wtorek, 12 listopada 2013

09. "Patrz jak płonę"


Rok 2013. Chicago. 

"I wtedy zrozumiałem,
 jak trudno jest się zupełnie zmienić,
kiedy się zadomowisz, nawet piekło wydaje się miłym miejscem.
Po prostu chciałem,
 aby moje wewnętrzne odrętwienie odeszło. "

Tyle lat żyć bez duszy.
Wydaje się to niemożliwe, prawda? Czyn nie do zrealizowania, każdy człowiek w końcu daje za wygraną. Uwalnia swoje emocje, ale nie on. Tkwi w tym nie pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Masochizm? Tak, można to tak nazwać, z pewnością nikt nie zaprzeczy. Mogę nazwać go zmarłym.
Tyle lat być tylko ciałem.
Zimnym, coraz bardziej uodpornionym na ból. Opis nieżywego człowieka, a jego byłby całkiem podobny; nie kłamię. Nie różnili by się za wiele, nie licząc smrodu lub sinego koloru skóry, rysy twarzy i może wieku. Nie za wiele, prawda?
Tyle lat nie mieć serca.
Nie tyle co nie mieć, ale przestać z niego korzystać. Pozwolić aby okrył je kurz i zapomnieć o tym organie. W końcu mała jego cząsteczka została odkurzona, ale to tylko mały skrawek przeznaczony dla jego córki. Dla nikogo innego nie potrafił odnaleźć serca, nikt nie potrafił go znaleźć.
Tyle lat bez sumienia.
Wiedział, że często popełnia błędy, ale nic z tym nie robił. Po co? Po co, gdy one mu nie szkodzą. Nie ma czym sobie zawracać głowy, jeśli dany problem nie dotyczy bezpośrednio jego osoby, czy rodziny. Wtedy go nie dostrzega, nie chce go widzieć. Sam utrudniałby sobie życie, a to zdecydowanie nie było mu potrzebne.
Tyle lat bez celu.
Dotychczas wszystko w jego życiu było niezaplanowane. Wyskakiwało od tak sobie, jakby los chciał zrobić mu na złość. Nie przewidywał, że stanie się coś takiego, zniszczy jego życie. Bezodwracalnie. Dogłębnie. Trwale. Boleśnie.
Kiedy nadejdzie śmierć?
Mimo, że ma rodzinę, ma córkę... Ciągle myśli o śmierci. Wie, że tylko ona dałaby mu wytchnienie. Zamknąłby oczy, wszystkie problemy odejdą, nie wrócą, nie będą miały jak. Nic już go nie zaskoczy, nie stanie na drodze. Świat nawet nie będzie go pamiętał. Nie zostawi po sobie żadnego śladu. Nikomu nie będzie go szkoda. Bo żyje tak, jakby go nie było. 

