Rok 2013. Chicago.
"Złość i agonia
Są lepsze niż niedola
Zaufaj mi, mam plan
Kiedy światła zgasną, zrozumiesz."
Najbardziej zapamięta przygodę z ostatnim facetem w garniturze, który był tak ważny dla jej szefa. Poprzedni w porównaniu do niego byli niczym. Na początku był uroczy, słodki i delikatny, mało ją od tej jego cukierkowości nie zemdliło. Potem za nią zatęskniła. To była zdecydowanie jej najgorsza robota, długo będzie się z niej leczyć, a Jamesowi jej wygląd na pewno się nie spodoba. Na pewno nie. Weszła do gabinetu Moore'a. Spojrzał na nią i się skrzywił. Zrzucił papiery z biurka i wstał wściekły. Podszedł do mnie i złapał za nadgarstek.
-Kto ci TO zrobił?! - ryknął; patrzył jej w oczy, a jego spojrzenie ją przeszyło tak jak za pierwszym razem gdy go ujrzała. Odchrząknęła aby przeczyścić gardło i spojrzała mu pewnie w oczy nie pokazując choćby odrobiny strachu.
-Jeden z twoich klientów, Jamesie, tych, których obsługiwałam wczoraj - powiedziała szczerze. Mężczyzna uniósł dłoń i zacisnął palce na nasadzie nosa. Wziął kilka głębokich wdechów i wrócił za biurko.
-Cholera! - burknął - Nie możesz w takim stanie sprzedawać swojego ciała.
-Wiem, przyszłam właśnie w tej sprawie - pokiwała głową i podeszła do niego, stała za nim, położyła dłonie na jego ramionach i zaczęła je masować. Odchylił głowę do tyłu, a ona się pochyliła i musnęła jego usta swoimi.
-Dla mnie nadal jesteś piękna, ale dla innych nie - westchnął i położył swoją dłoń na jej. Potarł delikatnie jej siny nadgarstek - Na czas twojej, hmm powiedzmy "kuracji" pomożesz mi w sprawach biznesowych, dobrze? - odwrócił się do niej.
-Dobrze - uśmiechnęła się i go pocałowała.
Dzień wcześniej
Został jej tylko ostatni mężczyzna w garniturze. Każdy poprzedni był zadowolony, ona także. Z przyjemności, z zarobku, z wszystkiego. Weszli do jej pokoju, usiadła na łóżko i pociągnęła go za krawat. Wszedł nad nią z uroczym uśmiechem na twarzy. Pochylił się i ją pocałował. Muskał jej usta swoimi; tak jakby bał się, że ją przez przypadek zmiażdży. Położyła się naciągając mężczyznę na siebie. Przejechał dłonią po jej plecach, od razu rozpinając zamek błyskawiczny na jej plecach. Zsunął ramiączka jej sukienki, a ona rozwiązała jego krawat i odpinała guziki u koszuli. Przejechała paznokciami po jego wyrzeźbionym torsie, brzuchu i podbrzuszu. Pociągnęła delikatnie za jego włoski, ciągnące się od pępka w dół, do sekretnego miejsca w jego spodniach. Był tak bardzo uroczy i delikatny. Ściągał sukienkę przy okazji całując każdy odsłonięty milimetr ciała Belli. Dziewczyna wiła się pod jego dotykiem, rzadko kto z nią tak się obnosił. Zdjął z niej sukienkę, odpiął zapinkę stanika i uwolnił jej pełne piersi. Pochylił się i chwycił nabrzmiały sutek między zęby. Pociągnął za niego. Isabella syknęła, jęknęła, a potem jej ciało wygięło się w łuk. Drugą pierś okrył dłonią i zaczął ją masować okrężnymi ruchami. Jej oddech przyśpieszył, a wilgoć w majtkach rosła. Czuła na udzie napierającą erekcję mężczyzny. Zdjęła z niego marynarkę i rozpiętą już koszulę. Przejechała paznokciami po jego plecach, uszczypnęła go w tyłek opięty spodniami. Warknął i poruszył biodrami ocierając się o nią. Ich krocza co jakiś czas spotykały się w nachalnej, bolesnej potrzebie. Uścisk mężczyzny wzmacniał się z każdą sekundą, robił się nieco brutalny. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Jego wzrok diametralnie się zmienił. Gdy ich oczy się napotkały on zamachnął się i ją uderzył; mocno, z całej siły. Bella zacisnęła oczy i zęby. Tęsknię za jego słodkością, pomyślała.
