piątek, 29 maja 2015

23. "Część układanki"


"Cienie twojego serca
Wiszą w słodkim, słodkim powietrzu.
Znam cię kochanie.
Tajemnice, które skrywasz,
Kontrolują nas i to po prostu nie fair."

Miłość jest silnym uczuciem, ale równą potęgą może poszczycić się nienawiść. Ma niszczycielską moc i zaraża wszystkich naokoło negatywnymi uczuciami. Nienawiść przysłania zdolność trzeźwego myślenia i nie pozwala na podjęcie dobrych decyzji. Kierowani gniewem wiele rzeczy robimy źle, a potem jest za późno, aby to naprawić. Nic nie jest wtedy w stanie nas powstrzymać, ponieważ nie słuchamy głosu rozsądku, a robimy to, na co mamy ochotę. Żaden z nas w chwilach, gdy nasz rozum opanowują gwałtowne uczucia nie myśli o rozsądku i konsekwencjach czynu, który zrobiliśmy. Tracimy kontrolę nad własnym ciałem, a kieruje nami umysł, który, jak się później okazuje, często zawodzi i wpędza nas w niezłe tarapaty.
Tak samo było z nim. Minęło dużo czasu zanim nauczył się panować nad uczuciami. Musiał przejść przez wiele prób i wycierpieć więcej niż niejeden człowiek. Wielu poddałoby się po pierwszej porażce, ale nie on. On musiał walczyć, ponieważ w końcu miał dla kogo. Wcześniej odebrana mu nadzieja, została przywrócona w najmniej oczekiwanym momencie. Długo dawał radę żyć bez emocji, które komplikowały życie. Aż ją poznał, a potem ona jego zawiodła tak, jak wszyscy inni na tym świecie.

~*~

Nic się nie zmieniło, pomyślała ze smutkiem. Nadal wszystko było takie samo. Jej mała klitka, w której musiała żyć. Dostała urlop od tego miejsca, ale czas, który został jej podarowany skończył się. Przed wyjściem stąd nigdy nie pomyślałaby, że będzie patrzeć na ten pokój z takim obrzydzeniem. A jednak, proszę bardzo. Coś, a raczej ktoś, zdołało obudzić w niej te emocje, które tłamsiła w sobie przez długi, długi czas. Nigdy nie chciała, aby to się stało. Będzie znów musiała walczyć z tym obrzydzeniem, wstydem i niechęcią. Bez tego było jej dobrze. Przestała odczuwać cokolwiek, oprócz przyjemności, jaką dawała jej praca.
Podeszła do komody, w której chowała swoje ubrania. Mebel był stary, ale zadbany. James załatwił tę szafę specjalnie dla niej, gdy podarował jej ten pokój, jako dom. Ale czy mogła go nazwać domem? Kilkanaście lat temu wiele razy się nad tym zastanawiała, aż w końcu wmówiła sobie, że właśnie tak było. W tamtej chwili, gdy wróciła z posiadłości miedzianowłosego mężczyzny, który tak namieszał jej w głowie, znów miała wątpliwości, co do tego. Prawda była taka, że ona nie miała domu od zawsze. Dach nad głową, który podarował jej James mogła nazwać hotelem. Będzie tam ją trzymał, dopóki jej uroda nie przeminie. Potem znajdzie sobie następną lokatorkę, a ją wyrzuci na ulicę.
Starła wierzchem dłoni łzy z policzków. Robiła wszystko tak automatycznie, że ciuchy z walizki znalazły się już w komodzie. Wrzuciła na jej dno, pusty już, bagaż i rozejrzała się. Znów tu była i musiała wrócić do swojego życia. Koniec bycia częściowo wolną, ponownie stała się własnością długowłosego mężczyzny, który kochał jej ciało. Tylko ciało i kochał je tak mocno, że je sprzedawał, a ona mu na to pozwalała.
– Co się z tobą, do cholery, stało? – zapytała sama siebie, ciągnąc się za włosy. – Nie mogę być taka, nie mogę. – Wstała i podeszła do lustra.
Spojrzała z niechęcią na swoje odbicie, a kobieta w lustrze skrzywiła się. Włosy miała związane w niedbałego kucyka, tak jakby robiła go w pośpiechu. Oczy i policzki czerwone, napuchnięte od łez, które bez jej pozwolenia ciągle spływały po jej bladej skórze. Usta zaciśnięte w cienką linię i jakby sine.  Nie mogła się pokazać w takim stanie przed Jamesem.
Wyjęła z szufladki w toaletce kosmetyczkę i zaczęła robić makijaż, aby ukryć swoje niedoskonałości, a tamtego dnia było ich całkiem sporo.  Kończyła już swoje dzieło, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Podniosła głowę i rzuciła szybko:
– Otwarte. – Siedziała w samej czarnej bieliźnie na krzesełku, dokańczając makijaż i robiąc małe poprawki. Znów przypominała dawną siebie. Tą sprzed wyjazdu do miedzianowłosego i jego córki.
– Jak bardzo się cieszę, że wróciłaś! – usłyszała uradowany głos. – Nawet nie wiesz, jaka to wesoła nowina. I bardzo się cieszę, że zadowoliłaś wczorajszego klienta. Jesteś moją perełką! – Blondyn podszedł do niej i objął ją mocno, łapczywie całując. Rozwarł jej wargi językiem i wepchnął go do jej ust. Jęknęła i zacisnęła dłonie w pięści na klapach jego marynarki. W ostatniej chwili powstrzymała się od odepchnięcia Jamesa. Przypomniała sobie, że po raz kolejny stała się jego zwierzątkiem, a on jej panem. I musiała go słuchać, spełniać jego zachcianki. Oddała pocałunek i zacisnęła oczy, aby się nie rozpłakać.
Do jej umysłu wkradł się miedzianowłosy mężczyzna, to właśnie jego usta chciała czuć na swoich. Pocałowała go wprawdzie tylko raz, ale nigdy nie zapomni smaku, który pozostawił na jej spragnionych pocałunku wargach. Smakował jak połączenie jabłka i mięty z drobną nutką whiskey, jego ulubionego trunku. Uświadomiła sobie, jak wiele o nim się dowiedziała z obserwacji. Nie kontrolowała tego.
– Edward – westchnęła cicho.