~*~

Wrócił do domu zmęczony i śpiący, był środek nocy. Rzadko kiedy mu się to zdarzało, zawsze wracał przed północą, nawet wcześniej. Pamiętał, że ma córkę i nie może sobie pozwalać na nocne nieobecności, owszem ma Cassandrę, ale mimo to ma zobowiązania. Przysiągł Hope, że codziennie wieczorem będzie jej dawał buziaka na dobranoc. Próbował dotrzymywać danego jej słowa. Oczywiście, czasami mu się to nie udawało. Tak jak dziś. Jednak wiedział, że jego córeczka nie będzie zła, bo tego wieczoru spędza czas z dziadkami, za którymi tak bardzo tęskni. Dla Hope ta przeprowadzka z Londynu do Chicago była męcząca, musiała zostawić Esme i Carlisle'a. Edward i tak postawił na swoje. Wyjechał i sprawił, że Hope jest szczęśliwa tu. To miał na celu i mu się udało.
Zdjął swoją marynarkę i przewiesił przez wieszak w przedpokoju. W kuchni zastał Cassie, robiła sobie kolację. Była ładną, młodą dziewczyną. Jak zawsze ubraną wygodnie, ale z gracją. Mimo, że pracowała już tu tak długo to nie zaprzyjaźnił się z nią, jest to raczej logiczne, on nie ma przyjaciół.
-Dobry Wieczór, panie Cullen. - powiedziała - Jest pan głodny? Zrobiłam kanapki i wątpię abym je sama zjadła. - zaśmiała się cicho.
-Nie, dziękuję, Cassandro - uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny - Jadłem już wcześniej. Hm, Hope jest z...
-Z pańskimi rodzicami. - dokończyła wgryzając się w kromkę chleba. Edward kiwnął głową i zacisnął ręce w pięści. Szybkim krokiem ruszył na piętro i wszedł do swojego biura. Zamknął drzwi i wziął głęboki wdech. Zawsze dziwnie reagował na nowiny o "swoich rodzicach", owszem nie mógł za to krzyczeć na Cassie i tego nie zrobił. Ona nie ma pojęcia, że Cullenowie nie są jego rodzicami, nie wie przez co przeszedł. Zerwał z siebie krawat i podszedł do barku. Otworzył go i nalał do szklanki whiskey. Wypił całą jej zawartość duszkiem. Płyn delikatnie drażnił jego język i gardło, ale było to przyjemne mrowienie. Wyjął z szuflady papierosa z dodatkiem trawki i odpalił. Zaciągnął się mocno, trzymając dym przez jakiś czas w płucach. Zaczyna żałować, że odmówił Jamesowi, gdy ten zaproponował mu kobietę na jedną noc. Nie lubi dziwek, ogólnie wszystkiego związanego z prostytucją, ale seks świetnie by go odprężył.
Pokręcił głową i pociągnął się za włosy. Kompletnie wariuję, pomyślał, nie będę się pieprzył z jakąś szmatą. Warczał na siebie w myślach przez jakiś czas, a potem udał się do swojej sypialni. Po drodze się rozebrał i wszedł pod prysznic. Zimna woda spowodowała, że jego ciało było zmarznięte i napięte, ale lubił ten stan. Chyba faktycznie staje się masochistą. 

~*~

-Pieprzysz! - krzyknęła Cassie, rozmawiała przez telefon. Obudziła się rano z gorączką, pojechała do lekarza, a ten co? Wręczył jej skierowanie do szpitala, bo ma zapalenie płuc. Teraz siedziała na łóżku w swojej sali, a pielęgniarka przekazała jej szeptem, aby rozmawiała ciszej. Musiała znaleźć kogoś na zastępstwo i to szybko! Wiedziała, że Esme i Carlisle niedługo wyjeżdżają, a mała musi mieć opiekunkę. Nie miała rodziny, a bynajmniej nikogo takiego kto by się na niańkę dla Hope nadawał. Nasunęła jej się na myśl tylko jedna osoba, no okay. Ta osoba też nie była kandydatką na zastępczą mamusię, ale Cassandra wyjścia nie miała. Musiała prosić o to właśnie ją. Zadzwoniła i co usłyszała? Wielkie, jedno, gówniane "Nie ma mowy!". Och, ci przyjaciele, zawsze można na nich liczyć, szczególnie jak jesteśmy w potrzebie, jasne. Trzeba przestać żyć realiami i wrócić do rzeczywistości.
-Słuchaj, musisz mi pomóc. Cholera nie ma odmowy, nie wiem, co w tej chwili oznacza "nie zgadzam się", jasne? - miała ochotę czymś w kogoś rzucić, najlepiej w swojego rozmówcę. I to mocno, czymś wielkim i twardym. Nie, to nie będzie penis, choć ta osoba z opisu to by wywnioskowała i zapewne nie obraziła się. Uch, licz tu na znajomych.
-Jasne, że wiem jaką masz sytuację, ale wyjaśnij to i spytaj, czy możesz się urwać na parę, pieprzonych dni, aż nie wyjdę z tego szpitala! - ciągnęła donośnym głosem. Zacisnęła rękę w pięść, potem ją wyprostowała, pociągnęła się za włosy i znów zacisnęła w pięść. Kocha tę dziewczynkę, kocha córkę pana Cullena jak własną rodzinę. Jej się nie da nie kochać. Jest taka słodka i urocza, a Edward Culllen, co o nim myśli? Sądzi, że jest dobrym ojcem, to na pewno. Widać to po jego zachowaniu w stosunku do Hope, często słyszała jak nazywał ją jego "Małą Nadzieją", co naprawdę może skraść człowiekowi serce. Wstyd przyznać, ale nieraz podsłuchiwała jego rozmowy z dziewczynką i to wtedy właśnie przekonała się, że Cullen nie jest skurwielem bez uczuć; tak jak myślała na początku ona oraz tak jak, myśli reszta ludzi, która go choć kojarzy.
-Proszę cię, tak jak nigdy, zrób choć jedną rzecz dla kogoś, bez korzyści dla siebie. Hm, więcej o nic już nigdy nie poproszę, obiecuję - mówiła już spokojniej, słysząc, że jej rozmówca się łamie. Mimo wszystko była dobrą negocjatorką. Zresztą, jęczała by tak, czy krzyczała do słuchawki dopóki tamta by się nie zgodziła i ona dobrze o tym wiedziała.
-Super, dziękuję! Będę twoją dłużniczką - uśmiechnęła się słysząc zgodę - Zadzwonię do ojca Hope, zobaczysz, pokochasz ją! Jest świetna, nawet ciebie zauroczy - zaśmiała się - Adres ci wyślę sms'em, trzymaj się. Jeszcze raz wielkie dzięki! - rozłączyła się. Westchnęła i po chwili wybrała numer Cullena. Trzeba mu powiedzieć o zastępstwie, aby uniknąć kłopotów. O nie, nie ma ochoty z nim zadzierać. Dla Hope może i jest kochany, ale dla innych to już nie. 

