostatnim,
czego potrzebowała była wizyta Cullena. On, jak na złość, przyszedł i jeszcze
bardziej ją zdezorientował. Nigdy nie zwracał się do niej takim tonem i choć
bardzo chciała dowiedzieć się, co sprawiło taką zmianę, nie zapytała o to.
Obdarzyła go zdawkowymi odpowiedziami, chcąc się go pozbyć. Czuła się na tyle
paskudnie, że nie miała nawet ochoty na dogryzanie Panu Wszystkowiedzącemu. Mimo
to, gdy wyszedł poczuła się jeszcze gorzej i zapragnęła go zawołać z powrotem.
Drzwi za nim się zamknęły, a ona wyciągnęła rękę w jego stronę i już, już
otwierała usta. Nie zrobiła tego. Jej dłoń opadła, obijając się o obolałe
biodro. Zaklęła pod nosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Miała
dość tej sytuacji i zastanawiała się na tym, czy nie powinna tego wszystkiego
rzucić i wrócić do Jamesa. Pomogła Cassie, zajmując się małą Hope przez ten
czas, nie musiała zgadzać się na więcej. Mogła odejść i nie przejmować się tym,
jak sobie poradzą. Poradziliby sobie na pewno, jest milion opiekunek, które
podjęłyby się tej pracy. Ona nawet nie była opiekunką, nie miała kwalifikacji i
łatwo można było ją zastąpić kimś innym, kimś lepszym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Położyła
się powoli, uważając na miejsca, które bolały ją najbardziej. Nie, to nie jest
odpowiedni czas by wracać. Musi nabrać sił i zregenerować ciało. Tutaj nikt jej
nie zrobi krzywdy. James jest wściekły i gdy wróci na pewno nie da jej spokoju.
Będzie musiała też wrócić do pracy, a nie wiadomo, na jakiego gościa natrafi.
Moore się nad nią nie zlutuje, bo będzie sądził, że swoim zachowaniem sobie na
to zasłużyła. Może i tak było, ale ona nie chciała bardziej cierpieć. Znała
swojego szefa i była świadoma tego, że odwlekanie kary też jest na nic. Będzie
cierpieć, bez względu na to, kiedy wróci. Na chwilę obecną, wolała to odkładać
w czasie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Mimo
zmęczenia, nie mogła zasnąć. Doskwierał jej ból i jak na złość nie mogła
oczyścić umysłu z przeróżnych myśli. Najbardziej denerwowało ją to, że myśli o
Cullenie. Zastanawiała się, co by było, gdyby go zatrzymała. Nadal byłby taki
miły, czy wróciłby do swojego drwiącego tonu i znów przyodział maskę, która
stała się jego codziennym ubraniem. To jedno mieli wspólne. Maskę, która stała
się ich nieodłączną częścią garderoby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cholera jasna! – warknęła sama do siebie, bo jej myśli znów zawędrowały do jego
osoby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wstała
i ignorując ból chodziła po pokoju, który zajmowała. Od drzwi do okna, od okna
do drzwi. Przeszła ten dystans kilka razy, od czasu do czasu na jej twarzy
widać było grymas bólu. W końcu chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi, wychodząc
na korytarz. Rozejrzała się. Było ciemno i cicho, chłodniej niż w
pomieszczeniu, z którego wyszła. Najpierw zobaczyła, czy Hope śpi. Dziewczynka
leżała na łóżku, przytulając do siebie swojego misia. Jej miedziane, długie
włosy leżały rozwalone na poduszce. Oddychała spokojnie i miarowo, uśmiechała
się delikatnie. Musiało jej się coś śnić. Coś dobrego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
wiedziała, ile stała patrząc się na córkę swojego obecnego szefa i nie
zorientowała się, że ona i Hope nie są już jedynymi osobami w sypialni. Edwarda
spostrzegła dopiero, gdy stanął koło niej, ocierając się swoim ramieniem o jej.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie możesz spać? – zapytał cicho, tak aby nic nie mogło przeszkodzić jego córce
w odpoczynku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pokiwała
głową i spojrzała na mężczyznę. Zlustrowała go subtelnie. Był boso, w samych
dresach. Przez panującą ciemność nie mogła stwierdzić, jakiego były koloru.
Jego nagi brzuch i tors odznaczały się na tle mroku, miał bladą skórę, wydawała
się delikatna i gładka. W końcu napotkała jego oczy, on też się w nią
wpatrywał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Czemu pracujesz dla Jamesa? – Odwrócił się w jej stronę, zmuszając ją do tego
samego. Stali twarzą w twarz, patrząc sobie w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Bo mi pomógł, gdy tego potrzebowałam – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Nie
miałam też wyjścia. To było jedyne, możliwe rozwiązanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Prostytucję nazywasz pomocą? Naprawdę myślałem, że jesteś mądrzejsza – mruknął,
kręcąc głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Choć
nie chciała rezygnować z jego towarzystwa, nie miała zamiaru słuchać tego, co każdy
już nie raz jej mówił. Ominęła go bez słowa i wyszła z pokoju. Wiedziała, że on
ruszył za nią, zamykając za sobą drzwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Po co za mną idziesz, chcesz mnie jeszcze obrażać? – warknęła i gwałtownie się
do niego odwróciła. – Proszę bardzo, dalej, ale pośpiesz się, bo naprawdę jest
późno! – Spojrzała na niego hardo i oddychała głęboko, by nie wybuchnąć i nie
zacząć krzyczeć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Chcę to tylko zrozumieć! Ciebie zrozumieć. Widzę, jaka jesteś, gdy pokazujesz
siebie naprawdę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
A jaka twoim zdaniem jestem, co?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Złapał
ją za nadgarstki i przyparł do ściany. Pochylił się tak, że ich twarze były
bardzo blisko siebie, a ich oddechy mieszały się ze sobą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Delikatna, pomocna, czuła i kochana. Sam w to nie wierzyłem, ale tak właśnie
jest. Kiedy zobaczyłem twoje spojrzenie, gdy James cię bił – prychnął, a potem
dodał: – Pierwszy raz nie zobaczyłem w twoich oczach obojętności. Przed chwilą,
gdy obserwowałaś Hope. Patrzyłaś na nią z uśmiechem. Tak, jakbyś przypominała
sobie coś miłego. Nie mogłaś oderwać od niej wzroku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Stała,
słuchając jego słów. Teraz nie mogła oderwać wzroku od niego. Zamrugała
kilkakrotnie, aby się nie rozpłakać, ale czuła, że tym razem to nie działa,
więc zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero wtedy, gdy była pewna, że żadna
niechciana łza nie spłynie po jej bladym policzku. Edward nadal wpatrywał się w
nią z tą samą pewnością, nie była pewna, czy chociaż mrugnął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Może kiedyś taka byłam – szepnęła – ale to było dawno. Wiele się zmieniło,
Edwardzie, ja się zmieniłam. Musiałam. Wyobrażasz sobie delikatną dziwkę?
Nauczyłam się być nową osobą, kimś całkowicie innym. Wyparłam dawną siebie, aby
nie zginąć i w tym wszystkim się odnaleźć. Chronienie Hope przed wszystkim w
niczym nie pomoże. Też kiedyś taka byłam, wiesz? Taka jak ona. Patrz, jak
skończyłam. – Czuła, że Edward słuchając jej, nieco rozluźnił uścisk na jej
nadgarstkach, a jego ciało nie było już takie spięte. Korzystając z tego, wyplątała
się z jego objęć i odsunęła się. Czuła, że gdyby tego nie zrobiła, wbrew swojej
woli, przytuliłaby się do niego, pragnąc czuć jego ciepłe ciało przy swoim. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Zawsze jest inne wyjście, Bello – powiedział, patrząc na jej oddalającą się
sylwetkę. – Nie wiem, jakie problemy miałaś i co się stało. Nie musiałaś jednak
rezygnować z siebie, to chyba jedno z najgorszych wyjść. Pomyśl, jak bardzo się
zmieniłaś. Odpowiada ci to, cieszysz się z tego, jakim człowiekiem się stałaś? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Przestań! – powiedziała wściekle, a łzy spłynęły po jej twarzy. – A ty?! Jakim
ty jesteś człowiekiem?! Co, panie mądry? – Położyła dłonie na jego torsie,
pchając go, ale on i tak twardo stał na nogach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Ja naprawdę nie miałem wyjścia – szepnął, a jego pewność odeszła w niepamięć,
jakby nigdy nie wypowiedział wcześniejszych słów. – I naprawdę chciałbym być
inny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Więc się zmień! – Zmrużyła oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie umiem, Bestyjko. – Pokręcił powoli głową i uśmiechnął się blado, ten
uśmiech nie dosięgał oczu. Był wymuszony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
jednej chwili stał się taki odległy, gdy jeszcze przed chwilą przepełniała go
paląca pewność siebie, żarliwość i hardość. Teraz wyglądał jak inny człowiek,
który stracił wszelkie nadzieje i żył z przymusu. Nie myśląc o tym, co robiła
pogłaskała go po policzku, kciukiem przejeżdżając po jego dolnej wardze. Spiął
się, ale tylko na chwilę, potem cicho westchnął i spojrzał na nią. Jego
spojrzenie było przygaszone, ale nie obojętne. Jego piękne oczy straciły blask
i były takie smutne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Chcę ją znaleźć – powiedział zdecydowany. Musiał działaś natychmiast, doskonale
wiedział, że jeśli będzie to przeciągał, rozmyśli się i znów zrezygnuje z tego,
co było dla niego jedną z najważniejszych rzeczy na świecie. Czas najwyższy
zamknąć pewien rozdział swojego życia i rozpocząć coś nowego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoY0V5W6D2lKzuNbuAyms2fr4_r5Do7vnX5KXGA8JeVIG_zfF-Q021eZLWX0X2SBxIQiWoBwthbtD3dN6WZkMk_fXpAKmt3rSfjPnYI7z_vtowtDwAqoPBgvwk0NN62BjIeoddiLfmdnU/s1600/tumblr_ln9lsb56M91qld4r4o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoY0V5W6D2lKzuNbuAyms2fr4_r5Do7vnX5KXGA8JeVIG_zfF-Q021eZLWX0X2SBxIQiWoBwthbtD3dN6WZkMk_fXpAKmt3rSfjPnYI7z_vtowtDwAqoPBgvwk0NN62BjIeoddiLfmdnU/s1600/tumblr_ln9lsb56M91qld4r4o1_500.gif" height="132" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_______________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">WITAJCIE! ZNÓW MNIE TROSZKĘ NIE BYŁO, CO SPOWODOWAŁ POWRÓT DO SZKOŁY PO TRZECH TYGODNIACH NIEOBECNOŚCI. BARDZO WAS PRZEPRASZAM, CAŁY ROZDZIAŁ NAPISAŁAM PRAKTYCZNIE DZIŚ I MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA! NIE MUSZĘ CHYBA MÓWIĆ, ŻE <b>LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE, BO TO STRASZNIE MOTYWUJE!</b> MOŻE TO BYĆ ZWYKŁE: "CZYTAM, PODOBA MI SIĘ/NIE PODOBA". </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">KIEDY KOLEJNY? NIE WIEM, MAM MASĘ NAUKI I JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JAKIEJŚ PRZERWY, A DO ŚWIĄT DALEKO, PRAWDA? JAKOŚ JEDNAK MUSZĘ DAĆ RADĘ I POSTARAM SIĘ, ABY ROZDZIAŁ BYŁ ZDECYDOWANIE SZYBCIEJ! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>CO JESZCZE? JUŻ O TYM PISAŁAM, ALE NAPISZĘ PONOWNIE. ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO BLOGA, KTÓREGO PROWADZĘ ZE S.W.E.E.T.N.E.S.S -----></b> </span><span style="font-size: x-small;"><a href="http://oznakowana.blogspot.com/" target="_blank">http://oznakowana.blogspot.com/</a> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<i>do następnego,</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-47487796584608688602015-02-16T23:30:00.000+01:002015-02-16T23:30:20.372+01:00Oznakowana<div style="text-align: justify;">
Hej! Wiem, że możecie być rozczarowani. To nie rozdział. Jestem chora i leżę w łóżeczku. Nic sensownego napisać mi się nie udało, ale obiecuję, <i>a ostatnio obietnice spełniam</i>, że w ten weekend postaram się coś napisać i jak najszybciej opublikować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem tu dziś, ponieważ <u><a href="http://niewolnicy-wyspy.blogspot.com/" target="_blank">Niewolnicy Wyspy</a></u> (blog, który nie wyszedł tak, jak powinien wyjść) dobiegli końca. Ja, razem z Najsiątkiem (s.w.e.e.t.n.e.s.s) <b>założyłam kolejnego bloga</b>, który już na pewno nam się uda. Aj promis. Tak łatwo się nie poddamy! Więc zapraszam Was na: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://oznakowana.blogspot.com/" target="_blank">http://oznakowana.blogspot.com/</a></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
Prolog już jest, zwiastun jest, wszystkie zakładki są. Brakuje nam tylko czytelników. Jeśli interesuje was moja twórczość, klikajcie na stronę powyżej. Ja i Najsik to team niezawodny, jeśli naprawdę się postaramy, a tam <b>będziemy się starać!</b></blockquote>
<br />
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: right;">
<i>niedługo wrócę z rozdziałem,</i></div>
<div style="text-align: right;">
CM Pattzy </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-3000514096911475012015-01-25T18:44:00.000+01:002015-01-25T18:44:06.367+01:0020. "Mieszane uczucia"<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=yBatuRGZAmA" target="_blank">Paramore - Last Hope</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Nie znam nawet samej siebie </div>
<div style="text-align: right;">
Myślałam, że teraz będę szczęśliwa</div>
<div style="text-align: right;">
Ale im bardziej staram się to odepchnąć</div>
<div style="text-align: right;">
Tym bardziej zdaję sobie sprawę, że muszę odpuścić."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Każdy
z nas rodzi się z czystą kartą. Ale czy każdy z nas ma wolną wolę? Nie do
końca. Nie potrafimy sami siebie wychować. Wpływa na to wiele czynników. Przede
wszystkim to, kim byli nasi rodzice, w jakim kraju mieszkamy, na jakiej ulicy i
w jakim domu. Nie decydujemy sami od początku, nie mamy względu na to, w jakich
czasach się urodzimy, jaki będzie kolor naszej skóry. Od najmłodszych lat,
ludzie, którzy nami się opiekują wpajają nam różne definicje, poglądy i
stereotypy. Jesteśmy manipulowani i napchani informacjami z zewnątrz. Dopiero,
gdy dorośniemy możemy samodzielnie decydować, ale to, czego nauczyliśmy się w
dzieciństwie wlecze się za nami całe życie i ma na nie wpływ przez cały czas.
Przyroda i społeczeństwo nas dominują. Zabierają wolną wolę. Przyroda narzuca,
jakie mamy pochodzenie, społeczeństwo wpaja w nasz umysł oklepane regułki. I kto tu mówi o wolnym człowieku? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wiedziała,
że Bella jest do niej wrogo nastawiona. Wiedziała, że to sprawka Jamesa. W
końcu to on chciał zniszczyć je obie. Z tą różnicą, że Bellę udało mu się
przechytrzyć na swoją stronę. Cassandra uciekła, gdy tylko zrozumiała, co tak
naprawdę robił ten człowiek. Bella nadal żyła w kłamstwie, nie zorientowała
się. Cassie podejrzewała, że po prostu nie chce tego zrozumieć. Wygodnie jej
się żyje z nim. Pasowało jej to, że miała wszystko na zawołanie. Była pupilkiem
Moore, ale nie zdawała sobie sprawy, że to się kiedyś skończy. Znajdzie inną
zagubioną i biedną dziewczynę na jej miejsce. Wątpiła, aby ktoś taki jak on
mógł mieć uczucia. Jak mógł je mieć, skoro bez wyrzutów wykorzystywał młode
kobiety? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Polubiłaś Bellę? – zapytała małej. Hope żywo pokiwała głową i uśmiechnęła się
szeroko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Bella jest świetna, gotuje ze mną obiady dla taty, kolacje i w ogóle! Umiem już
sama zrobić ciasto na naleśniki. Bardzo się przy tym brudzę – zmarszczyła brwi
– wszystko dookoła też, ale! – Podniosła jeden paluszek. – Ale naleśniki są
dobre i potem pomagam Belli posprzątać – powiedziała zadowolona z siebie. –
Najważniejsze, że tatusiowi smakują. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Cassie
zaśmiała się bezgłośnie. Odkąd pamięta ta mała osóbka robi wszystko dla swojego
tatusia. Spojrzała na Bellę i zauważyła na jej ustach delikatny uśmiech. Czyżby
był spowodowany słowami małej Hope? Może Bella też ją polubiła. Właściwie nie
byłoby to dziwne. Nie da się jej nie lubić. Jest małą kulką energii, która
wszystkich napawa dobrym humorem w złych chwilach. Niejednokrotnie sama się o
tym przekonała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Bella
w istocie poczuła się dziwnie, gdy Hope tak o niej mówiła. Dawno czegoś takiego
nie przeżyła. Zazwyczaj była określana, jako „Bella Niezła Dupa”, a nie „Bella
fajna dziewczyna”. Wszyscy widzieli w niej rzecz, którą można wykorzystać i
zostawić. Nie przeszkadzało jej to, ponieważ zapomniała o tym, kim była kiedyś.
Tym bardziej zaskoczyło ją to, jak miło się poczuła, gdy została doceniona za
coś innego niż seks. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Niedługo wróci do ciebie Cassandra – powiedziała, patrząc na dziewczynkę, która
siedziała na kolanach opiekunki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Właśnie. – Kobieta chrząknęła cicho. – Chodzi o to, że lekarz kazał mi przez
tydzień posiedzieć w domu. Czy mogłabyś? – Spojrzała na Bellę prosząco. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Brunetka
zamknęła oczy i napięła swoje wszystkie mięśnie. <i>Cholera, co ta idiotka sobie myśli?!</i> – przemknęło jej przez myśl.
Nie była zła za to, że musiała siedzieć z Hope, ale za to, że została o tym
poinformowana tak późno. Nie mogła robić, co chciała. Miała nad sobą Jamesa,
który był apodyktycznym dupkiem i zarządzał wszystkim, czym chciał, nią także. <i>Z Edwardem są tacy podobni</i> – pomyślała i
zastanowiła się nad tym. Są? Prawda, Cullen na pewno nie handlował kobietami i
nie ma za uszami tyle, co James. Ale jakby zwrócić uwagę tylko na charakter.
Oboje byli apodyktycznymi dupkami, zbyt pewnymi siebie, nieokazującymi uczuć, z
pewnymi wyjątkami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pokręciła
głową, zaintrygowana tą myślą. Czy ona nie mogła trafiać na normalnych
mężczyzn? Przysłowiowe z deszczu pod rynnę. Oboje próbowali nią dyrygować. Tak
jak James ma do tego pewne prawa, Edward chciał takie prawa nabyć. <i>Nie w tym życiu! </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zorientowała
się, że Cassie podejrzliwie na nią patrzy i przypomniała sobie o odpowiedzi.
Musiała jej odpowiedzieć. Kiwnęła powoli głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Jasne, ale muszę porozmawiać z Jamesem – powiedziała, patrząc na nią spod byka.
– Wiesz, że nie mogę znikać na tak długo bez podania przyczyny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Powinnaś stamtąd zniknąć na zawsze – wtrąciła zbulwersowana Cassandra. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Zdaje mi się, czy to nie twoja sprawa? – odpyskowała Bella. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Cassie
zrozumiała, że tak zakończyła tą rozmowę. Z złowrogim akcentem i wypieraniem
czegokolwiek, jak za każdym razem. Nie mogła podać nawet argumentów, spokojnie
porozmawiać, bo brunetka zawsze kończyła i nie słuchała ani słowa więcej.
Zazwyczaj próbowała się wykłócać, ale teraz nie były same, lecz w obecności
Hope. Darowała sobie i próbowała stłumić żal, smutek i złość w sobie. <i>Głupia, głupia idiotka! Jest taka młoda, a
marnuje swoje życie. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zatrzymał
się na parkingu, który o tej godzinie świecił pustkami. Nikt nie odwiedzał
takich miejsc w dzień. Dopiero w godzinach wieczornych to miejsce zaczynało
tętnić życiem. Wiele osób pewnie myślało, że nie cieszy się zbyt wielką
popularnością, ale to mit. Klub Moore’a to jedno z najczęściej odwiedzanych
miejsc w Chicago. Znał osoby, które tu przychodziły. Byli to szanowani
mężczyźni, biznesmeni i nikomu z ich otoczenia do głowy by nie przyszło, że
przesiadywali w takich klubach, obściskując się z obcymi kobietami, a żonom i
dzieciom wciskali kit o nadmiarze pracy i przymusu zostania i nadrobienia tego
wszystkiego. Oczywiście zakres gości tego burdelu nie mieścił tylko panów,
kobiety także można było tak spotkać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wyszedł
z auta i zamknął swoje volvo. Wsadził klucze do kieszeni spodni i ruszył do
lokalu. Było otwarte, ale w środku także nie zastał nikogo. Nie licząc barmana,
który w tradycyjny sposób czyścił za pomocą ścierki i tak czyste szklanki i
kobiety, która zamiatała podłogę, a potem myła ją. Kawałek po kawałku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
podszedł do baru. Chłopak za ladą od razu podniósł wzrok i spojrzał na niego.
Wiedział kim jest i do kogo przyszedł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Pan Cullen – kiwnął głową. – Moore już czeka w swoim gabinecie, podać coś panu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie – machnął ręką i ruszył w stronę zaciemnienia. Tam, za satynową firaną było
przejście do korytarza ciągnącego się w dół. Wiele razy tędy przechodził i nie
potrzebował przewodnika. Sam sobie świetnie dawał radę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Stanął
przed drzwiami i już miał wejść, ale usłyszał stłumione krzyki. Jego dłoń
zawisła w powietrzu i wstrzymał się. Nie lubił bawić się w takie
podsłuchiwanie, ale wydawało mu się, że zna oba te głosy i to właśnie wzbudziło
w nim ciekawość. Jeden, z pewnością, należał do Jamesa. Drugi... Skamieniał,
gdy uświadomił sobie skąd zna ten głos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wszedł
do środka, nie bawiąc się już w żadne pukanie. W tym samym czasie, w
pomieszczeniu James uderzył Bellą, a potem gwałtownie ją pocałował. Brunetka
stała przyciśnięta do ściany. Była w potrzasku. Z jednej strony mury, a z
drugiej ciało Jamesa. Miała zamknięte oczy, a dłonie zaciśnięte w pięści. Moore
był tak zajęty, że nie usłyszał jak ktoś wchodzi do jego gabinetu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Ponownie
uderzył dziewczynę, a ta cicho krzyknęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nie zdajesz sobie sprawy… – warknął wściekły, ściskając wygłodniałymi dłońmi
obolałe ciało dziewczyny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
James, proszę – wyszeptała, a potem otworzyła oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Jej
spojrzenie odnalazło sylwetkę Cullena. Pierwszy raz widział w jej oczach tyle
emocji. Przede wszystkim smutek i strach. Jej postawa tego nie okazywała.
Stała, zaciskając pięści, nie płakała. Oczy, gdy je otworzyła wiedział, że nie
pokazuje tego, jak naprawdę się teraz czuje. Współczuł jej. Pierwszy raz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Może swoje sprawy odłóż na później – powiedział Edward, uświadamiając Moore’a o
swojej obecności. – A teraz interesy, bo mój czas jest ograniczony i naprawdę
nie mam ochoty patrzeć na ten cyrk. – Machnął lekceważąco ręką, a potem rzucił
woreczek na blat. – Kasa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Sam Edward Cullen z tak nieznaczącą przesyłką? – rzekł zaskoczony blondyn i
odwrócił się. Podał Edwardowi kopertę i uśmiechnął się, przypominał węża. Cwany
i bezduszny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Wszystko, co dotyczy mnie lub mojego towaru jest ważne i znaczące, Moore. –
Wywrócił oczami i zaglądnął do koperty. Kiwnął głową i schował ją do
wewnętrznej kieszeni w marynarce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
mógł dać po sobie poznać, że obchodziło go to, co James robił z Bellą.
Właściwie nie powinno go to interesować, ale ta kobieta opiekuje się jego
dzieckiem. Nieważne, że jest dziwką. Hope ją lubi i do tej pory Bella jej nie
skrzywdziła… Nagle znieruchomiał. Skoro Bella jest tu, gdzie jest do cholery
jego córka?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
jednej chwili wszystko stało się nieważne. Wyparł nawet to, że pierwszy raz
dostrzegł u Isabelli jakieś uczucia. To się nie liczyło. Chciał jak najszybciej
ją stąd wyrwać, zabrać gdzieś i dowiedzieć się, gdzie jest jego mała Nadzieja! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Tydzień. – Usłyszał syknięcie Jamesa, a Bella kiwnęła głową i szybko wyszła z
gabinetu. Wszystko po jego myśli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
miał tu już nic do załatwienia, a do rozmowy z szefem klubu nie był skłonny.
Bez pożegnania opuścił jego gabinet. Wyszedł z plątaniny korytarzy i znów
znalazł się w klubie. Posłał Belli znaczące spojrzenie. Kobieta siedziała za
barem i rozmawiała z barmanem, jednak napotykając wzrok Edwarda rzuciła szybkie
słowa pożegnania i wyszła z klubu. Ruszył za nią i gdy byli już wystarczająco
daleko, na parkingu koło jego auta, stanął i złapał ją za ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Gdzie. Moja. Córka?! – wysyczał, zaciskając palce na jej ramieniu. Syknęła z
bólu. Edward uświadomił sobie, że wcześniej robił to Moore i od razu zwolnił
uścisk, ale jej nie puścił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Spokojnie. Nie zostawiłabym jej samej – warknęła. Wróciła bezwzględność i
obojętność. – Jest z Cassandrą, w szpitalu. Nie było mnie tylko godzinę. Ma
zapewnioną opiekę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Po co tu przyszłaś? – Edward odsunął się i otworzył drzwi od strony pasażera.