-Patrz na mnie dziwko! - warknął i złapał ją, ścisnął rękę na jej szyi podduszając ją. Charczała coś niewyraźnie, puścił ją dopiero gdy na niego spojrzała, a on znów ją uderzył. Tym razem drugi policzek. Zaczął boleśnie kąsać jej ciało. Teraz czuła się jak prawdziwa dziwka, brudna i nieszanowana; bita. Ale cóż... Musiała to przetrwać, praca zawsze będzie pracą, nie tylko przyjemnością. Bella została rozebrana do naga, a raczej zerwano z niej bieliznę. Sam zaczął się rozbierać, podniósł ją i rzucił na powrót o łóżko, walnęła się głową o jego ramię i sapnęła cicho z bólu.
-Milcz, suko! - syknął i zaczął okładać jej całe ciało, wiła się z bólu. Napastnik, który był jej klientem przywiązał jej ręce w nadgarstkach do łóżka, to samo zrobił ze stopami w kostkach. Nieruchomo leżała na łóżku i zamknęła oczy. Po prostu chciała przeczekać cały ból, nie myśleć o nim. Wiedziała, że nie pobije jej śmiertelnie, James tego by mu nie wybaczył; nieważne jak cenne interesy z nimi robił. Słyszała jak zakłada na siebie lateks, a potem w nią wtargnął. Boleśnie, gwałtownie, mocno. Słychać było jego jęki rozkoszy i jej płacz spowodowany bólem. A to go jeszcze bardziej nakręcało, ciosy były mocniejsze, a pchnięcia brutalniejsze.
W końcu to piekło się skończyło. Rozwiązał ją, uderzył i splunął na nią; ubrał się i wyszedł. Usiadła na łóżku i pocierała czerwone nadgarstki i kostki u stóp. Po chwili zerwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Napuściła wodę do ciepłą wodę do wanny i zanurzyła się w niej, zmywając go z siebie.
Teraźniejszość
Weszła do magazynu mieszczącym się pod klubem. Taka piwnica przemieniona w skład broni i narkotyków; nie mieli tego za wiele, bo towar im się kończył. Więc czekali na dostawę. Ona i James. Poprosił aby mu towarzyszyła. Zgodziła się. Zresztą; gdy James prosi to znaczy, że każe. Zrozumiała to już dawno temu, jemu się nie sprzeciwia, co zrobić, nic, trzeba się z tym pogodzić. A po drugie i tak nie może sprzedawać swojego ciała z takim wyglądem, miała pomóc w sprawach biznesowych. Ta właśnie taka jest. Po co im broń i narkotyki? To proste i logiczne. Klienci, którzy bywali w klubie często wykupowali dziwki, a przy tym narkotyki. Bella wiedziała, że bierze działki od dobrego dealera, ciągle od niego, jednak nigdy nie miała przyjemności go poznać; do dziś.
Usiadła na jednej ze skrzyń, a James stał za nią i masował jej plecy. Mruczała cicho i spojrzała na niego z uśmiechem. Pochylił się i pocałował kącik jej zadrapanych ust, potem siny policzek, przecięty łuk brwiowy. Westchnęła cicho, a on ją przytulił składając mokre pocałunki na jej karku i ramionach. Zrelaksowała się. James zawsze wiedział czego potrzebuje. Gdy chce naprawdę potrafi być czuły i troskliwy, w stosunku do niej, nie wie jak z innymi jego kobietami. Bo tak; one wszystkie są jego własnością, należą do Jamesa.
Isabella Swan straciła swoją wolność już parę lat temu, bez odwrotu, tego nie można cofnąć. Wie, że jest jego na zawsze; bynajmniej dopóki on będzie ją chciał. Przecież nie zawsze będzie piękna i młoda, a makijaż nie zakryje wszystkiego. Eliksiru młodości raczej nie odkryją, nie oszukujmy się. Gdy będzie za stara nikt nie będzie korzystał z jej usług. Bała się tego, choć nigdy się do tego nie przyznała. Teraz jest jej dobrze; pasuje jej taki tryb życia. Praca jako dziwka, kochanka Jamesa, ulubienica swojego szefa. Ale lata brną do przodu, a wraz z czasem zmienia się też ona. Czasami miała ochotę zapytać Moore'a co się stanie gdy nie będzie już atrakcyjna dla mężczyzn, nie tylko co nie atrakcyjna; ale za stara. Jednak nigdy tego nie zrobiła. Dlaczego? Chyba obawiała się odpowiedzi, ale ukrywała to sama przed sobą. Znów wyląduje na ulicy? Znów zostanie potraktowana jak zabawka i stanie się po prostu zepsutą, zużytą szmacianą lalką, którą można szargać; co z tego, ona nie ma uczuć; dla innych, teraz nawet dla siebie. Co się kryje za tymi słowami? Za tą skorupą obojętności?