~*~

Byli na lotnisku, ich samolot odlatywał już za chwilę. Hope nie chciała się odkleić od swoich dziadków. W jej oczach lśniły łzy, ale była dzielna i nie płakała. Edward obserwował to wszystko, wiedział, że mała będzie przez jakiś czas smutna, ale przecież jest silna i da radę bez nich. Ma jego. Czas naglił, więc podszedł i wziął córkę. Kucnął koło niej i ją przytulił. Spojrzał jej w oczy i pogłaskał po policzku.
-Hej, kochanie, bądź silna - uśmiechnął się do córki - Babcia i dziadek niedługo cię odwiedzą - bo nie jego - Albo my pojedziemy do nich - zrobi to tylko dla niej, bo przecież nie dla siebie. Nienawidzi jeździć do Londynu, to miasto jest dla niego powrotem do koszmarów. Samym ich centrum, bo tam się wszystko zaczęło, działo i skończyło; tylko w pewnym stopniu. Bo psychicznie nigdy od tego nie ucieknie.
Samolot odleciał. 

~*~

Wiedział już o niedyspozycji Cassie, szczerze był jej wdzięczny, że załatwiła za siebie zastępstwo. Na pewno dobrze to o niej świadczy, że dba o swoją pracę, no i o Hope, bo przecież o nią tu chodzi i ona jest najważniejsza. Mimo wszystko i tak musi sprawdzić tę osobę, czy aby na pewno może zajmować się jego córką, przecież nie powierzy swojej Nadziei pierwszej lepszej osobie. Jednak Cassandra przekonywała go przez telefon, że jest to osoba odpowiedzialna i kompetentna. Oby, pomyślał, bo inaczej pogada z Cassie inaczej. Załatwienie osoby na zastępstwo to jedna sprawa, to czy ta osoba się sprawdzi; druga.
Uśpił Hope, śpiewał jej kołysankę, tę samą co kiedyś nucił... Sam dla ciebie. Mu nie miał kto śpiewać, ale Hope ma jego, ma i zawsze będzie miała. A on chce jej uświadomić, że zawsze może liczyć na swojego ojca.
Zszedł na dół, wieczorem miała przyjść opiekunka załatwiona przez Cassie. Czekając na nią wypił literatkę whiskey i spalił papierosa. Tak jak zwykle zasiadł na fotelu i wziął gazetę. Zapewne wyglądał komicznie, jak jakiś gangster ze starych filmów, tylko cygara mu w ustach brakuje. Zadzwonił dzwonek, wstał, poluzował swój krawat i poszedł otworzyć.
-Dobry Wie... - nie dokończył.