Nie wierzył w to, że po raz kolejny musi odwiedzać to okropne miejsce, jakim
jest szpital. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cassandra powiedziała mi, że muszę zostać jeszcze tydzień, a ja nie mogę znikać
na tak długo – przyznała i wsiadła do volvo. Czuła, że nie ma sensu sprzeciwiać
się Cullenowi. To zawsze wiodło do nikąd, a teraz jest jeszcze rozłoszczony. <i>A to nowość. Zły Edward</i>, pomyślała z
kpiną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Hope
spała już od godziny. Edward siedział w swoim biurze. Zastanawiał się, co ma
robić. Przypomniał sobie spojrzenie Belli, gdy James ją uderzył. Jęknął i
przeczesał nerwowo swoje włosy. Było to oznaką zdenerwowania i bezradności.
Nienawidził tego uczucia, zawsze od niego uciekał. W tamtej chwili wstał i
wyszedł z gabinetu, trzaskając drzwiami. Przeszedł korytarz, mrucząc wściekle
pod nosem i zatrzymał się przed pokojem tymczasowej opiekunki — dziwki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zapukał.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Proszę – mruknęła cicho. Wiedziała, że to może być tylko jedna osoba, skoro
Hope już spała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nacisnął
klamkę i wszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Bella stała tyłem do niego w
samej bieliźnie. Komplet, który na sobie miała był czarny. Czysty czarny
materiał. Mimo wszystko, prezentowała się świetnie, nawet od tyłu. Przemknął
spojrzeniem po jej smukłym ciele i dostrzegł siniaki na ramionach i biodrach.
Wiedział, że są dzisiejsze. Podszedł do niej powoli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nic ci nie jest? – zapytał bez chłodu w głosie, który był jej tak doskonale
znany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Prychnęła
cicho i odwróciła się do niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Tak jakby cię to obchodziło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Pracujesz dla mnie. Dbam o zdrowie swoich pracowników – powiedział omijająco.
To dobry argument. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nic mi nie jest, Edwardzie. Bywało gorzej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Kiwnął
głową i chwycił w dwa palce pasmo jej włosów. Były wilgotne, czyli musiała być
po kąpieli. Pewnie, że tak. W końcu było już późno, co mogła robić sama w tym
wielkim domu? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Dobranoc – szepnął. Chrząknął cicho i odsunął się. Zamknął na chwilę oczy, a
potem odwrócił się i wyszedł. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Co to było, do cholery?</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTATl5ScXgh6xrshbI4WVMaH41UNerXCTDymihcca3mQ-_FN7toAPBUoMg5FoeDEqZJWolqJUftkmubxxezyJYhORnuBQYrDC_IrPQWNwPXsiYdFVd6bffKnMUY6e1rM9ZIQuDs1U8E7c/s1600/tumblr_ll4386oThO1qk52dzo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTATl5ScXgh6xrshbI4WVMaH41UNerXCTDymihcca3mQ-_FN7toAPBUoMg5FoeDEqZJWolqJUftkmubxxezyJYhORnuBQYrDC_IrPQWNwPXsiYdFVd6bffKnMUY6e1rM9ZIQuDs1U8E7c/s1600/tumblr_ll4386oThO1qk52dzo1_500.gif" height="130" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">WITAJCIE :) TAK BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE DODAJĘ TEN ROZDZIAŁ. NIE PISAŁO MI SIĘ GO JAKOŚ SUPER ŹLE, ALE MOGŁO BYĆ LEPIEJ. MIMO WSZYSTKO, CHYBA JESTEM Z NIEGO ZADOWOLONA. JAKBYŚCIE WYŁAPALI JAKIEŚ BŁĘDY, TO ŚMIAŁO, WYTKNIJCIE MI JE. ZJEM JE ;D </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CO MYŚLICIE O SPOTKANIU NASZEJ TRÓJCY? I O KOŃCOWEJ SYTUACJI? TO JUŻ DWUDZIESTY ROZDZIAŁ, CZAS ABY COŚ ZACZĘŁO SIĘ DZIAĆ! NA MOICH POPRZEDNICH BLOGACH PO DWUDZIESTCE BYŁY JUŻ EPILOGI, A TU PROSZĘ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">MAM NADZIEJĘ, DO NIEDŁUGIEGO ZOBACZENIA :) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>PRZECZYTANY ROZDZIAŁ? BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA ZA KOMENTARZ!</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>TO MOTYWUJE.</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-58196461162743656092015-01-03T16:36:00.001+01:002015-01-25T18:29:50.814+01:0019. "Czy mam szansę?"<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=lLJXBBVHtro" target="_blank">Mothernight - Another chance</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Obudziłam się późno, czułam ból</div>
<div style="text-align: right;">
Straciłam moje marzenia i wiarę</div>
<div style="text-align: right;">
Zamykam oczy i pytam siebie:</div>
<div style="text-align: right;">
Czy mam jeszcze szansę?"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Życie.
Krótkie słowo, które ma wiele znaczeń. Każdy człowiek poda inną definicje tego
wyrażenia. Życie to chwila, życie to podróż, życie to labirynt, życie to
puzzle. Jest zmienne, monotonne, nudne, krótkie. Dla jednych ważne, dla drugich
obojętnie. Silni o nie walczą, słabi sami się go pozbawiają. Niektórzy je
kochają, a inni nienawidzą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Oni
sami nie wiedzieli, jaką definicję życia chcieli przydzielić do swojego
istnienia. Z jednej strony mieli dość, pragnęli rzucić to wszystko i poddać
się. Z drugiej, ich duma i pewność siebie nie pozwalała na porzucenie broni.
Musieli wrócić z tarczą, nie na tarczy. Chcieli poznać szczęście, znów go
zaznać. Nie robili jednak nic, aby zmienić swoje dotychczasowe życie. Nic, co
mogłoby pomóc im sprecyzować, czym to życie było. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Siedział
w biurze i bawił się breloczkiem, który zostawiła na ławie w swoim pokoju.
Jedyna rzecz, której nie schowała i pozostawiła na wierzchu. Zastanawiało go,
czy zrobiła to przypadkowo, czy też miało to jakiś głębszy cel. Chciał wierzyć
w to, że jednak miała coś na myśli, zostawiając niepozorną rzecz na blacie.
Pragnął sobie wmówić, iż pozostawiła ten drobiazg, aby to właśnie on go znalazł
i przypomniał sobie o niej, zatęsknił za nią. Nie umiał wytłumaczyć, czemu tego
tak potrzebował. Był przekonany, że ona go potrzebuje, tęskni za nim, nie
poradzi sobie bez niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Pewnie, że nie poradzi</i> – pomyślał. W końcu, gdyby nie
on, z niej już by nic nie było. Zapiłaby się, zaćpała, ktoś by ją zgwałcił.
Było wiele możliwości, każda prawdopodobna. Nie brał pod uwagę tego, że gdyby
nie namieszał i nie wysłał fałszywego listu do jej ojca, Bella mieszkałaby z
nim. I jego nową rodziną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
James
Moore miał jednak wszystko pod kontrolą i otrzymywał raporty z Volterry.
Wiedział, co jej ojciec robił, czym się zajmował i co miał w planach. Nigdy nie
pozwoliłby na to, by dowiedział się, że jego córka żyła i ma się całkiem
nieźle, jak na trupa. Poza tym, że została prostytutką. Czasami jednak
rozmyślał… Czy człowiek taki jak Charlie Swan chciałby mieć za córkę dziwkę?
Może wolał żyć ze świadomością, że jego ukochana, mała dziewczynka już nie
oddychała. To mniej bolesne od świadomości, że kurwiła się na lewo i prawo. Że
żyła, ponieważ pobierała pieniądze za seks. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Zdecydowanie.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Ale
nie był gotowy ponieść tego ryzyka. Nadal wolał trzymać Swana z dala od
Chicago. Gdyby jednak jego teoria była błędna. Nie mógł stracić Isabelli.
Przynosiła mu za wiele zysków. Poza tym, lubił się z nią zabawiać i nie miał
zamiaru z tego rezygnować. A utrata jej byłaby dla niego bolesna. Już wtedy nie
wiedział, co ze sobą zrobić. Na szczęście, jej nieobecność miała trwać tylko
kilka dni i już niedługo powinna do niego wrócić. A wtedy on się nią zajmie i
nie wypuści przez kilka dobrych godzin. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Żałował
tego, że dał jej ten urlop. Jej miejsce było przy nim i nic nie powinno tego
zmienić. Wiedział też, że musi się dopytać, po co były jej te dni wolne. Skoro
była jego własnością, musiał wiedzieć o takich rzeczach. Gdyby tylko miał mniej
na głowie, już wtedy zająłby się odszukaniem jej i sprowadzeniem z powrotem. Do
jego boku, tam gdzie zawsze powinna być i tęsknić za tym miejscem. Za nim. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
chciał się przyznać, ale dotknęło go to, że nie dała żadnego znaku życia. Ten breloczek
sprawił, że w jego głowie powstał istny huragan. Myśli mu wirowały i nie miał
obiektywnego wglądu na tę sprawę. On za nią tęsknił, nie powinien tego czuć.
Czuł też coś gorszego. Złość na nią. Czemu postanowiła podrażnić go tą małą
błyskotką? Czemu nie da znaku życia? Nie odwiedziła go, nie zadzwoniła. Nic. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Musiał
ją znaleźć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Siedział
w „Paradise”, na tyłach, za kuchnią, gdzie znajdowało się pomieszczenie
specjalnie dla niego. Tylko stąd mógł dojść do tej części piwnicy, w której
przetrzymywał nielegalne prochy i broń. I nikt z pracowników o tym przejściu
nie wiedział. Nikt oprócz jego braci, którzy też byli w to zamieszani.
Siedzieli w tym od dawna, on jednak nigdy nie mógł pozbyć się wyrzutów
sumienia, że ich w to wplątał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Czasami
myślał, że Cullenom byłoby lepiej bez niego. Wiele namieszał w ich życiu,
wyrządził wiele krzywd i nie był dobrym człowiekiem, nie będzie nim. Nie z
grzeszkami jakie ma na sumieniu. Czasu nie da się cofnąć. Mógł się zmienić?
Nie. Nie pozwalała mu na to przeszłość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wiedział,
że Esme i Carlisle starali się z całego serca i chcieli mu zapewnić szczęśliwe
dzieciństwo. On jednak nie mógł się tym cieszyć, starał się, naprawdę chciał
zapomnieć, ale nie umiał. Często czuł do siebie żal. Był do niczego, skoro nie
mógł nawet przyjąć akceptacji ze strony rodziny. Może nie całkowitej. Emmett i
Jasper dokuczali mu, gdy zorientowali się, że ich rodzice skupiają się bardziej
na nim, a nie na własnych synach. Oczywiście, byli wtedy dziećmi i takie
zachowanie szybko dobiegło końca. Bracia Cullen wraz z upływającymi latami
coraz bardziej rozumieli, dlaczego rodzice poświęcali tyle czasu Edwardowi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wcześniej
nie wiedzieli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Dwunastoletni chłopak siedział w
swoim pokoju. Wszyscy byli już na dole, ale on nie chciał schodzić za wcześnie.
Katorgą dla niego było to, że w ogóle musi tam zejść. Patrzyć na nich,
uśmiechać się. Nie chciał niszczyć świąt, ale to nie było jego miejsce. Nie
czuł się niechciany, ale wiedział, że to nie jego czas. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>– Edwardzie, zaczynamy! –
usłyszał głos ciotki. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Próbował, tak jak prosiła,
nazywać go mamą. Ale nie umiał. Nawet w myślach sprawiało mu to trudności. Ona
nie była jego mamą. Na szczęście, rozumiała to i nie zmuszała go do tego.
Powiedziała tylko, że jeśliby chciał, może nazywać ją mamą, bo ona kocha go jak
syna. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>– Już idę! – rzucił. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Nie chcę – pomyślał. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Spojrzał na okno. Wstał i powoli
do niego podszedł. Otwarł je i spojrzał w dół. Mieszkał na piętrze, ale do
ściany budynku była przypięta drewniana kratka, która przytrzymywała różne
rośliny ciotki. Nie był za ciężki. Właściwie walczył z niedowagą. Belki powinny
go utrzymać. Eksperymentalnie pociągnął za jedną z nich. Nic. Zaryzykował i
wyszedł, stając na nich. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i>Wtedy po raz pierwszy uciekł z
domu. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Westchnął
i pokręcił głową, chcąc przerwać wspomnienie. To były pierwsze święta, które
tak bardzo schrzanił. Potem, każdego następnego roku, było jeszcze gorzej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Pamiętał,
że wtedy, gdy po raz pierwszy uciekł Cullenowie od razu zaczęli go szukać.
Wujostwo było szczęśliwe, gdy znalazło go całego i zdrowego, niedaleko od domu.
Siedział w parku, marzł i myślał. Nie chciał wracać do domu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Emmett
i Jasper nie odzywali się do niego przez długi czas. Miesiąc, może dwa.
Krzyczeli na niego, gdy starsi nie słyszeli, że zniszczył im święta i go
nienawidzą. To jeszcze bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że to nie jego
rodzina. Nie miał prawa tam przebywać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Edward – powiedział Emmett. Wszedł do gabinetu, nawet nie pukając. Edward tego
nienawidził. Prywatność była dla niego bardzo ważna, a Emm nigdy tego nie
przestrzegał. Nie pukał, wtrącał się w nieswoje sprawy i wszędzie wtykał tego
ciekawskiego nosa. Nic nie można było z tym zrobić. Taki już był. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Mam nadzieję, że to coś ważnego, skoro nie miałeś czasu na to, by zapukać –
odpowiedział miedzianowłosy. W jego głosie było słychać irytację, ale Emmett
nie zwracał na to uwagi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Moore dzwonił. – Edward od razu podniósł głowę. Wcześniej by go to nie
zainteresowało, ale teraz, jedna z dziwek Jamesa jest u niego w domu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Dalej – ponaglił brata. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Nic nowego. Dupek potrzebuje prochów, brzmiał jak desperat. Nigdy gościa nie
lubiłem. Mam nadzieję, że tym razem po dragach skoczy z mostu – zarechotał Emmett.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
przeciwieństwie do Jaspera, Emmettowi pasowało to, co robi. Nie miał wyrzutów
sumienia, że niektórzy ludzie mogą ginąć, ponieważ zostali zastrzeleni z broni,
którą oni sprzedali lub przedawkowali dragi od nich. Jasper był tym wrażliwszym
bratem Cullen i często nie radził sobie z tą myślą. Alice, jego żona, wiedziała
że coś go gnębi, ale jej mąż zawsze unikał odpowiedzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przez
wszystkich młodych Cullenów Edward był uważany za najtwardszego i najmniej
wrażliwego. Przynajmniej do czasu, gdy zobaczyli jego zdjęcie z dzieciństwa. Po
tym nie wiedzieli, czy współczesny Edward żyje z maską, czy to, co kiedyś
przeżył tak bardzo go zmieniło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Mówił konkretnie czego potrzebuje? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Mała ilość, pewnie dla niego. Wierzysz w to, że taki ziomek jak on nie ćpa? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Edward
wstał i minął Emmetta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Ja się tym zajmę, zamknij restaurację – rzucił mu klucze i wyszedł, zostawiając
go samego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
wiedziała jakim cudem dała się na to naciągnąć. Cały czas miała ochotę wziąć
Hope na ręce i wrócić do domu. Wolała już z nią gotować, niż łazić po
szpitalach. Bo właśnie tu ją mała zaciągnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
W
duchu śmiała się z Edwarda, gdy dał się ubłagać dziecku, a teraz sama… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
To
powoli robi się żałosne – pomyślała. – Ja robię się żałosna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Przemierzała,
trzymając dziewczynkę za rękę długi korytarz. Ich celem były windy, które jakiś
dureń umiejscowił na samym końcu. Weszły i Hope wcisnęła odpowiedni guziczek.
Ona już tu była, więc ona prowadzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Po
chwili znalazły się w białej sali. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cassie! – krzyknęła sześciolatka i podbiegła do łóżka. Kobieta odwróciła się i
uśmiechnęła. W głębi serca miała nadzieję, że to znów Cullen z nią przyszedł.
Zdziwiła się, gdy zobaczyła Bellę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Wzdrygnęła
się. Za każdym razem, gdy widziała brunetkę, ta wydawała się jeszcze bardziej
wredna, zimna i nieczuła. Patrzyła na nią pustym wzrokiem, bez żadnych uczuć.
Zaczęła się martwić, co jeśli taka jest przy Hope? Ta mała zasługuje na coś o
wiele lepszego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Cassandra
ma już to do siebie, że odkąd przeżyła dni po Jamesie jest dobrą duszyczką i
stara się pomóc każdemu we wszystkim. Źle się czuła z tym, że Belli nie udało
jej się uratować od tego potwornego człowieka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Witaj, Bello – powiedziała, sadzając sobie Hope na kolana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Cześć. – Usiadła na krześle. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
Nie
przejawiała żadnych chęci na dalszą rozmowę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
–
Chciałbym ją odwiedzić, ale nie mam na tyle odwagi – pokręcił głową. Jego żona
westchnęła i przeczesała jego, już powoli, siwiejące włosy. Wiedziała, że jest
mu ciężko i już od dawna myśli o wyjeździe, ale nigdy się na to nie zdecydował.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
A
ona nie chciała go ponaglać. Widziała, że cierpiał i nie miała zamiaru na niego
naciskać. To jego decyzja, a ona nie ma nic do gadania. <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
On
musi uporać się z przeszłością i tym, że wini się za śmierć córki. Ona i ich
syn jest jego przyszłością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHSj42REPHW6SFf-iHcRffvvqX19E5wgvpWr9TDVoUO03I5RtxNU4RkRGClk_2XvHmpG-5QFD7AdV3mvdoFGzSmukUjvvA-FAUZyLInvIieN1r5FjG7CTklOg4mlRMMPMWx9TGEuPnbSQ/s1600/gif+42.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHSj42REPHW6SFf-iHcRffvvqX19E5wgvpWr9TDVoUO03I5RtxNU4RkRGClk_2XvHmpG-5QFD7AdV3mvdoFGzSmukUjvvA-FAUZyLInvIieN1r5FjG7CTklOg4mlRMMPMWx9TGEuPnbSQ/s1600/gif+42.gif" height="131" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
________________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">WITAJCIE! JAK MIŁO DO WAS WRÓCIĆ, ZNÓW PO NIEDŁUGIEJ PRZERWIE! JESTEM Z SIEBIE DUMNA, SKROMNIE MÓWIĄC, ALE ZOBACZYMY JAK TO BĘDZIE, GDY ZNÓW ZACZNIE SIĘ SZKOŁA. JEDNAK... NIEDŁUGO FERIE ;3 </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i>DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM.</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Z MIŁYCH WIADOMOŚCI MAM JESZCZE TO, ŻE ZOSTAŁAM NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARD I POJAWIŁA SIĘ STRONA Z ODPOWIEDZIAMI. DRUGĄ, NIECO WAŻNIEJSZĄ, JEST TO, ŻE WYBRALIŚCIE MÓJ BLOG, BLOGIEM ROKU 2014 I POJAWIŁ SIĘ ZE MNĄ WYWIAD TU: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://katalog-opowiadan-o-wampirach.blogspot.com/">http://katalog-opowiadan-o-wampirach.blogspot.com/</a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">BARDZO, BARDZO WAM DZIĘKUJĘ. MAM WRAŻENIE, ŻE O CZYMŚ ZAPOMNIAŁAM, ALE OKEJ ;-; </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>I TAK JAK ZWYKLE, PROSZĘ O KOMENTARZE. DLA WAS TO CHWILKA, DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA!</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i>WIEM, O CZYM ZAPOMNIAŁAM ;d JEŚLI KTOŚ CHCIAŁBY BYĆ INFORMOWANY NA GG O NOWYCH, TO RAZEM Z KOMENTARZEM, NAPISZCIE SWÓJ NUMER GG! OSTATNIO ROBIŁAM CZYSTKĘ I MAŁO, CO MI ZOSTAŁO. A MOŻE KTOŚ NOWY WOLI BYĆ INFORMOWANY PRZEZ GADULCA ;D </i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<br /></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-51149839723422332652014-12-21T18:35:00.002+01:002014-12-21T19:37:59.938+01:0018. "Bliższe spotkanie" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=3PdILZ_1P74" target="_blank">Lorde - Yellow Flicker Beat</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"To początek tego,</div>
<div style="text-align: right;">
jak to wszystko się zakończy</div>
<div style="text-align: right;">
Kiedyś wykrzykiwali moje imię,</div>
<div style="text-align: right;">
teraz wymawiają je szeptem</div>
<div style="text-align: right;">
Przyspieszam."<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Miłość to chorobliwe uczucie. Czasami potrafi być
wszystkim, a czasami ma niszczycielską moc i stanowi zagładę. Oni odkrywali miłość
w różnych postaciach. Mieli ją w sobie przez całe swoje życie. Zakopaną głęboko
w swoich sercach, zasypaną i pozostawioną samą sobie. A ona rosła w siłę,
rozwijała się w nich. Nikt na razie nie dostrzegał tego, jaka jest potężna,
jaką ma moc i co może zdziałać. Czekała na odpowiednią chwilę, aby wypełnić ich
ciała obezwładniającym uczuciem, sparaliżować i zawładnąć ich dotychczasowym
życiem, zmieniając je diametralnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Nic nie jest w stanie jej powstrzymać. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 8.5pt;">
~*~</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Zamknęła drzwi gabinetu Cullena i w tej samej chwili
usłyszała jego głos na dole. <i>Uf, całe
szczęście, </i>pomyślała, <i>zabiłby mnie,
gdyby zauważył jak myszkuję w jego domu. Pomyślałby, że James mi kazał, czy
jakieś inne gówno. </i>Obejrzała się za siebie: <i>Okej, wszystko jego okej. </i>Przeczesała swoje włosy. Nie wiedziała
skąd te nerwy i głupie obawy przed Edwardem. Mężczyzna jak każdy inny, nie ma w
nim nic specjalnego. Ona nie może się nikogo obawiać, właściwie tylko James ma
nad nią kontrolę. On, bo jest jej szefem i człowiekiem, który uratował jej
życie. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Wybawca. Czy to pasowało do Moore’a, który był
człowiekiem obrzydliwie egoistycznym, okrutnym, mściwym i agresywnym. Przecież
to on był sprawcą wielu cierpień Isabelli, ale starannie to ukrywał. Nie
pozwoli na to, aby takie brudy wyszły na światło dzienne.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Bello, jesteśmy!
– krzyknęła mała Hope z salonu. Brunetka jeszcze raz, sama nie wie
czemu, obejrzała się za siebie i stanęła na szczycie schodów. Dziewczynka była
z ojcem przy kanapie. Edward ściągał jej bluzkę i pocałował w czoło. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Pobaw się z Bellą, skarbie. Muszę troszkę
popracować – wyznał. Kucnął i spojrzał jej w oczy z uśmiechem. Mała pokiwała
energicznie głową i mocno wtuliła się w swojego tatę. Pocałowała go w policzek
i przeczesała jego włosy, a potem zacisnęła na nich piąstki. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Ale dziś zjesz mój obiad? – zapytała poważnie.
Edward nie mógł się nie uśmiechnąć. Pokiwał wesoło głową i objął dziewczynkę,
aby nimi zakołysać. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Pewnie, że tak. Zrób mi go szybko, bo jestem
głodny jak wilk. – Wstał i przeczesał jej włoski, a potem wszedł po schodach do
góry. Na szczycie stanął i spojrzał na Bellę. Kiwnęła mu głową, a jego kąciki
ust uniosły się, w oczach zamigotały delikatne iskierki. Zaparło jej dech w
piersiach. <i>Och, czemu. Czemu ten facet
musi być tak piekielnie przystojny! – </i>wrzasnęła na siebie w myślach. Gdy
tylko zniknął w swoim gabinecie, zamykając za sobą drzwi odetchnęła i spojrzała
na dół. Zeszła szybko po schodach i przywitała się z dziewczynką. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Czas z nią płynął jej niesamowicie szybko. Wszystko
wydawało się takie łatwe, normalne i do przeskoczenia. Dzieci są tak bardzo
nieświadome. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Miała mętlik w głowie. Przede
wszystkim wie, że kilka razy przegięła upominając Cullena, co źle robi,
wychowując Hope tak, a nie inaczej. Kim ona była, aby mu to wytykać? Nikim.
Zresztą, gdyby jeszcze pracowała tu kilka lat, tak jak Cassie. Nie. Ona była w
tym domu elementem obcym. Zastępstwem. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Następne było to, że sama tak naprawdę nie jest do
końca pewna, co byłoby odpowiednim sposobem wychowania i jak to wszystko
wyjaśnić dziecku. Niewinnej istocie, która żyje w bańce mydlanej. Bańka ma
cienkie ściany, tak kruche — pękną. Prędzej, czy później. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała,
czemu to wszystko ją obchodzi. Do tej pory była bezduszna, a przynajmniej to
sobie wmawiała. Nie obchodziło ją nic, co nie było z nią bezpośrednio związane.