Bella opanowała świetnie pewną umiejętność. Jaką? Potrafi oszukiwać wszystkich wokół, robiła to tak często, że zgubiła samą siebie, zatraciła się w tych kłamstwach, żyje w nich z ułudą, że to jest prawda, że taka jest, że taka musi być jej rzeczywistość. Pogodziła się z tym, po co walczyć o lepsze? Gdy o nic się nie walczy przegrana jest niemożliwa, kompromitacja jej nie grozi, ciągle jest na tym samym poziomie i wie, iż tego nie straci na rzecz czegoś innego. Stać w miejscu, nie ruszać się, udawać niezależną kobietę i przegrywać własne życie, bez wiedzy o tym, w przekonaniu, że tak jest dobrze, najlepiej.
Tak jest najbezpieczniej; dla niej.
~*~
Wsiadł do swojego auta i odpalił silnik. Podjechał do "Paradise" i zszedł do piwnicy. Wynosili towar, który mieli zaraz zawieść do klienta. Najpierw upewnił się, że jest wszystko co było zamawiane. Na szczęście było; nie lubił niekompetencji i niedokładności. Tu musiało być wszystko dopięte na ostatni guzik, nie chciał problemów zawodowych, ma już za dużo swoich, prywatnych, nowe mu nie potrzebne. Jak by sobie wtedy poradził? O pomoc by nie poprosił. Nie jest na tyle słaby aby okazywać, że coś idzie nie tak, że świat mu się wali, choć myślał, że to już niemożliwe. A jednak, życie lubi zaskakiwać, szkoda, że go zaskakuje tylko w złym sensie, zero pozytywów. Ma Hope, gdyby nie ona już dawno by się poddał, skończył ze sobą, bo po co żyć bez żadnych perspektyw na jutro? A tak to wie, iż musi zobaczyć ten piękny uśmiech swojej córki, za który dałby wszystko, nawet ofiarował swoją marną, nic nie wartą duszę.
Zamknął ładunek i poprawił swój garnitur. Kiwnął głową do chłopaków dając znać, że mogą jechać z towarem. Sam zasiadł za kierownicę swojego auta i pojechał w stronę klubu "Hell". To dość ważna dostawa, wszystkie papiery chciał załatwić sam, osobiście z właścicielem tamtego klubu, którego zresztą dobrze zna.
Zaparkował za klubem i wszedł tylnym wejściem. Auto z towarem wjechało ukrytą bramą w podziemia, do piwnicy tego lokalu. Było to podobnie rozbudowane jak u niego, w "Paradise". Tylko ten klub był znany w innych sferach społecznych, to nie restauracja.
Kilka osób kiwało mu głową, a on bez wyrazu odwzajemniał ten gest. Wszedł do pomieszczenia, w którym był założyciel tego miejsca oraz ktoś jeszcze, ktoś kogo osobiście nie znał.
~*~
Spędziła czas oczekiwań na owego, ważnego mężczyznę na drobnych pieszczotach z Jamesem. W końcu usłyszeli dźwięk silnika, a pracownik Moore'a zawiadomił, że ciężarówka z towarem dojechała, a pan Cullen już tu idzie. Cullen. Tak to to nazwisko, od niego James już od ponad dwóch lat kupuje dragi i broń, ona nigdy nie miałam okazji go poznać; do tego momentu.
Wszedł do pomieszczenia. Emanowała od niego pewność siebie. To jak szedł, jak na wszystko patrzył, nawet wyraz jego twarzy! Każdy o słabym charakterze nie miałby odwagi do niego podejść, widać było, że lepiej z nim nie zadzierać. Nawet ona widząc go zadrżała, a na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Był pociągający; nie można zaprzeczyć. Ich spojrzenia skrzyżowały się na chwilę.
-Witaj, Edwardzie - podszedł do niego James. Edward Cullen, pomyślała, na pewno zapamiętam tego mężczyznę, nie idzie go zapomnieć, ani przeoczyć.