~*~

Pusty pokój gościnny. Gdyby wszedł tu rano, zastałby śpiącą Bellę. Jak zwykle spałaby w samej bieliźnie, tak jak to miała w zwyczaju. Patrzyłby na nią z nienawiścią i obrzydzeniem przez to, co zrobiła poprzedniej nocy. Powydzierałby się na nią, a ona zrobiłaby coś, czego on nie umiałby przewidzieć. Zawsze go zaskakiwała, ale on nie dawał tego po sobie poznać. Na przykład wtedy, gdy rzuciła się na niego i zaczęła go całować, mówiąc, że właśnie tak robią prawdziwe kobiety jej pokroju. Gdy rozmawiała nim w nocy na korytarzu i pokazała swoją prawdziwą twarz.
Teraz miał jej już nigdy nie zobaczyć. Tak właśnie powinno być, tak miało być. Musiała tylko zastąpić Cassandrę, a potem zniknąć z życia rodziny Cullen, gdy opiekunka wróci do zdrowia. Nie chciał czuć tego, co czuł w tamtej chwili. Brakowało mu małego puzzla układanki, małej części jego dnia i osoby, która zajmowała ten pokój. Przerażało go to, co czuł i wiedział, że musi, jak najszybciej pozbyć się tego uczucia.
Musiał ją zobaczyć. Zobaczyć ją w jej prawdziwej skórze i poczuć do niej ogromne obrzydzenie, które sprawi, że nigdy więcej nie będzie chciał w myślach odtworzyć jej twarzy. To wydawało mu się odpowiednie i pokonałoby jego problemy z nią związane. Ubrał się, ale nie w garnitur, jak to robił codziennie. Zarzucił na siebie błękitną koszulkę, której trzy górne guziki zostawił odpięte, a rękawy podkasał do łokci. Koszulę włożył w czarne jeansy, które okrywały jego nogi, a na stopy zwykłe czarne trampki. Rzadko kiedy można było zobaczyć go w takim wydaniu.
Pojechał do klubu, w którym pracowała zastępcza opiekunka jego córki, kobieta, której musiał się pozbyć z swojego umysłu. W środku usiadł przy barze i poprosił o wodę. Nie przyszedł tu w celach rozrywkowych, chciał ją tylko zobaczyć i przekonać się, że jest kimś, kim powinien się brzydzić. Nie zwracał też uwagi na inne kobiety, które próbowały go poderwać. Szybko się ich pozbywał swoim gburowatym nastawieniem.
Nie wiedział ile czasu minęło, ale jej nadal nie było. Dziwne. Przecież były godziny szczytu, utarg o tej porze był największy. Ludzie mieli jeszcze siłę na zabawę, bo nie byli do końca upici i nie rzygali pod siebie. Ale jej nie było! Zmarszczył brwi. Przyszedł tu po to, aby poczuć do niej obrzydzenie i nic nie szło z jego planem, bo zaczął się martwić. Czyżby nie wróciła do Jamesa? Musiała, gdzie indziej mogłaby pójść? Moore trzymał swoje dziewczyny jak na smyczy i on doskonale o tym wiedział. Skoro jej „wolne” się skończyło musiała wrócić do swojego pana. Więc gdzie do cholery ona była?!
Wstał i ruszył w stronę ciemnego korytarza, przy którym stał postawny ochroniarz. Miał już zastąpić drogę Edwardowi, ale miedzianowłosy dumnie podniósł głowę i spojrzał wielkiemu facetowi w oczy z nieukrywaną wrogością i niechęcią.