__________________________________________________

WITAM

Cześć. Naprawdę nie wiem jakich słów użyć, aby Was wszystkich razem i każdego z osobna przeprosić. Wiem, nawaliłam, tym razem nie ma dla mnie wybaczenia. Ech, na początku miałam lenia, a potem zachorowałam. Rozdział miał być wczoraj, ale... No miałam urodziny, więc wczoraj możecie mi wybaczyć XD Szczerze mówiąc nie wiem, co sądzić o tym rozdziale. Mam nadzieję, że jest okay :)

UWAGA

Prawdopodobnie powiedzie, że jestem nienormalna, ale okay :) Założyłam bloga z Zwariowaną Natalią, teraz znaną jako s.w.e.e.t.n.e.s.s.. Ta to zmienia te nicki, co parę dni, ale okay, kochamy ją <3 Więc, jest już prolog! Zapraszam na: 

PS. Obiecuję, że tym razem NN będzie szybciej. 
PPS. Jeśli kogoś interesuje moja twórczość. To link do mojego bloga z wierszami: 

Pozdrawiam, 
Wampirek. 

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No jak mogłaś co?! :C Taka okrutna dla mnie jesteś! ;( Kończyć w takich momentach?! Dostaję kurwa palpitacji serca! :*
      Co do samego rozdziału, to czemu myślisz, że nie wyszedł? Jest boski! *.* A ja czekałam na niego dłuugo :** I nie żałuję <3
      Edward jest wspaniałym ojcem, na pewno :) Podobało mi się jak wszystko opisywałaś ; > Też bym tak chciała... :C
      Wiesz, że ja już czekam na nn, prawda? :* Mam nadzieję, że zdradzisz coś więcej i nie skończysz na takim momencie! :*
      Oj, Cassie zachorowała? No jakie to przykre... :) Nie, żebym miała coś do tej dziewczyny, ale wiesz, nie... No ja coś wiem, ale tego nie zdradzę publicznie :*
      Założyłaś nowego bloga? Ty, to ze mną! :d Sklerotyczka ze mnie ;d Nie, do żartuję...xd
      Więc tak, kochanie... Ja już czekam na nn i wiem, że długo cię wypytuję na Gg, ale mi się nie dziw, ok? <3 Już chcę dalsze losy Edwarda i Belli! ;**
      Coś czuję, że Cullen będzie się stawiał nowej opiekunce Hope <3 I mam wrażenie, że dziewczynka ją polubi :) I vice versa <3 No i Edward ją też polubi, ale cii...
      Bym dopisała coś jeszcze, ale musiałabym za dużo zdradzić :*
      Też cię kocham <3