-Jamesie - powiedział miedzianowłosy, uścisnęli sobie dłonie. Jego głos był tak szorstki, ale i delikatny zarazem. Nie umiała tego opisać. Widziała wiele przystojnych mężczyzn, Edward na pewno należał do tych jednych z niewielu.
Bella odrzuciła myśli o nowo poznanym facecie i podeszła do Moore'a, a ten objął ją ramieniem.
-To jest moja Isabella - podkreślił słowo moja, tak aby naznaczyć, że jest jego własnością, nikogo więcej. Można ją kupić, ale mimo to należy do Jamesa. Edward pokiwał głową i dopiero teraz przyjrzał się uważniej kobiecie. James wiele razy mówił, że to jego diament, wytłumaczył też dlaczego, bo każdy na nią leci. Cullen był tylko mężczyzną, patrząc na nią rozumiał dlaczego inni za nią płacą, ale on nie zniży się do tego poziomu. Nigdy nikomu nie będzie płacił za stosunki cielesne. Kobietą należy się szacunek, szkoda, że niektóre z nich same tego nie wiedzą. Ale cóż, mimo to trzeba przyznać, że Isabella jest piękna. Choć zastanowił się nad jej sińcami, czyżby niesforny klient. Nie rozumiał jak można bić kobiety, to niepojęte. Sam nie obnosił się z nimi jak porcelanową lalką, ale nigdy nie podniósł ręki na dziewczynę.
-Witaj - powiedział po chwili i kiwnął głową, a potem wrócił do rozmowy z Jamesem.
~*~
-Bo życie, kochanie, jest nieprzewidywalne. Czasami mijamy na ulicy osobę nie wiedząc, że za jakiś czas właśnie ona będzie miała specjalne miejsce w naszym sercu, nie tylko sercu, ale i życiu. Bez niej będziemy niczym, pustym, zepsutym naczyniem. Bez niej oddychanie będzie najtrudniejszą rzeczą na świecie. Takie jest życie, Aniołku, nigdy nie jest łatwe, ale musisz być silna, wierzyć, że ci się uda. Po każdej porażce trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej. O każdego trzeba walczyć, a wiesz o co trzeba walczyć do końca? - zapytała cichutko Esme.
-O szczęście, babciu - uśmiechnęła się Hope i zasnęła.
_____________________________________________________________________
DOBRY WIECZÓR...
... No tak, ja wiem, że trochę nawalam z rozdziałami, ale nie lubię pisać na przymus. Po prostu, jak mam wenę to piszę, jak nie; to nie. Raczej proste. Co do tego rozdziału to jestem ogólnie rzecz biorąc zadowolona; szczególnie z końcówki. No i ten gif, cudeńko, prawda?
Zaczął się rok szkolny, czasu mniej; a mnie w liceum wszystko przeraża. Najbardziej to przedmioty ścisłe. Facet na informatyce każe nam się nauczyć na pamięć klawiatury, nosz kurwa, po chuja mi to do życia potrzebne?!
Teraz znów o czym innym; poprzedni rozdział. Smuci mnie fakt, że komentarzy jest coraz mniej. Najpierw było ponad 30, potem po 25, a pod ostatnim 16. Cóż, trochę przykro, ale bynajmniej jest ta szesnastka osób, która czyta i komentuje. Za to Wam bardzo dziękuję :)
DEDYKACJE...
... Dla Zwariowanej Natalii rzecz jasna, za wszystko, za to, że jest i w ogóle no KOCHAM CIĘ! Jest dedyk dla mojego best friends Krzyśka, chyba jedynego faceta, który czyta tego bloga, Dzióbek mój kochany. Dla Julki, dla niej to ogólnie za to, że żyje!
Ogólnie to dla wszystkich, który komentują <3
DO NASTĘPNEJ...
... Na tym dziś kończę, czekam na szczere opinie i w ogóle. Miłego tygodnia, a ja postaram się dodać szybciej nowy rozdział.
Pozdrawiam,
Wampirek.
Jestę Pierwsza i chuj! <3
OdpowiedzUsuń1. Dziękuję za dedyk <3 Nie spodziewałam się tego :** Szczególnie, że dostałam dedykację, to tak wspaniałego rozdziału ;D Ale o tym później... Ja również Cię kocham <3 :** Ciebie nie da się nie kochać <3333
Usuń2. Gif naprawdę jest świetny ;D Taki kurwa pasujący do tego bloga ;D
3. Mnie też liceum przeraża :/ Już we wtorek mam kartkówkę z chemii z pierwiastków :/ Ale ogólnie mi się nowa szkoła podoba :> Jest mała, ale mi to nie przeszkadza :> Nauczycielem od informatyki się nie przejmuj.. <3 Oni zawsze są pojebani ;D
4. Na pewno nikt z czytelników Cię kochana nie opuścił <3 Ja NIGDY kurwa tego nie zrobię, bo za bardzo kocham tego bloga <3 A jesteś tego pewna, ponieważ gdyby tak nie było, nie nękałabym Cię na tel. :>
5. I Tu Już Opinia Na Temat Bloga <3 Cholernie podoba mi się reakcja Jamesa. Może i jest skurwysynem, ale przynajmniej się o nią martwi ;D
Na temat tego jebanego skurwysyna, którego wydymało stado dzikich byków i poprawiły wiewiórki z wścieklizną się wyrażała nie będę (WKURWIONA). Zabiłabym tego skurwiela. No zabiłabym! Oczywiście kałachem!!! :3 No jak on mógł?! Ale czytając to, stwierdziłam, że on ma chyba rozdwojenie jaźni, bo najpierw kurwa czuły i delikatny, a później kurwa taki z niego brutal, że normalnie ja pierdole brak mi kurwa jebana mać słów!!! A mi rzadko braknie słów, c'nie..? <3
Podobały mi się rozmyślania Belli, na temat tej starości i w ogóle :> Ale czego ona się martwi..? Przecież będzie miała Edwarda :D (ZACIESZ). On jej pomoże i znów będzie miała uczucia <3
No i w końcu ONI się spotkali!!! :D Najbardziej wyczekiwany moment! <3 Juuuuuuuuuuuuuuuupi!!! <333 Jestę w chuj przeszczęśliwa <333 Ciekawe jak to będzie dalej... :D No, ale o tym przekonamy się z następnymi rozdziałami :>
Wybaczam Ci, że tak późno pojawiło się nn, bo naprawdę warto było czekać :** Jak zwykle zachwycasz rozdziałami i zachwycać będziesz, czego jestem pewna na 100% <3333
Podobały mi się słowa Esme na koniec <3 Jakby opisywała przypadek Belli i Edwarda :3 Świetnie to opisałaś <3
Ogólnie świetnie opisujesz uczucia i przeżycia, czego ja niestety nie potrafię ;( Ale to nie o mnie tu będę pisała :>
Bella już myśli o Edwardzie :** Hłehłe :D Podoba mi się to jak nie powiem co, ponieważ nie chcę już przeklinać, a naprzeklinałam się sporo <3333
Edzio pewnie też nie zapomni o Belli :3 Bo tak się nie da :D C'nie??
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale, ponownie się spotkają, nie ważne w jakich okolicznościach :D Na ulicy, czy co tam wymyślisz, a wiem, że masz zajebiste pomysły <3333
Dobra, kochana ja kończę, bo jutro mam szkołę, w tym dwie lekcje z obrony :DD Czyli sztuki walki :D Hłehłe :D
Pozdrawiam gorąco <3333
Życzę duuużo weny :33
I przesyłam całuski :***
Normalnaa Psychopatkaa <3333
P.S. Przepraszam, że tak krótko :**
Wspaniała notka. Tego się nie spodziewałam:)Jestem zachwycona Wampirku.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się malejącą liczbą kom. Jeszcze bd miała ładne wyniki Całuję i życzę weny
I znów doprowadzono mnie do łez ;( się tak nie bawię... To było MISTRZOWSKIE!!!! Tak, muszę szkolić polszczyznę do szkoły XD Więc nie powiem "fajny" "boski" "zajebisty" tylko... postaram sie ograniczyć brzydkie słowa...
OdpowiedzUsuńKurwa, nie mogę :D ryczę, płaczę, skamlę... i znowu się rano pieprzyłam z poduszką, ale to inna bajka. Rozdział przecudny, zajebisty, BOSKI!!! Kocham cię, Wampajerku, wiesz o tym <3 end aj lof ju soł macz :* XD gudnajt <33
Inka
Jak zawsze cudny. Jak ty to robisz ze masz taki boski styl pisania i wg ? Zazdrość sie we mnie rodzi mega zazdrość , ale i podziw , ze masz taki niepowtarzalny styl pisania .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie .
OdpowiedzUsuńhttp://robcioikris.blogspot.com/
Zniknęłam... Tak to nazwę. Ale ciebie pojebało że masz tyle blogów Wampirku. Nie wiem jak znajdujesz na to czas , ale nie pytam , bo nie moja sprawa... :D Zmieniłaś styl pisania notek czy mi się wydaje? Kształcisz swoją własną "filozofię" pisania że tak powiem :D Oby tak dalej , "jebaku leśny" <3
OdpowiedzUsuńI pamiętaj. Choćby nie było komentarzy ode mnie.... To jestem tam gdzie potrzeba... Zawsze jestem...
Rosa :D
Rozdział zaje*bisty... no, ale o co chodzi. Każdy twój blog, każda twoja notka taka jest. Ciepło pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLina
Świetny rozdział jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńKażda notka zawsze jest niesamowita ,tak jest też tym razem . Opłacało się czekać :D Mam nadzieję ,że rozdział pojawi się szybko ,dlatego życzę dużo weny . Czekam też na nn na innych blogach ,które współprowadzisz z Misią i Inką :D
Super rozdział! Nareszcie Edward i Bella się spotkali... albo raczej zauważyli. A ten fragment na końcu... boski. Idealnie dopasowany... tak samo jak gif. Po prostu wspaniałe.
OdpowiedzUsuńChciałabym tak pisać...
Pozdrawiam i życzę weny, Aga :)
Oj, kochanieńka, nie przejmuj się komentarzami. Warto cieszyć się i z jednego, jeśli tylko jest szczery - statystyka to inna bajka. Poza tym nie zapominaj o licznych leniach, sama znam kilku osobiście =) To bynajmniej nie znaczy, że masz małą liczbę czytelników, bo przecież widać, że ludzie są zachwyceni twoimi rozdziałami. Ja zdecydowanie jestem, bo każdy kolejny jest coraz bardziej niezwykły.
OdpowiedzUsuńHa! Może na początek powiem, że bardzo ładny ten nowy szablon. Wcześniejszemu też nic nie brakowało, ale ten jakoś bardziej przypadł mi do gustu, może przez ten niebieski kolor - uwielbiam niebieski w każdej postaci, taka moja słabostka. Dziękuję też za komentarz i bardzo cieszę się, że wciąż czytasz moją historię. To dla mnie naprawdę wiele znaczy, możesz mi wierzyć.
Przechodząc do rozdziału, jestem nic - najkrócej i najbardziej precyzyjnie mówiąc - zachwycona. Pierwsze spotkanie Belli i Edwarda jest interesujące, poza tym nie odbywa się w TEJ sytuacji, a to jest najważniejsze. Edward ma swoje zasady i chwała mu za to, bo uwielbiam mężczyzn, którzy potrafią szanować kobiety. Sam wiele przeżył i sądzę, że może być dla Isabelli niczym lekarstwo albo promień światła w ciemnościach. Ona z kolei może zrobić to, co do tej pory udawało się jedynie Hope: dać mu powód do życia. Taki scenariusz byłby cudowne, gdyby wzajemnie się wyciągnęli z bagna, w które zamieniło się ich życie. Cudowny pomysł na historię i taka jest prawda.
Zawsze sądziłam, że twój sposób pisania jest intrygujący. Wiele przemyśleń, zmiany perspektyw i filozoficzne podejście do życia. Bądźmy szczerzy: to rzadkość, podobnie zresztą jak i taki pomysł na historię. Scena spotkania Belli z klientem była co najmniej odrobinę przerażająca. Ktoś czuły i delikatny nagle zamienił się w potwora, a ją potraktował gorzej niż rzecz albo zwierzę. Takich ludzi (to nawet nie jest człowiek!) powinno się potraktować w najgorszy możliwy sposób, chociażby pozbawiając istotnej części ciała. Rozumiem, że "klient nasz pan" i te sprawy, ale nie przesadzajmy. Może i ta praca jest niewdzięczna, a kobiety się sprzedają, ale to nie znaczy, że przestają być przez to ludźmi. Mężczyźni bywają okrutni i dlatego cieszę się, że przynajmniej Edward o tym pamięta.
No i na koniec, urocza końcówka. Rozmowa Hope i Esme była niczym promyczek słońca w ciemności, która do tej pory otaczała ten rozdział. Mała jest urocza, a i słowa Esme aż ociekają mądrością i mają w sobie coś kojącego. Mam tylko nadzieję, że Edward i Bella o to zawalczą - o szczęście, jak powiedziała Hope. Bo w innym wypadku, po co właściwie istnień, skoro to nie jest życie?