– Cullen – rzucił, a tamten kiwnął głową i wrócił na swoje miejsce, przepuszczając go. Edward był zadowolony z faktu, że nawet pracownicy Jamesa czują respekt wobec niego. Tak ma być, pomyślał. Przynajmniej nie musiał szarpać się z tamtym ochroniarzem, aby dostać się do zakazanej części klubu.
Przemierzył szybkim krokiem ciemny korytarz i dotarł do ostatnich drzwi, które były gabinetem Jamesa. Nie bawił się w pukanie, tak jak poprzednim razem po prostu wszedł do środka. Moore siedział spokojnie przy biurku, ale twarz miał napiętą, a spojrzenie wrogie. Ten facet nigdy nie miał dobrego humoru. Edward niechętnie stwierdził, że pod tym względem byli podobni. Chociaż może nie? On miał Hope, osobę, którą kochał i… Nie, nie powinien myśleć o Belli, ale to właśnie z jej powodu tam się znalazł. Cholera jasna!
– Cullen, proszę, proszę… Coś ostatnio mnie odwiedzasz – mruknął James. Musiał dostać cynk od wielkiego ochroniarza, że będzie miał gościa w postaci Edwarda Cullena. James nigdy nie śmiał sprzeciwić się miedzianowłosemu, wiedział, że to mogłoby przysporzyć mu problemów, bo Edward miał wielu przyjaciół, tak jak James. Wielu sądziło, że ta dwójka jest sobie równa i nie będzie nic gorszego niż zgrzyty pomiędzy nimi. Nikt nie chciał się mieszać w interesy między nimi, bo to nie mogłoby mieć dobrego zakończenia.
– Z przymusu, niestety – odparł Edward, siadając na fotelu naprzeciw Jamesa – nie ma nic gorszego od oglądania ciebie, ale pewne sprawy zmuszają mnie do tych odwiedzin. A mianowicie Isabella, jedna z twoich dziewczyn – rzekł, patrząc na zegarek. Jego postawa wręcz krzyczała: mam cię w dupie Moore, dawaj mi to, czego chcę!
– Ach, tak – warknął James – Bella jest dziś niedysponowana i nie może się wstawić – syknął. Edwardowi się to nie spodobało. Widział już raz jak Moore próbował skrzywdzić Bestyjkę i nie omieszkał wątpić w to, że byłby zdolny powtórzyć ten czyn. James był nieobliczalnym szaleńcem i skurwielem do potęgi entej.
– Naprawdę mi na tym zależy – powiedział dobitnie Edward, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
– Nie. Bella to moja własność i to ja nią rządzę. Dziś na pewno z nikim się nie spotka, więc wypieprzaj stąd! – krzyknął. Nie powinien tego robić. Edward zerwał się z miejsca i ominął biurko, zaatakował zaskoczonego Jamesa, który spadł z fotela. Starł krew spod nosa i zaśmiał się.
– Jesteś idiotą skoro atakujesz mnie na moim terenie – mruknął. Po chwili do gabinetu wparowało dwóch osiłków, którzy chwycili Cullena i sprzedali mi parę mocnych ciosów, po których miedzianowłosy stracił przytomność.