      Pozdrawiam gorąco <3
      s.w.e.e.t.n.e.s.s :*

      Usuń
  2. Hmmm.... No hmmmm i hmmmm.... Boże, nie umiem pisać komentarzy :c A zwłaszcza, że tu same takie długie.... ;( jestem do dupy z komentarzami, wiem... Ale i tak mnie kochasz :) Ciesze się, że notka już jest i mogłam nacieszyć nią moje dwie patrzałki ^^ no sa jeszcze dwie, ale już szklane.... Boże, zabrzmiało jakbym miała parę szklanych gałek ocznych xD Ale okej, koniec. To miało być poważne.... tylko ja taka być nie umiem. Czy to dobrze, czy źle, sama oceń ;* co do rozdziału... padłam :D dosłownie <3 Szkoda Cassie, ale... Hope i tak pokocha nową opiekunkę xD już się zaczynam domyślać co będzie dalej, ale to tylko moje domysły ;) A Edward w swoim gabinecie.... boże *.* cekam na nastempnom noteckę, twój kotecek =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  3. Och... Kurwa nawet nie wiesz jak się cieszę , że jest już rozdział. Uzależniłam się od Twoich blogów , naprawdę:)
    Codziennie wchodziłam na stronę , żeby zobaczyć czy nie ma nic nowego i nagle wchodzę a tu nowy rozdział. Oczywiście odtańczyłam mentalny taniec szczęścia - mentalny , bo inaczej mogłabym sobie coś złamać, zwichnąć itd. Ja i taniec się nie kochamy , cóż możemy się jedynie pieprzyć ;D Wracając do tego co chciałam napisać to po moim ataku radości wreszcie zaczęłam czytać Twój zajebisty rozdział:) Lubie jak Ty wszystko opisujesz w taki tajemniczy i ciekawy sposób , naprawdę czytałam wiele opowiadań i Twoje blogi są jednymi z najlepszych , a nawet najlepszymi. Chodzi tu o to , że u Ciebie jest wszystko , czyli jest ciekawie , budujesz napięcie no i są odpowiedniej długości opisy i dialogi oraz przede wszystkim przyjemnie się czyta . Ok. żeby nie przynudzać , bo przecież wiesz jak bardzo uwielbiam Twoje opowiadania jak i również Ciebie przejdę do rozdziału:)
    Polubiłam Cassie :) Widać , że jest odpowiedzialna , kocha swoją pracę jak i Hope , więc ma u mnie plusa.
    Co do Hope to już ją pokochałam. Jest słodka <3
    Moja intuicja podpowiada mi , że chyba wiem kto będzie zastępował Cassie , czy mam rację? Nie wiem , ale już nie mogę się doczekać następnego rozdziału , żeby sprawdzić czy miałam rację :) Bardzooo chcę następnego spotkania Edwarda i Bells :) Ciekawe jak potoczą się ich losy :) I nie przepraszaj , warto było czekać na rozdział ;* Składałam Ci życzenia na asku :) I mam nadzieję , że miło spędziłaś urodziny ;)
    Pozdrawiam gorąco i oczywiście życzę Ci dużo weny.~Zaczarowannaa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Jestem tu nowa. Czytałam Twojego bloga jakieś dwa tygodnie temu i nie mogłam doczekać się na nowy rozdział Świetnie piszesz. Fenomenalnie budujesz napięcie, kończąc w odpowiednim momencie dzięki czemu czytelnik chce więcej i więcej jak w baśniach 1001 nocy. Jak Szeherezada:) Czekam na więcej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem co napisac tak bardzo podoba mi sie ten rozdzial i wszystko jest juz napisane w innych komentarzach. geniusz :)
    zycze weny i czekam na nn :)
    aniloraK

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... mam coś wrażenie, że Edzio nie będzie zadowolony z opiekunki. No, przynajmniej w pierwszej chwili.
    Jak zwykle świetnie wszystko opisałaś. Ale jak mogłaś skończyć w takim momencie??? Pisz szybko kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny, Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taaak...... Nie Trudno się domyślić kogo ujrzał w progu swego domu. Muszę przyznać że dość sprytnie i ciekawie to zrobiłaś, sposób w jaki, powiedzmy, poznają się bliżej, sprytne. Duży plus. Nie mam do tego głowy i nie umiem sobie wyobrazić co mogłoby być dalej, mogę jedynie przypuszczać ale nie chcę psuć sobie niespodzianki. Całość..... całość zdecydowanie pozytywnie. Jak dla mnie taki spokojny, nie było to żadnej większej akcji, wszystko niemal rozgrywa się w domu Cullena, ale to chyba dobrze. Można się było fajnie wyluzować przy super rozdziale z odpowiednik nastroju. Ehh..... cóż, tutaj litanii nie napiszę. Jak wiesz to jednak nie te klimaty, więc napiszę to co każdy. Pozdrawiam. Dużo weny. Miłego pisania. Wyśmienitego samopoczucia. Czekam na nn :) A reszte obgadamy przy kolacji :P taki żarcik.
    KIBA