No cóż, trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się wkrótce, chociaż oczywiście nie poganiam, bo wiem, że to denerwujące, najdelikatniej mówiąc. Widać, że miałaś wenę i naprawdę nic dziwnego, że jesteś z tego rozdziału zadowolona - zdecydowanie powinnaś. Oby więcej takich pomysłów i weny, bo już wręcz nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej.
Pozdrawiam, życzę weny i czasu. Szkoła... Cóż, średnia bywa początkowo trudna, ale zaręczam, że wkrótce przywykniesz - zapewnia cię trzeci rocznik technikum informatycznego. Chociaż nauka klawiatury na pamięć to chora sprawa; nawet ja tego nie miałam, bo to nie ma sensu i nie jest do życia potrzebne, a przecież jestem na profilu bezpośrednio związanym z komputerami. Cóż jednak poradzić? Nauczycieli nie zawsze zrozumiesz, poza tym są ludzie i taborety, prawda? Tak czy inaczej powodzenia i oby tak dalej.
Nessa.
Rozdział jak zwykle boski. W końcu doczekałam się spotkanie Belli z Eddiem. Mam nadziej, że w krótce będą razem. Piszesz tak dobrze, że to skutkuje wchodzeniem 5 razy na twojego bloga. Z niecierpliwością czekam na NN. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie przejmuj się komentarzami , bo wiele osób czyta Twoje FF-y tylko po prostu nie komentują. Możesz pod następnym rozdziałem napisać info , żeby skomentowali wszyscy , którzy czytają , żeby dowiedzieć się ile masz czytelników. (chociaż niektórym leniom nawet wtedy nie będzie się chciało skomentować ;D). Jestem pewna , że jest ich wiele , bo Twoje opowiadania są zajebiste! Przechodząc do rozdziału to jestem taka podniecona faktem , że już się spotkali , że ja pierdole! Huhuh nie mogę się doczekać kiedy znów się spotkają i ich relacje się rozwiną. Jestem ciekawa co wymyślisz i gdzie się spotkają , ale na pewno będzie to zajebiste , bo Ty masz genialne pomysły :D A co do tego faceta , który tak potraktował Bells to normalnie wykastrowałabym go tępym nożem !! No, bo jak można zrobić coś takiego kobiecie w dodatku tak zajebistej jak Bella powinno ją się czcić , a ten sukinsyn ją pobił! Mam nadzieje , że w niedalekiej przyszłości Edward odciągnie Belle od Jamesa i jej stylu życia i będą żyli długo i szczęśliwie :) A co do wypowiedzi Esme to szczera prawda.Świetnie to napisałaś:) Także podsumowując rozdział cudeńko i ze zniecierpliwieniem czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużooo weny oraz pozdrawiam serdecznie ~ Zaczarowannaa.
Hejs.
OdpowiedzUsuńOdnośnie komentowania, ja tu się staram zawsze coś napisać. :)
Rozdziałem jestem zachwycona. Zdecydowanie warto było czekać. Notka jest przemyślana i to bardzo. Nie ma się praktycznie do czego przyczepić. Ciąg logiczny wydarzeń, ich następowanie po sobie... Wszystko jest powiązane, nie ma nieścisłości. I to się chwali.
Pobicie Belli... Co za sk*rwiel. Potraktować w ten sposób kobietę. Nawet, jeśli sama się upadla, to... Nie da się znaleźć na to słów. Reakcja Jamesa. Mistrzostwo. No i, wreszcie, spotkanie Belli i Edwarda. To było coś. Niby takie prawie nic, ale... Ale jednak. Teraz nie mogę się doczekać następnego. I ta genialna końcówka, słowa Esme. Tak bardzo sytuacyjne i nawiązujące. No, niesamowite.
Pozdrawiam i życzę weny,
Ayoi.
Świetne opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńBrak słów.
Niech wena będzie z tobą !!!