Było to łatwe, ponieważ żyła wśród ludzi, którzy są egoistyczni i widzą tylko
czubek własnego nosa. Teraz, gdy zmieniła otoczenie ta prawdziwa część jej
osobowości powoli, mozolnie i niespodziewanie wydostaje się na zewnątrz. I to
ją przeraża. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Nie chce znów stać się emocjonalną kupą gówna. Nie
była na tyle silna, by znów przez to przebrnąć. Wie, że gdy się oddali, James
nie pomoże jej drugi raz. U niego nie ma szans. Masz jedną, jeśli jej nie
wykorzystasz — radź sobie sam. Tak to wyglądało. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Bella nie wiedziała jednak, że James coś do niej
czuje. Coś obrzydliwego, pokręconego i nieludzkiego. Coś na kształt miłości,
ale bardzo spaczone. I to uczucie więziło ją w jego szponach. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 8.5pt;">
~*~</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Ale bosko pachnie! – zamruczał. Edward właśnie
schodził po schodach. Jego córka uszczęśliwiona jego obecnością podbiegła do
niego i wskoczyła mu w ramiona. Uśmiechnęła się i słodko go pocałowała. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Na pewno będzie ci smakować! – pokiwała energicznie
głową. – Wiesz, Bella gotuje bardzo dobrze! Prawie jak Cassie, albo babcia
Esme. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Tak, na pewno – skrzywił się nieznacznie. Nie
odpowiadało mu to, że Hope polubiła Bellę. Ta dziwka będzie musiała stąd
odejść. Prędzej, czy później. Ma nadzieję, że prędzej. Nie ukrywa tego, że jej
obecność w tym domu mu przeszkadza. Przeszkadza mu też to, że nie potrafi się
oprzeć jej wyglądowi i, kurwa, pociąga go. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Tyle czasu odmawiał sobie cielesnych przyjemności,
po to by być dobrym ojcem. Cassandra. Wiedział, że żywiła do niego jakieś
uczucia. Z łatwością to jednak ignorował. Jej wygląd też, gdy starała się dla
niego wyglądać ładniej. Nie była w jego typie. Bella… Bella wyglądała jak Kate.
Była drobna, mała, cwana i ukrywała to, jaka była naprawdę. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Z całych sił próbował związać brunetkę z matką
swojego dziecka. Kate znienawidził, Bellę też może. Przynajmniej to sobie
wmawiał. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Zasiadł do stołu z Hope na swoich kolanach. Mała
wesoło opowiadała mu o tym, co robiła i jak przygotowała obiad. Słuchał ją
jednym uchem i uśmiechał się delikatnie, kiwając głową. Co jakiś czas składał
delikatny całus na jej włoskach i zaciągał się jej zapachem. Nie mógł jednak
przestać myśleć o kobiecie zamieszkującej tymczasowo w ich domu. Spojrzał na
Bellę. Otworzyła szafkę i stanęła na palcach, rozciągając swoje smukłe ciało,
by dosięgnąć talerzy na najwyższej półce. Uśmiechnął się lekko i pokręcił
głową. Powrócił do słuchania córki. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Zasnęła – powiedziała Bella, wychodząc z pokoju
Hope. Edward zmarszczył brwi niezadowolony. Gdy był w domu to on usypiał Hope,
a przynajmniej był przy niej. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Nie patrz się na mnie tak, jakbym ją zjadła – zaśmiała
się gorzko. – Zasnęła, gdy czesałam jej włosy. Musiała być bardzo zmęczona, a
to ją uśpiło – wzruszyła ramionami. – Jakiś ty drażliwy. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Przestań sobie ze mną pogrywać! – warknął zirytowany
jej śmiałością. Nikt mu się nie sprzeciwiał. Początkowo jej cięty języczek go
bawił, ale teraz stawało się to denerwujące. Pozwalała sobie na coraz więcej,
albo to on był przyzwyczajony do władzy i kontrolowania wszystkiego i
wszystkich. Ona się nie poddawała i nadal próbowała pozostać niezależna. Nie
tu, to jest jego dom i jego zasady! </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
I jak bardzo go to denerwowało — jeszcze bardziej
pociągało. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Nie pogrywam z panem, panie Cullen – minęła go i
ruszyła do swojego pokoju. Obrócił się na pięcie, obserwując ją. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– James wie, gdzie jesteś? – zapytał. Mówił tak
płynnie, jakby syczał. Zmrużyła oczy i stanęła. Spojrzała na niego. W tej
chwili był wężem. Stanowił zagrożenie, ale nie mogła mu okazać tego, że boi się
Moore’a. Wyprostowała się, wypięła pierś i uniosła głowę, patrząc na niego
dumie. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Mam wolne, mogę robić, co mi się żywnie zapragnie –
warknęła – a ty nie masz nic do tego, co jest między mną a Jamesem! – zrobiła krok
w jego stronę. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Zaśmiał się, dumny z tego jak łatwo mógł ją
sprowokować. Próbowała udawać groźną, ale dobrze wiedział, że to postawa
obronna. Bała się Jamesa, to chyba jedyna osoba, której się bała. Na razie. Z
nim też nie może sobie pogrywać. Na pewno na to nie pozwoli. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– A czy wie, że przebywasz u mnie? – prychnął. –
Raczej go to nie ucieszy. Wiesz, raczej konkurujemy ze sobą. Szczerze, uważam,
że James to niezły kutas i gdybym mógł pozbyłbym się go jak najszybciej. Nieźle
się wkurzy, gdy dowie się, że jesteś ze mną. Jego mała dziwka z jego wrogiem –
powiedział triumfalnie. – Genialne! </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Nie zrobisz tego! – w jej oczach błysnął strach.
Struchlała, jej ramiona nieco opadły. Przygryzła, chcąc powstrzymać drżącą
wargę. Gdyby nie był takim sukinsynem, ten widok mógłby przysporzyć mu wyrzutów
sumienia. Gdyby nie był. A jest. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Chcesz się założyć? – zaśmiał się gorzko. Isabella
drgnęła, a przez jej twarz przebiegł cień różnych emocji. Desperacja, smutek,
strach aż do determinacji. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Skoro jestem tylko małą dziwką, muszę robić to, co
umiem najlepiej, czyż nie? – uniosła brew. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Pokonała dzielącą ich odległość i wpadła na
mężczyznę z takim impetem, że wpadł na ścianę, odbijając się od niej plecami.
Objęła go za szyję i wpiła w jego usta. Ich wargi się rozwarły, przyjmując
gwałtowne pieszczoty. Wsunął kolano między je nogi i je rozwarł. Idealnie
wpasował się między jej ciało, dociskając je do siebie. Była, tak jak myślał,
krucha, ciepła i delikatna. Miała miękką skórę i pełne wargi. Pachniała tak
dziewczęco i niewinnie — truskawkami. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Poczuł jak wplata dłonie w jego włosy, zaciska
pięści i delikatnie za nie szarpie. Ocuciło go to. Oderwał się od niej, robiąc
dwa kroki do tyłu. Bella pochyliła się i oparła dłońmi o kolana, dysząc jak po
maratonie. Sam miał przyśpieszony oddech. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Zlustrował ją wzrokiem. Czerwone policzki, świecące
oczy i nabrzmiałe usta. Warknął pod nosem. Cholera. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Co ty robisz, do cholery?! – zapytał, nadal ciężko
oddychając. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Wydaje mi się, że tak robią dziwki – zaczęła rozpinać
guziki swojej koszuli. Jego oczy rozszerzyły się, ale szybko powrócił do
udawanej obojętności. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Nie w moim domu – podszedł do niej i chwycił ją za
rękę. Syknęła, nie był to delikatny dotyk. Ruszył w stronę jej pokoju, otworzył
drzwi i wszedł z nią tam, rzucając ją na łóżko. Myślała, że się na nią rzuci,
ale on tylko zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się blado, a potem wyszedł,
cicho zamykając za sobą drzwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Co to było? </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 8.5pt;">
~*~</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Weszła do sali gimnastycznej i rozejrzała się
dookoła. Niewiele się tu zmieniło. Zaśmiała się. Tyle wspomnień związanych z
tym miejscem, tą szkołą. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Zgadnij, kto to? – usłyszała głęboki głos za sobą,
a ktoś przykrył jej oczy dłońmi. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Zabij mnie, ale nie wiem! – odwróciła się i zdjęła
dłonie nieznanego, a potem pisnęła i się na niego rzuciła. Wypisz, wymaluj
Thomas. Jej pierwszy chłopak. Byli klasową parą całe liceum, a potem ich drogi
się rozeszły. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Miło cię znów widzieć, wydoroślałaś – pochwalił ją.
Sam bardzo się zmienił, ale nadal miał rozkoszne dołeczki, gdy się uśmiechał. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Tak, wiesz… Musiałam się kiedyś pozbyć tych
różowych pasm – zachichotała, kręcąc głową. Jej kochane włosy. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
Usiedli w przygotowanych miejscach. To pierwszy
zjazd ich klasy po latach. Cieszyli się, że ktoś wpadł na ten pomysł i to
zorganizował. Wybawili się i pośmiali. Ich spotkanie w sali gimnastycznej, przeniosło
się do klubu przecznicę dalej. Wyszli późnym wieczorem. Lily trzymała Thomasa
za rękę. Była spita. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Bez niej to nie to samo – wymamrotała. – Była ważną
częścią naszej klasy – oparła się na ramieniu chłopaka. – Co nie? </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
– Była ważną częścią ciebie, Lily – mruknął. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo_QF9j_cj_2R41ZVbReRxi0dTQVEAwz0kYtAJIg1wqd7TU2VQGE5sOJKoFP0X0H9ShSAMMYhSZC0_URnxaNZgJIGC9LUEob70ICRGwd2agiQ73wg8yGRiBOODjoVA8GBC7yd-G5eIpqk/s1600/Kristen-Stewart-gifs-kristen-stewart-35235316-500-281.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo_QF9j_cj_2R41ZVbReRxi0dTQVEAwz0kYtAJIg1wqd7TU2VQGE5sOJKoFP0X0H9ShSAMMYhSZC0_URnxaNZgJIGC9LUEob70ICRGwd2agiQ73wg8yGRiBOODjoVA8GBC7yd-G5eIpqk/s1600/Kristen-Stewart-gifs-kristen-stewart-35235316-500-281.gif" height="179" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_______________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">HEJ WAM! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CZY U WAS GRUDZIEŃ TAKŻE BYŁ OKROPNY? W SZKOLE NAWAŁ WSZYSTKIEGO, A Z WOLNEGO TRUDNO SIĘ CIESZYĆ, BO MAM MASĘ PROJEKTÓW NA "PO ŚWIĘTACH". NA RAZIE O TYM NIE MYŚLĘ I ODKŁADAM TO NA BOK, ALE PO NOWYM ROKU BĘDZIE TRZEBA WZIĄĆ SIĘ ZA NAUKĘ I LEKTURY <3 PANI BOVARY I LALKA TO, TO O CZYM PATTZUSIE MARZĄ OD ZAWSZE.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">A TAK BLOGOWO TO:<b> WITAM NOWYCH CZYTELNIKÓW, MIŁO, ŻE JESTEŚCIE.</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">O ROZDZIALE, NIE WIEM, CO O NIM MYŚLEĆ. DŁUGO SIĘ Z NIM MĘCZYŁAM I NIE JESTEM TAK ZADOWOLONA, JAKBYM BYĆ CHCIAŁA. <b>MAM NADZIEJĘ, ŻE WYRAZICIE SWOJĄ OPINIĘ W KOMENTARZACH.</b> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">POZA TYM, MAM POMYSŁ NA BLOGA, NIE UKRYWAJMY, ZREALIZUJĘ GO, TYLKO JESTEM CIEKAWA, CZY MOI ZMIERZCHOWI CZYTELNICY PRZECZYTAJĄ COŚ MOJEGO, BEZ PARY BELLA&EDWARD. TO JAK? SKUSICIE SIĘ? <b>BYŁABYM WDZIĘCZNA ZA ODPOWIEDZI!</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">AH, NO I JESZCZE CO. WESOŁYCH ŚWIĄT, NIE? JA JUŻ KILKA PREZENTÓW DOSTAŁAM. ZE SZKOŁY, SŁODZIASZNY KUBEK I CZEKOLADĘ Z WIELKIMI ORZECHAMI <3. OD MOJEGO KOCHANEGO SERDUSZKA (s.w.e.e.t.n.e.s.s tak ty XD) KSIĄŻKĘ Z TAKĄ ŁADNĄ DEDYKACJĄ. ALE NIE TYLKO PREZENCIKI SIĘ LICZĄ, JEST TEŻ JEDZENIE I W OGÓLE :D. RODZINĘ MAM CODZIENNIE, WIĘC TEGO NIE WYMIENIAM. OGÓLNIE, JAKO DZIECKO BARDZIEJ LUBIŁAM ŚWIĘTA. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">OKEJ, JUŻ NIE MARUDZĘ! PRZEPROSZĘ JESZCZE ZA BRAK KOMENTARZY NA WASZYCH BLOGACH, JA WSZYSTKO NADROBIĘ! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><b>JEŚLI PRZECZYTALIŚCIE ROZDZIAŁ, SKOMENTUJCIE, BARDZO PROSZĘ :)</b></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
wesołych świąt,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 8.5pt;">
<br /></div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-51387313281020645562014-11-30T01:06:00.000+01:002014-11-30T01:06:43.920+01:0017. "Zabita niewinność"<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=YI4m-l2yRZA" target="_blank">Avril Lavigne - Alice</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rok 2013. Chicago. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Będę grać w tę grę, lecz nie zatrzymam się</div>
<div style="text-align: right;">
Trzymam głowę prosto</div>
<div style="text-align: right;">
I nie zamierzam się zmienić</div>
<div style="text-align: right;">
Nie zamierzam się zmienić"<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mały pokój. Na pierwszy rzut oka było widać, że to sypialnia małego chłopca. Dwie ściany były czyste i niebieskie, dwie następne pokryte tapetą w tym samym kolorze, jednak nieco ciemniejszym. Na parapecie poukładane stały różne modele aut i samolotów, czołgów i innych chłopięcych pojazdów. Koło okna stało łóżko, było z ciemnego drewna, pachniało starością. Pościel na nim była koloru ścian w małe misie. Na poduszce spoczywała maskotka, przykryta małym kocykiem. Przy jednej ze ścian stała duża szafa, w której były ubrania właściciela pokoju. Dalej, półka, na której spoczywały książki dla dzieci, było ich mnóstwo. Wszystko w pomieszczeniu było poukładane i na swoim miejscu. Oczekiwać tylko aż wpadnie tu radosne dziecko, ale nie. Była rzecz, która sprawiała, że to miejsce budziło strach. Wszystko było w kurzu, na suficie było widać serpentyny pajęczyn. Okno od dawna nie zostało tu otwarte i było duszno. A na środku leżał dywan. Brudny, niebieski dywan z czerwonymi, wyblakłymi plamami. Pościel na łóżku miała takie same ślady, a maskotka ze smutkiem wpatrywała się w sufit. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie jestem do tego przekonana – powiedziała, siedząca za ladą kobieta. Ton jej głosu był oschły i zimny. Nie wyglądała na sympatyczną osobę, a tym bardziej na osobę budzącą zaufanie. Totalnie nie pasowała do pracy w szpitalu, gdzie jej kontakty z ludźmi muszą być dobre. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nic mi już nie jest, proszę zawołać lekarza – upierała się – naprawdę chciałabym móc stąd już wyjść. Czuję się nieźle. Jeśli mam być szczera, czuję się lepiej niż kiedykolwiek. Jestem tylko bardzo znudzona. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nic dziwnego, że była znudzona. Tkwi w tym szpitalu od kilku dni. Nikt jej nie odwiedził. Nie wliczała wizyty pana Cullena, nie przyszedł do niej, miał sprawę, którą ona musiała mu pomóc rozwiązać. Ten człowiek to jedna wielka zagadka. Nie wie o nim nic, mimo że mieszka w jego domu od trzech lat. Przyzwyczaiła się do mieszkania tam, z tym dziwnym człowiekiem. Nie było to dla niej dziwne, teraz nie. Na początku mieszkanie z Cullenem było bardzo dziwaczne i mocno abstrakcyjne, jak cały on. Jego postać jest nieprzenikniona, nigdy się nie ugina, zawsze dostaje to, czego chce. Sama cicho przed sobą przyznała, że kiedyś, na początku pracy u niego, zauroczył ją. Nie swoim wspaniałym charakterem, bo tego stwierdzić nie mogła. Nie stylem życia, czy ilością zer na koncie bankowym. Nie. Zafascynowana była jego osobowością, ten skryty człowiek, być może skrywający tyle tajemnic. Takie są już kobiety, prawda? Pociąga je to, co zakazane. Lubią mieć to, czego nie mogą. Ciężko było jej przełknąć porażkę. Edward Cullen jej nie chciał, odrzucił ją. Dała sobie spokój, nie dlatego, że w siebie zwątpiła. Za bardzo zależało jej na Hope; uroczej, kochanej dziewczynce, która skradła jej serce jeszcze bardziej niż Edward. Wracając do mężczyzny, mimo trzech lat w jego domu, nigdy nie widziała tam żadnej kobiety. Nie licząc jego rodziny, no i szwagierek. Przewinęło jej się przez myśl nawet to, że jest gejem, ale… Taki mężczyzna? Może doskonale to ukrywa, ale czemu? On nie przejmuje się innymi. Wyparła ten pomysł, to nie było to. Ten element do niczego nie pasował. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Lekarz jest na obchodzie, pani Cassandro, proszę się uspokoić – ciągnęła pielęgniarka – proszę wrócić na salę i nie zawracać mi głowy, mam wiele pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale – zaczęła Cassie, jednak nie dokończyła. Do jej nogi ktoś się przyczepił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zirytowana spuściła głowę i uśmiechnęła się szeroko, widząc małą, miedzianowłosą dziewczynkę. Kucnęła i przytuliła ją do siebie. Była zaskoczona jej obecnością tutaj. Jej ojciec za wszelką cenę próbuje uniknąć szpitali. Pogłaskała ją po plecach. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Hope – pogłaskała jej policzek – bardzo za tobą tęskniłam – przyznała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mała energicznie pokiwała głową i pocałowała swoją opiekunkę w oba policzki. Właściwie miała teraz dwie opiekunki, ale jedna została w domu. Szkoda, że nie mogła przyjść z nimi. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Z kim tu jesteś? – Zapytała. Złapała małą za rączkę i wstała. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Dzień Dobry, Cassandro – odezwał się znany jej głos – Hope nalegała na wizytę, bardzo chciała cię odwiedzić. Sądzę, że mocno się stęskniła – rzekł. Jego wypowiedź brzmiała bardzo szefowsko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nigdy by tu nie przyszedł, sam od siebie, a mimo to… Pojawił się tu już dwa razy. Nie był z tego zadowolony. Nienawidził szpitali praktycznie od zawsze. Wszędzie, w każdym pomieszczeniu te same ściany oddzielające go od świata. Miejsce śmierci. Tym dla niego był szpital, nie mógł znieść tego zapachu. Proszki do prania, chemikalia, brzdęk leków przenoszonych w plastikowych kieliszkach i te ubrane na biało postacie. Nie, zdecydowanie nie mógł tego znieść. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bella siedziała w domu. Obiecał Hope, że to on z nią tu przyjdzie. Musiał sam przed sobą przyznać, że żałował tej obietnicy. Nie mógł jednak się z tego wymigać. Już wczoraj nawalił i było mu z tym źle. Wiedział, że sprawił córce wielką przykrość. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak była ona podekscytowana gotowaniem dla niego. Naprawdę o niego dbała, jako jedna z niewielu osób. A on? On nawalił. Dał plamę, na całej linii i nie miał wyjaśnienia. Zapomniał, ot co. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przeszli na salę, w której była ulokowana kobieta. Znajdowało się tu jedno łóżko, obok niego szafka, na której leżała woda i resztki śniadania. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie zjadłaś śniadania – powiedziała Hope, patrząc na talerz. Leżała na nim połowa parówki i jedna kromka z masłem, którego prawie nie było. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jedzenie to nie mocna strona szpitali – zaśmiała się Cassie i pogłaskała małą po włosach. – Ale wiesz, mogę tu spać całe dnie, właściwie tylko to – wywróciła oczami. Była zirytowana i zdenerwowana tym, że nie chcieli jej wypuścić. </div>
<div style="text-align: justify;">
– A jak twoja nowa opiekunka? – Zmieniła temat – Bella jest miła? – Uniosła brew. Gdy wcześniej widziała się ze swoją dawną znajomą ich rozmowa nie przebiegła w miłej atmosferze. Nigdy nie były przyjaciółkami, po prostu się znały. Wiedziała, że powierzenie dziecka Belli nie było odpowiedzialne. Oczywiste jest to, że wiedziała czym się brunetka zajmuje. Sama znała Jamesa i okropnie współczuła Belli, że ona tam tkwi. Czuła litość, bo straszne dla mniej było to, iż Bella myślała, że to, co ją spotkało jest dla niej ratunkiem. Wcale nie jest. </div>
<div style="text-align: justify;">
Życie u boku Jamesa Moore to najgorsze, co ją spotkało w życiu. Poznała go na imprezie, była wtedy młodsza i o wiele głupsza. Dała się uwieść przystojnemu mężczyźnie, mimo że nie była typem dziewczyny, która oddaje się pierwszemu lepszemu. Początki ich znajomości były wspaniałe. Bezwarunkowo się w nim zakochała, a potem wszystko przybrało innych barw. James zabrał ją do swojego klubu i zaproponował pracę. Była oburzona. Jej chłopak chciał, aby została dziwką. Pragnęła stamtąd uciec, ale on ją złapał i pobił, wyzywał ją. Zostawił ją na bruku, wtedy znalazła ją Bella. Była wtedy nastolatką. Wyglądała na zagubioną i przestraszoną. Pamięta, że miała na sobie skąpe ciuchy, nie można tego było nawet nazwać ubraniem. Pomogła jej, umyła ją i odprowadziła do hotelu. Pamięta jak chciała jej przemówić do rozumu, ale ona bredziła coś o ratunku, pomocy, nadziei i ostatniej szansie. Cassandra nie miała pojęcia, co przeszła Bella, ale wiedziała, że James zrobił jej sieczkę z mózgu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dwa lata później spotkała ją w centrum handlowym. Ledwo co ją poznała. Była całkiem inną osobą. Pewną siebie, zimną i wyrachowaną. Wiedziała, że tak to się skończy. Moore ją zniszczył, zmiażdżył jak małego robaka. Stłamsił tę dziewczynę, którą naprawdę była. Przestraszoną, zgubioną i pełną dziecięcej nadziei na lepsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Siedziała w domu, a raczej w wielkiej willi i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Od trzech dni nie miała kontaktu z Jamesem. Nie czuła jakiegoś specjalnego smutku z tego powodu. Czuła się tu dobrze. Hope była cudowną dziewczynką, a sprzeczki z Cullenem były całkiem niezłą rozrywką. Czemu miałaby z tego rezygnować? </div>
<div style="text-align: justify;">
Weszła na górę z zamiarem zamknięcia się w swoim pokoju, ale spojrzała w stronę sypialni Cullena. Wzruszyła ramionami i otworzyła drewniane drzwi. W jego sypialni było czysto, bardzo czysto. Po pomieszczeniu roznosił się jego zapach. Wkroczyła do środka i zaciągnęła się nim. Łóżko było zaścielane. Przejechała dłonią po miękkiej kołdrze. Małżeńskie łoże, tak śpi samotny facet. Przy przeciwległej ścianie stała komoda, zakładała, że znajduje się w niej jego bielizna. Szafa. Otworzyła ją. Wiele koszul, garniturów, kilka par jeansów. Odwróciła się. Dwie pary mniejszych drzwi. Pierwsze prowadziły do schludnej łazienki. Wanna, prysznic, umywalka, toaleta i półka na różne bzdety. Pachniało tam nim i miętą. Wycofała się. Za drugimi drzwiami krył się jego gabinet. Bardzo funkcjonalne, miał do niego dwa wejścia. Z korytarza i własnej sypialni. Weszła do niego. Wielkie, mahoniowe biurko, elegancka komoda z papierami, barek. No tak, barek i jego ukochane whiskey. Pudełeczko z cygaro. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co ja właściwie tu robię?, pomyślała i wyszła na korytarz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nic mu się dziś nie udawało. Warknął i zwalił z biurka wszystkie rzeczy, a szklanka z złotym napojem roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Ruszył do drzwi i skierował się na górę. Tam z pokoju wyrwał pierwszą lepszą dziewczynę. Nieświadomie wybrał taką, która miała brązowe włosy i czekoladowe oczy. Choć trochę przypominała mu ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDbN7fvpKhqJ5pq9KjSbUg6d8hY-xGhGlqTm5mClIyaBQjNZWXej0KeT-_TTyuiE7Rd9g5nYxeVjM9wKvzaJqjKeEkbi9n9hbFqZIy1K8E8ZGpf5ElSKFybSGZNfX6ybdWTh7SysLHAJo/s1600/original.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDbN7fvpKhqJ5pq9KjSbUg6d8hY-xGhGlqTm5mClIyaBQjNZWXej0KeT-_TTyuiE7Rd9g5nYxeVjM9wKvzaJqjKeEkbi9n9hbFqZIy1K8E8ZGpf5ElSKFybSGZNfX6ybdWTh7SysLHAJo/s1600/original.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">A TU ZNOWU JA! I ZNÓW SZYBKO :) MIŁE ZASKOCZENIE, NIE? :d DLA MNIE TEŻ, W KOŃCU WZIĘŁAM SIĘ W GARŚĆ I MAM NADZIEJĘ, ŻE UTRZYMAM FASON! <i>SZLAG MNIE W TYM MIESIĄCU ZNÓW TRAFIŁ, BO DZIEWCZYNKA, KTÓRA SKOPIOWAŁA MOJEGO BLOGA, AKTYWOWAŁA GO</i>. KREW MNIE ZALAŁA, BO JEDYNA ZMIANA JAKĄ ZROBIŁA TO ZMIANA IMION EDWARD I BELLA NA LEON I VIOLETTA (fanki disney'a rosną na złodzieki? co to się dzieje). NAWET DOPISKI ODAUTORSKIE MIAŁA TAKIE SAME JAK JA. OCZYWIŚCIE PO MOJEJ INTERWENCJI (I KILKU MOICH CZYTELNICZEK, KTÓRYM DZIĘKUJĘ) USUNĘŁA BLOGA, ZNÓW. OCZYWIŚCIE ROBIŁA Z SIEBIE NIEWINIĄTKO I MÓWIŁA, ŻE TO NIE ONA. NIE WIEM Z KOGO PRÓBOWAŁA ZROBIĆ GŁUPKA. USUNĘŁAM JĄ I ZABLOKOWAŁAM, ALE WIADOMO, MOŻE WEJŚĆ Z ANONIMA LUB Z INNEGO KONTA. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">DOBRA, JA JUŻ SIĘ TU NIE ŻALĘ XD <b>DZIĘKUJĘ BARDZO ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE.</b> MAM NADZIEJĘ, ŻE TERAZ BĘDZIE TYLKO LEPIEJ!<b> JAK ZWYKLE, PROSZĘ WAS O WASZĄ OPINIE, BO TO BARDZO WAŻNE DLA MNIE I MOTYWUJĄCE! </b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: right;">
CM Pattzy</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-66329407522683440942014-11-21T18:26:00.000+01:002014-11-21T18:29:35.949+01:0016. "Siła przyciągania"<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=6y9T2AJNpjw" target="_blank">happysad - lista życzeń</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rok 2013. Chicago. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Co tam chowasz moja pani?</div>
<div style="text-align: right;">
Coś przede mną znów ukrywasz.</div>
<div style="text-align: right;">
Pokaż mi to, pokaż proszę!</div>
<div style="text-align: right;">
Pokaż! Dłużej nie wytrzymam!"</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nieświadomie ciągle o sobie myśleli. Wracali wspomnieniami do swojego pierwszego spotkania. Nie mieli pojęcia, że ich losy się spotkają. Byli z dwóch światów i nie mieli ze sobą nic wspólnego. Dwa istnienia, niepowiązane ze sobą, żyjące inaczej i mające na celu, co innego. Inne cele, pragnienia i marzenia. Nie łączyło ich nic, oprócz koszmarnej przeszłości, która zaszyła się w ich duszy i zabliźniła serce. Czy dwie zranione osoby mogą razem odnaleźć szczęście? Pomóc w chwilach cierpienia, kiedy pozwalają sobie na słabości, a ich kamienna maska pęka, ulega zniszczeniu i już nic nie ukrywa ich zranionego wnętrza. Są wtedy nadzy, tak bardzo obnażeni i przerażeni. Jedyne, co można wyczytać z ich oczu to ważne, krótkie słowo, które chcą wykrzyczeć, ale tak bardzo się tego wstydzą. <u>Pomocy</u>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślisz, że już? - Zapytała dziewczynka, patrząc na swoją nową opiekunkę. Polubiła ją. Była naprawdę bardzo miła, no i ładna. Tak, była bardzo ładna. Nie widziała jeszcze tak ładnej osoby. Nawet ciocia Rosalie nie jest tak ładna. Ładna... Czy to dobre określenie? Nie, ciocia Rose jest ładna, a Bella jest śliczna. Tak! To właśnie to. Ma długie brązowe włosy, prawie takie jak dziewczynka. A najlepiej wyglądała, gdy się uśmiecha. Mała Hope myślała, czemu Bella tak rzadko się uśmiecha. Przy niej zrobiła to może kilka razy, gdy gotowały, siedząc w dużej kuchni, w której było wszystko. Teraz też robiły coś do jedzenia. Obiad. Mała Hope chciała zrobić obiad dla swojego ojca, który był w pracy. Bella niechętnie na to przystała, nie przepadała za Cullenem i nie chciała robić mu nic, ale jak ma to wytłumaczyć małej dziewczynce? Zaskoczeniem było dla niej to, że ją polubiła, fakt, ale to, że nie chciała zranić jej uczuć w jakikolwiek sposób było szokujące. Koniec końców, siedziały znów w kuchni i czekały aż kurczak z pieczonymi ziemniaczkami się upiecze. W całym pomieszczeniu smakowicie pachniało przygotowywanym daniem, a w lodówce już stała sałatka grecka, jako zdrowa przekąska do głównego dania. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że jeszcze trochę - Brunetka uśmiechnęła się do córki Pana Groźnego. Ta mała wcale go nie przypomina. Jest miła, kochana i troskliwa, co okazuje chociażby w stosunku do swojego ojca. Jedyne, co mogła po nim odziedziczyć to uroda. No, bo jaki jest Cullen? Opryskliwy, za pewny siebie, dumny i irytujący. Widać, że lubi mieć wszystko pod kontrolą i jest człowiekiem, z którym raczej trudno się dogadać. Za wielu przyjaciół pewnie nie ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobrze - Mruknęła Hope, kiwając głową - Ale nie może się spalić, bo wtedy tatę będzie bolał brzuszek - Powiedziała poważnie. Cóż, trzeba przyznać. To było słodkie, nawet, jeśli Bella nie chciała tak o tym myśleć, bo dotyczyło to Cullena. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic by tatusiowi nie było, jakby go trochę pobolało - Mruknęła pod nosem, tak, aby dziewczynka nie słyszała jej słów. Telefon, leżący na blacie zaczął wibrować. Sięgnęła po niego i uniosła brew, widząc, że dostała wiadomość od Edwarda. Co jest? Znów myśli, że jego córkę daje na żarcie rekinom. Przecież już dziś dzwonił. Jeśli ma zamiar ją nadzorować to chyba żartuje, na pewno na to nie pozwoli. Wpisała kod, aby odblokować ekran i nacisnęła na wiadomość. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Isabello. Podejrzewam, że zapisałaś już sobie mój numer telefonu. Nie mogę zadzwonić, więc piszę. Przekaż Hope, że się spóźnię, ale na pewno zjem przygotowany przez nią obiad. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Edward Cullen</i></div>
<div style="text-align: center;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: justify;">
Och, jak oficjalnie. Spojrzała na Hope, która wpatrywała się w piekarnik, oczekując aż proces pieczenia dobiegnie końca. Wstała i przełączyła piekarnik na mniejszą temperaturę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Już? - Dziewczynka spojrzała na nią z uśmiechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawie, mała, ale wiesz, co... - Kucnęła przed nią - ...Napisał do mnie twój tato i trochę się spóźni, ale napisał też, że na pewno zje obiad. Jest pewnie bardzo głodny - Złapała jej rączki w swoje. Jednak uśmiech Hope zszedł z twarzy. Westchnęła cicho i kiwnęła głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze... Tatuś często późno wraca - Wzruszyła ramionami - Pójdę się pobawić - Uśmiechnęła się blado - Suzie, moja lalka, pewnie za mną tęskni - Hope pocałowała Bellę szybko w policzek i poszła do swojego pokoju, ale nie była już tak wesoła. Brunetka na chwilę zamarła, czując lekkie pieczenie na policzku. Pokręciła głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bella sama nieco posmutniała. Ona też bardzo kochała ojca, zawsze niecierpliwie oczekiwała jego powrotu. Wiadomo, Charlie był szanowanym i dobrym prawnikiem, miał wiele obowiązków i mnóstwo pracy. Często się spóźniał, a ona była smutna. Ale miała matkę, a Hope jej nie ma. Brunetka potrząsnęła głową. Od dawna nie myślała o swoich rodzicach, teraz też tego nie chce. Nie ma zamiaru. Nie chce się przyznać, że to ją boli. Myśl o tym, że to ich wina, a szczególnie jej ojca, którego tak kochała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęła po telefon, przejrzała jeszcze raz esemesa od Cullena i warknęła, ogarnęła ją złość. Skoro coś obiecał, powinien się wywiązać. Małe dzieci łatwo zranić. Nawet takimi błahostkami jak spóźnienie się na cholerny obiad! A Hope poświęciła tak wiele czasu na przygotowanie mu pieprzonego żarcia! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Edwardzie. Następnym razem, proszę wywiązywać się z obietnic, panie Cullen, albo nie obiecywać. To trochę nie fair, prawda? </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Isabella Swan</i></div>
<div style="text-align: center;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miała mu nic więcej do powiedzenia, wysłała krótką wiadomość i odłożyła telefon. Cholerny, piekielnie przystojny facet, którego tak bardzo nienawidzi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wrócił do domu późnym wieczorem. W przedpokoju było ciemno, nie widział wewnątrz mieszkania żadnego światła. Westchnął i oparł się o drzwi, rozluźniając krawat. Zrzucił buty i wszedł do salonu. Cisza. Wiedział, że prawdopodobnie nawalił. Wrócił o północy. Tak, na pewno nawalił, a nie często mu się to zdarzało. Właściwie to nienawidził porażek, nawet takich małych. Cholera. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zapalił lampkę i dopiero wtedy zauważył leżącą na kanapie kobietę. Nie spała. Ułożyła się z rękami pod głową i obróciła się w jego stronę, gdy na nią spojrzał. Uniósł brew. Nie wydawało mu się, aby Dziwka czekała na niego, bo się stęskniła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobry Wieczór - Mruknęła i usiadła. Koc, którym była przykryta zsunął się z niej i Edward na chwilę przestał oddychać. Isabella miała na sobie krótką, granatową koszulę nocną na ramiączkach. Delikatny materiał na piersiach okrywała koronka, jej pokaźne kształty dodatkowo podkreślała kokardka, która przepasała ją pod biustem. Przełknął ślinę. Jego spojrzenie skierowało się bardziej w dół, bo kobieta wstała. Dalej materiał był gładki, bez żadnych ozdobników, idealnie przylegał do jej ciała. Rewelacją był dół koszuli, gdzie znów od bioder zaczynała się koronka, a kończyła się tam, gdzie jej pośladki. Chrząknął cicho, by oczyścił gardło. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobry Wieczór - Powiedział ostrożnie, aby upewnić się, że jego głos nie zdradzi stanu jego ducha. Aktualnie był w rozsypce, dawno nie miał żadnej kobiety. Zajmował się biznesem i córką, nie w głowie mu były romanse. Zamknął oczy. Bella to dziwka, kobieta taka, jakich się brzydzi. Gdy otworzył oczy widać w nich było obojętność. Znów. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy Hope zasnęła? - Zapytał, zdejmując marynarkę. Rzucił ją na oparcie fotela i zdecydowanym krokiem poszedł do kuchni, nalał sobie zimnej wody z cytryną, a potem wrócił do salonu. Spojrzał na dziewczynę, oczekując od niej odpowiedzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Płacz ją zmorzył o 22, była naprawdę zmęczona - Wzruszyła ramionami, zaciskając usta w wąską linię, aby nie zacząć na niego wrzeszczeć. Była wściekła i to okropnie. Napisał, że się spóźni okej, ale on się nie spóźnił. ON PO PROSTU NIE PRZYSZEDŁ. Mało ją obchodziło to, czy powód był ważny, czy nie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Płacz? - Edward zastygł w miejscu i zmarszczył brwi, spojrzał na Bellę - Czemu płakała? - Zapytał ostro. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zjadłyśmy obiad bez ciebie - Warknęła i pochyliła się, by sięgnąć po koc. Złożyła go i położyła na kanapie. Zerknęła przelotnie na Cullena. Musiała przyznać, że prezentował się nienagannie nawet po całym dniu. Koszule miał nieco pomiętą i w tej chwili seksownie wystawała ze spodni, które zwisały mu kusząco na biodrach. Włosy miał bardziej zmierzwione niż zazwyczaj. W tej chwili przygryzał dolną wargę, a w jego oczach było widać bezbrzeżny smutek. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapomniałem - Powiedział cicho, jakby sam do siebie i pierwszy raz widziała go takiego. Jej złość zelżała, gdy patrzyła na mężczyznę, który wydawał się tak bardzo zasmucony tym, że zawiódł własną córkę. Czuł się okropnie, wszystko, co dotyczyło małej Hope silnie oddziaływało na nim. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapomniałeś - Wywróciła oczami, ale nie mówiła już tego z wrogością w głosie - Dobranoc - Przeczesała włosy i odwróciła się. Obserwował jak wspina się po schodach, a jej biodra zgrabnie się kołyszą. Gdy jej sylwetka zniknęła za ścianą westchnął i usiadł na kanapie, chowając twarz w dłoniach, pokręcił głową. Trwał w tej pozycji kilkanaście minut, a potem wstał i sam wspiął się na górę. Skierował się długim korytarzem do sypialni córki. Cicho wszedł, zamykając za sobą drzwi. Zdjął krawat i koszulę, przewiesił ubrania przez krzesło. Przez wpadające światło, które dawał księżyc widział swoją małą księżniczkę na dużym łóżku z baldachimem. Leżała między wielkimi poduszkami, okryta różową kołderką. Położył się obok niej i pocałował ją w czoło. Zgarnął delikatnie z jej czoła miedziane kosmyki i zaciągnął się jej zapachem. Przytulił małą do siebie i zamknął oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, kochanie - Szepnął i zasnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Alice i Rosalie siedziały w kuchni, z salonu dobiegał śmiech Emmetta i Jaspera, którzy spotkali się na męski wieczór i robili to, co zawsze na takich spotkaniach robią. Pili. Chłopcy, nikt ich nie zrozumie. Czasami dorośli mężczyźni zachowują się jak małe dzieci. Blondynka dolała sobie i przyjaciółce czerwonego wina. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziewczyny, chodźcie! - Krzyknął Emmett - Znalazłem stare albumy! - Dodał po chwili. Wstały, wzięły swój trunek i ruszyły do pokoju. Usiadły koło nich, na kanapie. Emmett otworzył pierwszy album, śmiali się oglądając zdjęcia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Alice zmarszczyła brwi i cofnęła kartkę, wskazała na zdjęcie, stukając w nie kilka razy. Była to fotografia rodzinna, przedstawiała wszystkich. Między Emmettem a Jasperem stał smutny, niski chłopczyk. Wyglądał na przerażonego, w ręce trzymał misia. Rosalie wciągnęła gwałtownie powietrze. Od razu wiedziały kto to jest. Zielone oczy i miedziane włoski, ale ten chłopiec za nic nie przypominał potężnego mężczyzny, którego one znają. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy to jest...? - Zapytała blondynka, nie kończyła, wszyscy wiedzieli o co pyta. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Edward. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: right;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcsrE6TsMkWvsMDYRx8XBgjtkrtmTfdBD7lo-qY14YDD8pDQqpQUiJiLf5Vga94gFfh77wLg1M3E1fvbsRntHhBYyT7Gwa2g8t5BIOgiQQtnkB0e9qSWo5KnPzoEgeU4tqq-ik3rWfARw/s1600/tumblr_mkzzatQYAZ1s6k8cro1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcsrE6TsMkWvsMDYRx8XBgjtkrtmTfdBD7lo-qY14YDD8pDQqpQUiJiLf5Vga94gFfh77wLg1M3E1fvbsRntHhBYyT7Gwa2g8t5BIOgiQQtnkB0e9qSWo5KnPzoEgeU4tqq-ik3rWfARw/s1600/tumblr_mkzzatQYAZ1s6k8cro1_500.gif" height="168" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_____________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">NOWY ROZDZIAŁ, SZYBKO JAK NA MNIE, NO NIE? :) SZCZERZE, TO JESTEM ZADOWOLONA, A NOTKĘ NAPISAŁAM W DWA DNI! JAK WIDAĆ, POJAWIŁ SIĘ<b> NOWY SZABLON</b>, ZROBIŁAM GO SAMA :D Z DUŻĄ POMOCĄ NATALII! :) JAK SIĘ PODOBA? JA JESTEM ZADOWOLONA, JEST BARDZIEJ MROCZNY I CHYBA ŚWIETNIE WPASOWAŁ SIĘ W KLIMAT OPOWIADANIA.<b> ROZDZIAŁ MA 1 628 SŁÓW!</b> :3 </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">NO, DZIŚ NIE MARUDZĘ, POSTARAM SIĘ Z NOWĄ NOTKĄ WRÓCIĆ TAK SAMO SZYBKO, ALE WIECIE, JA JUŻ NIC NIE OBIECUJE :D </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>JEŚLI TO NIE BYŁBY PROBLEM, PROSIŁABYM KAŻDEGO O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA. BEZ ZNACZENIA, CZY KRÓTKI, CZY DŁUGI. TO PO PROSTU STRASZNIE MNIE MOTYWUJE. </b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">A NA KONIEC, PATRZCIE CO DOSTAŁAM OD S.W.E.E.T.N.E.S.S NA URODZINKI, KOCHAM JĄ <3 MOJA!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu8W23BqlAKJBiPfX1VpenfYCnTyRaV1CBM9XO6yq0QT7wyoSKMPMu31bYdhyH_lXisxsQ1culih_pYgAK8OhkeD0vlqcPwiccYpm5C8YP2MRCxlIMsEDRoql6Z837zUWd2t4uwElCWgQ/s1600/webcam-toy-foto2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu8W23BqlAKJBiPfX1VpenfYCnTyRaV1CBM9XO6yq0QT7wyoSKMPMu31bYdhyH_lXisxsQ1culih_pYgAK8OhkeD0vlqcPwiccYpm5C8YP2MRCxlIMsEDRoql6Z837zUWd2t4uwElCWgQ/s1600/webcam-toy-foto2.jpg" height="300" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
CM Pattzy</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-80611605353725345892014-11-09T15:23:00.000+01:002014-11-18T19:36:01.663+01:0015. "Balansując na krawędzi" <div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=txBfhpm1jI0" target="_blank">The Pretty Reckless - Make Me Wanna Die</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rok 2013. Chicago. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Skosztuj mnie, wypij mą duszę.</div>
<div style="text-align: right;">
Pokaż mi wszystkie rzeczy, </div>
<div style="text-align: right;">
Których nie powinnam znać,</div>
<div style="text-align: right;">
Gdy tutaj, na wzgórzu wschodzi księżyc w nowiu."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jest tak, że w pewnym momencie naszego życia trafiamy na punkt zwrotny, patrzymy w tył, choć tak długi czas się przed tym broniliśmy. Podświadomość wpajała nam, że to, co się wydarzyło już minęło. Jest przeszłością i nie ma względu na naszą przyszłość. Nic bardziej mylnego. To, co się wydarzyło kształtuje naszą osobowość. Sprawia, że jesteśmy unikatowi i niepowtarzalni. Jedyni w swoim rodzaju. To jest jak zegar. Jego wskazówki brną do przodu, ale nie mogą się cofnąć. Jednak ten czas, który minął zostaje. Nie umyka, nie ucieka. Jest. W pamięci. I nie ma znaczenia jak mocno chcemy zapomnieć. Piętno w naszym sercu jest odciśnięte i nie można go zaszyć, zasypać czy zakryć. Co jakiś czas rana pęka i powoli sączy się z niej krew. Za każdym razem trudniej zatamować krwawienie, aż w końcu kiedyś się nie uda i nasze czyny będą naszą przyszłością, a nie przeszłością.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To był szalony dzień. Miał wiele roboty, nie tylko w restauracji, ale również w ramach swojej drugiej pracy. Tej, którą nie można było chwalić się na prawo i lewo. Nikt z pracowników restauracji nie miał pojęcia, że lokal jest tylko przykrywką. Już nie raz myślał, żeby z tego zrezygnować. Pieniędzy mu nigdy nie zabraknie, nawet jeśli "Paradise" miało by popaść w ruinę. Zapewnił sobie wiele, nie grozi mu bankructwo. Zresztą, jest jeszcze spadek po rodzicach. Ale to chowa dla Hope. Gdy mała podrośnie, podaruje jej te pieniądze i one będą tylko jej. Nie będzie wnikał w to, co córka z nimi zrobi. To coś w stylu kredytu zaufania, zobaczy czy jest na tyle odpowiedzialna, aby sama gospodarowała pieniędzmi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Siedział w biurze, w restauracji. Nie mógł skupić się na pracy. Ciągle myślał, co u Hope. Niepokoił się, nie ufał Belli na tyle, aby móc spokojnie zająć się pracą. Gdyby nie to, że nie miał do kogo się zwrócić... Warknął. Jak mógł zostawić dziecko z tą dziwką? Jasne, Isabella chyba nie jest na tyle głupia, by skrzywdzić małą. Wiedziała, że długo by wtedy nie pożyła, bo on by ją zabił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgnął po telefon i wybrał numer małej Bestii. Pierwszy sygnał, drugi, za trzecim już chciał rzucić telefonem w ścianę, gdy usłyszał jej głos.<br />
- Słucham? - powiedział rozbawiony głos, przez chwilę się zastanawiał, czy nie pomylił numerów. Spojrzał na wyświetlacz, nie, wybrał właściwy numer. Znów przyłożył telefon do ucha. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo? - ponaglił głos po drugiej stronie, a po chwili usłyszał śmiech Hope.<br />
- Kto dzwoni? - zapytała, słyszał ją bardzo dobrze, więc mała musiała być blisko Belli. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie nie wiem - odpowiedziała brunetka, w jej głosie było słychać zniecierpliwienie. Edward się ocknął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To ja, Isabello - powiedział spokojnie. Po drugiej chwili przez chwilę panowała cisza. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, pan Cullen - aha! I gdyby taki głos ją przywitał, od razu wiedziałby, że to Bella. Nie było już nutki rozbawienia w brzmieniu, tylko oziębły, zachowany dla niego ton głosu. Uśmiechnął się mimowolnie, chyba obydwoje za sobą nie przepadają, nic dziwnego, przyjaciółmi na pewno nie zostaną.<br />
- Chciałem się dowiedzieć, czy wszystko jest dobrze - mruknął Edward, wstając i podchodząc do barku - Znaczy, co robicie?<br />
- Bawimy się z rekinami - mruknęła, wywracając oczami. Co za kutas, pomyślała. Nie spodziewała się tego, że Hope jest tak miłą dziewczynką, nienawidzi dzieci i myślała, że to zajęcie będzie katorgą, ale okazało się całkiem miłe. Hope lubiła bawić się lalkami, tak jak ona, gdy była mała. I była bardzo mądra, ma wielkie ambicje, nawet jak na dziewczynką, no i nie są to takie niemożliwe durnotki, jak: "Gdy dorosnę chcę zostać prezydentem!" - takie słowa wypowiada chyba każdy mały bachorek, ale nie ona. To Belli bardzo kogoś przypominało.<br />
- Bardzo śmieszne, Bestyjko - Edward nalał sobie whisky do literatki. Ostatnio za dużo piję, wyrzucił sobie, ale wzruszył tylko ramionami i upił łyka. Westchnął, chwycił szklankę i wrócił do biurka - Daj mi Hope - rozkazał, słyszał szmer, co oznaczało, że telefon był przemieszczany. Stukał palcami o blat mahoniowego blatu, czekając aż usłyszy kojący głosik swojej córki.<br />
- Cześć, tatusiu - usłyszał po drugiej stronie słuchawki, uśmiechnął się.<br />
- Cześć, skarbie, jak ci mija dzień, hm? - zapytał i został zalany potokiem słów, o tym, co robiła cały dzień i jak Bella robiła z nią ciasteczka, bo znalazła super przepis w gazecie! Znaczy, znalazła zdjęcie, a Bella zdradziła jej, że to przepis, bo tak dobrze czytać, to ona jeszcze nie potrafi.<br />
- Mm, świetnie, zostaw mi chociaż jedno, wrócę pewnie bardzo głodny - powiedział do córki, wiedząc, że ucieszy ją ta wiadomość. Hope uwielbiała dla niego robić cokolwiek. Pamiętał jak pierwszy raz zrobiła dla niego kanapki, a on powiedział, że są pyszne i zjadł wszystkie. Chodziła dumnie po domu, mówiąc, że jest już w części "dorosłą kobietą", bo gotuje swojemu mężczyźnie i o niego dba. Nie miał pojęcia skąd jej to przyszło do głowy, ale stawiał na Emmetta. Kto inny mógłby uczyć małą takich rzeczy? Pamięta, gdy raz wrócił do domu i zastał Emmetta w salonie z Hope i Cassie. Mała szczerzyła się od ucha do ucha, a jej opiekunka otwierała i zamykała usta, jakby była rybą. Później okazało się, że jego kuzyn uczył czteroletnią dziewczynkę, że bociany wcale nie przynoszą dzieci. Wściekł się jak cholera, dobra, miała cztery lata i prawdopodobnie nie zrozumiała nic, co on jej mówił, ale na miłość boską!<br />
Rosalie gdy tylko się o tym dowiedziała stwierdziła, że to stanowczo za wcześnie na dzieci, bo jej facet musi dorosnąć. Edward podejrzewał, że Emmett zrobił to specjalnie, bo po prostu nie chciał mieć jeszcze dzieci, ale czemu kosztem jego córki i nadużyciem jego nerwów?<br />
Pokręcił tylko głową, Emmett to Emmett, on nigdy się nie zmieni. Czekanie Rosalie na dorośnięcie jego osoby jest bezcelowe, no bo, minęło od tamtej sytuacji kilka lat, a on nadal jest taki sam.<br />
- Tatusiu, jesteś tam? - usłyszał głosik małej i od razu oderwał się od wspomnień. Niedobrze, ostatnio ciągle chodzi zamyślony i nie może się skupić.<br />
- Tak, kochanie, jestem. To jak, zostawisz mi? Muszę spróbować, co zrobiła moja mała dziewczynka - uśmiechnął się delikatnie, nie sposób się nie uśmiechać, gdy rozmawia z tak uroczą osóbką.<br />
- Pewnie, że ci zostawię, Bella powiedziała też, że możemy zrobić razem obiad, super. Z Cassie nigdy nie gotowałam, ale tęsknię za nią, wróci do mnie? - zapytała, choć słyszał wahanie w jej głosie - Znaczy, może jeszcze odpoczywać, bo mam Bellę, ale może mnie odwiedzić, albo ja ją? - dopowiedziała cicho po chwili. Edward zmarszczył brwi. Dobrze się bawi z Bellą? Co ona, ma dwie osobowości? Na tę myśl zaśmiał się cicho. Może Hope ma wpływ nie tylko na niego, ale każdy przy niej wymięka. To nie byłoby nic dziwnego.<br />
- Wiesz, kochanie - zaczął delikatnie i upił łyka alkoholu, zerknął na zegarek. Nie, dziś już nie da rady - Może jutro pójdziemy odwiedzić Cassie w szpitalu, co ty na to?<br />
- Och! - krzyknęła radośnie - Tak, tatusiu! Dziękuję, ale... - słyszał, że tupnęła nóżką i się zaśmiał - Teraz marsz do pracy, panie Cullen, bo ja idę przygotować obiad dla mojego tatusia - rzekła pewnym głosem - Proszę, Bello - oddała słuchawkę brunetce, słyszał jak próbuje ona opanować śmiech.<br />
- Panie Cullen - powiedziała po chwili, poważniejąc, ale nadal z nutką wesołości - Coś jeszcze? Jak widać żyjemy.<br />
- Tak, ja widać - mruknął - To wszystko - rozłączył się i spojrzał na sufit, wygodnie opierając się o oparcie fotela, wychylił całą zawartości szklanki do ust.<br />