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehhhh taki wspaniały rozdział i skończyć w takim momencie !
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę DUŻOOOOOOO weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A już się bałam, że o nas wszystkich zapomniałaś. Nie da się ukryć, że zwłaszcza w ostatnim czasie dużo o tobie myślałam, coraz bardziej niecierpliwiąc się w oczekiwaniu na nowy rozdział historii. Tym bardziej ucieszyłam się z komentarza na LITT i zapowiedzi na bloggerze... Swoją drogą, jak to niewiele trzeba czasami do szczęścia, prawda?
    A tak z innej beczki, to wspominałam już, że ten szablon jest znakomity? Uwielbiam odcienie niebieskiego, zwłaszcza tak głębokie, dlatego jestem zachwycona. Ten szablon zresztą idealnie pasuje do twojej historii, chociaż kiedy myślę o tym blogu, przed oczami w pierwszej kolejności mam znajomy już fiolet. Ale to nie o tym chciałam pisać, już się ogarniam, bo to przecież rozdział odgrywa tutaj najważniejszą rolę.
    Długie czekanie się opłaciło, bo to najlepsza ze wszystkich dotychczasowych części. Nie wiem skąd to wrażenie - być może po prostu chodzi o to, że tak długo czekaliśmy aż coś się pojawi - apetyt rośnie w miarę jedzenia, prawda? Jestem zachwycona, bo jak zwykle zaskoczyłaś nas, zwłaszcza końcówką, która nasuwa na myśl pojawienie się tylko jednej osoby. Nie chcę uprzedzać faktów, bo kto wie, czy w ostatniej chwili nas kolejny raz nie zaskoczysz, ale jeśli zrobiłaś to, co myślę, że zrobiłaś... O tak, gdyby w ten sposób kolejny raz poznał Bellę, to byłoby idealne rozwiązanie, bo najbardziej bałam się, że ta dwójka spotka się podczas seksu, a to niezbyt dobrze wróżyłoby ich relacjom. Ale połączeni przez Hope... To już byłoby zupełnie coś innego i jestem coraz bardziej utwierdzona w przekonaniu, że to najbardziej niezwykłe odpowiadanie, jakie do tej pory czytałam.
    Hope urzeka mnie za każdym razem, kiedy o niej wspominasz, zwłaszcza w momentach, kiedy dzięki temu możemy zobaczyć ludzką stronę Edwarda Cullena. Zauważyłam też, że masz skłonność do dość intrygującej formy pisania, kiedy wprowadzasz zdanie, a w następnym akapicie je podsumowujesz. Coś takiego, jak zrobiłaś na początku tego rozdziałek albo pamiętne "Pierwszy odłamek", które dotyczyło przeszłości Belli. Po prostu cudowne i jedyne w swoim rodzaju - że tak powiem, pełnia twej oryginalności. Rób tak dalej, bo za każdym razem mnie tym sposobem pisania urzekasz.
    Z drugiej strony, to jeden z momentów, kiedy doskonale rozumiem osoby, które grożą mi śmiercią za to, że urywam w najmniej przewidywalnym momencie. Teraz sama mam ochotę na kilka gróźb pod twoim adresem, ale to chyba byłaby hipokryzja, dlatego napiszę jedynie tyle, że mam nadzieję, iż kolejny rozdział pojawi się niebawem. Czekam na niego niecierpliwie, coraz bardziej zachwycona, tym bardziej, że wraz z następną notką może nareszcie doczekamy się sedna całej historii - ich pierwszego spotkania. Aż mnie nosi, bo nie potrafię sobie go wyobrazić, a dobrze wiem, że jak zwykle nas zachwycisz.
    Dużo weny i siły,
    Nessa.

    PS. Z ciekawością zajrzę na twoją nową historię. Kto wie coś ty znowu wymyśliła =)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana rozdział powalający. Długo na niego czekałam, ale było warto. Ciekawi mnie kogo zobaczył Edward w drzwiach. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
    Wampirzyca
    PS. Zapraszam do siebie na NN

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, potworze jeden. Tyle musiałam czekać na nowy rozdział, ktory okazał sie byc.. Cudownym! Mimo, ze był krótki i powinnam z to cie zlinczowac, ale sama treść mnie zadawala. Ciekawi mnie jaki strój miała na sobie Bella xD Ale do dziecka chyba nie przyjdzie ubrana... W taki sposób. Kurde, no. Mam nadzieje, ze nie trzeba będzie czekać na następny rozdział tak długo jak na ten. Chciałam, aby komentarz wyszedł długi, Ale taki nie będzie. Boże, nie umiem takich komentarzy pisać. Ale ważne, ze rozdział juz sie pojawił. No, i tak samo czekam nA inne rozdziały na blogu, o księciu :D zawsze zapominam skomentować :_:
    Rozdział cudo, i bąbelki <; hah, bąbelki xD ale co tam. Czekam na nn.
    Gabi
    PS - co ty wymyslilas nowego? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział jest cudowny ;) Czytam twoje blogi od niedawna ale już je uwielbiam. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;) Nowy blog też już mnie zainteresował więc na pewno będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopiero zaczynam czytać bloga ale już mi się podoba. Czekam na kolejne rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  15. JEST NN, JEST NN!!!!!! LA LA LA LA LA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    CUDOWNA, jak zawsze. (Z niecierpliwością) czekam na next!!!!
    I zapraszam do siebie na: nowe-zycie-kaylie.blogspot.com
    :-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*:-*Krulica

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsze słowa po przeczytaniu OMG cudowne !!! Zaglądałam codziennie aż tu nareszcie jest. Uff. Intuicja podpowiada mi kto stanie w progu pana Cullena. :) Rozdział bardzo ciekawy. Skąd ty bierzesz te cudowne cytaty? Zazdroszczę sposobu pisania. Jest niesamowity. Powinnaś wydać książką :* Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  17. TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKK!!! JUPIKAJEJ!!!!!! WRESZCIE ROZDZIAŁEK!!!!!! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    Nocia fantastiko ;D
    Jesteś cudowna, wiesz? No peeewnie, że wiesz!
    Tak się cieszę, że wróciłaś! ^^

    Biedna Hope i biedny Edi ;( Tacy samotni. No, Hope jeszcze mniej, ale Edward to zupełnie oprócz niej to chyba nikomu nie ufa.
    Heh, mam przeczucie, że wpadła do niego Bella XD
    Czekam na NN z niecierpliwością!
    Niech wena bd z Tobą!
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja jak zwykle spóźnona:( No, ale najważniejsze, że teraz komentuje. Notka ja zwykle genialna. To się chyba nigdy nie zmieni. Wiesz, że kocham twoje opowiadania. A już w szczególnie takiego wspaniałego Edwarda.... Z pewnością mimo tego jaki jest oschły dla innych jest najlepszym ojcem na świecie. Mam nadzieję, że następna notka pojawi sie szybciej niż ta. Pozdro. wampirek świrek

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny, niedawno zaczęłam czytać tego bloga a już się w nim zakochała :) czekam na nowy i zapraszam do mnie http://kristenstweart.bloog.pl/
    ~kula13

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję bardzo :D Na wstępie bardzo przepraszam za to że tak późno komentuje, ale miałam urwanie głowy na studiach ( koła, koła, projekty, egzamin) Nie martw się - zawsze o tobie pamiętam :P Boże jak mogłaś przerwać w takim momencie !!! Ale i tak kocham to opowiadanie :) Edward rozłożony na fotelu i do tego szklanka Johnnego w dłoni - co za widok ( umarłam i ten gif -cudo). Hope taka słodka - jaj nie idzie nie kochać. Domyślam się że to Bella i tak ja chce nową notkę- proszę nie każ nam długo czekać
    Pozdrawiam i zabieraj się do pisania !!!
    Karina (Chiflada)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana przepraszam, że dopiero teraz. Ale chyba ważne jest to, że w ogóle komentuje no nie? :) No więc rozdział cudny :3 Podoba mi się baaardzo. Nie umiem określić dlaczego, ale bardzo lubię Hope ;) Czekam na nowy rozdział i mam nadzieję, że będziesz je szybciej wstawiała niż ja moje >,<

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobra, na razie nadrobiłam tylko tyle. Na następne rozdziały na razie nie mam czasu, ale na pewno znajdę. Wracając do rozdziału, jest naprawdę swietny. Twoje teksty są przepełnione emocjami, a zarazem bardzo lekkie. Zastanawiam się, jak była ubrana Bella. Króliczek Playboy'a? Trochę wątpię, żeby to robiło wrażenie na wampirach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Haha, Cassie jest chora! Mam ten komfort, że mogę po prostu wcisnąć sobie następny rozdział i dowiedzieć się, kim jest nowa opiekunka. Domyślam się, że to Bella. Edward raczej nie będzie zadowolony, że ktoś taki zajmuje się jego małą córeczką.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepraszam z góry za opóźnienia z czytaniem rozdziałów. Teraz na pewno jak najszybciej je nadrobię.
    Właściwie tutaj nic zbytnio się nie działo. Fajnie, że pokazałaś więcej Cassie. Nawet ją lubię. Chociaż przeklinać to ona lubi. Coś czuję, że to Bella będzie jej następczynią. Jestem ciekawa jak poradzi sobie z Hope. :)

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk