Rok 1994. Londyn.
Ból.
To on władał jego ciałem. Nie dawał wytchnienia, nie pozwalał oddychać. Dotykał go zewsząd. Nic nie zważało na jego bezbronność, na niewinność i płacz. Atakował go, a on nie potrafił się bronić. Nie chciał. To wszystko go przytłaczało.
Samotność.
Otaczała go każdego dnia, każdej nocy. Skazywała go na swoje towarzystwo, nie dopuszczała nikogo innego. Tylko ona i on. Chciała go na wyłączność. Dla siebie.
Strach.
Wyłapywał jego krzyki. Poił się jego łzami. Jadł jego jęki. Otulał się jego drżeniem. Śmiał się z jego westchnięć. Nienawidził jego uśmiechu. Zniszczył go. Na zawsze.
Gniew.
Zadomowił się w nim jak pasożyt. Wypalał go od środka i rósł w każdej chwili. Był jak dziecko szatana. Niszczył całe zasiane w nim dobro.
Obojętność.
Na początku nie potrafił jej przyjąć. Starał się walczyć, ale przegrał. Jego wojna się skończyła, kolejna porażka.
Ciemność.
Tylko ją widział. Nawet gdy miał otwarte oczy. Nie dostrzegał światła. Ono przed nim uciekało. Było jak nieproszony gość. Wygnany, nikomu niepotrzebny.
Nadzieja.
Wygasła, nie zostawiła żadnej iskierki. Żadnego śladu. Nie pozostawiła po sobie nic, uciekła i nie wróci. A on nie ma zamiaru w nią wierzyć.
Cierpienie.
Daje o sobie znać. Zawsze. Najmniejsza myśl, najlżejszy ruch. To wszystko pokłada się w nowych, napadających go falach agonii.
Śmierć.
To jego wróg i przyjaciel zarazem. Nie chce go zostawić, ale nie chce też z nim być. To ona zniszczyła jego życie.
Zbrodnia.
On tym jest. Jest karą dla samego siebie. Jest zagładą. Jest końcem, który będzie trwać wiecznie.
I one wszystkie. Ból, samotność, strach, gniew, obojętność, ciemność, nadzieja, cierpienie, śmierć i zbrodnia. To one tworzą go. Małego sześcioletniego chłopca, który nie powinien żyć.
~*~
Edward Cullen siedział na środku łóżka, w ciemnym pokoju. Chłopczyk przyjął dziwną pozycję embrionalną i kiwał się. Przód i tył. Tył i przód. Niegdyś wesołe, szmaragdowe oczy dziś błagały o pomoc, której nie otrzymały. Czerwone od łez policzki były jak martwe, wykrzywione ze strachu. Śmierć to rzecz, której pragnął ten mały chłopczyk. Może i wyglądał na sześcioletnie dziecko, może nim był, ale wycierpiał więcej niż ktokolwiek inny. Widział więcej niż powinien, nie chciał tego widzieć, ale gdy tylko zamknął oczy...Te obrazy wpraszały się w jego umysł, nie mógł ich wypędzić. Robactwo, to rozrastało się w jego umyśle. Siało zamęt i pustkę. Jak szarańcza, zjadało dobre wspomnienia, żywiło się resztkami zdrowego rozsądku. Nikt by sobie z tym nie poradził, a co dopiero on...? Mały, niewinny, bezbronny, naiwny. Taki był...Był. Bo już nigdy nie będzie. Co się z nim stało...? Wycierpiał wiele, za wiele. Jedno było pewne, to go zabijało. Jego beztroska uciekła, dzieciństwo się skończyło.
Chłopczyk załkał i położył się na łóżku, szczelnie okrył się kołdrą. Do piersi przyciągnął swojego starego, szmacianego misia, którego dostał na swoje piąte urodziny od...Nich. Dostał go od nich. Świeże łzy spłynęły po jego policzkach. Czuł ich słony posmak na popękanych ustach. Oblizał je, szczypało, ale nie zważał już na ten ból. Był dla niego niczym. Niczym w porównaniu z bólem psychicznym. Zamknął oczy i zaczął pod nosem nucić kołysankę.
-Śpij, mój aniołku, swoje oczka zmruż...- łkał cichutko - Noc już nadeszła, otuli nas do snu...-z jego piersi wydobył się bolesny szloch - Gwiazdy nam świecą, oświetlają mrok...-skulił się pod wpływem wspomnień - A małe aniołki zaśpiewają ci do snu tak...-przycisnął swojego misia jeszcze bardziej do siebie i zaczął od nowa - ...Śpij już aniołku, swoje oczka zmruż...- chłopczyk śpiewał kołysankę cały czas, w kółko. Z czasem jego głos słabł, a szloch ustępował. Jego śpiew przerodził się w mruczenie, a po chwili w pokoju panowała cisza. Zasnął. W pokoju było słychać niespokojny oddech małego Edwarda, tak jak zawsze. Wspomnienia nie dawały mu spokoju. Włamały się do jego snów, a przecież czas snu powinien być dla niego relaksem, odpoczynkiem. Niestety, nie dane mu było nawet to. Gdy spał przeżywał to wszystko jeszcze raz, od nowa, ciągle i nieprzerywanie. Czym zawinił ten chłopak...? Czym zasłużył sobie na taki los...? Przecież był tylko dzieckiem, nie zrobił nic co ponosiłoby go na tak wielką karę. Zapłacił za to swoje życie. Jeden obraz, parę chwil, multum krzyków, wiele wspomnień. Umierał każdego dnia, każdego dnia oddychał coraz mniej. Opuszczał nas, był tylko ciałem, jego duszę wypełniała inna osoba. Człowiek, z którym żadne z nas nie chce mieć do czynienia. Ktoś kto nienawidzi sam siebie. Walka ze sobą to najgorsza wojna w naszym życiu. A my zawsze przegrywamy.
Edward zaczął rzucać się po łóżku. Za dużo, za wiele na raz. Chciał się obudzić, ale nie mógł. Wiedział, że śni, ale nie mógł wyrwać się z tego stanu. Spazmatyczny oddech chłopca odbijał się echem po pokoju. Martwy szloch wydostał się z jego piersi. Zacisnął piąstki i krzyknął. Otworzył oczy. Usiadł gwałtownie na łóżku. Trząsł się ze strachu. Rozejrzał się po pokoju, wszystko go przerażało. Wyskoczył z łóżka. Po pokoju rozległ się tupot małych stóp dziecka, które potrzebuje pomocy. Edward podbiegł do włącznika i zapalił światło. To nie pomogło, nic się nie zmieniło. Nadal czuł ucisk w klatce piersiowej. Nadal się bał. Nadal umierał. Oparł się o ścianę i spłynął po niej na podłogę, podciągnął nogi pod brodę, a głowę oparł na kolanach. Cichy szloch znów rozległ się po pomieszczeniu. Te ściany od tak dawna nie usłyszały śmiechu chłopca. Śmiechu, który nadawał tyle radości temu domu i mieszkańcom. Tego śmiechu, który nadawał sens życia wielu osobą. Tego śmiechu, który zgasł na zawsze. Ten śmiech odszedł razem z jego dobrą stroną. A ta zła...? Może się teraz nie ukazywała. Chłopiec jest jeszcze tym wszystkim przygnieciony. Gubi się, nie potrafi zrozumieć dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Dlaczego on. Dlaczego jego życie. Jestem zły, to przeze mnie, nie powinienem żyć. Jestem problemem. Tak o sobie myślał, ale to nie była prawda. To nie była jego wina. On tylko był w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie, ale...Z właściwymi osobami. I to go skazywało na klęskę. Te osoby. To moja wina, moja...To przeze mnie, te słowa były jak jego własna modlitwa, mantra, którą powtarzał. Wiecznie i wiecznie. Przeżywszy tak wiele zła nikt z nas nie liczy na szczęśliwe zakończenie. Chłopczyk czuł się tak jakby go ktoś pokochał, a potem potraktował jak zwykłą szmacianą zabawkę. Był dzieckiem. Nie umiał określić połowy emocji, które czuł. To wszystko...Było za wiele tego wszystkiego. Świat jest duży, a on mały. Co byś zrobił na jego miejscu...?
Nie wiedział ile czasu minęło, ale za oknem nadal królował mrok. Mrok zawładną też jego umysłem, ciałem, życiem. Wtargnął wszędzie. Zagnieździł się i zapuścił swoje korzenie. Głęboko, wewnątrz duszy chłopca, tam miał swoje źródło. Ciemność w nim i obok niego. Kolejne łzy spływały po jego polikach. Zawsze mi mówili abym się nie mazgaił, myślał, ale ja nie potrafię. I nie potrafił.
I nigdy się nie nauczy, nie nauczy się żyć.
~*~
Esme Cullen siedziała w sypialni wraz ze swoim mężem, Carlisle'em. Myślała o swoim siostrzeńcu, małym Edwardzie. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego co czuje to biedne dziecko. Nikt nie potrafiłby wyobrazić sobie takiego bólu jakim został obrzucony ten chłopak. Dla niej samej to był szok, a przecież ona nie widziała tego na własne oczy. Tylko Edward to widział. Tylko on. Kobieta próbowała dotrzeć do niego, ale nie udawało jej się. Za każdym razem Edward ją w jakiś sposób odtrącał, chłopak sam tego nie widział, ale robił to. Carlisle też nie mógł złapać kontaktu z dzieckiem, choć kiedyś był jego ulubionym wujkiem, dziś nie rozmawiali wcale. Dzieci państwa Cullen, bliźniacy, o rok starsi od Edwarda, Emmett i Jasper też nie bawili się ze swoim kuzynem, bo nie wiedzieli jak. On zawsze odmawiał. Nie chciał się bawić. Emm i Jazz na początku codziennie szli po Edwarda, namawiali go do zabawy, opowiadali różne historie. On odmawiał, za każdym razem mówił "Nie chcę, idźcie beze mnie". Po jakimś czasie chłopcy przestali go namawiać. Wiedzieli, że to na nic.
Rodzina Cullenów zaadoptowała Edwarda. Prawie był już ich synem, ale on sam nie nadawał się już do bycia dzieckiem, synem, do bycia kochanym i potrzebnym.
Nie potrafił, nie umiał, nie chciał, nie potrzebował.
Nadal umierał.
~*~
Chłopiec nie liczył czasu, ale nadal siedział pod drzwiami. Nadal drżał. Nadal się bał. Nadal cierpiał. Nadal się kołysał. Przód i tył. Tył i przód. Nogi jak zwykle miał podciągnięte i opierał swoją brodę na kolanach. Nie wytrzymywał. Dziś nie dawał już rady. To go wypalało, od dawna. Potrzebował odpoczynku, na chwilę, choć na sekundę. Ale tego nie dostawał. Znów zaczął nucić tak dobrze mu znaną kołysankę, kiedyś jej melodia go uspokajała, łudził się, że i tym razem to pomoże.
-Śpij, mój aniołku, swoje oczka zmruż...Noc już nadeszła, otuli nas do snu...Gwiazdy nam świecą, oświetlają mrok... A małe aniołki zaśpiewają ci do snu tak...- ponownie zaśpiewał to kilka razy, ale teraz nie pomogło. Edward wstał. Zgasił światło. W pokoju panował półmrok. Chłopczyk złapał swojego misia i otworzył drzwi. Stał już na korytarzu, a drzwi do jego azylu zatrzasnęły się za nim. Wzdrygnął się. Spojrzał przed siebie, na końcu długiego korytarza był pokoju cioci Esme i wujka Carlsle'a. Po bokach jego kuzynów. Chłopczyk ruszył przed siebie, przez ciemny korytarz. Jego miś zwisał mu z ręki i sunął po podłodze. Jego krok był powolny, tak jakby się czegoś bał. Jakby obawiał się, że coś wyskoczy i go porwie, zrobi mu krzywdę. Jego strach nie był bezpodstawny, miał ku niemu powody.
W końcu doszedł do końca korytarza, stanął przed jasnymi drzwiami. Niepewnie uniósł swoją rączkę i trzymał ją w powietrzu przez jakiś czas. W końcu odważył się i zapukał. Usłyszał głuchy stukot, a potem ciepły głos swojej ciotki, która zapraszała go do środka. Mały chłopiec niepewnie otworzył drzwi. Ciocia Esme siedziała na łóżku patrząc kto puka do jej sypialni o tej godzinie, wujek Carlisle przyjął tam samą pozycję. Widząc małego Edwarda państwo Cullen bardzo się zdziwiło. Esme zabolał widok chłopca, który wygląda na tak bardzo zmęczonego. Edward podszedł do łóżka od strony cioci. Nie zdawał sobie sprawy, że znów płacze. Upuścił misia, który z głuchym echem odbił się od posadzki. Chłopczyk spojrzał załzawionymi oczami na ciocię i wujka.
-Błagam, naprawcie mnie...-wyszeptał.
~*~
W tym samym czasie mała dziewczynka radośnie wskoczyła w ramiona swojego tatusia, który kupił jej lalkę. Zaśmiała się i ucałowała go w poliki. Potem, w ten sam sposób, podziękowała swojej mamie.
Była szczęśliwa.
_____________________________________________
WITAM
Na początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy skomentowali prolog mojego nowego działa. Cieszy mnie to, że AYC, jak na początek, przypadło Wam do gustu. Coś o rozdziale, hmm, muszę przyznać, że mi osobiście bardzo się on podoba. Gdy go pisałam miałam ochotę płakać i jeszcze ta muzyka. Nie było mi łatwo pisać uczuć sześcioletniego Edwarda, ale mam nadzieję, że udźwignęłam to zadanie.
Dedykacja dla wszystkich czytelników.
WAŻNA INFORMACJA
Nie wiem, może ktoś z Was zauważył, ale przez jakiś czas na blogsferze nie było żadnych moich blogów. Ani prince, ani LIM, ani tego - AYC. Ktoś włamał się na moje konto, a ja je cudem odzyskałam. Płakałam jak najęta, a jeśli ten haker to czyta, to mam dla niego wiadomość. Wiem, że nie każdy może lubić to co piszę, to jaka jestem, ale mam garstkę czytelników. I warto dla nich pisać, przede wszystkim ja kocham czytać.
Nie
wiem, kurczę, czy naprawdę komuś mogła zależeć na tym aby doszczętnie
mnie zniszczyć? Przecież to tylko zwykłe, dla mnie niezwykłe, blogi.
Poświeciłam blogowaniu 3 lata, a teraz mogłam to wszystko stracić, bo
komuś się tak zachciało. Kurczę, od tego płaczu boli mnie głowa. A moja
mama nie mogła mnie uspokoić.
Przede
wszystkim dziękuję Ince Wampirce (Julce), pisałam z nią wtenczas na
skypie, nadal piszę. Ona bardzo mi pomogła, powiedziała, że zacznę od
nowa, powiadomię innych o zaistniałej sytuacji. A gdy płakałam bo co się
stanie z LIM powiedziała, iż tyle razy to czytała, że na pewno to
odtworzymy.
Choć internet jest pełen ludzi
zawistnych, takich, którzy może i chcieli zniszczyć wszystko co
zbudowałam, ot tak, z nudów to na szczęście są też takie osoby jak Jula,
Amanda (Rosa), czy nasza Miśka. No i jest ta garstka moich
czytelników.
Dziękuję Wam.
NA POŻEGNANIE
Dziś to na tyle.
Czekam na Wasze szczere opinie.
Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Pozdrawiam, Wampirek.
Łzy mi ciekną, rozumiesz?! Jak to czytałam... to mam pewne przypuszczenie, ale napiszę na skypie ;) Co do hakera... Płakałam razem z tobą. A to, że mi się nudzi i czytam całe blogi kilka krotnie to już nie moja wina... Tylko nudy... Właśnie oglądam MTV. Tak mi się przypomniało o telewizji. Kellan Lutz dostał 3 miejsce w rankingu półnagich gwiazd... Komentarz komentatora: "Nie demoralizujmy młodych wampirów..." Rozwaliło mnie. Ale dość o TV.
OdpowiedzUsuńRozdział - Świetny! Czekam na NN, Kocham Inka Wampirka :*
Bo Kellan jest zajebisty, a półnagi jest jeszcze zajebistszejszy <3
UsuńKochana co się dzieje :(?
OdpowiedzUsuńJak to czytałam to naprawde z ogromnym podziwem dla cb , że umiałaś tak to przedstawić ale i z bólem bo nie wiedziałam tego wszystkiego co tu pisałaś :(
(hug)
zawsze możesz napisać tak o i sb pogadamy, nie jesteś sama to najważniejsze :*
Pozdrawiam i czekam :*
Angie
to jest cudowne chociasz smutne prosze cie nie przestawaj pisac ty naprawde piszesz cudowne opowiadania ja tez czytam je po kilka razy
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :* oby tak dalej
OdpowiedzUsuńHmm... Od czego by tu zacząć. No to tak, Jak najbardziej na DUUUŻY PLUS, ze Zmierzchu widzę tylko imiona, głównie dlatego że nie jestem wielkim fanem, idealnie zaaranżowane, sposób w jaki przedstawiony jest świat małego Edwarda jest niesamowity. Mrok, strach, smutek, wina, niechęć, bezsilność, odwieczna wojna Dobra ze Złem. Wszystko ma tu swoje miejsce, a nawet i więcej. Czuje się mocno związany z emocjami panującymi w tym opowiadaniu, inny wiek, miejsce oraz sytuacja lecz odczucia, przemyślenia oraz nastawienie to samo. Wiele można byłoby mówić, język polski ma wiele słów, lecz ja wybrałem tylko jedno. WSPANIAŁE. Jedyne czego oczekuję to więcej tych emocji, które ranią lecz trafiają do serca, tak ja tu miało to miejsce. Życzę szczęścia i powodzenia w pisaniu, z przyjemnością czyta się takie rzeczy. Oby żadnych więcej problemów i łez. KIBA.
OdpowiedzUsuńNie marudź bo na Zmierzchu w kinie ze mną byliśta .xd I fajnie było, prawda? Prawda! <3
UsuńRozdział świetny.Jestem ciekawa jak losy potoczą się dalej :)
OdpowiedzUsuńKochana jak zawsze super :) Już nie mogę się doczekać NN ;)
OdpowiedzUsuńWow...szczerze? Zamarlam na jakieś 5 minut jeszcze po przeczytaniu tego..to jest takie dobre,ze prawie poczułam się jakbym była w skórze edwarda. Co prawda nie przepadam za zmierzchem,ale tu są tylko postacie z niego a i tak to jest zajebiste ! Piszesz jakbyś sama to czuła i za to cię podziwiam :3 współczuję sprawy z hakerem,ale niestety istnieją takie dupki... Gdy będziesz czytać lub komentować moje rozdziały to BŁAGAM abyś mi mówiła co mam poprawić a co jest ok,bo chciałabym kiedyś pod względem pisania dorównać tobie.. czekam niecierpliwie na 2 rozdział :*
OdpowiedzUsuń"Pod względem pisania dorównać tobie..."
UsuńWow, to naprawdę miłe słowa. Oczywiście, jeśli zauważę u Ciebie na blogu coś do poprawki na pewno powiem :)
Miło, że Ci się podoba.
boskieeee jak zwykle
OdpowiedzUsuńpłakałam świetne
lemon - napraw moja najulubieńsza piosneczka
życzę weny pozrowionka Livkiii
czekam na nn
Nie wiem jak i dlaczego ale czuje, że z tym chłopcem mam wiele wspólnego. Może nie ma 6 lat o 11 więcej ale mam podobnie:(
OdpowiedzUsuńCo do bloga jest świetny. Życiowy i dogłębnie wstrząsający człowiekiem.
Jak to mówi moja koleżanka :"Są ludzie i parapety a ludzi jest coraz mniej!"
Być tym ludziem nadal bo świetnie wychodzi:*
Pozdrawiam Cię i zapraszam wszystkich którzy lubią czytać fantasy do mnie na http://usmiech-strachu.blogspot.com.
Czekam na kolejny nn, koniecznie mnie powiadom:*
Kocham być ludziem ;** To mi wychodzi najlepiej =)
UsuńŚwietne , poryczałam się jak głupia ! *.* A tak ogólnie , to blog cudowny . Julianek .
OdpowiedzUsuńChli, chlip ;c Edziu płacze to ja też. Ciemu tak smutno?! Ja płaczę :c Rozdział choć smutny jest yyy... zajebisty! Wamporku, z niecierpliwością czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za powyższe błędy xD
UsuńJaki przepiękny rozdział!! Płaczę jak opętana! Matko... Cały rozdział wzbudził we mnie takie emocje... ;( Ten pierwszy fragment jest dla mnie bardzo ważny. Tzn... Stał się dla mnie bardzo ważny, bo ujęłaś w większej części to co dzieje się wewnątrz mnie.
OdpowiedzUsuńChciałabym choć w jednej cząstce pisać tak jak Ty. Budować tak opisy, rozdziały... Zazdroszczę talentu :)
Co do tej akcji z hakerem... W głowie mi się to nie mieści i chyba czytałam to z jakieś trzy razy zanim do mnie dotarło. Takie świństwo! Bardzo współczuję :*
Pozdrawiam, trzymaj się cieplutko i czekam na nn :)
świetny blog jak wszystkie Twojego autorstwa.rozdział jest cudownie napisany aż się popłakałam... czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny:)
OdpowiedzUsuńAlexis
Rozdział jest naprawdę świetny! :) Normalnie brak słów :) Świetnie opisałaś przeżycia Edwarda :D Czekam z niecierpliwością na nn :D
OdpowiedzUsuńA co do tego hakera to szkoda słów... Ktoś zazdrości ci blogów i to jest chyba jeden z najważniejszych powodów :D Oby nikt już ci nie zabierał ich, bo piszesz świetnie i ciekawie :)
Pozdrawiam :** Zwariowana Natalia
świetny rozdział. Prawie się popłakałam... Świetnie opisałaś wszystko... też chciałabym tak pisać :)
OdpowiedzUsuńCo do akcji z hakerem; nie wiem, jak ktoś mógł zrobić takie świństwo. Jak się mu nie podobają twoje blogi, to niech nie czyta...
Życzę weny i czekam na next :)
Świetny rozdział , łezka mi się w oku zakręciłą ;p
OdpowiedzUsuńNaprawdę wspaniale opisałaś emocje . Zgadzam się z resztą ,że do tego hakera szkoda słów . Czekam na nn na wszytskich blogach :)
Kochana rozdział boski, popłakałam się. Zapraszam na 2 rozdział na blogu http://allhappy.bloog.pl/ Pozdrawiam Wampi Domi
OdpowiedzUsuńPoryczałam się. Seryjnie. Rozdział pierwszy wyszedł Ci niebiańsko, Kochana. Ależ mi smutno. Edward płacze, został skrzywdzony... straszne sceny. Ale napisane po mistrzowsku. Szczególnie wzruszyła mnie Twoja "mowa końcowa". Kochana nie masz za co dziękować. Ty też jesteś z nami w tych trudnych chwilach, wspierasz nas a my Ciebie. Bardzo sie cieszę, że tworzysz kolejną perełkę w swojej bloggowej karierze.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, chciałam Cię powiadomić iż stworzyłam nowego bloga. Nie jest on o Zmierzchu, ani nawet o tym o czym rozmawiałyśmy na skype, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Podaję adres, także jeżeli bd miała czas to wpadnij:
http://scarlet-brotherhood-of-death.blogspot.com/
Czekam na NN tutaj i na LIM :*:*:*
Całuję cieplutko i ściskam
Lady A. tudzież Misia :D
rozdzial cudny az mi sie lezka w oku zakrecila
OdpowiedzUsuńczekam na nn
pozdrawiam ;)
świetny rozdział, szkoda, ze rodzice Edwarda umarli :C smutny rodział... czekam z niecierpliwością na nn :D
OdpowiedzUsuńmam prośbę - informuj mnie o nn na moim blogu, adres znasz :)
pozdrawiam, Ola.
OMG! Kocham Twoje opowiadanie. Wpadłam przez przypadek, ale wiedziałam, że będzie inne. Od razu przypadło mi do gustu. Grasz na emocjach, oh, to uczucie. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńHej, mogłabyś mnie informować na blogu nocte-avis.blogspot.com ?
dziękuję i pozdrawiam.
Pojawił się u mnie nowy rozdział i byłabym wdzięczna za twoją szczerą opinię :> Z góry dziękuję :* [love-fantasy-stories.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńZacznę tak - ten rozdział mnie... zszokował. Jeszcze nie czytałam czegoś takiego - sześcioletniego Edwarda, mnóstwa łez i bólu. Mam nadzieję, że kolejny rozdział też będzie taki, bo ten był po prostu piękny.
OdpowiedzUsuńPoleciały mi łzy, serio. Jestem ciekawa, co się takiego stało, że mały chłopiec musiał zostać zaadoptowany przez Esme i Carlisle'a. Poza tym bardzo mi się podobają ich postacie. Pomijając to, że to moi ulubieni zmierzchowi bohaterowie, to "ciocia Esme" tak słodko brzmi :3
Dobra, jak zwykle zbaczam z tego, co chciałam powiedzieć. Jeżeli chciałaś, żeby ten rozdział kręcił ludziom łzy w oku, to się naprawdę udało. Poryczałam się jak dziecko, no aż mi wstyd ;-;
Normalnie nie lubię Edwarda, ale w tym opowiadaniu, w tym rozdziale jest jakiś taki bezbronny i słaby, że zrobiło mi się go żal.
A ta dziewczynka w ostatnim akapicie... Coś mi mówi, że to Bella. I kolejny plus - ukazanie przepaści, jaka dzieli oboje dzieci. Szczęśliwa dziewczynka i biedny, mały chłopiec który chce, żeby go "naprawiono". Brawo, naprawdę.
Będę stałą czytelniczką, bo jak mogłabym nie być po takim rozdziale pierwszym?
Pozdrawiam cieplutko, życzę mnóstwa weny!
Hej :)
OdpowiedzUsuńSorry, że tak późno, ale nie mam czasu na kompie siedzieć. Rozdział 1 jest ... nieprzewidziany. I ciekawy. Czekam na rozdział 2. Nawet się nie zastanawiam co tam zobaczę, bo to jest nieprzewidywalne.
Pozdrawiam ;P
Huh, huh...Jaka ja jestem tajemnicza :)
UsuńDziękuję...! <3
Od razu dziękuję też Esther, miło się czyta takie długie komentarze, które mają swoje uzasadnienie.
Dziękuję, dziękuję. !
Kurcze ten rozdział jest bardzo tajemniczy... Szkoda mi małego Edwarda.;( Czekam na nn.!!
OdpowiedzUsuńZyczę weny Beata ;D
ta... super . Ale ja bym tego hakera zajebała ; / Ciekawe kim jest ten skurwiel ?! Baaaaaaardzo szkoda mi małego Edzia . Najlepiej mi się podobał koniec. Taki .... wow ! Ciekawe kto to ? Mam przypuszczenia że to Rosalie . Bo tak zajebiście rozpieszczona , to tylko ona może być . :P To ja czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kejcik
No Kejciku, to była Bella. :) Bo co ma Rose do Edwarda?
UsuńHakera też nie lubię. :c
Yaay! Zgadłam :D
UsuńPodpisuję się, hejtera też nie lubię. Trzeba być bez serca.
Hejtera, kuźwa hejtera... Hakera XD
UsuńDziękuję Ci bardzo za tą historię ! :D Zobacz dodałaś tylko jeden rozdział a już kocham to opowiadanie. Rozdział zawiera tyle emocji a mały Edward :( o Boże mam ochotę tulić go aż zaśnie :) Wyobrażam sobie tego małego wystraszonego chłopczyka proszącego o pomoc. Czekam na nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńTwoja nowa czytelniczka Chiflada (Karina)
zapraszam cię na prolog na nowym blogu: http://zmierzchtwilightbellaiedward.bloog.pl/ Pozdrawiam Wampi Domi
OdpowiedzUsuńPłacze...świetny blog :)
OdpowiedzUsuńPłacze...świetny blog :)
OdpowiedzUsuńMi łezka poleciała... Wspaniałe
OdpowiedzUsuńMi też bardzo się podoba :D Czekam na kolejne :D H.
OdpowiedzUsuńJejjj... Jak cudownie to opisałaś! To było NIESAMOWITE! Takie porażające, że aż się zasmuciłam nad dolą biednego, małego Edwarda. Ciekawe, co mu się stało, kto go skrzywdził i co takiego widział. Na pewno nas zaskoczysz :D
OdpowiedzUsuńKurcze, tak niesamowicie opisałaś jego uczucia! Cudownie! Ja też chcę mieć chodź w połowie tak wielki talent, jak ty ^^ Będziesz bankowo wielką pisarką. Może nawet większą, niż P. Mayer!
Niech wena bd z Tobą!
Buziole ^^
I na serio ktoś Ci się włamał na konta i usunął blogi??? MATKO, TO STRASZNE! Dobrze, że już wszystko już jest okey, bo NIE PRZEŻYŁABYM BEZ TWOICH BLOGÓW!!! Serio. To by było zbyt przerażające. Miałabym traumę do końca życia!!!
UsuńNo, ale przecież już wszystko git, więc dalej bd hasać szczęśliwa za świadomością, że dodasz niedługo NN i to mi poprawi dzień o 100% :D
Spoko rozdział. Sory ale jedna taka dziewczyna mnie męczy... Chyba ją znasz. Ona to taki uroczy nieogar. :D
OdpowiedzUsuńKlaus :D
Kto tu jest kurwa nieogarem , Klaus?!
OdpowiedzUsuńPodkreślam...UROCZY nieogar :D
UsuńJak rodzinnie. :)
UsuńZapraszam cię na w moim nowym blogu :
OdpowiedzUsuńhttp://lovesaazmierzchbellaandedward.blogspot.com/
Kochana zapraszam na rozdział 3 w moim blogu: http://allhappy.bloog.pl/. Jak ten czas leci to już trzeci rozdział. Pozdrawiam Wampi Domi
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz i co masz w sobie, ze my zakochjemy sie w twoich opowisdaniach juz od pierwszego rozdzialu? ♥ rozdzial wspanialy, uzekajacy, a przede wszystkim wzruszajacy. Jezunjak ja ryczalam, nadalmrycxe przez biednego Edwarda, heh pisze poprzez lzy.
OdpowiedzUsuńNo pierwszy rozdział - smutny, ten cały obraz małego chłopczyka, który nienawidzi kim jest jest straszny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mały Edward się zmieni, bo nie chce żeby był taki przybity.
Ale koniec rozdziału o tej dziewczynce trochę wprowadził mnie w szczęśliwszy nastrój :)
http://fear-of-losing.blogspot.com/
Idealnie opisałaś uczucia małego Edwarda. Opis jest przejmujący i naprawdę mam ochotę płakać. Plus ta końcówka i kontrast do szczęśliwego dzieciństwa dziewczynki - jak rozumiem Belli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sparks ;)
Świetny rozdział. Sama miałam ochotę płakać jak to czytałam. Po prostu robisz genialną robotę. Zdecydowanie stwierdzam, że jak na razie to najlepszy blog, który czytałam. :)
OdpowiedzUsuńHm.... nie wiem za bardzo co napisać. Jak ubrać w słowa to, co mam do przekazania... Rozdział wyszedł fantastycznie. Wszystko ma ręce i nogi. Może czasem dostrzegam coś, co jest albo powtórzeniem tej samej informacji, albo podobnej, ale to dla mnie nie jest błąd. Wręcz przeciwnie. Wzmacnia emocje w danej chwili. Coś niesamowitego. No kurczę, nie wiem jak to wyjaśnić. Ten ból, który wyrażony jest czystą poezją i koci miętką dla oczu... nie chcę mówić w ten sposób, że cieszą mnie czyjeś negatywne emocje, ale chodzi mi tu o harmonię, która pozwala na wyobrażenie sobie sytuacji, która istnieje w świecie przedstawionym. Jest to coś, co robi na mnie ogromne wrażenie. To chyba na tyle na chwilę obecną. Zacieram rączki i zaczynam czytać dalej. :*
OdpowiedzUsuńO bogowie o.O Chyba ryknę płaczem (nie stop trza trzymać fason i makijaż ;-;). Ale gdyby nie powyższe czynniki to wylałabym łzy. To jest tak przygnębiające, tak rozbrajające tak, tak... Nosz jasna cholera. Aż nie potrafię znaleźć słów -,- Wybacz, ale to co piszesz jest koszmarne, potworne. Ty jesteś potworem! Jak możesz tak męczyć biednych ludzi. Mały chłopczyk, który przypomina pacjenta psychiatryka. Nie to dla mnie za wiele. A ta ostatnia wstawka - zupełny kontrast z życiem Edwarda...
OdpowiedzUsuńNie, koniec, odchodzę stąd... >.<
.
.
.
...do następnego rozdziału :P
Buziaki, Inna :3
Ten rozdział... Jestem po wielkim wrażeniem. Naprawdę zachciało mi się płakać, uroniłam nawet parę łez. Niesamowite to wszystko, pięknie odpisałaś uczucia małego Edwarda. Jestem tylko ciekawa, dlaczego tak cierpi? Co takiego zobaczył? Co wstrząsnęło nim tak bardzo, że nie może normalnie żyć? To takie smutne, koszmarne, pięknie opisane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Annabel