To będą dziwne dni, pomyślał.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna siedział przy oknie, z butelką piwa w ręce. Na parapecie leżał otwarty album, podszedł do niego i uśmiechnął się smutno. Jego mała dziewczynka, pogłaskał fotografię. Podskoczył zaskoczony, gdy usłyszał, że drzwi się otwarły. Odwrócił się i spojrzał na swoją żonę. Podeszła do niego i go objęła, przeczesując posiwiałe włosy, zerknęła przez ramię na album. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ona jest w lepszym świecie, kochanie, jest szczęśliwa - przytuliła go mocno i pocałowała w policzek - Chodźmy, przedstawienie Luke zaczyna się za godzinę, to dla niego wielki dzień - powiedziała, a on kiwnął głową, zamknął album i wyszedł z żoną z pokoju. </div>
</div>
</div>
<div style="text-align: right;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjahyYQmHzE-gnbtkdYRDjjvuyq1hCfuWF-Hlpuqk0o-pXR9AQWYBoI3A7uHGWxcR4M2cItkHDf4fYvrGaRTEIUf88yAhIWhTH-NU1RAbYPexyk7DR9y-ZyeMFgdwrO7BqOWhKs54pCYg/s1600/Kristen-gifs-kristen-stewart-32141415-500-181.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjahyYQmHzE-gnbtkdYRDjjvuyq1hCfuWF-Hlpuqk0o-pXR9AQWYBoI3A7uHGWxcR4M2cItkHDf4fYvrGaRTEIUf88yAhIWhTH-NU1RAbYPexyk7DR9y-ZyeMFgdwrO7BqOWhKs54pCYg/s1600/Kristen-gifs-kristen-stewart-32141415-500-181.gif" height="142" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">NO WIĘC, ŻYJĘ. TO CHYBA DOBRA WIADOMOŚĆ, JEST ROZDZIAŁ, TEŻ COŚ NOWEGO, BO DŁUGO, DŁUGO OWYCH NIE BYŁO. WIADOMO, BYŁA MAŁA AFERA, NO, DLA MNIE NIE TAKA MAŁA. <b>DZIĘKUJĘ WAM ZA WSPARCIE!</b> CUDOWNIE MIEĆ TAKICH CZYTELNIKÓW:) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">ROZDZIAŁ JEST DZIŚ, BO WE WTOREK MAM URODZINKI I JUTRO SPĘDZAM TEN DZIEŃ Z PRZYJACIÓŁMI, A WE WTOREK JESTEM W DOMU Z RODZINĄ I MOIM NAJSIĄTKIEM <3 TROCHĘ MNIE PRZERAŻA TO, ŻE ZA ROK BĘDĘ JUŻ PEŁNOLETNIA, LUBIE BYĆ DZIECKIEM, JEST ŁATWIEJ. NO I MATURA, KOSZMAR. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">WRÓCIŁ CZAT, JEST WYSUWANY, ABY JAKOŚ ZGRAŁ SIĘ Z SZABLONEM:) MAM NADZIEJĘ, ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE LEPSZY I WSTAWIĘ GO SZYBCIEJ. UCH, OKEJ. TO NA TYLE,A NIE!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>ZMIENIŁAM NAZWĘ. </b>OD JAKIEGOŚ CZASU JESTEM <b>CM PATTZY. </b>TO JUŻ STAŁY NICK, MA JAKIEŚ ZNACZENIE, MAM BRANSOLETKĘ Z TĄ NAZWĄ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">CM - CM PUNK I PATTZY - PATTINSON, MOI DWAJ IDOLE:) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">A JAKBY KOGOŚ TO INTERESOWAŁO, TO ZAŁOŻYŁAM BLOGA GRAFICZNEGO:) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><a href="http://gallerygold.blogspot.com/" target="_blank">http://gallerygold.blogspot.com/</a> <- SERDECZNIE ZAPRASZAM:) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">WRÓCIŁAM,</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;">POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>CM PATTZY</b></span></div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-35088539233298658832014-10-24T22:14:00.000+02:002014-10-24T22:14:13.014+02:00u s u n i ę c i e? <div style="text-align: justify;">
Jak wiecie, mój blog został <i>skopiowany</i>. Autorka usunęła teraz bloga, z wielką łaską, sądząc, że nie robiła nic złego. Zanim pokazała mi bloga, minęła chwila (zapewne aby mogła usunąć/ukryć posty, które ode mnie <i>skopiowała</i>). Mam screeny, w kolumnie aktualności, widnieją <i>te same</i> informacje, słowo w słowo. A w zakładce "spam" tekst był na czarno, co oznacza, że został skopiowany. W belce widniał <i>ten sam cytat. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
W dodatku pisała mi, że bloga już od dawna nie czyta, wątpię, ponieważ jest jako pierwsza w obserwatorach, co oznacza, że niedawno dodała bloga.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bloga usunęła, fakt, ale nadal unika rozmów ze mną, nie mam więc pewności, czy po prostu nie <i>zmieni adresu</i>, albo bloga nie <i>przywróci</i> (na blogspocie jest taka możliwość). </div>
<div style="text-align: justify;">
Pisząc tę wiadomość, naprawdę płaczę, bo zdałam sobie sprawę, że to, co robię tutaj,<i> jest częścią mnie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma sensu pisać, ktoś zżyna to, co piszę ja zmieniając tylko imiona na "Leona i Violettę", prawda? Nie wiem, co robić. Gdy skończę pisać, tamta osoba straci dopływ rozdziałów, no nie? </div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet adres, naprawdę wiele zmieniła: </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>http://leonetta-at-your-command.blogspot.com/</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
Pomóżcie, bo naprawdę nie wiem, co mam robić,</div>
<div style="text-align: right;">
nie chcę odchodzić, ale z drugiej strony nie widzę innego wyjścia,</div>
<div style="text-align: right;">
nie chcę też aby blog był tylko dla zaproszonych, bo to uciążliwe,</div>
<div style="text-align: right;">
ale może to będzie jedyne wyjście?</div>
<div style="text-align: right;">
CM Pattzy.</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-74274499155009491512014-10-23T18:23:00.003+02:002014-10-23T18:23:57.782+02:00i n f o r m a c j a<div style="text-align: justify;">
Hej, wiem, że długo mnie nie ma. Chcę tylko powiedzieć, że bloga <b>nie zawieszam</b>. Wiem też, że liczba osób, które czytają moje opowiadanie zmalała, a ja straciłam motywację, ale nie chcę pozostawić opowiadania bez zakończenia. Przysięgłam sobie, że nigdy do takiej sytuacji nie dopuszczę i słowa dotrzymam. </div>
<div style="text-align: justify;">
W sumie, okaże się ile osób zagląda dobrowolnie na bloga, bo o tej notce nie powiadamiam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, co będzie po zakończeniu AYC. Zastanawiam się nad odejściem, choć będzie to dla mnie trudne, bo długo pracowałam nad tym, co mam - jak widać skutki nie są zadowalające. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rozdział rozpoczęłam, nie wiem, kiedy się pojawi, mam nadzieję, że jak najszybciej, bo i mnie męczy ten zastój na blogu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: right;">
CM Pattzy.</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">(ta, zmieniłam nazwę)</span></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-88118194662318125302014-08-12T14:45:00.001+02:002014-08-12T14:45:04.904+02:0014. "Uosobienie zła"<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=xX3ahNg-8_w&feature=kp" target="_blank">The Pretty Reckless - Blame me</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rok 2013. Chicago.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Usłysz mnie z wiatrem, jestem</div>
<div style="text-align: right;">
Usłysz mnie z wiatrem i nadzieją</div>
<div style="text-align: right;">
Znów straciłam przyjaciela</div>
<div style="text-align: right;">
Straciłam przyjaciela, mam nadzieję,<br />
ta historia idzie dalej."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I jedyne, co widziała w jego oczach to zło. W tym momencie ten człowiek jej nie intrygował, przerażał ją i pożerał, chcąc ją zabić. Nikt nie miał prawa mu mówić, co jest dobre. Nikt. To on musiał wszystko kontrolować, to on wiedział co jest dla niej dobre. Nie ona. Nie oni. Nikt inny - tylko on. Całe życie walczy z przeszłością, wszystko było przeciw niemu. Uratowała go malutka Nadzieja, która ledwo przyszła na ten świat, bo i ją chciano zabić. Ale on na to nie pozwolił, zrobił jedną dobrą rzecz w swoim życiu i uratował ją. Teraz... Teraz ona jest dla niego przyszłością, sensem i celem. Dba o nią i nie pozwoli by świat ją zniszczył, nikt nie będzie tak mówił. A przede wszystkim ona. Dziwka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obserwowała go niepewnie. Przez jej głowę przelatywało milion myśli. No to spieprzyłam<i>, </i>powiedziała sobie w duchu. Postawa Edwarda zmieniła się natychmiast. Napiął wszystkie mięśnie, a rysy jego twarzy stężały. Patrzył na nią z nieukrywaną nienawiścią, co przy Hope zawsze starał się maskować. Teraz nawet się o to nie trudził. Zacisnął ręce w pięści i jak robot zmusił się do odwrócenia głowy. Hope jakby czytała w myślach kiwnęła głową i poszła na górę, zapewne do swojego pokoju. Jak dobrze, że się go nie boję<i>,</i> przeszło jej przez myśl. Tak, dobrze. Gdyby była podatna na innych, siedziałaby teraz jak myszka, najlepiej skulona i ze łzami w oczach. Bella natomiast patrzyła na niego hardo z uniesioną głową.<br />
- No co, Cullen - prychnęła - Prawda boli? - uniosła brew. Prawdopodobnie nie powinna się tak do niego zwracać, ale co on może jej zrobić. Najwyżej ją zwolni; wcale jej nie zależy na tej pracy. Uderzy ją? Do tego też jest przyzwyczajona. Ale mimo wszystko, Cullen nie wygląda na takiego, co używa przemoc wobec kobiet. Nawet dziwek.<br />
- Jak śmiesz! - krzyknął, już nawet nie próbował ukryć szalejącej w nim złości. Był jej uosobieniem w tej chwili. Podszedł do Belli, stał tak blisko niej, że czuła jego oddech na twarzy. Mięta. Był wyższy, więc musiała nieco unieść wzrok, aby patrzyć mu w oczy. Te zielone oczy.<br />
- Kim ty jesteś, aby prawić mi takie uwagi, co? Powiem ci kim jesteś! - robił krok do przodu, a ona krok w tył. W końcu poczuła pod plecami chłodną ścianę. Zadrżała.<br />
- Jesteś nikim, Isabello, nikim znaczącym i nie możesz mówić mi, co powinienem robić, a co nie. Hope to moja córka, wychowuję ją, a ty masz ją tylko pilnować, Dziwko! - warknął, oddychał głęboko. Odsunął się od niej o krok, a ona zorientowała się, że przestała oddychać. Rozluźniła się i myślała nad odpowiedzią. O nie, nie da się zbyć. Nie boi się nikogo, już nie, on nie może mieć nad nią władzy.<br />
- Ja jestem nikim, a ty? Zastanów się kim ty jesteś - powiedziała ze stoickim spokojem, który sprawiał, że pan Cullen wrzał ze złości, ponieważ ona nie reagowała na jego zachowanie.<br />
- Jesteś założycielem najlepszej restauracji w mieście, przykładnym tatusiem, czy handlujesz nielegalnym towarem? - prychnęła, tak jakby chciała splunąć mu w twarz - Chcesz dla Hope dobrze, wiem, rozumiem... Ale wiesz jaka jest prawda? Wychowujesz ją na kłamstwie - pokręciła głową - Mnie też tak wychowywano i co? - zostawiła go z tym pytaniem, nie pozwalając mu na odpowiedź, poszła na górę. Zamknęła się w pokoju na klucz i oparła plecami o drzwi, zjechała po nich biorąc głęboki wdech. Jej oddech drżał, teraz mogła pozwolić na to aby jakiekolwiek emocje opuściły jej ciało. Gdy była sama; nikt jej nie słyszał. Ale nie dała mu się, nie pokazała żadnej słabości, choć tyle razy ten facet wyprowadził ją z równowagi, ona nie mogła mu tego ujawnić. Wtedy miałby ją w garści. Teraz może z nim walczyć, jej linią obrony jest obojętność. Dzięki Bogu, James sprawił, że to miała opanowane prawie do perfekcji. Prawie, bo pozwalała sobie na słabości w samotności. To także nie było dobre, nie dla niej.<br />
<br />
Gdy opuściła kuchnie warknął i pociągnął się za włosy. Doprowadzała go do szewskiej pasji, zostawiała na lodzie. Nikt nie był do tego zdolny, tylko ta mała Bestia. Do tego kobieta! I dziwka! Ugh, co się z nim działo, jak mógł jej pozwolić na takie zachowanie. Nie może go tak traktować, nikt nie może, ale ona jednak to zrobiła, i co? Co zrobił on? Totalnie nic, pozwolił na takie zachowanie wobec siebie, bo nie wiedział, co odpowiedzieć. Wychowywał Hope na kłamstwie? Nie, nie na pewno nie. On chce dla niej jak najlepiej, chce aby miała wszystko. Chce ją ochronić przed tym, co spotkało jego. Pragnie tego najbardziej na świecie i nikt nie sprawi, że postanowi inaczej. Nikt. Jej uwagi są idiotyczne, jest tylko marną osóbką, która w życiu nic nie osiągnęła. Poniża sama siebie próbując go uczyć, sama powinna wiele naprawić w swoim życiu. Tak, na pewno.<br />
Poszedł do swojego gabinetu i zamknął się w nim. Podszedł do komody, otworzył środkową szufladę, z samego jej dna wyjął szkatułkę. Wziął ją i usiadł na fotelu, pudełeczko kładąc na biurko. Otworzył je. Wpatrywał się w klucz.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>- To twój nowy pokój! - powiedziała radośnie piękna kobieta, spojrzała na chłopca przed sobą. Miał jej oczy. Mężczyzna, który stał przy niej objął ją i pocałował we włosy. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Podoba ci się? - zapytał, patrząc na dziecko, które podskakiwało jak piłeczka. Jego oczy błyszczały z ekscytacji. Pokiwał główką i wszedł do pokoju. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dość! - krzyknął Edward, łapiąc się za głowę. Po jego policzkach spływały łzy, szlochał, nie mogąc się uspokoić. Zszedł z fotela i usiadł pod biurkiem. Jęknął i zacisnął dłonie w pięści. Minęła chwila zanim mężczyzna się uspokoił. Brał głębokie wdechy. Rozejrzał się po swoim gabinecie i gwałtownie wstał. Chwycił szkatułkę z kluczem i wrzucił ją ponownie do komody.<br />- Gnij tam! - syknął. Przeszedł do swojej sypialni. Rozwiązał krawat i rzucił go na łóżko, to samo zrobił z resztą ciuchów. Wszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Przetarł dłonią twarz i odchylił głowę w tył. Stał tak chwilę, a następnie podszedł do kabiny i wszedł pod prysznic. Włączył zimną wodę, wziął myjkę i namoczył swoje ciało. Drżał na kontakt zimnej wody z jego rozgrzaną skórą, ale nie przerywał tej małej tortury. Jego działo spinało się, rozluźniało; tak na przemian. Gdy było mu już za zimno przełączył na letnią wodę i szybko się umył. Wyszedł spod natrysku i wytarł, w garderobie znalazł popielate dresy i je ubrał. Boso wyszedł z pokoju i skierował się do pokoju córki. Uśmiechnął się widząc ją przy oknie, trzymała na kolanach lalkę i ją czesała. Podniosła główkę i wyciągnęła rączki do miedzianowłosego. Edward podszedł do niej i usiadł tuż obok, na podłodze. Mała wpakowała mu się na kolana.<br />
- Nie mogę jej zrobić warkocza - poskarżyła, patrząc na ojca. Pogłaskał jej policzek i wziął lalkę.<br />
- Patrz malutka, najpierw oddzielasz trzy pasma włosów - powiedział, wszystko demonstrując - Najlepiej aby były w miarę równe, wiesz? - pocałował nosek małej Hope - No a potem starannie je przeplatasz, tak aby mocno się ze sobą trzymały, jednak nie za mocno, aby nie sprawiać bólu, wiesz? - zrobił lalce warkocza i wziął od małej mikroskopijną gumkę do włosów - A teraz zawiązujesz, aby utrzymać fryzurę - zakończył i oddał lalkę córce.<br />
- A zrobisz mi takiego warkocza? - zapytała mała, podekscytowana, a on ze śmiechem pokiwał głową i zabrał się za jej włosy.<br />
- Jasne, kochanie - pocałował ją we włosy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odłożył papiery i wyjął papierosa z paczki leżącej nieopodal. Spłynął po wygodnym fotelu i spojrzał w sufit. Zapalił i zaciągnął się dymem, trzymając go jakiś czas w płucach. Po chwili go wypuścił, tworząc szarawe kółka. Spojrzał na zegarek. Tik tak, tik tak. Westchnął i wstał, skierował się do pokoju pod klubem. Położył się na łóżku, rozglądając się po pomieszczeniu. Wszystko było na swoim miejscu. Drobiazgi, kosmetyki i ubrania. Wstał i wszedł do łazienki. Tak jakby zaraz miała wrócić i spełnić jego fantazje. Nie myślał, że tak może się stać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tęsknił za nią. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGPDeC7N8dPItRhQOh1XANwH7MNG6yJHHlEtromLrkaiNptuUc6Loctfmv_2tmVBDxWhMu70m5m58jvyQiAJjPABegKs5uij7mEuDJNjHCRAJTeEEzeA5iF8U_iNzGwFiFcgFvAxpbXvM/s1600/gif+41.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGPDeC7N8dPItRhQOh1XANwH7MNG6yJHHlEtromLrkaiNptuUc6Loctfmv_2tmVBDxWhMu70m5m58jvyQiAJjPABegKs5uij7mEuDJNjHCRAJTeEEzeA5iF8U_iNzGwFiFcgFvAxpbXvM/s1600/gif+41.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
__________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">CZEŚĆ! JA WIEM, ŻE ZNÓW DŁUGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ NA ROZDZIAŁ. MIAŁAM GO DODAĆ PRZED WYJAZDEM NAD JEZIORO, ALE JAKOŚ MI SIĘ NIE UDAŁO. <b>PRZEPRASZAM</b> POWTARZAM CHYBA ZA KAŻDYM RAZEM, GDY WSTAWIAM TU COŚ NOWEGO, ALE CO ZROBIĆ. ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, WIEM. ALE DOBRZE, ŻE JEST. POZA TYM NOWA SZATA GRAFICZNA. JEST WSPANIAŁA, MOIM ZDANIEM. ACH, <b>ZNIKNĄŁ CZAT, ALE NIEDŁUGO ZNÓW SIĘ POJAWI</b>. CHYBA TO WSZYSTKO. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE :> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Wampirek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">ah, tak, mam fazę aby zmienić nazwę na CM Pattzy, chyba tak zrobię</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">ale jeszcze nie wiem</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-65224322921893289472014-06-15T17:11:00.001+02:002014-06-15T17:11:47.220+02:0013. "Medalion szczęścia" <div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=B8yz5la6PG4&feature=kp" target="_blank">COMA - LESZEK ŻUKOWSKI</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<u>Rok 2013. Chicago. </u></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
„Na pewno czułeś kiedyś wielki strach</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
Że oto mija twój najlepszy czas</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
Bezradność zniosła cię na drugi plan</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas”</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ciemność spokojnie spowijała willę Cullena. Posiadłość wyglądała na miejsce bezpieczne, pełne harmonii i spokoju. Dla przechodniów było czymś niesamowitym, wielki dom, budzący podziw i chęć zobaczenia go od środka. Zawsze tak było, wszyscy myślą, że mieszkańcy tej rezydencji muszą być szczęśliwą i ułożoną rodziną z zasadami. Nikt jednak nie spodziewał się, że było wręcz przeciwnie. W murach tego domu odbył się prawdziwy koszmar, a wspomnienia przechadzają się korytarzami, atakując prawowitych mieszkańców i właścicieli posiadłości. Wspomnienia ciągle atakują małego chłopca siedzącego w szafie, krztuszącego się własnymi łzami. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
~*~</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Bella nadal siedziała na huśtawce nie zdając sobie sprawy z tego, że obserwuje ją właściciel domu. Stał przy oknie w swoim gabinecie, ze zmarszczonymi brwiami powoli popijał whiskey. Zaintrygowała go ta kobieta, była zaskoczeniem. Jeszcze nikt, nawet nowo poznana osoba, nie ośmieliła się z nim droczyć. A ona tak. Mimo tego, iż wie, że jest szanowaną i ważną osobą. Nie bała się, mała Bestyjka. Czyżby trafił na kogoś równie obojętnego jak on? Nie. Niemożliwe, każda kobieta jest miękka i delikatna, każda potrzebuje pieprzonej miłości i jest słaba. Takie miał zdanie. To co robiła Isabella musiało być tylko grą, maską, aby nie dać wejść sobie na głowę. Nie uda jej się to, nie z nim. Nie zapominał, że jest zwykłą dziwką, kobietą którą należy gardzić, bo tak nisko upadła. Mimo to nadal nie mógł pozbyć się uczucia zainteresowania tą osóbką. Ich rozmowa w salonie nawet go bawiła. Była taka waleczna. Prawdziwa Bestia. To coś jak zły i gorszy. Zaśmiał się pod nosem i dolał whisky, aby znów patrząc na brunetkę, opróżniać szklankę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nieświadoma dziewczyna zaczęła się lekko bujać, uśmiechnęła się lekko. Jednak szybko pokręciła głową i przywróciła się do porządku. Co ona robi? Przecież nie ma już paru lat, jest dorosłą kobietą. Spojrzała na posiadłość Cullena i poczuła na plecach zimny pot. W nocy wyglądała jak z dobrego horroru. To może i śmieszne, ale kojarzyła jej się z ulubioną bajką z dzieciństwa. Scooby Doo. Tam zawsze były takie upiorne rezydencje. Pokręciła głową z cichym westchnięciem. Wariuję, pomyślała. Nie ma co oszukiwać, miała w głowie totalny mętlik, a nie lubiła tego. Zawsze miała wszystko poukładane i zaplanowane, tego musi się trzymać. Zeszła z huśtawki i ruszyła do domu, co dziwne drzwi były teraz zamknięte. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Kurwa. - przeklęła pod nosem. Nie pomyślała o tym, że drzwi od środka mogą być otwarte, ale od zewnątrz już niekoniecznie, bo się automatycznie blokują. Super, pomyślała, załatwiłam sobie nockę na dworze. Warknęła i walnęła lekko głową o ścianę. Czemu musi mieć tak cholernego pecha? Dzisiejszy dzień zdecydowanie nie należy do udanych. Stała tak jeszcze chwilę, gdy usłyszała że ktoś chodzi po domu. Zapukała w drzwi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Halo, jest tam kto? - powiedziała dość głośno, aby przebić dźwięk przez ściany budynku. I da sobie rękę uciąć, iż ktoś po drugiej stronie się zaśmiał. Po chwili drzwi zostały otwarte, a ona ujrzała Cullena. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Świetnie, już bym wolała spędzić noc na dworze. - mruknęła pod nosem, wywołując tym jego zadowolenie i rozbawienie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie zachowujmy się jak dzieci, panno Swan. - mruknął obojętnie nie ujawniając swojego rozbawienia tą sytuacją. Było to dla niego zaiste komiczne, ale nie omieszkał jej tego okazać. Nadal miał minę nie wyrażającą emocji, tak jak zawsze przy ludziach, którzy nie są jego córką. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ani myślę. - wywróciła oczami. - Dziękuję, że otworzył mi pan drzwi. - dodała i dumnym krokiem ruszyła ku schodom. Zamknęła się w swoim pokoju i położyła na łóżku, okrywając szczelnie kołdrą. Nawet nie zdała sobie sprawy jak bardzo zmarzła przez ten czas. Zamruczała, czując ciepło otulające jej ciało i szybko zasnęła. Śniły jej się tajemnicze, stare drzwi, zamknięte na cztery spusty i strzeżone przed światem przez przystojnego strażnika. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Obudził ją dziecięcy śmiech. Osobiście drażniły ją te dźwięki radości. Sama nienawidziła wspomnień ze szczęśliwych lat swojego życia, przypominało jej to kim kiedyś była i jak bardzo się zmieniła pod wpływem tych wydarzeń. Zacisnęła powieki. Teraz ma spędzić z tym bachorem czas, uch, ma cholerną nadzieję, że Cassie szybko wyzdrowieje. Zlazła z wygodnego łóżka i wyjęła ze swojej torby czyste ciuchy, które wczoraj, przed przybyciem tu, zakupiła. Były to zwykłe czarne jeansy, a do tego biała bokserka. Na ramiona zarzuciła czarny sweterek. Poszła do łazienki by się odświeżyć i ubrać. Gdy to zrobiła, niechętnie wyszła z pokoju i zeszła na dół. Jedli śniadanie, jedno miejsce było wolne. Zmarszczyła brwi. Korzystając z tego, że jej nie zauważono przyglądała się Edwardowi i jego córce. Uśmiechał się, Cullen naprawdę się uśmiechał! Co jakiś czas całował nosek dziewczynki, a ona wesoło chichotała. Och, jaki uroczy obrazek. Ta, akurat. Zeszła na dół, a miedzianowłosy na nią spojrzał. Kiwnął głową na wolne miejsce. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Usiądź, Isabello, zjesz z nami. - powiedział. Jego ton głosu brzmiał fałszywie mile, pewnie tylko na pokaz dla córki. Tak naprawdę czuła, że to coś w rodzaju niemego rozkazu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jasne. - mruknęła i zajęła miejsce. Spojrzała na dziewczynkę, która uważnie się jej przyglądała. Uśmiechnęła się krzywo. Udawanie miłej nie należy do jej ulubionych zajęć. Co to, to nie. Zresztą chyba nawet zapomniała, co oznacza bycie miłym i uprzejmym. Z ludźmi rozmawia tylko o tym, o czym musi, nie przywiązuje się. Ludzie krzywdzą, ona także. Po prostu zrobiła to, co kiedyś, gdy była jeszcze mała. Bała się potworów spod łóżka, więc sama stała się takim potworkiem. Może Edward ma rację, a jego przezwisko nie jest przypadkowe. Ona jest Bestią. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To Bella. - jej rozmyślania przerwał nieskazitelny głos miedzianowłosego. - Twoja nowa opiekunka, zajmie się tobą do czasu aż Cassie nie wyzdrowieje. - powiedział, patrząc na również rudą dziewczynkę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tato. - zaczęła, patrząc na Bellę. - Ale Cassie nic nie jest, prawda? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie, ma tylko badania. - mruknął, kończąc temat. Chyba nadal był nieco zły na Cassandrę i nawet mała Hope wiedziała, że już lepiej się o nią nie pytać. Ważne, że wróci i tyle. Wszyscy będą szczęśliwi. Bella odejdzie, Cassie wróci. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Hope spojrzała na Bellę, znów lekko się uśmiechnęła. Zeskoczyła z krzesełka i omijając ojca, podeszła do niej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jestem Hope. - powiedziała radośnie, patrząc na swoją nową opiekunkę. Bella zaśmiała się w duchu. Jest taka naiwna, jak ona za młodu. Żyje w złotej kuli, a może w złotej klatce? Chroniona przed całym złem tego pieprzonego świata, jej świat to totalna ułuda i kłamstwo, wyidealizowany przez jej ojca, taka kraina wprost z bajki. Musiała powstrzymać prychnięcie. Ta mała kiedyś pozna, co to zło i nie będzie umiała sobie z tym poradzić. Cullen wiecznie jej chronić nie będzie, kiedyś w końcu umrze, nie? I co potem z jego córeczką? A no właśnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Bella. - kiwnęła głową, patrząc na dziewczynę. Mimo to ta mała istotka ma zaraźliwy uśmiech, no ale to nic nieznaczący uśmiech, naiwnej duszyczki. Nie można o tym zapomnieć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Będziesz się ze mną bawić? Tak jak Cassie? - usiadła na krześle między nią, a swoim ojcem. Wesoło machała nóżkami, patrząc na brązowowłosą i wyczekując odpowiedzi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Będę. - westchnęła brunetka. - A bynajmniej się postaram, niczego nie obiecuję. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Bello.- warknął Edward. Chyba nie spodobało mu się to jak zwraca się do jego córki. Isabella wywróciła oczami. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak, Hope. - powiedziała wyraźnie przesłodzonym głosem. - Będę się z tobą bawić, będzie wspaniale! - kurwa. To będzie koszmar, pomyślała w duchu i ciężko westchnęła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Hope. Już jestem. - krzyknął Edward, przekraczając próg domu. Cholernie bał się o swoją małą dziewczynkę. Tym bardziej, że ta dziś po raz pierwszy została w domu z dziwką. Kurwa, musi wziąć się za szukanie kogo innego, przecież on osiwieje z nerwów! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tatuś! - mała istotka wskoczyła mu w ramiona, a on odetchnął i wziął ją na ręce. - Wcześniej dziś jesteś. - pocałowała go i wszczepiła rączki w jego miedzianą czuprynę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałem mniej pracy. - skłamał. Po prostu wziął papiery do domu, bo martwił się o córkę. - Gdzie Bella? - zapytał, a ona właśnie zeszła po schodach. Uśmiechnęła się do niego fałszywie i skierowała się do kuchni. Zmarszczył brwi. Znów zaczyna, pomyślał. Chyba nie wie gdzie jest jej miejsce i jak należy się zachowywać. Postawił Hope na ziemi i pocałował w czółko, przeczesując jej włoski. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź do pokoju, skarbie. Zaraz do ciebie przyjdę. - uśmiechnął się, a dziewczynka energicznie pokiwała głową i pobiegła po schodach do swojego pokoju. Edward wstał i zdjął marynarkę, przewiesił ją przez sofę i wszedł do kuchni za Bellą. Nalewała sobie soku do szklanki, oparła się o blat i upiła łyka napoju. Uniosła brew w pytającym geście. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak minął dzień? - zapytał. Miał ochotę przycisnąć ją do ściany i wydusić z niej wszystko. Sekunda po sekundzie, co wyczyniała z jego córką. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, to miłe, że pytasz. - prychnęła widocznie rozbawiona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy powiedziałem coś śmiesznego? - warknął, widocznie zirytowany jej zachowaniem. Jak ona szybko potrafi go wyprowadzić z równowagi, sam był za to na siebie cholernie wściekły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To co robisz jest śmieszne. - powiedziała Bella i usiadła na blacie. - A to co robisz swojej córce jest nieodpowiednie. - spojrzała mu w oczy. I zrozumiała, że powinna rozegrać do inaczej. W oczach Cullena zapłoną gniew, takiego spojrzenia nigdy nie widziała. Było bardziej mrożące krew w żyłach niż sam James Moor'e. Jedyne, co przyszło Belli na myśl to ucieczka z tego miejsca, jak najdalej od tego przystojnego i dziwnego faceta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxK9AtgIsUjAH78nf-FcXbI5bLQzR2fznIjqSpQDXd4XMlMyZexGIbK2P6LFEJ4x6y8TY6wrCHneLSu2y2QKCGw9aY179aRnKDmKJQViruyF03UblDRLBgweZSGiE-MAgfduhcfNVwSsw/s1600/tumblr_lgfcikECqn1qc4g8vo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxK9AtgIsUjAH78nf-FcXbI5bLQzR2fznIjqSpQDXd4XMlMyZexGIbK2P6LFEJ4x6y8TY6wrCHneLSu2y2QKCGw9aY179aRnKDmKJQViruyF03UblDRLBgweZSGiE-MAgfduhcfNVwSsw/s1600/tumblr_lgfcikECqn1qc4g8vo1_500.gif" height="133" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">DOBRA, TAK, JA WIEM WIEM. ROZDZIAŁY MIAŁY BYĆ CZĘŚCIEJ, ALE WAMPIREK SIĘ OBUDZIŁ NA KONIEC ROKU, A TU GO CZEKAŁA 1 Z MATEMATYKI :D JESTEM BARDZO SZYBKA, WIEM, ALE TERAZ JUŻ WSZYSTKO DOBRZE, WAMPIREK SPOKOJNIE ZDAJE I ZNÓW WRACA DO BLOGOWANIA. <b>MOGĘ JEDYNIE BARDZO WAS PRZEPROSIĆ I POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEM DUMNA Z TEGO ROZDZIAŁU. </b>CO DALEJ, JAK WIDAĆ NAWALIŁ MI SZABLON, <b>CZEKAM NA NOWĄ SZATĘ GRAFICZNĄ. </b>WIĘC MUSIMY WYTRZYMAĆ Z TYM BEZNAGŁÓWKOWYM, BO NIE CHCE MI SIĘ SZUKAĆ ZASTĘPCZEGO, A NIE POTRAFIĘ ZROBIĆ SAMA SZABLONU W KLIMACIE AYC. TO NA TYLE. PISZCIE, KOMENTUJCIE, KRYTYKUJCIE. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Wampirek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">ps. dedyk dla sweetness, bo prosi.</span></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-41641314290735050852014-04-22T18:24:00.000+02:002014-04-22T18:24:42.732+02:0012. "Światodestrukcja"<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=LkIWmsP3c_s" target="_blank">Fall Out Boy - My Songs Know What You Did In The Dark</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Rok 2013. Chicago. </u></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Mam blizny z jutra i pragnę abyś mógł zobaczyć,</div>
<div style="text-align: right;">
Że jesteś jak antidotum na wszystko z wyjątkiem mnie</div>
<div style="text-align: right;">
Konstelacja łez na twoich rzęsach </div>
<div style="text-align: right;">
Spalę wszystko, co kochasz</div>
<div style="text-align: right;">
Potem spale popiół </div>
<div style="text-align: right;">
W końcu wszystko się zderzy</div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
Moje dzieciństwo wypluwa potwory, które widzisz."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze są w życiu te chwile, w których wszystko wywraca nam się do góry nogami. Jest to złe, ponieważ nie umiemy się w tym połapać. Każdy poukładany fragment naszego życia nagle wydaje się nam, aż nadto skomplikowany i trudno dać sobie z nim radę, zaczynamy rozpamiętywać. Myślimy, że już nic nie może nas zaskoczyć. Mamy zaplanowaną przyszłość i wiemy jak to wszystko będzie wyglądać, jak bynajmniej mamy zamiar aby wyglądało. Wystarczy jedna, niby nic nie warta sytuacja, aby to wszystko legło w gruzach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Siedziała w salonie, w willi Cullena i po raz pierwszy od niepamiętnych czasów czuła się po prostu zdruzgotana, zagubiona i zdezorientowana. Edward Cullen w pewnym momencie rozmowy po prostu wyszedł z salonu, mówiąc tylko "czekaj tu na mnie", tak jakby była jego podwładną, no ale co miała zrobić. Wyjść? Wtedy nie znałaby jego odpowiedzi i naraziła się na gniew Cassie, co jej nie przeraża, ale po prostu ma pewien szacunek do znajomej i coś obiecała. Z drugiej strony, tej bardziej dotyczącej jej, a nie obietnicy jaką złożyła, intrygowało ją co też miedzianowłosy wymyślił i do zostania w jego domu zmusiła ją wrodzona ciekawość, która nie pozwalała jej spokojnie usiedzieć i zmieniać co chwila pozycję, zakładając nogę na nogę, prostując materiał bluzki, czy też przeczesując włosy, lekko za nie ciągnąc, aby przywołać się do porządku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co myślała o tym człowieku? </div>
<div style="text-align: justify;">
Z jej dotychczasowych spostrzeżeń, nie tylko z tego co widziała w klubie, w piwnicy gdy ustalali z Jamesem zasady ich transakcji, nie z tego jaką rozmowę przeprowadziła z nim jakieś trzydzieści minut temu. Rozmyślała również nad czym, co o mężczyźnie mówią inni ludzie. Cassandra miała go za wzór ojca, wie że jest zapracowany i ma mało czasu, ponieważ jest szanowanym i znanym człowiekiem biznesu, ale nade wszystko pokłada dobro swojej córki. Mhm, ciekawe jaki ten biznes prowadzi. Tego Cass na pewno nie wie, gdyby wiedziała już by się zwolniła, nawet jeśli bardzo kocha Hope. Cassandra to niezły tchórz i umywa się od takich spraw. To ją przeraża i przerasta. Od zawsze taka była i nadal jest, to wywnioskowała po krótkiej rozmowę z nią i przestrachu związanego z zostawieniem małej smarkuli Cullena bez opieki. Pewnie bała się jego gniewu. Cóż, ma pecha, bo wybrała osobę, którą Cullen zna i nie jest to znajomość w dobrym świetle. Kurwa. Cassie zatrudniła do opieki nad jego córką dziwkę największego skurwiela w tym brudnym mieście. Lepiej trafić nie mogła. Ale wracając do myśli przewodniej, wie od Cassie również, że Cullen pochodzi z Londynu. To tłumaczy jego seksowny akcent. Prawdę mówiąc Bella uważała, iż Rudy jest bardzo pociągającym mężczyzną na celibacie. Cholernie on nerwowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Wzięła głęboki oddech i znów przybrała profesjonalny wyraz twarzy. Wszedł powoli do salonu i spojrzał na nią, uśmiechnął się nieco widząc, że nadal tu siedzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogłabym wiedzieć, gdzie pan poszedł? - zapytała, unosząc brew. Cullen zaśmiał się i znów zasiadł na miejscu na kanapie, jak ponad godzinę temu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A to chyba nie pani sprawa. - zaśmiał się, odchylając głowę nieco w tył. Mm, ma cholernie seksowną szyję. I ten zarost. Bella beształa się w myślach. Nie wolno ci tak myśleć, jasne? Uch, przyszła tu w celach "zawodowych", nie może sobie pozwolić na takie zachowanie. Nie ma o tym nawet mowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, jest pan cholernym ignorantem. - powiedziała z wrednym uśmieszkiem i usiadła wygodniej, zakładając nogę na nogę. Widziała, że facet zlustrował ją automatycznie wzrokiem i chrząknął cicho. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu tak sądzisz, Bello? - miał nieco chrapliwy głos. Przyjemny. Mogłaby go słuchać godzinami, oczywiście nie miała takiego zamiaru, ale mogłaby. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A kiedy przeszliśmy sobie na ty? - podłapała, ale nie czekała na odpowiedź, kontynuowała. - Widzisz, Edwardzie. - podkreśliła wyraźnie jego imię. - Zwracasz uwagę na siebie i lekceważysz innych, nie dość że to przejaw ignorancji to jeszcze arogancji. Nie wnikam, co miało na to wpływ, ale podejrzewam, iż coś z twojej przeszłości. - mówiąc to, bacznie go obserwowała. Spiął się cały, a gdy już miała mówić dalej, on jej przerwał. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jesteś jakimś pieprzonym psychologiem. - warknął. Ucieszył ją ten wybuch agresji i wściekłości. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ha! Widzisz, zdenerwowałam cię, czyli mam rację. - powiedziała z wyższością. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Inteligentna z ciebie bestyjka. - uśmiechnął się złowrogo i podrapał się po policzku. - Ale skończyłaś jako dziwka, mimo twojej wiedzy... Stawiam na coś z przeszłości. - wymruczał ostatnie zdanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Owszem. - mruknęła niezadowolona, bo odbił jej pałeczkę. A to już nie za bardzo jej się podobało. - Wróćmy do tego, że jednak to iż wyszedłeś jest moją sprawą, ponieważ kazałeś mi czekać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Bestyjko. - och, wymyślił jej ksywkę. Jak miło. - Byłem u Cassie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mniemam, iż nie z powodu zmartwienia się staniem jej zdrowia. - prychnęła. - Przeprowadziłeś wywiad na temat mojej osoby, zadowolony z wyników? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie za bardzo, widzisz nie wiem nic, co by mnie miało uspokoić czy zadowolić. Nadal jesteś dziwką. - wzruszył ramionami. - W domu są kamery, jeśli Hope coś się stanie...! - burknął groźnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie bądź idiotą, panie Cullen. - zaśmiała się perliście. - Bycie dziwką nie oznacza, że krzywdzę małe, bezbronne dziewczynki. - wywróciła oczami. - A Hope to ponoć takie kochane dziecko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Moje dziecko. - spojrzał na nią ze złością. - I takie kąśliwe uwagi proszę zachować dla siebie. - wstał, dając jej do zrozumienia, że ma postąpić tak samo. Nie podobało mu się w niej to, że potrafi się postawić. Ciekawe czy dla Jamesa też taka jest, ha! Zapytałby go o to, ale pewnie ją wpakuje w gówno, bo nie wiadomo czy James będzie zadowolony, że pracuje również dla niego. Pracuje, w całkiem inny i legalny sposób, ale jednak. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszył w stronę schodów. Wchodził powoli, nawet się nie obracając. Po prostu wiedział, że kobieta idzie za nim. I szła. Bella rozglądała się uważnie po pomieszczeniu. Cullen ma dobry gust i to mieszkanie jest naprawdę zachwycające, co nie zmienia tego, iż jego właściciel to totalny ignorant i dupek. Może poprzedni właściciele byli milsi i podtrzymują dobrą aurę tego miejsca. Możliwe. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Można wiedzieć gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam ciekawa, patrząc na niego, a raczej na jego plecy. Wzruszył ramionami i zaśmiał się bezgłośnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
To chyba oczywiste, idę pokazać ci dom. - mruknął i odwrócił się na chwilę, patrząc na nią uważnie. - Musisz wiedzieć gdzie co się znajduje, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawda. - wywróciła oczami, co za tyran! </div>
<div style="text-align: justify;">
Godzinę później wiedziała już, co z czym się je. Posiadłość była naprawdę ogromna i mieściła wiele pomieszczeń. Basen, siłownia, sala kinowa, sypialnie, różne pokoje i piękna biblioteka, chyba lepiej wyposażona od miejskiej. Myślała, że to już wszystko, gdy zobaczyła drzwi na końcu korytarza. Były zniszczone i stare, wszystkie inne tutaj były powymieniane. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A tam co jest? - wskazała na drzwi, Cullen również tam spojrzał i spiął się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic, tam nikt nie ma wstępu. - uciął. - Zajmujesz pokój gościnny, jako że jesteś opiekunką mojej córki śpisz w tym domu. Zrozumiano? - uniósł brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, panie Cullen. - prychnęła i weszła do pokoju, który był przeznaczony dla niej. Co za człowiek. Sama nie wie, czy nie gorszy od Moore'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Noc. Leżała na łóżku gapiąc się w sufit. Było tak bardzo cicho, nie przywykła do tego i nie mogła zasnąć. Westchnęła i wstała, podchodząc do okna. Uśmiechnęła się lekko i zarzuciła na ramiona skórzaną kurtkę, wyszła z pokoju i zeszła cichutko po schodach. Tylne drzwi były otwarte i przeszła nimi do ogrodu, a potem na plac zabaw. Usiadła na huśtawce i zaczęła się delikatnie bujać. To, co ją teraz otaczało było całkiem innym światem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-k_mDg-aiS5yzayKNwri-i6TNE7W1kSf9YR07ieRlaEw3h9LX0mnmTbKiw2k9uPGyozsQUOX1k-hIjqCm05NjMWGWQeCtLgv78NnL75WXX6D85m6L9fWmFp0PbIYpPdPQUTrhaR0mec/s1600/tumblr_lngifdRvLs1qdl0yho1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-k_mDg-aiS5yzayKNwri-i6TNE7W1kSf9YR07ieRlaEw3h9LX0mnmTbKiw2k9uPGyozsQUOX1k-hIjqCm05NjMWGWQeCtLgv78NnL75WXX6D85m6L9fWmFp0PbIYpPdPQUTrhaR0mec/s1600/tumblr_lngifdRvLs1qdl0yho1_500.gif" height="150" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_____________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><b>OD AUTORKI: </b>GUBIĘ SIĘ W GIFACH I NIE MAM POJĘCIA, KTÓRE JUŻ BYŁY, A KTÓRE NIE. JEŚLI JAKIŚ POJAWI SIĘ DWA RAZY, NO TO NIE ZABIJAĆ. WIEM, ŻE ZNÓW BYŁA KOSZMARNIE DŁUGA PRZERWA I BARDZO ZA TO PRZEPRASZAM. W SUMIE NIE MAM NIC NA SWOJE USPRAWIEDLIWIENIE, OPRÓCZ OGROMNEGO LENIA. TERAZ OBIECAŁAM SOBIE, ŻE SPINAM DUPSKO I WRACAM DO W MIARĘ SYSTEMATYCZNEGO PISANIA ROZDZIAŁÓW. A POZA TYM, KTOŚ WIE JAK CUDEM MOŻNA ZDAĆ Z MATMY? ;-; BO JA SIĘ CHOLERNIE BOJĘ, ŻE NIE DAM RADY XD </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">POZA TYM MAM NADZIEJĘ, ŻE MIŁO WAM MINĘŁY TEGOROCZNE ŚWIĘTA : ) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">COŚ MAŁO WAS OSTATNIO BYŁO. </span></div>
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam, </div>
<div style="text-align: right;">
Wampirek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-45957481114994554352014-02-24T19:48:00.002+01:002014-02-24T19:48:58.190+01:0011. "Nie wierzę w przeznaczenie" <div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=k2Fr90sOxbs" target="_blank">NIRVANA - POLLY</a></div>
<br />
<br />
<u>Rok 2013. Chicago.</u><br />
<br />
<div style="text-align: right;">
"To nie ja, nie mam ziarna.</div>
<div style="text-align: right;">
Pozwól mi spiąć twoje brudne skrzydła</div>
<div style="text-align: right;">
Pozwól mi się przelecieć, potnij się.</div>
<div style="text-align: right;">
Chcę pomocy, bym mógł zadowolić siebie.</div>
<div style="text-align: right;">
Mam sznurek, powiedziano ci,</div>
<div style="text-align: right;">
Przyrzekam ci, byłem prawdziwy</div>
<div style="text-align: right;">
Pozwól mi się przelecieć, potnij się.</div>
<div style="text-align: right;">
Chcę pomocy, bym mógł zadowolić siebie."</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Każdy, nawet najbardziej obojętny człowiek na świece, ma w swoim życiu kogoś, kto jest dla niego niesamowicie ważny. Jest jego opoką, nadzieją, wsparciem, oczkiem w głowie, jego sensem, jego tlenem. Nawet obojętne zielone oczy potrafią płonąć wielkim uczuciem, widząc właśnie tę osobę. Zrobiłby dla niej wszystko, nie ma żadnych granic, szaleje za nią i nie zważa na konsekwencje. Nie ma nikogo, kto by go powstrzymał. Śmierć? Może umierać, może, ale tylko i wyłącznie wtedy gdy ta osoba będzie bezwarunkowo bezpieczna. A nie może być bezpieczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie w rękach jakiejś dziwki.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Proszę wejść, panno Swan. - warknął. Nie miał ochoty wpuszczać tej kurwy do swojego domu, bez względu jaka piękna by ona nie była. Ale musiał. Musiał, ponieważ chciał wiedzieć o co chodzi w tej posranej sytuacji. Co ona tu robi, jak to Cassie ją przysłała?! To jest właśnie to zastępstwo? Dziwka od Moore'a? Największego alfonsa w Chicago. Och, to ciekawe skąd Casandra ją zna! Tak, tak bardzo go to ciekawiło. Zastanawiał się też jak obie panie będą się tłumaczyć. Z Isabellą porozmawia sobie teraz, ale Cassie zostawi na później, jak wróci ze szpitala.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiwa głową wskazując miejsce gdzie znajduje się salon, zapraszając ją tam niechętnie. Nie zabawi tu długo, o nie, nie ma opcji, że ktoś taki będzie miał styczność z jego córką. Nie chce aby Hope przebywała z takimi ludźmi, chce ją uchronić od zła, wszyscy jego pracownicy są czyści, on już ma ludzi, którzy to sprawdzają. Teraz, nie musi nawet sprawdzać, po prostu wie, że Isabella Swan nie jest kobietą pasującą do tego miejsca. Jedyną złą osobą, która ma styczność z jego córką jest... Jest właśnie on sam. On jest zły, ale przy niej jest inny. On jest zły, on ją chroni od zła, chroni ją od popełniania błędów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta siada na czarnej, skórzanej kanapie. Jest duża, pomieściłaby z pięć osób. Edward siada naprzeciw, po drugiej stronie, na sofie. Mierzy ją wzrokiem, nie proponuje nawet nic do picia, nie ma czasu na takie gówno. Chce wiedzieć o co chodzi i jak najszybciej ją stąd wyrzucić, to nie miejsce dla niej. Niech się pieprzy z innymi, a nie dotyka jego córki, do kurwy!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc... - nadal warczał. - Casandra tu cię przysłała? - nie bawi się w per panią, wtargnęła na jego teren.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. - kiwnęła głową, nie była ani trochę speszona. Musiała być bardzo pewna siebie, skoro jej nie onieśmielał. - Mówiłam jej, że się nie nadaję, ale nalegała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nalegała? - uniósł brew pytająco, Bella wzdycha cicho i ma wielką ochotę wywrócić oczami. Denerwuje ją jego postawa, wielki pan wszechświata? O nie, na pewno nie i musi mu to pokazać. Za to Edward czuje się dziwnie, to dla niego nowa sytuacja, że ktoś jest odporny na jego urok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu mam u Cassie pewien dług. - jednak wywróciła oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dług? - znów podpytuje miedzianowłosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę wybaczyć, ale to już raczej nie pańska sprawa. - teraz to ona się zdenerwowała. Co za niewychowany dupek, myśli wściekle, wzburzona jego zachowaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba jednak moja, skoro masz zamiar pilnować moją córkę! - jego głos stał się głośniejszy. Krzyczy na nią? Nawet się nie wzdrygnęła, nie jest to nowość. Jej "partnerzy" często na nią krzyczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panie Cullen. - mówi spokojnie. - Po pierwsze, proszę się uspokoić, nie będę rozmawiała z panem w ten sposób, nie przyszłam tu aby się kłócić. - Fakt, ponoć mam pilnować pańską córkę, ale to nie ma nic wspólnego z tym jaki mam dług u Cassie, tak? Po prostu mam, to było dawno, a teraz czas aby się odpłacić. - prychnęła. - Chociaż wątpię, aby chciał pan zostawić ze mną Hope, bo tak ponoć ma na imię. - skończyła, spojrzała jakby znudzona na Cullena, choć tak naprawdę intrygował ją ten człowiek. Jest taki zimny, ale gdy chodzi o jego córkę staje się nadopiekuńczy. Nawet gdy wypowiedziała jej imię, w jego oczach pojawiły się iskierki. Pięknie wyglądały jego zielone oczy, błyszcząc się jej na jej imię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak ma na imię. - powiedział po chwili, głos miał już spokojny. Wrócił opanowany Cullen, ten który ma wszystko i wszystkich pod kontrolą. - Tak, panno Swan. - wstaje i podchodzi do barku, a jednak. - Coś do picia? - sam nalewa sobie whiskey, rzucił jej krótkie spojrzenie przez ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, dziękuję. - odpowiada prosto.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdyby pani zmieniła zdanie, proszę mówić. - znów usiadł na sofie i upija łyka złocistego napoju. Patrzył na nią. - Szczerze nie wiem, co mam robić i bardzo mi się to nie podoba. - powiedział w końcu.</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Było tu tak infantylnie, biało, za biało. Dusiło go, przytłaczało i miażdżyło. Czuł się obecnie jak gówno, a już dawno tego nie doświadczał. I z ręką na sercu mógł powiedzieć, że nie tęsknił za tym uczuciem. A kto by tęsknił? Nienawidzi szpitali, nic w tym dziwnego, nie po tym co tu przeszedł. Szpital - samo to słowo sprawia, że sztywnieje i staje się niespokojny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową i podszedł do recepcji, stała tam plastikowa blondynka i za nic nie pasowała mu do tego mdłego miejsca. Sztuczne rzęsy, za dużo pudru i silikonowe piersi wypływające z uniformu. Tak, dla starszych pacjentów to pewnie rozrywka, albo powód do zawału. Wywrócił oczami, cóż za idiotyzm.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam... - spojrzał na plakietkę. - Miley... Szukam sali panny Casandry Foxe.