Kate
Dziękuję bardzo. Powili wszystko nadrabiam. Agrrr Edward jest taki pociągający, lepszej kreacji bohatera nie mogłaś stworzyć :D A Hope cukiereczek - skarb w rodzinie, złote dziecko, mogłabym wymieniać bez końca. Bicie jest czymś odrażającym dla mnie, ale niestety istnieje na świecie. Ach spotkanie Belli i Edwarda w końcu :P Niby nic ale jednak zapierające dech. och i cudowna Esme, nie wiem co jeszcze mam napisać. Ale masz przepiękny pomysł - dwóch ludzi którzy wzajemnie leczą rany zadane przez los.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę sukcesów w liceum,
Chiflada, wreszcie studentka :)
Zgodnie z prośbą jak i obietnicą piszę komentarza :D
OdpowiedzUsuńCóż, heeh zawszę tak zaczynam, zauważyłaś? :P
A więc. Cóż, tak jak i ostatnim razem, tak i teraz moje pokładana w Tobie nadzieja jak i w ten rozdział została odwzajemniona wręcz niespotykaną ekscytacją, zadowoleniem, podziwem. Moja skromna osoba darzy Cię WIELKIM SZACUNKIEM za pracę, czas jaki poświęcasz na pisanie, pasję i oddanie. Myślę że nie ma potrzeby bym rozpisywał się na temat tego jak ten rozdział jest wspaniały, bo jak najbardziej takowy jest, poza tym wszystko zostało wyrażone w powyższych komentarzach :) Ja jedynie mogę dodać że jestem baardzo ale to baaardzo zadowolony, a mój powiedzmy "głód" został zaspokojony. Można szukać i szukać bez końca lecz to nie przyniesie rezultatów, bo nigdzie nie znajdzie się lepszego bloga jak i notek.
Życzę Ci jak najwięcej weny, pomysłów oraz jakże ważnej, wspaniałej Twej bujnej wyobraźni. Czekamy na NN :P
KIBA
Cudowny rozdział!!! Już się nie mogę doczekać nn! Mam nadzieję,iż dodasz go jak najszybciej;)))
OdpowiedzUsuńSuper rozdziałek! Po prostu C U D N Y!
OdpowiedzUsuńHe he jak już była mowa o poznaniu dostawcy to WIEDZIAŁAM że to Cullen XD ^^ NO i wreszcie się poznali!!! :D
Najbardziej mi się podobało zakończenie - to, co mówiła Esme. To było PORAŻAJĄCE!
kocham cię za to :D
Ps. Tiaaa, ja też zauważyłam że coraz mniej kometów :(( ale nie przejmujmy się tym i róbmy swoje!
O ile wena jest...
A propo!
Niech wena bd z Tobą!
Czekam na NN!
Buzzzzziaaaaaczki, kochana! :D ^^
hej ^^ Fajny blog!*.* Zapraszam do sb <http://www.zielonogorski-akcent.blogspot.com/ :*** ♥ Będę dodawać do obserwatorów , tylko komentować ! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział... Brak mi słów! Edzio i Bells nareszcie się spotkali się spotkali ^.^ Jestem happy. Do nn! :)
OdpowiedzUsuńno i mamy nn wreszcie. Pierwsze spotkanie Belli i Eduarda... warto było długo czekać. No i szkoda tylko, że tak krótko, ale rozumiem... wszyscy mamy swoje obowiązki. Także mam nadzieję, że nn niedługo.
OdpowiedzUsuńHej, jestem nowa na tym blogu, ale z niezwykłą przyjemnością dogoniłam notki.
OdpowiedzUsuńTen rozdzialik CUDO, NIE TEKST!!!!!!!!!!!! Nareszcie się spotkali, ciekawe co z tego wyniknie...
Ze zniecierpliwieniem czekam na nn!!!
Zapraszam też na: http://nowe-zycie-kaylie.blogspot.com
Tak! W końcu się spotykają!Najpierw jednak jest genialny opis tego, co stało się dzień wcześniej... szczerze mówiąc, czytając to byłam jak zakup notowana. Tak wiem, że 'genialny' w tym kontekście nie wygląda najlepiej, ale no... wiadomo o co chodzi xD
OdpowiedzUsuńWreszcie się spotkali! Ciekawe jak się ta znajomość dalej potoczy...
OdpowiedzUsuńNie będę się znowu powtarzać i pisać, jaki to cudowny rozdział, bo chyba o tym wiesz i widać to po komentarzach wyżej <3
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się spotkania naszej parki. Widać, że Edward uważa ją za zwykłą dziwkę i nie wie jak trafiła do James'a. Mam nadzieję, że wkrótce się przekona. W końcu on sam też nie jest święty.
Końcówka cudowna. Hope i Esme... Widać, że się rozumieją. Widać, że rozmawiają na różne tematy. I to właśnie jest cudowne. :)