~*~

– Edward, Edward! – krzyczał kobiecy głos. Słyszał go tak jakby spod tafli wody. Stłumiony i niewyraźny. Powoli, jeden po drugim, zaczął odczuwać źródła na swoim ciele, z którego promieniował ból. Jęknął i otworzył oczy, zamrugał kilkakrotnie i usiadł z sykiem. Rozejrzał się. Jak on do cholery się tu znalazł? 

_______________________________________________________________________

NO HEJ, KOCHANI! WIEM, ŻE OSTATNIO NIECO MILCZĘ, ALE NIE WYRABIAM Z NAUKĄ. TEN TYDZIEŃ BYŁ OKROPNY I PRZYSZŁY WCALE NIE ZAPOWIADA SIĘ LEPIEJ! NIE MOGĘ JUŻ DOCZEKAĆ SIĘ WAKACJI I ODPOCZYNKU, KTÓRY SIĘ Z NIMI WIĄŻE. NAPRAWDĘ NIE MAM POJĘCIA JAK SOBIE PORADZĘ. KTOŚ MA DOBRĄ INSTRUKCJĘ NA TO JAK PRZETRWAĆ? U MNIE OGÓLNIE NIE JEST NAJLEPIEJ, ALE NIE BĘDĘ SIĘ O TYM ROZPISYWAĆ. 
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ PRZYPADŁ WAM DO GUSTU. LICZĘ TAKŻE NA KOMENTARZE :) NIE MUSZĄ BYĆ NIE WIADOMO JAKIE, WAŻNE ABYŚCIE ZOSTAWILI JAKIŚ ŚLAD PO SOBIE. JA, MAM CHĘĆ SIĘ ZRELAKSOWAĆ, WIĘC IDĘ NADROBIĆ ZALEGŁOŚCI U WAS. 

Pozdrawiam, 
całusy,
CM Pattzy

13 komentarzy:

  1. Nie rozumiem jak potrafisz blogi z taką tajemniczością oraz jak dla mnie agrasją i nienawiścią. Zawsze długo czeka się na nowy rozdział ,ale zawsze wychodzi on fantastycznie. Brakowało mi tego słowa bestyjka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na to właśnie czekałam. Cudo. Uwielbiam twoje rozdziały (i tu nowość no nie?). Jestem twoją wielką fanką, a twoje rozdziały z miesiąca na miesiąc mnie zaskakują, i co nie zdarza się często, zaczyna brakować mi słów w komentarzach. Może po prostu to jest za dobre? I oczywiście oby tak dalej. Nie mam pojęcia co mam pisać, bo nie chcę się już powtarzać, ale to co robisz, jest po prostu niewiarygodne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę Cię dobijać, ale maturzystka pozdrawia. :D
    Co do rozdziału. Jak tylko Cullen wszedł do gabinetu, to wiedziałam, że użyje pięści. :D
    Ten kobiecy głos, który go zbudził to Bella, prawda? Tylko ona mi przychodzi na myśl.
    Ogólnie rzecz biorąc, to wydaje mi się, że piszesz bardzo lekko. Nie zmuszasz się do sklecenia choćby jednego sensownego zdania. Piszesz świetnie i czerpiesz z tego samą przyjemność, bez przymusów. Mam rację?
    ps. u mnie nowy rozdział, po dłuugiej przerwie. Dla przypomnienia tego, co było, napisałam króciutki skrót. Z resztą, ten rozdział to dzień Dożynek, zatem wszystko zacznie się dopiero dziać jakby od początku. :P
    Pozdrawiam, http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NESTIA, nie dobijesz Pattzy. Matura...ja bym chciała się przygotowywać do matury! Na studiach(II rok) jestem i się nie wyrabiam. Nawet na książkę nie starcza czasu, a szybko czytam! Także...jest ciężko, ale dasz radę. Ważniejsze są zaliczenia ,a NN kiedy Ci się tylko uda. My poczekamy(byle nie zbyt długo).