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest pan z kimś z rodziny? - zapytała, podnosząc na niego wzrok, od razu zmieniła postawę. Wyprostowała się, wypięła dumnie pierś i zatrzepotała rzęsami. Parsknął cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Miley, jestem jej dobrym znajomym. - powiedział stanowczo. No dawaj, kurwa, mów! Uch, ale go denerwują takie paniusie, dlatego jest sam. Niepotrzebne mu takie panienki, po Kate ma dosyć miłostek, raz na zawsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Drugie piętro, sala 102. - jej głos był za słodki, aż mdły. Obrzucił ją zimnym spojrzeniem na do widzenia i poszedł do windy. Nie miał trudności z znalezieniem sali. Bezceremonialnie wszedł do środka. Zwykła sala, ze ścianami w odcieniach wyblakłej mięty, gdzieniegdzie pęknięcia. Bardziej wygląda jak więzienie, a może nie? Może on przez te wydarzenia związane ze szpitalami ma od razu złe skojarzenia i wszystko koloryzuje. Możliwe. Na środku stało metalowe łóżko, a na nim siedziała Cassie, wpatrywała się w niego zaskoczona. Spodziewała by się wszystkiego, ale nie tego, że odwiedzi ją Edward Cullen! Sądziła, że prędzej niebo spadnie. I nic dziwnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Casandro... - głos miał spokojny, usiadł na krześle obok jej łóżka. - Jak się czujesz? - zaczął od najbardziej banalnej formy rozpoczęcia konwersacji, ale nie miał czasu na jakieś gierki, chce wiedzieć skąd ta zna dziwkę Swan. Nie mógł podarować sobie tego, że nie wie o tak ważnej sprawie, a ona jest tak blisko jego córki. Do cholery jasnej, a jeśli Foxe ma coś wspólnego z Moore'm? Wtedy będzie musiał natychmiastowo ją zwolnić, nie pozwoli aby zbliżała się wtedy do Hope! Nikt nie tknie jego malutkiej, niewinnej Nadziei. Nie mają prawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, panie Cullen. - odpowiedziała, wyczuwał wahanie w jej głosie. Nie przez przypadek. Cassie nie wiedziała jak się zachować. Wiedziała, że skoro do niej przyszedł coś musi być nie tak, ale nie wiedziała co. Przecież zrobiła wszystko jak należy, a za parę dni wróci do pracy. Odwiedzić ot tak, bez przyczyny jej nie mógł. Nie utrzymują kontaktów, a zna Cullena na tyle aby stwierdzić, że nie jest na tyle dobroduszny aby sprawdzić jak czuje się jego pracownica. Odetchnęła, cokolwiek go sprowadza ona zaraz się o tym dowie, przecież w końcu po to tu przybył.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cieszy mnie to. - mruknął obojętnie, nie przekonałby tym nikogo i sam o tym wie, nie zależy mu na tym, chce jak najszybciej dotrzeć do sedna sprawy. - Casandro, zapytam wprost, skąd znasz panią Swan? - spojrzał w jej oczy. Nie mogła z nich odczytać nic, nie wiedziała jak ma odebrać to pytanie. Zatkało ją. Pyta o Bellę?! Cholera, ale czemu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... - nie wiedziała, co powiedzieć. Postawiła na prawdę, Cullen zauważy jeśli zacznie go zwodzić, nie jest taki głupi, wywęszy kłamstwo. Jest na nie uczulony i miała okazję widzieć jego wybuch gniewu. O nie, nie chce znów tego przeżywać, a co dopiero być powodem tej agresji! - Bella i ja chodziliśmy do tego samego liceum, byliśmy w jednej "paczce". - wzruszyła ramionami. To tyle, nic strasznego, co nie? Oczywiście, wie jak niechlubnie skończyła panna Swan. Spotkała ją niedawno, wracała z zakupów i zobaczyła ją w aucie jak całuje jakiegoś obskurnego grubasa. Widać, że nadzianego, w końcu auto z jakiego wychodziła nie było byle jakie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I tylko tyle? - spojrzał na nią wyczekująco. - Nic o niej nie wiesz? I załatwiłaś ją jako zastępstwo?! - oj, nie jest dobrze, nie jest. Cassie wzdrygnęła się, musiała go jakoś szybko udobruchać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, że nie, panie Cullen. Kocham Hope i nie wybaczyłabym sobie gdyby coś jej się stało. - z jej słów biło szczerością, o tak, ona naprawdę oddała serce tej dziewczynce. Jest z nią strasznie blisko i to widać. - Bella jej nie skrzywdzi, jasne, zmieniła się trochę od czasów licealnych, ale w głębi serca...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Casandro! - krzyknął i zerwał się z krzesła. - Nie obchodzi mnie, co Swan ma w głębi serca, jasne? Interesuje mnie to, co sobą prezentuje w danym momencie, ma zajmować się moją córką, masz pewność, że jej nie skrzywdzi, do cholery jasnej?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, panie Cullen, mam taką pewność. - powiedziała dobitnie. Choć w głębi miała ochotę zwinąć się w kulkę i płakać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W porządku. - warknął, wziął kilka wdechów i podszedł do drzwi. - Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiI6KeYZVefX8a7ktECNq6Aq-9FY-JCyJiOMksuWMiyk369Tmy6r6YAdQS-lA7ShhAQL3fCF6TOsQAvW_3XZAtz5845htbjoJU2JtcZykyksU4hnnI6ZMxoqBmqb2zkka4j6efXvyDlWI/s1600/tumblr_litxqra6CH1qf0eblo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiI6KeYZVefX8a7ktECNq6Aq-9FY-JCyJiOMksuWMiyk369Tmy6r6YAdQS-lA7ShhAQL3fCF6TOsQAvW_3XZAtz5845htbjoJU2JtcZykyksU4hnnI6ZMxoqBmqb2zkka4j6efXvyDlWI/s1600/tumblr_litxqra6CH1qf0eblo1_500.gif" height="162" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
______________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>WITAM...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">... No, notki znów nie było dłuższy czas, ale najważniejsze, że jest, co nie? Wena mi jakoś odeszła i trudno mi było cokolwiek napisać. Jednak powstał ten rozdział i koniec końców chyba nie jest taki zły no nie? Okay, dziś nie mam ochoty na lanie wody w odautorskich tekstach. Mam nadzieję, że NN napiszę szybciej i wstawię ją już niedługo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Liczę na szczere komentarze :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="http://twilightnators.blogspot.com/">http://twilightnators.blogspot.com/</a> (pojawił się mój one shot) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: right;">
Wampirek. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-79458160528121384832013-12-31T18:46:00.003+01:002013-12-31T18:46:26.866+01:0010. "Zostało tylko echo"<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=PoTEnaAI9Fo" target="_blank">PARAMORE - MONSTER</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Rok 2013. Chicago. </u></div>
<div style="text-align: justify;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Powiedz mi, ilu takich samych jak my</div>
<div style="text-align: right;">
Powiedz mi, nienawidzi takich jak my</div>
<div style="text-align: right;">
Powiedz mi, czemu zabijamy by żyć</div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
Powiedz mi, czemu tylko echo."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziała, czuła jak bardzo się zmieniła. Bynajmniej z każdą chwilą, dniem - uświadamiała to sobie. Z czasem zaczęła dostrzegać w sobie nową, obcą osobę. Całkiem inną. To tak jakby urodziła się na nowo, w ciele dorosłej osoby, bezwartościowej, sprzedając swoje ciało. Swoją duszę już dawno oddała. Działa, bo jej każą, czy ona w ogóle ma własną wolę? Nie wiem, nie sprawdzała tego, nie obchodzi ją to. Przerażało ją to? Możliwe. Jeśli tak to robi dobrą minę go złej gry. Nikt nie podejrzewa ją o jakiekolwiek uczucia, a przecież ona mimo wszystko jest człowiekiem, normalną kobietą. Kiedyś tak bardzo uczuciową.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kim ona jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest największym tchórzem i kłamcą, wobec siebie; a to najgorsze ze wszystkich możliwości. Oszukiwać samą siebie, karmić się bajkami wyssanymi z palca. To daje jej poczucie szczęścia. Daje? Nawet najgorsza grzesznica nie chciała by zostać prostytutką, zabawką dla innych. Zwykłą szmatą, którą można wykorzystać i zostawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet ona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stała przed szafą i szukała w miarę normalnych ubrań, takich w którym ludzie od razu nie zorientują się kim jest. Ba! W ogóle się nie zorientują, chyba że faceci. Być może korzystali z jej usług, a ją nie tak łatwo zapomnieć. Wielu z tych niewyżytych samców do niej wraca, aby znów ją wykorzystać. A ona go przyjmuje. Nie ma wyjścia, zresztą co jej to.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu dała za wygraną, poszła do łazienki i spojrzała w lustro. Miała sińca pod okiem, co prawda nie był już tak siny, ale jednak jeszcze widoczny. Wzięła podkład i rozsmarowała po twarzy, a potem dla umocnienia makijażu nałożyła puder. Uch, nienawidzi mieć tego gówna na twarzy, ale teraz to nawet nie ma wyboru. Musi, aby wyglądać normalnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nadal jest obolała, ale niedługo wróci do swojego fachu. Niestety, dla niej, obiecała coś koleżance. Jedynej chyba jaką ma. Coś ją tknęło, jakby ukuło w sercu. Lily. Przypomniała sobie o Lilianne. Wróciła do pokoju i klęknęła przed komodą. Z najniższej szuflady wyjęła pogięte zdjęcie. Przejechała palcem po jego powierzchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dawno i nieprawda. - powiedziała sama do siebie, wpatrując się w zdjęcie przedstawiające dwie postaci. Ją i jej dawną przyjaciółkę, prawie siostrę. Nocowała wtedy u Lily, leżały przytulając się, bo oglądały jakiś horror, do pokoju wpadła mama blondynki i zrobiła im zdjęcie z zaskoczenia. Mają na nim głupie miny, ale są przerażone.</div>
<div style="text-align: justify;">
Schowała zdjęcie głęboko do szafy. Nie. Ona już nie jest tą samą osobą, więc nigdy nie miała Lily, nigdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ze wściekłością zamknęła komodę, a po jej policzkach spływały łzy. Warknęła sama na siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-I czemu płaczesz głupia, suko, nie możesz ryczeć! - krzyknęła i wstała, walnęła otwartą dłonią w ścianę i oparła się o nią. Spłynęła po niej na podłogę i skuliła się, kładąc głowę na swoje kolana. Oddychała głęboko, nie może sobie pozwolić na takie zachowanie, to może zniszczyć wszystko, na co pracowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak naprawdę, w głębi duszy wiedziała, że to co czuje to tęsknota. Brakuje jej wspólnych chwil z przyjaciółką, ich rozmów o byle czym, brakuje jej bycia człowiekiem, a nie istotą. Chciałaby czuć się bardziej ludzka, ale nie może, gdyby pozwoliła aby uczucia wróciły nie wytrzymałaby tu. A teraz nie ma problemu ze sobą, może być tym kim jest, bo jest obojętna.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Weź się w garść, idiotko. - szarpnęła się za włosy, pochylając sylwetkę w przód. Usłyszała jak ktoś puka. Przejrzała się w lustrze, poprawiła włosy i otworzyła. Uśmiechnęła się widząc James'a. Ten złapał ją za rękę i wszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi i złączył ich usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Coś słyszałem, wszystko w porządku, Isabello? - pogłaskał ją wierzchem dłoni po policzku. Uśmiechnęła się sztucznie, ale robiła to tak często, że naprawdę wszystkich przekonywała.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Tak, James, wszystko jest dobrze. - przygryzła zadziornie jego dolną wargę, ciągnąc ją delikatnie. - Mm, coś cię do mnie sprowadza? - spojrzała mu w oczy zaciekawiona. Rzadko kiedy odwiedzał ją w pokoju, najczęściej prosił ją do siebie. Musiał mieć jakiś powód, coś chce.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A tak tylko. - chwycił w dwa palce kosmyk jej włosów. - Chciałem powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo zadowolony.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Och, a czym sobie zasłużyłam. - zaśmiała się, odsuwając się od niego i siadając na łóżku. Ten jak zaczarowany kroczył za nią i po chwili pchnął ją na posłanie, sam siadając nad nią. Pochylił się i musnął jej usta swoimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Twoje zachowanie przy Cullenie. - wyjaśnił krótko.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ach, tak. - kiwnęła głową - Chyba ci na nim zależy, gruba ryba?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Owszem. Mógłby mi zagrażać, wolę go jako przyjaciela. - wstał i skierował się do wyjścia - Trzymaj się, kochanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-James! - zatrzymała go, usiadła - Mam sprawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-No proszę. - zaśmiał się - O co chodzi?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Potrzebuję parę dni wolnych. - powiedziała, patrząc na niego pewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A to po co? - zaskoczyła go tym, nie powie, że nie. Nigdy nie prosiła o wolne, nigdy go nie miała, choć czasami jej to proponował.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Koleżance potrzebna jest pomoc, wiszę jej przysługę. - wywróciła oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dobrze, kilka dni, ale dzwoń. - wyszedł, zostawiając ją samą. Wrócił do swojego biura. Nie dałby jej wolnego, ale i tak jest pobita, w interesach też nie ma nic do roboty. Widział również, że ona wcale nie jest zadowolona z tego wolnego i przysłudze dla koleżanki, więc miał pewność, że nic nie knuje. Niech idzie, wróci do niego. Ona jest jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Na dobrą sprawę nie znalazła w swojej garderobie ubrań, w których nie prezentuje się jak dziwka. Musiała wybrać się na małe zakupy i kupić normalne rzeczy. Pamięta, że kiedyś w takich chodziła codziennie. Kiedyś. Kiedyś robiła wiele rzeczy, które dziś są dla niej niespotykane, nie w jej świecie. Śmiech dzieci, zwykła uprzejmość, czy jakiekolwiek ludzkie odruchy. Ona wyparła to z siebie, wybrała obojętność i nieczułość.</div>
<div>
Wróciła do klubu, spakowała się, pożegnała z Jamesem i wyszła. Wyjęła z kieszeni telefon i weszła w archiwum, spojrzała na sms, którego dostała od 'koleżanki' i poszła tam.</div>
<div>
Stała przed domem i gapiła się w adres, czy na pewno dobrze trafiła. Nie mogła uwierzyć, że Cassie żyje w takich warunkach. Uch, nieźle się wyrobiła. Z bagna wyszła, a wpakowała się do całkiem niezłej willi. Brama była otwarta, wzruszyła ramionami i weszła. Zmierzchało, a tu było jak w jakimś pieprzonym małym zameczku. Wokół ogród, małe fontanny, może nie było to bardzo zadbane, ale było i wyglądało naprawdę ładnie.</div>
<div>
Weszła po schodkach na werandę. Rozejrzała się, było ciemno tylko w głębi mieszkania tliło się światło. Wzięła głęboki wdech. Co ona tu, do cholery, robi? Nie nadaje się tu. Nie chodzi o sam wygląd, bo to jej akurat pasuje. Ale... Bycie niańką? Ona jest dziwką, nie nadaje się do dzieci. Kiedyś, owszem. Ale te czasy już minęły, bezpowrotnie, nie wrócą. Teraz jest inną dziewczyną, kobietą! Nie ma podejścia do dzieci, ogólnie do ludzi, chyba że chodzi o seks. A tu nie o to chodzi, musi pilnować małej dziewczynki, która ponoć jest kochana. Niech sobie będzie pieprzonym Aniołkiem, ale to nic nie zmienia!</div>
<div>
Zadzwoniła. Słyszała kroki po drugiej stronie, ktoś odblokował zamek i otworzył drzwi. I wtedy ją zamurowało, spodziewała się wszystkiego, ale nie tego kogo tam zastała. Mężczyzna był chyba równie zdziwiony jak i ona, ale szybko jakiekolwiek emocje zniknęły z jego twarzy, jego oczy zabłyszczały.</div>
<div>
-Isabella, zgadza się? - zapytał, oparł się o drzwi, nie miał najmniejszego zamiaru zapraszać jej do środka, przynajmniej to odczytała z jego postawy. - James cię przysłał? - nie wiedział czego ona tu szuka i nie widział powodu, aby James ją przysyłał wszystko załatwili, nie było żadnych niedomówień.</div>
<div>
-Nie, pan Moore nie ma nic do czynienia z moją wizytą tu. - poprawiła torbę na swoim ramieniu. Edward spojrzał na nią uważniej.</div>
<div>
-Och, w takim razie, co pani tu robi? - skrzyżował ręce na piersi.</div>
<div>
-Przysłała mnie Cassie. - powiedziała Isabella, patrząc na niego i dojrzała w jego oczach złość.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsqFa23P4JLwvTzYAobJjcf-HYFahHdF-arZWTJv-8kaN40hwku8sSAKKZmmWzJoqz-_LwhZ7qMryWYzaF9aqDADD25XjHDnb20nHuoPIIyz6qAqdlePLt4QqThawNoOME3BqayqvA8Uk/s1600/tumblr_ljeoij5cDc1qdv8gho1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="121" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsqFa23P4JLwvTzYAobJjcf-HYFahHdF-arZWTJv-8kaN40hwku8sSAKKZmmWzJoqz-_LwhZ7qMryWYzaF9aqDADD25XjHDnb20nHuoPIIyz6qAqdlePLt4QqThawNoOME3BqayqvA8Uk/s320/tumblr_ljeoij5cDc1qdv8gho1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
____________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><b>HEJ...</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><b>... </b>Wiem, znów trochę nawaliłam. Ale co zrobić, wychodzi na to, że rozdziały będą się pojawiać raz na miesiąc. Uch, postaram się dwa, ale no wiecie jak jest. Ogólnie to dziś bez mojego gadania. Wstawiam tylko rozdział i lecę, bo jest u mnie kolega i Julcia <3 </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Idziemy się bawić. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://niewolnicy-wyspy.blogspot.com/"><span style="font-size: x-small;">http://niewolnicy-wyspy.blogspot.com/</span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://wewnetrzne-zagubienie.blogspot.com/#_=_"><span style="font-size: x-small;">http://wewnetrzne-zagubienie.blogspot.com/#_=_</span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="http://fuck-me-love.blogspot.com/">http://fuck-me-love.blogspot.com/</a> (yaoi) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam, </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Wampirek.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-2841416219677402672013-11-12T20:55:00.000+01:002013-11-12T20:55:10.474+01:0009. "Patrz jak płonę"<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,bring_me_the_horizon,hospital_for_souls.html" target="_blank">BRING ME THE HORIZON - HOSPITAL FOR SOULS </a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<u>Rok 2013. Chicago. </u></div>
<div style="text-align: left;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: right;">
"I wtedy zrozumiałem,</div>
<div style="text-align: right;">
jak trudno jest się zupełnie zmienić,</div>
<div style="text-align: right;">
kiedy się zadomowisz, nawet piekło wydaje się miłym miejscem.</div>
<div style="text-align: right;">
Po prostu chciałem,</div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
aby moje wewnętrzne odrętwienie odeszło. "</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle lat <strike>żyć</strike> bez duszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wydaje się to niemożliwe, prawda? Czyn nie do zrealizowania, każdy człowiek w końcu daje za wygraną. Uwalnia swoje emocje, ale nie on. Tkwi w tym nie pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Masochizm? Tak, można to tak nazwać, z pewnością nikt nie zaprzeczy. Mogę nazwać go zmarłym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle lat <strike>być </strike>tylko ciałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zimnym, coraz bardziej uodpornionym na ból. Opis nieżywego człowieka, a jego byłby całkiem podobny; nie kłamię. Nie różnili by się za wiele, nie licząc smrodu lub sinego koloru skóry, rysy twarzy i może wieku. Nie za wiele, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle lat nie mieć serca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie tyle co nie mieć, ale przestać z niego korzystać. Pozwolić aby okrył je kurz i zapomnieć o tym organie. W końcu mała jego cząsteczka została odkurzona, ale to tylko mały skrawek przeznaczony dla jego córki. Dla nikogo innego nie potrafił odnaleźć serca, nikt nie potrafił go znaleźć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle lat bez sumienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedział, że często popełnia błędy, ale nic z tym nie robił. Po co? Po co, gdy one mu nie szkodzą. Nie ma czym sobie zawracać głowy, jeśli dany problem nie dotyczy bezpośrednio jego osoby, czy rodziny. Wtedy go nie dostrzega, nie chce go widzieć. Sam utrudniałby sobie życie, a to zdecydowanie nie było mu potrzebne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle lat bez celu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dotychczas wszystko w jego życiu było niezaplanowane. Wyskakiwało od tak sobie, jakby los chciał zrobić mu na złość. Nie przewidywał, że stanie się coś takiego, zniszczy jego życie. Bezodwracalnie. Dogłębnie. Trwale. Boleśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy nadejdzie śmierć?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo, że ma rodzinę, ma córkę... Ciągle myśli o śmierci. Wie, że tylko ona dałaby mu wytchnienie. Zamknąłby oczy, wszystkie problemy odejdą, nie wrócą, nie będą miały jak. Nic już go nie zaskoczy, nie stanie na drodze. Świat nawet nie będzie go pamiętał. Nie zostawi po sobie żadnego śladu. Nikomu nie będzie go szkoda. Bo żyje tak, jakby go nie było. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wrócił do domu zmęczony i śpiący, był środek nocy. Rzadko kiedy mu się to zdarzało, zawsze wracał przed północą, nawet wcześniej. Pamiętał, że ma córkę i nie może sobie pozwalać na nocne nieobecności, owszem ma Cassandrę, ale mimo to ma zobowiązania. Przysiągł Hope, że codziennie wieczorem będzie jej dawał buziaka na dobranoc. Próbował dotrzymywać danego jej słowa. Oczywiście, czasami mu się to nie udawało. Tak jak dziś. Jednak wiedział, że jego córeczka nie będzie zła, bo tego wieczoru spędza czas z dziadkami, za którymi tak bardzo tęskni. Dla Hope ta przeprowadzka z Londynu do Chicago była męcząca, musiała zostawić Esme i Carlisle'a. Edward i tak postawił na swoje. Wyjechał i sprawił, że Hope jest szczęśliwa tu. To miał na celu i mu się udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdjął swoją marynarkę i przewiesił przez wieszak w przedpokoju. W kuchni zastał Cassie, robiła sobie kolację. Była ładną, młodą dziewczyną. Jak zawsze ubraną wygodnie, ale z gracją. Mimo, że pracowała już tu tak długo to nie zaprzyjaźnił się z nią, jest to raczej logiczne, on nie ma przyjaciół.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dobry Wieczór, panie Cullen. - powiedziała - Jest pan głodny? Zrobiłam kanapki i wątpię abym je sama zjadła. - zaśmiała się cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie, dziękuję, Cassandro - uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny - Jadłem już wcześniej. Hm, Hope jest z...</div>
<div style="text-align: justify;">
-Z pańskimi rodzicami. - dokończyła wgryzając się w kromkę chleba. Edward kiwnął głową i zacisnął ręce w pięści. Szybkim krokiem ruszył na piętro i wszedł do swojego biura. Zamknął drzwi i wziął głęboki wdech. Zawsze dziwnie reagował na nowiny o "swoich rodzicach", owszem nie mógł za to krzyczeć na Cassie i tego nie zrobił. Ona nie ma pojęcia, że Cullenowie nie są jego rodzicami, nie wie przez co przeszedł. Zerwał z siebie krawat i podszedł do barku. Otworzył go i nalał do szklanki whiskey. Wypił całą jej zawartość duszkiem. Płyn delikatnie drażnił jego język i gardło, ale było to przyjemne mrowienie. Wyjął z szuflady papierosa z dodatkiem trawki i odpalił. Zaciągnął się mocno, trzymając dym przez jakiś czas w płucach. Zaczyna żałować, że odmówił Jamesowi, gdy ten zaproponował mu kobietę na jedną noc. Nie lubi dziwek, ogólnie wszystkiego związanego z prostytucją, ale seks świetnie by go odprężył.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową i pociągnął się za włosy. Kompletnie wariuję, pomyślał, nie będę się pieprzył z jakąś szmatą. Warczał na siebie w myślach przez jakiś czas, a potem udał się do swojej sypialni. Po drodze się rozebrał i wszedł pod prysznic. Zimna woda spowodowała, że jego ciało było zmarznięte i napięte, ale lubił ten stan. Chyba faktycznie staje się masochistą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-Pieprzysz! - krzyknęła Cassie, rozmawiała przez telefon. Obudziła się rano z gorączką, pojechała do lekarza, a ten co? Wręczył jej skierowanie do szpitala, bo ma zapalenie płuc. Teraz siedziała na łóżku w swojej sali, a pielęgniarka przekazała jej szeptem, aby rozmawiała ciszej. Musiała znaleźć kogoś na zastępstwo i to szybko! Wiedziała, że Esme i Carlisle niedługo wyjeżdżają, a mała musi mieć opiekunkę. Nie miała rodziny, a bynajmniej nikogo takiego kto by się na niańkę dla Hope nadawał. Nasunęła jej się na myśl tylko jedna osoba, no okay. Ta osoba też nie była kandydatką na zastępczą mamusię, ale Cassandra wyjścia nie miała. Musiała prosić o to właśnie ją. Zadzwoniła i co usłyszała? Wielkie, jedno, gówniane "Nie ma mowy!". Och, ci przyjaciele, zawsze można na nich liczyć, szczególnie jak jesteśmy w potrzebie, jasne. Trzeba przestać żyć realiami i wrócić do rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Słuchaj, musisz mi pomóc. Cholera nie ma odmowy, nie wiem, co w tej chwili oznacza "nie zgadzam się", jasne? - miała ochotę czymś w kogoś rzucić, najlepiej w swojego rozmówcę. I to mocno, czymś wielkim i twardym. Nie, to nie będzie penis, choć ta osoba z opisu to by wywnioskowała i zapewne nie obraziła się. Uch, licz tu na znajomych.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jasne, że wiem jaką masz sytuację, ale wyjaśnij to i spytaj, czy możesz się urwać na parę, pieprzonych dni, aż nie wyjdę z tego szpitala! - ciągnęła donośnym głosem. Zacisnęła rękę w pięść, potem ją wyprostowała, pociągnęła się za włosy i znów zacisnęła w pięść. Kocha tę dziewczynkę, kocha córkę pana Cullena jak własną rodzinę. Jej się nie da nie kochać. Jest taka słodka i urocza, a Edward Culllen, co o nim myśli? Sądzi, że jest dobrym ojcem, to na pewno. Widać to po jego zachowaniu w stosunku do Hope, często słyszała jak nazywał ją jego "Małą Nadzieją", co naprawdę może skraść człowiekowi serce. Wstyd przyznać, ale nieraz podsłuchiwała jego rozmowy z dziewczynką i to wtedy właśnie przekonała się, że Cullen nie jest skurwielem bez uczuć; tak jak myślała na początku ona oraz tak jak, myśli reszta ludzi, która go choć kojarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Proszę cię, tak jak nigdy, zrób choć jedną rzecz dla kogoś, bez korzyści dla siebie. Hm, więcej o nic już nigdy nie poproszę, obiecuję - mówiła już spokojniej, słysząc, że jej rozmówca się łamie. Mimo wszystko była dobrą negocjatorką. Zresztą, jęczała by tak, czy krzyczała do słuchawki dopóki tamta by się nie zgodziła i ona dobrze o tym wiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Super, dziękuję! Będę twoją dłużniczką - uśmiechnęła się słysząc zgodę - Zadzwonię do ojca Hope, zobaczysz, pokochasz ją! Jest świetna, nawet ciebie zauroczy - zaśmiała się - Adres ci wyślę sms'em, trzymaj się. Jeszcze raz wielkie dzięki! - rozłączyła się. Westchnęła i po chwili wybrała numer Cullena. Trzeba mu powiedzieć o zastępstwie, aby uniknąć kłopotów. O nie, nie ma ochoty z nim zadzierać. Dla Hope może i jest kochany, ale dla innych to już nie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Byli na lotnisku, ich samolot odlatywał już za chwilę. Hope nie chciała się odkleić od swoich dziadków. W jej oczach lśniły łzy, ale była dzielna i nie płakała. Edward obserwował to wszystko, wiedział, że mała będzie przez jakiś czas smutna, ale przecież jest silna i da radę bez nich. Ma jego. Czas naglił, więc podszedł i wziął córkę. Kucnął koło niej i ją przytulił. Spojrzał jej w oczy i pogłaskał po policzku.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Hej, kochanie, bądź silna - uśmiechnął się do córki - Babcia i dziadek niedługo cię odwiedzą - bo nie jego - Albo my pojedziemy do nich - zrobi to tylko dla niej, bo przecież nie dla siebie. Nienawidzi jeździć do Londynu, to miasto jest dla niego powrotem do koszmarów. Samym ich centrum, bo tam się wszystko zaczęło, działo i skończyło; tylko w pewnym stopniu. Bo psychicznie nigdy od tego nie ucieknie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Samolot odleciał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedział już o niedyspozycji Cassie, szczerze był jej wdzięczny, że załatwiła za siebie zastępstwo. Na pewno dobrze to o niej świadczy, że dba o swoją pracę, no i o Hope, bo przecież o nią tu chodzi i ona jest najważniejsza. Mimo wszystko i tak musi sprawdzić tę osobę, czy aby na pewno może zajmować się jego córką, przecież nie powierzy swojej Nadziei pierwszej lepszej osobie. Jednak Cassandra przekonywała go przez telefon, że jest to osoba odpowiedzialna i kompetentna. Oby, pomyślał, bo inaczej pogada z Cassie inaczej. Załatwienie osoby na zastępstwo to jedna sprawa, to czy ta osoba się sprawdzi; druga.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśpił Hope, śpiewał jej kołysankę, tę samą co kiedyś nucił... Sam dla ciebie. Mu nie miał kto śpiewać, ale Hope ma jego, ma i zawsze będzie miała. A on chce jej uświadomić, że zawsze może liczyć na swojego ojca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zszedł na dół, wieczorem miała przyjść opiekunka załatwiona przez Cassie. Czekając na nią wypił literatkę whiskey i spalił papierosa. Tak jak zwykle zasiadł na fotelu i wziął gazetę. Zapewne wyglądał komicznie, jak jakiś gangster ze starych filmów, tylko cygara mu w ustach brakuje. Zadzwonił dzwonek, wstał, poluzował swój krawat i poszedł otworzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dobry Wie... - nie dokończył.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVtsGrWpTimo1ttbTGcLs56NO6heFcqX0_Di5LUpeQPMmvYKCbKbRUeQBsGDgxEPq7zcgJBYystRmNbI8Uvsv6WQfZQOzIC2LTkUT9DzEIKRwIr8FhlKhUhaWPwUT-uWjDw8kva4Cr3jQ/s1600/d0d98a8046a4a9ef62a8aa21d119a07c_775.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="140" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVtsGrWpTimo1ttbTGcLs56NO6heFcqX0_Di5LUpeQPMmvYKCbKbRUeQBsGDgxEPq7zcgJBYystRmNbI8Uvsv6WQfZQOzIC2LTkUT9DzEIKRwIr8FhlKhUhaWPwUT-uWjDw8kva4Cr3jQ/s320/d0d98a8046a4a9ef62a8aa21d119a07c_775.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
__________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>WITAM</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Cześć. Naprawdę nie wiem jakich słów użyć, aby Was wszystkich razem i każdego z osobna przeprosić. Wiem, nawaliłam, tym razem nie ma dla mnie wybaczenia. Ech, na początku miałam lenia, a potem zachorowałam. Rozdział miał być wczoraj, ale... No miałam urodziny, więc wczoraj możecie mi wybaczyć XD Szczerze mówiąc nie wiem, co sądzić o tym rozdziale. Mam nadzieję, że jest okay :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><b>UWAGA</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Prawdopodobnie powiedzie, że jestem nienormalna, ale okay :) Założyłam bloga z Zwariowaną Natalią, teraz znaną jako s.w.e.e.t.n.e.s.s.. Ta to zmienia te nicki, co parę dni, ale okay, kochamy ją <3 Więc, jest już prolog! Zapraszam na: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://niewolnicy-wyspy.blogspot.com/" target="_blank">http://niewolnicy-wyspy.blogspot.com/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">PS. Obiecuję, że tym razem NN będzie szybciej. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">PPS. Jeśli kogoś interesuje moja twórczość. To link do mojego bloga z wierszami: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://wewnetrzne-zagubienie.blogspot.com/#_=_">http://wewnetrzne-zagubienie.blogspot.com/#_=_</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Pozdrawiam, </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
Wampirek. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<br /></div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-1046270343940979658.post-25659373226205737562013-09-08T19:47:00.000+02:002013-09-08T19:47:25.947+02:0008. "Prawdziwe oblicze to ból"<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,the_pretty_reckless,under_the_water.html" target="_blank">THE PRETTY RECKLESS - UNDER THE WATER</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<u>Rok 2013. Chicago.</u></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
"Złość i agonia</div>
<div style="text-align: right;">
Są lepsze niż niedola</div>
<div style="text-align: right;">
Zaufaj mi, mam plan</div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
Kiedy światła zgasną, zrozumiesz."</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najbardziej zapamięta przygodę z ostatnim facetem w garniturze, który był tak ważny dla jej szefa. Poprzedni w porównaniu do niego byli niczym. Na początku był uroczy, słodki i delikatny, mało ją od tej jego cukierkowości nie zemdliło. Potem za nią zatęskniła. To była zdecydowanie jej najgorsza robota, długo będzie się z niej leczyć, a Jamesowi jej wygląd na pewno się nie spodoba. Na pewno nie. Weszła do gabinetu Moore'a. Spojrzał na nią i się skrzywił. Zrzucił papiery z biurka i wstał wściekły. Podszedł do mnie i złapał za nadgarstek.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Kto ci TO zrobił?! - ryknął; patrzył jej w oczy, a jego spojrzenie ją przeszyło tak jak za pierwszym razem gdy go ujrzała. Odchrząknęła aby przeczyścić gardło i spojrzała mu pewnie w oczy nie pokazując choćby odrobiny strachu.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jeden z twoich klientów, Jamesie, tych, których obsługiwałam wczoraj - powiedziała szczerze. Mężczyzna uniósł dłoń i zacisnął palce na nasadzie nosa. Wziął kilka głębokich wdechów i wrócił za biurko.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Cholera! - burknął - Nie możesz w takim stanie sprzedawać swojego ciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wiem, przyszłam właśnie w tej sprawie - pokiwała głową i podeszła do niego, stała za nim, położyła dłonie na jego ramionach i zaczęła je masować. Odchylił głowę do tyłu, a ona się pochyliła i musnęła jego usta swoimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dla mnie nadal jesteś piękna, ale dla innych nie - westchnął i położył swoją dłoń na jej. Potarł delikatnie jej siny nadgarstek - Na czas twojej, hmm powiedzmy "kuracji" pomożesz mi w sprawach biznesowych, dobrze? - odwrócił się do niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dobrze - uśmiechnęła się i go pocałowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dzień wcześniej</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Został jej tylko ostatni mężczyzna w garniturze. Każdy poprzedni był zadowolony, ona także. Z przyjemności, z zarobku, z wszystkiego. Weszli do jej pokoju, usiadła na łóżko i pociągnęła go za krawat. Wszedł nad nią z uroczym uśmiechem na twarzy. Pochylił się i ją pocałował. Muskał jej usta swoimi; tak jakby bał się, że ją przez przypadek zmiażdży. Położyła się naciągając mężczyznę na siebie. Przejechał dłonią po jej plecach, od razu rozpinając zamek błyskawiczny na jej plecach. Zsunął ramiączka jej sukienki, a ona rozwiązała jego krawat i odpinała guziki u koszuli. Przejechała paznokciami po jego wyrzeźbionym torsie, brzuchu i podbrzuszu. Pociągnęła delikatnie za jego włoski, ciągnące się od pępka w dół, do sekretnego miejsca w jego spodniach. Był tak bardzo uroczy i delikatny. Ściągał sukienkę przy okazji całując każdy odsłonięty milimetr ciała Belli. Dziewczyna wiła się pod jego dotykiem, rzadko kto z nią tak się obnosił. Zdjął z niej sukienkę, odpiął zapinkę stanika i uwolnił jej pełne piersi. Pochylił się i chwycił nabrzmiały sutek między zęby. Pociągnął za niego. Isabella syknęła, jęknęła, a potem jej ciało wygięło się w łuk. Drugą pierś okrył dłonią i zaczął ją masować okrężnymi ruchami. Jej oddech przyśpieszył, a wilgoć w majtkach rosła. Czuła na udzie napierającą erekcję mężczyzny. Zdjęła z niego marynarkę i rozpiętą już koszulę. Przejechała paznokciami po jego plecach, uszczypnęła go w tyłek opięty spodniami. Warknął i poruszył biodrami ocierając się o nią. Ich krocza co jakiś czas spotykały się w nachalnej, bolesnej potrzebie. Uścisk mężczyzny wzmacniał się z każdą sekundą, robił się nieco brutalny. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Jego wzrok diametralnie się zmienił. Gdy ich oczy się napotkały on zamachnął się i ją uderzył; mocno, z całej siły. Bella zacisnęła oczy i zęby. Tęsknię za jego słodkością, pomyślała.</div>
<div>
-Patrz na mnie dziwko! - warknął i złapał ją, ścisnął rękę na jej szyi podduszając ją. Charczała coś niewyraźnie, puścił ją dopiero gdy na niego spojrzała, a on znów ją uderzył. Tym razem drugi policzek. Zaczął boleśnie kąsać jej ciało. Teraz czuła się jak prawdziwa dziwka, brudna i nieszanowana; bita. Ale cóż... Musiała to przetrwać, praca zawsze będzie pracą, nie tylko przyjemnością. Bella została rozebrana do naga, a raczej zerwano z niej bieliznę. Sam zaczął się rozbierać, podniósł ją i rzucił na powrót o łóżko, walnęła się głową o jego ramię i sapnęła cicho z bólu.</div>
<div>
-Milcz, suko! - syknął i zaczął okładać jej całe ciało, wiła się z bólu. Napastnik, który był jej klientem przywiązał jej ręce w nadgarstkach do łóżka, to samo zrobił ze stopami w kostkach. Nieruchomo leżała na łóżku i zamknęła oczy. Po prostu chciała przeczekać cały ból, nie myśleć o nim. Wiedziała, że nie pobije jej śmiertelnie, James tego by mu nie wybaczył; nieważne jak cenne interesy z nimi robił. Słyszała jak zakłada na siebie lateks, a potem w nią wtargnął. Boleśnie, gwałtownie, mocno. Słychać było jego jęki rozkoszy i jej płacz spowodowany bólem. A to go jeszcze bardziej nakręcało, ciosy były mocniejsze, a pchnięcia brutalniejsze.</div>
<div>
W końcu to piekło się skończyło. Rozwiązał ją, uderzył i splunął na nią; ubrał się i wyszedł. Usiadła na łóżku i pocierała czerwone nadgarstki i kostki u stóp. Po chwili zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Napuściła wodę do ciepłą wodę do wanny i zanurzyła się w niej, zmywając go z siebie. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Teraźniejszość</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Weszła do magazynu mieszczącym się pod klubem. Taka piwnica przemieniona w skład broni i narkotyków; nie mieli tego za wiele, bo towar im się kończył. Więc czekali na dostawę. Ona i James. Poprosił aby mu towarzyszyła. Zgodziła się. Zresztą; gdy James prosi to znaczy, że każe. Zrozumiała to już dawno temu, jemu się nie sprzeciwia, co zrobić, nic, trzeba się z tym pogodzić. A po drugie i tak nie może sprzedawać swojego ciała z takim wyglądem, miała pomóc w sprawach biznesowych. Ta właśnie taka jest. Po co im broń i narkotyki? To proste i logiczne. Klienci, którzy bywali w klubie często wykupowali dziwki, a przy tym narkotyki. Bella wiedziała, że bierze działki od dobrego dealera, ciągle od niego, jednak nigdy nie miała przyjemności go poznać; do dziś.</div>
<div>
Usiadła na jednej ze skrzyń, a James stał za nią i masował jej plecy. Mruczała cicho i spojrzała na niego z uśmiechem. Pochylił się i pocałował kącik jej zadrapanych ust, potem siny policzek, przecięty łuk brwiowy. Westchnęła cicho, a on ją przytulił składając mokre pocałunki na jej karku i ramionach. Zrelaksowała się. James zawsze wiedział czego potrzebuje. Gdy chce naprawdę potrafi być czuły i troskliwy, w stosunku do niej, nie wie jak z innymi jego kobietami. Bo tak; one wszystkie są jego własnością, należą do Jamesa.</div>
<div>
Isabella Swan straciła swoją wolność już parę lat temu, bez odwrotu, tego nie można cofnąć. Wie, że jest jego na zawsze; bynajmniej dopóki on będzie ją chciał. Przecież nie zawsze będzie piękna i młoda, a makijaż nie zakryje wszystkiego. Eliksiru młodości raczej nie odkryją, nie oszukujmy się. Gdy będzie za stara nikt nie będzie korzystał z jej usług. Bała się tego, choć nigdy się do tego nie przyznała. Teraz jest jej dobrze; pasuje jej taki tryb życia. Praca jako dziwka, kochanka Jamesa, ulubienica swojego szefa. Ale lata brną do przodu, a wraz z czasem zmienia się też ona. Czasami miała ochotę zapytać Moore'a co się stanie gdy nie będzie już atrakcyjna dla mężczyzn, nie tylko co nie atrakcyjna; ale za stara. Jednak nigdy tego nie zrobiła. Dlaczego? Chyba obawiała się odpowiedzi, ale ukrywała to sama przed sobą. Znów wyląduje na ulicy? Znów zostanie potraktowana jak zabawka i stanie się po prostu zepsutą, zużytą szmacianą lalką, którą można szargać; co z tego, ona nie ma uczuć; dla innych, teraz nawet dla siebie. Co się kryje za tymi słowami? Za tą skorupą obojętności?</div>
<div>
Bella opanowała świetnie pewną umiejętność. Jaką? Potrafi oszukiwać wszystkich wokół, robiła to tak często, że zgubiła samą siebie, zatraciła się w tych kłamstwach, żyje w nich z ułudą, że to jest prawda, że taka jest, że taka musi być jej rzeczywistość. Pogodziła się z tym, po co walczyć o lepsze? Gdy o nic się nie walczy przegrana jest niemożliwa, kompromitacja jej nie grozi, ciągle jest na tym samym poziomie i wie, iż tego nie straci na rzecz czegoś innego. Stać w miejscu, nie ruszać się, udawać niezależną kobietę i przegrywać własne życie, bez wiedzy o tym, w przekonaniu, że tak jest dobrze, najlepiej.</div>
<div>
Tak jest najbezpieczniej; dla niej. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Wsiadł do swojego auta i odpalił silnik. Podjechał do "Paradise" i zszedł do piwnicy. Wynosili towar, który mieli zaraz zawieść do klienta. Najpierw upewnił się, że jest wszystko co było zamawiane. Na szczęście było; nie lubił niekompetencji i niedokładności. Tu musiało być wszystko dopięte na ostatni guzik, nie chciał problemów zawodowych, ma już za dużo swoich, prywatnych, nowe mu nie potrzebne. Jak by sobie wtedy poradził? O pomoc by nie poprosił. Nie jest na tyle słaby aby okazywać, że coś idzie nie tak, że świat mu się wali, choć myślał, że to już niemożliwe. A jednak, życie lubi zaskakiwać, szkoda, że go zaskakuje tylko w złym sensie, zero pozytywów. Ma Hope, gdyby nie ona już dawno by się poddał, skończył ze sobą, bo po co żyć bez żadnych perspektyw na jutro? A tak to wie, iż musi zobaczyć ten piękny uśmiech swojej córki, za który dałby wszystko, nawet ofiarował swoją marną, nic nie wartą duszę.</div>
<div>
Zamknął ładunek i poprawił swój garnitur. Kiwnął głową do chłopaków dając znać, że mogą jechać z towarem. Sam zasiadł za kierownicę swojego auta i pojechał w stronę klubu "Hell". To dość ważna dostawa, wszystkie papiery chciał załatwić sam, osobiście z właścicielem tamtego klubu, którego zresztą dobrze zna.</div>
<div>
Zaparkował za klubem i wszedł tylnym wejściem. Auto z towarem wjechało ukrytą bramą w podziemia, do piwnicy tego lokalu. Było to podobnie rozbudowane jak u niego, w "Paradise". Tylko ten klub był znany w innych sferach społecznych, to nie restauracja.</div>
<div>
Kilka osób kiwało mu głową, a on bez wyrazu odwzajemniał ten gest. Wszedł do pomieszczenia, w którym był założyciel tego miejsca oraz ktoś jeszcze, ktoś kogo osobiście nie znał.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
Spędziła czas oczekiwań na owego, ważnego mężczyznę na drobnych pieszczotach z Jamesem. W końcu usłyszeli dźwięk silnika, a pracownik Moore'a zawiadomił, że ciężarówka z towarem dojechała, a pan Cullen już tu idzie. Cullen. Tak to to nazwisko, od niego James już od ponad dwóch lat kupuje dragi i broń, ona nigdy nie miałam okazji go poznać; do tego momentu.</div>
<div>
Wszedł do pomieszczenia. Emanowała od niego pewność siebie. To jak szedł, jak na wszystko patrzył, nawet wyraz jego twarzy! Każdy o słabym charakterze nie miałby odwagi do niego podejść, widać było, że lepiej z nim nie zadzierać. Nawet ona widząc go zadrżała, a na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Był pociągający; nie można zaprzeczyć. Ich spojrzenia skrzyżowały się na chwilę.</div>
<div>
-Witaj, Edwardzie - podszedł do niego James. Edward Cullen, pomyślała, na pewno zapamiętam tego mężczyznę, nie idzie go zapomnieć, ani przeoczyć.</div>
<div>
-Jamesie - powiedział miedzianowłosy, uścisnęli sobie dłonie. Jego głos był tak szorstki, ale i delikatny zarazem. Nie umiała tego opisać. Widziała wiele przystojnych mężczyzn, Edward na pewno należał do tych jednych z niewielu.</div>
<div>
Bella odrzuciła myśli o nowo poznanym facecie i podeszła do Moore'a, a ten objął ją ramieniem.</div>
<div>
-To jest moja Isabella - podkreślił słowo moja, tak aby naznaczyć, że jest jego własnością, nikogo więcej. Można ją kupić, ale mimo to należy do Jamesa. Edward pokiwał głową i dopiero teraz przyjrzał się uważniej kobiecie. James wiele razy mówił, że to jego diament, wytłumaczył też dlaczego, bo każdy na nią leci. Cullen był tylko mężczyzną, patrząc na nią rozumiał dlaczego inni za nią płacą, ale on nie zniży się do tego poziomu. Nigdy nikomu nie będzie płacił za stosunki cielesne. Kobietą należy się szacunek, szkoda, że niektóre z nich same tego nie wiedzą. Ale cóż, mimo to trzeba przyznać, że Isabella jest piękna. Choć zastanowił się nad jej sińcami, czyżby niesforny klient. Nie rozumiał jak można bić kobiety, to niepojęte. Sam nie obnosił się z nimi jak porcelanową lalką, ale nigdy nie podniósł ręki na dziewczynę.</div>
<div>
-Witaj - powiedział po chwili i kiwnął głową, a potem wrócił do rozmowy z Jamesem.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Bo życie, kochanie, jest nieprzewidywalne. Czasami mijamy na ulicy osobę nie wiedząc, że za jakiś czas właśnie ona będzie miała specjalne miejsce w naszym sercu, nie tylko sercu, ale i życiu. Bez niej będziemy niczym, pustym, zepsutym naczyniem. Bez niej oddychanie będzie najtrudniejszą rzeczą na świecie. Takie jest życie, Aniołku, nigdy nie jest łatwe, ale musisz być silna, wierzyć, że ci się uda. Po każdej porażce trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej. O każdego trzeba walczyć, a wiesz o co trzeba walczyć do końca? - zapytała cichutko Esme.</div>
<div>
-O szczęście, babciu - uśmiechnęła się Hope i zasnęła.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-56TJze1eq6lP7zLX-7GXnBlzucPJyGHcPzeFHgoUYM7FLhHJv-cjj5N7G-o_hfk7aNyEBy4Y6BqnoTDzFxwuP0jG3ebvjuZmReJPuygPmEblD3VmZaNV0IEyRz6h_QLr6AgLN1Os-s/s1600/tumblr_lnrqig5qRo1qdv921o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="146" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-56TJze1eq6lP7zLX-7GXnBlzucPJyGHcPzeFHgoUYM7FLhHJv-cjj5N7G-o_hfk7aNyEBy4Y6BqnoTDzFxwuP0jG3ebvjuZmReJPuygPmEblD3VmZaNV0IEyRz6h_QLr6AgLN1Os-s/s320/tumblr_lnrqig5qRo1qdv921o1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>DOBRY WIECZÓR...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>...</b> No tak, ja wiem, że trochę nawalam z rozdziałami, ale nie lubię pisać na przymus. Po prostu, jak mam wenę to piszę, jak nie; to nie. Raczej proste. Co do tego rozdziału to jestem ogólnie rzecz biorąc zadowolona; szczególnie z końcówki. No i ten gif, cudeńko, prawda? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Zaczął się rok szkolny, czasu mniej; a mnie w liceum wszystko przeraża. Najbardziej to przedmioty ścisłe. Facet na informatyce każe nam się nauczyć na pamięć klawiatury, nosz kurwa, po chuja mi to do życia potrzebne?! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Teraz znów o czym innym; poprzedni rozdział. Smuci mnie fakt, że komentarzy jest coraz mniej. Najpierw było ponad 30, potem po 25, a pod ostatnim 16. Cóż, trochę przykro, ale bynajmniej jest ta szesnastka osób, która czyta i komentuje. Za to Wam bardzo dziękuję :) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>DEDYKACJE...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>...</b> Dla <b>Zwariowanej Natalii</b> rzecz jasna, za wszystko, za to, że jest i w ogóle no KOCHAM CIĘ! Jest dedyk dla mojego best friends <b>Krzyśka</b>, chyba jedynego faceta, który czyta tego bloga, Dzióbek mój kochany. Dla <b>Julki, </b>dla niej to ogólnie za to, że żyje! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Ogólnie to dla wszystkich, który komentują <3 </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>DO NASTĘPNEJ...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><b>...</b> Na tym dziś kończę, czekam na szczere opinie i w ogóle. Miłego tygodnia, a ja postaram się dodać szybciej nowy rozdział. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: right;">
Wampirek. </div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<a href="http://ask.fm/Wampirek00"><span style="font-size: x-small;">http://ask.fm/Wampirek00</span></a></div>
<div style="text-align: left;">
<a href="http://www.photoblog.pl/tinkerbell112"><span style="font-size: x-small;">http://www.photoblog.pl/tinkerbell112</span></a></div>
<div style="text-align: left;">
<a href="http://kartka-z-pamietnika.tumblr.com/"><span style="font-size: x-small;">http://kartka-z-pamietnika.tumblr.com/</span></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
CM Pattzyhttp://www.blogger.com/profile/13683896234382120566noreply@blogger.com26