      Usuń
  4. Genialny! Mam tylko nadzieję,że Edwardowi nic poważnego się nie stało i zdoła wyciągnąć Belle i siebie z tego "bagna". Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny. Nie wiedziałam, że James jest AŻ TAK zafascynowany Bellą. Głupie, ale pomyślałam, że może czuje do niej coś więcej, tylko sam nie chce się do tego przyznać. B
    Biedny Edward... Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Jedynym plusem z całej tej sytuacji jest to, że w końcu oboje zdali sobie sprawę, jak wiele dla siebie znaczą.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest tyle pytań do tego rozdziały, ale nie będę ich zadawać, ponieważ wolę poczekać na kolejny rozdział.
    Notka, jak zawsze jest świetna. Edward nieświadomie zaczyna walczyć o Bellę, a Bells nieświadomie zakochuje się w naszym Cullenie.
    Mam nadzieję, że nic im się nie stanie po agresji Jamesa i niedługo będziemy mogli przeczytać o nich jako o parze.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Lina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej kochana! ;*
    Bardzo się cieszę, że wreszcie mamy nowy rozdział;) I muszę powiedzieć, że bardzo mnie nim zaskoczyłaś. Spodziewałam się, że Edward zrozumie ile Bella dla niego znaczy, gdy kobieta już odejdzie i że to odbije się jakoś na nim, ale nie przypuszczałam, że sam z własnej woli pójdzie do klubu i jeszcze rzuci się na Jamesa. To rzeczywiście nie było zbyt mądre atakować go na jego terytorium. Ale zacznę od początku, żeby o niczym nie zapomnieć.
    Jeśli chodzi o Bellę to bardzo wyraźnie tutaj widzę, że ona zaczyna zmieniać swój tok rozumowania. To, co kiedyś było dla niej przyjemnością teraz staje się karą. A to najlepiej dowodzi na to, że poznanie Edwarda bardzo na nią wpłynęło. Nawet James przestaje ją podniecać i przestała się cieszyć z tego, że jest jego zabawką! No jestem w szoku, bo kiedyś wydawało mi się, że jest dumna z tego kim jest... Zmiana jak najbardziej na plus. Ciekawa tylko jestem czy będzie zagłuszać te pozytywne myśli i starać się wrócić do starego 'ja' czy raczej zawalczy o nowe życie.
    Edward... Wcale mu się nie dziwię, że chce znienawidzić Bellę. No bądźmy szczerzy, jest prostytutką i to może odrażać. Jaka to przyjemność być z kimś kto sypia dziennie z kilkoma facetami. Rozumiem jego obrzydzenie i chęć wyrzucenia jej z głowy. Ale z drugiej strony... Tylko on mógłby ją zmienić. I najwidoczniej nie jest mu już obojętna skoro walnął Jamesa w twarz za to, co gadał! Ciekawa jestem co będzie dalej... Raczej wątpię, że James tak po prostu go wypuści. Raczej będzie chciał się mścić i Bellę też w to wciągnie. Może ją też gdzieś zamknął, żeby nie uciekła?

    Czekam na kolejny rozdział i ściskam mocno! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta historia coraz bardziej mnie wciąga, każda odpowiedź na moje dotychczasowe pytania ,niesie za sobą nowe pytania. Powiem szczerze, że się nie spodziewałam że Edward zachowa się tak głupio. Zaatakować Jamesa na jego własnym terenie...
    Jeśli chodzi o jego potrzebę wyrzucenia Belli z głowy jest zrozumiała, ale zadziałał zbyt impulsywnie. Co do zdania RUDEJ , owszem żadna przyjemność być z takim , ale czasem to jedyna możliwość. Wystarczy wspomnieć sytuację...no dobra nie będę się zbytnio rozwijać. ;) Czekam niecierpliwie na nowy rozdział i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Rozdział jest naprawdę udany! Tylko kurcze... Dawaj trochę mniej James'a a więcej Belli i Edzia. Wtedy będzie genialnie! :)
    Strasznie ciekawi mnie, co się stało z Edwardem. Czyżby to Bella go wolała? Cóż, mam nadzieję, że szybko nam to wyjaśnisz :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    PS. Zapraszam do siebie :3 http://damon-salvatore-crow.blogspot.com/ i http://hybryd-diaries.blogspot.com/
    #Aleksandre

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałem przeczytać, ale mam mały problem. Otóż ja bardzo rzadko siadam przed komputerem i śledzę tekst oczyma, gdyż nie mam na to czasu. Zazwyczaj czyta dla mnie lektor, a ja w tym czasie wykonuje inne rzeczy: biegam, pracuje, czy też wykonuje obowiązki domowe. U was jest zakaz kopiowania treści, a to niezwykle utrudnia, gdyż przez to nie można wrzucić tekstu do automatycznego lektora. Jeśli ta blokada zostanie zwolniona to bardzo proszę dajcie mi znać. Od razu zaznaczam, że nie chce waszego opowiadania nigdzie upubliczniać, nigdzie wklejać, ani przypisywać sobie, po prostu chodzi o skopiowanie, wklejenie, przeczytanie przez lektora, usunięcie z lektora i wklejenie tam kolejnego skopiowanego rozdziału (w ten sposób po prostu mnie jest wygodniej, bo gdybym miał czytać tylko wtedy gdy mogę usiąść i mam na to czas, to czytałbym jeden rozdział na miesiąc, a nie tylko wasz blog mnie interesuje).

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, czekam na następny <3 nie moge się doczekać gdy dowiem się co się stało z edwardem, trzymaj tak dalej,jest super

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej!
    Przepraszam, że dopiero po takim czasie (bodajże ponad miesiąc) komentuję. Szkoła całkowicie mnie pochłonęła przez ostatnie kilka tygodni (w sumie nadal męczy, ale tylko do jutra. Tylko zawiozę papiery do nowej szkoły i będę nareszcie miała upragniony spokój) i na nic czasu nie miałam. Ale teraz siedzę w domu chora (30 stopni na dworze, a ja przeziębiona :/) i nadrabiam zaległości. No i w końcu zawitałam do ciebie, z czego ogromnie się cieszę ^^ Jednak przejdę do rzeczy, żeby nie zanudzać...
    Sam Edward nie podejrzewał, że będzie mu tak brakowało jego Bestyjki. Nie chce się do tego przyznać, ale tęskni za nią. A chce iść do klubu Jamesa, żeby całkowicie ją znienawidzić i zapomnieć. Chociaż w mniejszym lub większym stopniu (prawdopodobnie) zdaje sobie sprawę z tego, że to niemożliwe. Bo brakuje, jak to określił "małego puzzla" układanki. Którym była (jest) Bella. Swoją drogą bardzo ciekawa i zdecydowanie pasująca metafora ^^
    A Bella... Widać, że pobyt i Edwarda i Hope na stałe zmienił jej psychikę i spojrzenie na dotychczasowe życie. Nie chce dalej robić tego, co wcześniej, jednak w tym wypadku same chęci nie wystarczą. A o czyny wyjątkowo trudno, w końcu James jest nieobliczalny i znalazłby ją w każdym zakątku świata. Wiadomo, nie będzie łatwo, jednak moje przeczucie (ostatnio wyjątkowo niezawodne) mówi mi, że w końcu uda się jej z tym skończyć.
    I na koniec o wizycie Edwarda w klubie, gdzie pracuje Bella. Rozumiem, że chciał ją znienawidzić i o niej zapomnieć (co wcale mi się nie podoba), ale nie podobało mi się to, że wdał się w bójkę z Jamesem. Rozumiem, żądziły nim emocje, jednak powinien myśleć o Hope... Jeśli James dowie się, dlaczego tak naprawdę chciał zobaczyć Bellę, może być naprawdę nieciekawie. W końcu James ma obsesję na punkckie swojej perełki i nie odda jej walkowerem.
    Tą kobietą, której głos Edward słyszał zaraz po przebudzeniu jest Bella, prawda? Przynajmniej ja innej możliwości nie widzę.
    Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam i weny życzę,
    lilka24

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk