Rok 2007. Londyn.
Skąd przyszedł...?
Nie wiem, jestem, bo istnieję. Istnieję, bo egzystuję. Nie żyję, po prostu oddycham. Choć nie chce. Każdy ruch boli, każde słowo przeszywa serce jak sztylety, każdy czyn rani. Tak po prostu, bez przyczyny. Tak było, tak jest, tak będzie. Żyję.
Gdzie jego dom...?
Nie mam domu, prawdopodobnie chyba nigdy go nie miałem. Nie jest mi to dane, jak wiele innych człowieczych przywieli. Czy ja w ogóle jestem człowiekiem, raczej nie, jestem maszyną. Mieszkam tu, gdzie stoję. Nigdzie indziej nie ma dla mnie miejsca. Jestem niechciany. Kocham.
Jak skończył zupełnie sam...?
Mógłbym wyśmiać to pytanie "jak". Mam wrażenie jakby był sam od zawsze. Choć nie...Zawsze są ze mną: ból, samotność, strach, gniew, obojętność, ciemność, nadzieja, cierpienie, śmierć i zbrodnia. Więc...Nie jestem sam. Tak jakby, nie jestem.
Czy mnie teraz słyszy...?
Wątpliwe, mało słyszę lub...Słyszę to co chcę. Nie chcę żyć, nie chcę spać...Po co spać jeśli znów mam być obudzony przez swój własny krzyk, bezsensowne. Błędne koło, moje życie jest niczym. Niepotrzebne istnienie, które marnuje tlen. Kłamstwo i prawda.
Czy spróbuje mieć wolę pozostania przy życiu...?
Źle zinterpretowane pytanie. Mówiłem przecież, ja nie żyję, ja istnieję bądź egzystuję. Mój byt nie ma nic do ludzkiego "życia". Maszyny nie żyją, one funkcjonują. A ja czekam...Chcę aby moje baterie już padły, aby się wyczerpały. Tylko tyle.
Jest obniżony ku ziemi, co teraz widzi...?
A co jest na ziemi, robaki są. Ja jestem jednym z nich, jestem nic nie znaczącym robakiem. Nie widzę za wiele. Stosunkowo to ja nawet nie chcę widzieć. Cóż poradzić...? Nic, nie da się nic zrobić. Ja się z tym pogodziłem. Inni też muszą. Zresztą mnie na nikim nie zależy, nikomu nie zależy na mnie.
Czy spróbuje, bo nigdy nie widział światła...?
Gdy ktoś czegoś nie widział nie może za tym tęsknić, więc po co mi światło, po nic. Z drugiej strony gdy ktoś czegoś nie widział ma pragnienie aby zobaczyć jak to wygląda. Ale ja preferuję to pierwsze. Nie tęsknię do czegoś, czego nie znam. I nigdy nie poznam. Żyję ciemnością, nie ma światła. Nigdy go nie było, nie będzie, nie chcę go.
Jak długo będzie udawał, że jest...?
Ja nie udaję. To głupie, udawać. Bezcelowe. Potrzebne. Nie potrzebne. Mnie naprawdę nie ma. Nie żyję, istnieję. Mówiłem to już wcześniej. Nigdy nie chciałem być, sam nie wiem po co się urodziłem. Po co mnie stworzono...I tak byłem, jestem, będę skazany na zło i cierpienie.
Czy wszystkie gwiazdy na niebie coś dla niego znaczą...?
Nie widzę gwiazd. One są jasne, ponoć, tak słyszałem. A ja nie widzę jasności. Tylko ciemność. Zło i dobro. Mrok i światłość. Noc i dzień.
Popatrzy w swoje oczy, co widzi?
Nic, zupełnie nic. Jestem widomy ślepy. Nie widzę. Mam otwarte oczy, ale są jak zamknięte. Otwarty świat, zamknięte rany. Tyle możliwości, z których nigdy nie skorzystam. Tyle ran, które będą się powiększały. Zabliźniały się, a potem znów krwawiły. Nieustannie. Zawsze. Często. Mocno. Boleśnie.
~*~
Zabije mnie.
Obudził się z krzykiem. Znów. Zawsze budziło go to samo. Jego przerażony krzyk. Choć miał już te osiemnaście lat. Osiemnaście lat zmagał się z ciężarem jakim został obrzucony przez ten, cholerny, świat. I nadal nie nauczył sobie z tym radzić. Wiedział tylko jak to maskować. Tę umiejętność opanował do perfekcji. Nikt spoza jego rodziny osób, które się nim zajęły jak był mały nie zorientuje się, że cierpi. Chyba, że osoba ta będzie się wpatrywała w jego oczy. Oczy, które są usposobieniem cierpienia, bólu i śmierci. Oczy, które widziały tyle, że stały się niewidome na ludzkie cierpienie. Bóg jest po stronie tych złych, tych którzy wygrywają wojny. A ludzie są marionetkami Władcy, są naiwni, mają nadzieję, nadzieję, która ich zgubi. Bo ona nie istnieje. Zło jest silniejsze, tego nikt nie zmieni. Tego się nie da zmienić! Jego nie da się zmienić. Nie ma szansy, nigdy nie było, nie będzie.
Edward Masen Cullen rozejrzał się po pokoju. Jeśli to pomieszczenie pokojem można nazwać. Był nagi,przykryty jakąś podziurawioną szmatą, która miała być kocem. Leżał na podłodze w sali, która śmierdziała stęchlizną. Wokół było pełno butelek po piwie, wódce i innego typu trunkach. Dalej w zasięgu jego wzroku można było zauważyć strzykawki. Obok niego leżała, też naga, Kate. Dziewczyna, jego dziewczyna. Czy ją kochał...? Nie, on nie był zdolny do takiego uczucia jak miłość. Nie wierzył w miłość. Był z nią dla seksu, dlatego bo była ładna. Nie dlatego, że darzył ją uczuciem, chociaż...Może ją lubił, albo lubił jej ciało. To bardziej prawdopodobne. Sam siebie za to nienawidził. Za to, że bawi się kosztem czyiś uczuć, ale co on może z tym zrobić...Nic, kompletnie nic. Odrzuca wyrzuty sumienia na bok. On wie, tylko, co to jest nienawiść, zemsta, zdrada, śmierć, ból, cierpienie. Nie wie co to dobro, miłość czy inne uczucia wyższe duchowo. Edward Cullen jest nikim, takim pozostanie.
~*~
Kate Willston usłyszała krzyk Edwarda. Ale udawała, że śpi. Nie chciała wpędzić swojego chłopaka w zakłopotanie. Wiedziała, że Edward nie lubi gdy ktoś słyszy jego krzyki. Gdy ktoś wie, że jest mu źle, gdy ktoś zagląda pod maskę. Wiedziała, że Edward jest słaby psychicznie, wiedziała też, że nigdy tego nie okazuje. Była z nim, prawda jest taka, że...Kochała go. Może nie było to silne uczucie, ale...Kochała go, jakaś cześć jej serca była przeznaczona dla niego, malutka, ale była. Jaka jest ta dziewczyna? To typowa buntowniczka, nie wie co się stało Edwardowi w przeszłości. Ona i jej chłopak nie rozmawiają za wiele. A jeśli już...To każda pogawędka kończy się ostrym seksem, w tym się dopełniają i zatracają. Panna Willston miałaby wszystko. Ma kochających ją rodziców, ale tego nie szanuje. Woli robić z siebie ćpającą buntowniczkę...No cóż, często się szczyci, że jej chłopakiem jest Edward Cullen. Za tym facetem szaleje wiele zdemoralizowanych dziewczy. Jest przystojny, tajemniczy, zbuntowany i groźny. Kobiety go ubóstwiają, w sumie to nie tylko nie niegrzeczne. Edward. Czy spełnia się w związku? Cóż, w łóżku na pewno.
Kate otworzyła oczy dopiero po chwili, tak jakby obudziła się dopiero teraz i nie słyszała krzyku Edwarda. Uniosła się na łokciu, 'koc' z niej lekko opadł ukazując jej nagie, pełne piersi. Uniosła dłoń i położyła na ramieniu Edwarda. Ten spojrzał na nią. Przybrał się już w swoją maskę obojętności.
-Nie śpisz już...? - uniósł brew w pytającym geście - Coś cię obudziło...? - no tak, Kate prychnęła w myślach. Chciał się upewnić, czy nie słyszała krzyków.
-Nie, obudziłam się przed chwilą, wyspałam się już...-skłamała, ale w słusznej sprawie. Nie chciała aby czuł się zakłopotany, zawstydzony i słaby.
-Rozumiem...-kiwnął głową, przeczesał swoje miedziane włosy - Rozumiem...-powtórzył głosem wypranym z emocji i położył się.
~*~
Cieszył się, że Kate nie słyszała jego krzyków, że to nie one ją zbudziły. To ułatwiło sprawę, nie chciał się tłumaczyć dlaczego budzą go jego własne krzyki i koszmary senne. To nie jej sprawa, to jego problem, poradzi sobie z tym sam. A właściwie nie poradzi sobie, nauczy się z tym egzystować. Kiedyś w końcu. Wątpliwe. Z takim ciężarem nie da się być. Sam już nie wie, co chwile zmienia zdanie, buntuje się, zanika i powraca.
Obrócił głowę tak aby patrzeć na towarzyszącą mu dziewczynę. Ta uśmiechnęła się do niego lekko, ale on nie odwzajemnił gestu. Kiwnął tylko głową, to i tak wiele, bardzo jak na niego. Kate przytuliła się do niego, pocałował ją. Bez uczucia, z pożądaniem. Seks, alkohol i narkotyki były jego ucieczką, zapomnieniem, chwilą wytchnienia. Wtedy się zapadał, jego ciało i umysł myślało o czymś innym, o czymś co nie sprawiało mu bólu. Zatracał się w czymś co sprawiało mu przyjemność, tak mało jej w życiu doświadczył, prawie wcale. Za każdym razem gdy jest pijany, naćpany czy uprawia seks od nowa zachłystuje się tym uczuciem, od nowa poznaje nikły smak przyjemności, ale nigdy nie zazna tego w pełni. Bo zawsze w jego podświadomości, gdzieś na dnie jego martwego serca znajduje się to co widział, te wszystkie złe odczucia i emocje, wspomnienia, które go niszczą codziennie od początku. Nie żył.
Śmierć, śmierć, śmierć.
Ból, ból, ból.
Cierpienie, cierpienie, cierpienie.
Jego odwieczna modlitwa, jego mantra, jego klątwa, jego kara.
-Edward...-szepnęła Kate przygryzając płatek jego ucha. Chłopak tak się zatracił w swoich myślach, iż zapomniał nawet o tym, że usta jego i dziewczyny nadal są złączone. Odsunął się od niej, od kilku dni jej zachowanie było podejrzane, widział to.
-Potrzebujesz pieniędzy...? - zapytał od razu, prosto z mostu, bez ogródek. Zawsze gdy czegoś potrzebowała była ta kasa. Na alkohol, na ciuchy, na dragi. A Edward jej to dawał. Szedł do Carlisle'a i Esme, brał od nich kasę...Od Emmetta i Jaspera dostawał niezły opierdol. Ale...Zlewało go to. Wcale się tym nie przejmował. On się nie prosił o opiekę. Nie on, sami go przygarnęli. Możliwe, że teraz tego żałują, ale za późno. Decyzja została przez nich podjęta już parę lat temu. Klamka zapadła, bezpowrotnie.
-Cóż, w sumie to tak...Ale teraz nie na dragi, one są mi bardzo potrzebne...-coś kręciła, wiedział to, dopóki się nie dowie o co chodzi nie da jej hajsu.
-Więc, na co...? - dopytał, nie będzie się bawił w jakiegoś kotka i myszkę, ma jej powiedzieć i już.
-Na aborcję...-powiedziała prosto z mostu.
-Co...? - Edward usiadł, spojrzał na Kate, czy on dobrze usłyszał, chce pieniądze na skrobankę, ale dla kogo, nie będzie się zastanawiał, zapyta - Po co...?
-Jestem w ciąży...-mruknęła dziewczyna. A on...?
Nie, to niemożliwe. Tak nie miało być, to się nie miało zdarzyć, nigdy nie chciałem być ojcem. Ja się nie nadaję, ale...Nie mogę jej pozwolić zabić naszego mojego dziecka. Nie mogę, nie pozwolę.
Jego serce, od tak dawna nieżywe, zapragnęło uratować tą nienarodzoną istotkę, która była częścią jego. Częścią mężczyzny, który umarł w dzień swoich narodzin.
~*~
Isabella tułała się po ulicach Seattle, prawdopodobnie była pijana, prawdopodobnie została pobita, prawdopodobnie jest bezdomna, prawdopodobnie jej ojciec o niej zapomniał, a matka umarła, prawdopodobnie stała się nikim, prawdopodobnie dziś umrze, prawdopodobnie ją zamordują, prawdopodobnie za długi.
Dotknęła ręką nosa, chciała zatamować krwawienie, zadrżała. Gorąca ciecz spływała po jej palcach. Usłyszała za sobą krzyki mężczyzn, wołali ją. Zapłakała, choć nie miała siły zaczęła uciekać.
Wypadła za róg, poczuła jak otaczają ją czyjeś ramiona. Wrzasnęła, a ten ktoś zatkał jej buzię.
-Cicho, malutka...-usłyszała miękki, męski głos tuż koło swojego ucha. Owinął ją słodki oddech mężczyzny - Pomogę ci...-wziął ją na ręce, a ona zemdlała.
___________________________________________________
WITAM
Dzień Dobry :) Wesoło mi, bo sama nie wiem czemu. Pogoda taka w kit, ale wyjście i tak zorganizowane, wieczór spędzę z Julką, wiadomo, na skypie, też troszkę napiszemy na MAMP, bo tam też trzeba rozdział dodać, oby lepszy niż poprzedni. No, także tego, mam nadzieję, że rozdział trzeci na tym blogu wpadł Wam moi drodzy do gustu. Mnie się podoba, w miarę, nie jestem z niego bardzo zadowolona, hmm, najbardziej podoba mi się chyba początek, reszta to tak w miarę. Jak to się mówi "Szału nie robi, dupy nie urywa".
COŚ DODATKOWEGO BYĆ MUSI
Szczerze to nie wiem co tu dziś napisać, ktoś w ogóle czyta te moje pod rozdziałowe bazgroły, mam nikłą nadzieję, że tak. No to ten, zwyczajowo dziękuję za wszystkie miłe i te mniej komentarze, bo przecież Wasza opina jest dla mnie bardzo ważna. Jakbym miała coś na blogu zmienić, no to oczywiście piszcie : > Na pewno się zastosuję do Waszych rad, heh. Dobra, idę bo muszę się malować, zaraz wychodzę, heh.
NA POŻEGNANIE
Cóż, czekam na Wasze komentarze. Do następnej, tyle chyba na do widzenia wystarczy.
Kocham Was. Jeszcze raz jakby były pytania, to śmiało, walcie.
Pozdrawiam, Wampirek.
Zazwyczaj w komentarzach rozpisuje się na tematy powiązane z rozdziałem a na temat samego rozdziału nie piszę zbyt wiele. Tu będzie inaczej, nie będę wysuwał żadnych porównań ani czysto-osobistych aluzji zwyczajnie ci pogratuluje bo po raz pierwszy od kilku lat nie wiem co napisać. Tak mnie wciągnęło i zatkało że jedyne co mogę ci powiedzieć to GRATULACJE. To jest świetne. KIBA
OdpowiedzUsuńWow! Czytanie tego mnie tak pochłonęło, że nie słyszałam jak do mnie wołają. Rozdział jest naprawdę świetny! Chociaż, to nie jest odpowiednie słowo :) Uwielbiam to co piszesz i czekam z niecierpliwością na nn :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :**
Zajebisty ! :) Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńJulianek .
Zajebisty rozdział. Edward taki pełen rozpaczy, nienawiści do świata. Tak samo Bells. Rozdział po prostu odjął mi mowę. Nie wiem co więcej powiedzieć. Chyba tylko tyle że czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńJa też Cię kocham :*:*
Całuję
Misia
wow! rozdział super nie super to złe określenie ten rozdział jest extra-zajebiście-boski nie mogę doczekać się nn
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Livkiii
od zawsze wiedzialam ze masz talent rozdzial na 6+
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i nie ma żadnych minusów. Ta historia mnie bardzo wciąga, naprawdę. Nie mówię sobie tego ot tak - po prostu tak jest. Bella i Edward to tak naprawdę skrzywdzone dzieci w ciele dorosłego, które nie umieją sobie poradzić z problemami i zatracają się w używkach. Chcą zapomnieć jak, kiedy i dlaczego życie im się zawaliło. Ich własny koniec świata... Cóż za ironia, ostatnio pisałam opowiadanie na polski o tej tematyce... Wracając - To tak smutna i przepełniona bólem historia, że naprawdę idzie się popłakać i czuć to wszystko z bohaterami. Przynajmniej ja to czuję i czasem płaczę. Nie chcę pisać tutaj o sobie i nie zrozum mnie źle, ale czuję się tak - czytając to wszystko, a zwłaszcza pierwszą część pierwszego rozdziału - jakby ktoś wszedł do mojego umysłu i przelał wszystko to co czuję w to opowiadanie.. Jakby ktoś potrafił nazwać to co czuję, a ja sama nie potrafiłam tego nazwać... Nie chcę mówić o sobie, powtarzam, ale bardzo dobrze potrafię się postawić w sytuacji Edwarda, a zwłaszcza Belli... Wiem jak to jest jak życie się wali i... Dobra, koniec! Za dużo mówię i za dużo czuję!
OdpowiedzUsuńCo do tych info pod rozdziałem - czytam wszystko i bardzo mnie to interesuje, więc nie rezygnuj w przyszłości z tego! ;)
Czekam na nn z niecierpliwością! :)
Gratuluję za stworzenie tak wspaniałego bloga, wymyślenie tej historii i za sztukę, którą tworzysz. Każdy rozdział jest napisany tak jak ja bym sama chciała pisać, a tego wcale nie potrafię ;)
Pozdrawiam
No to się rozpisałam... Przepraszam!
UsuńSuper rozdział. pozdrawiam Wampi Domi
OdpowiedzUsuńO kurwa! Zabiłabym Kate! Co za suka! Zabić własne dziecko?! Czy ja dobrze skumciałam, że ten koleś co wziął Bellę to James? Ja chcę Mr. Edwarda Zajekurwabistego Cullena, a nie jakiegoś Jamesa! Kurwa, co ja mam z tym "koncertem życzeń"?! A no taak! Dzisiaj to ja miałam tyle życzeń... Dobra nie będę pisała o mnie. Rozdział hmmm... (jakby tu nie użyć przekleństwa, albo brzydkiego słowa ^.^) mega fajny. To nie po Polsku, ale co mi tam. Poloniści chyba tego nie czytają -,- Edek ćpun? O w mordę!Edwardzioch ma siedzieć w domciu,pomagać opiekunom prawnym, być kujonkiem, a nie kurwa być ćpunem i menelem z pod Biedronki! Tssa, wiem. W USA nie ma Biedronki -,- Ale mooożeee kieeedyś będzie! Z jakiego filmu jest ten gif? Bo mi się chyba wydaje, że z "Woda dla słoni"... Dobra, kończę i nie przynudzam. Przepraszam za długość komentarza (jeśli takowa jest...) i za moje błędy. To życzę zajebistej weny i nie pogryzienia przez komary (mnie już kilkoro takich debili ugryzło).
OdpowiedzUsuńSuper. Zastanawiam się, czy sama dałabym radę tak pisać. Muszę się przyzwyczaić do tego stylu. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;P
Świetny rozdział. Edzio ćpun... taa, to ciekawe. A ta Kate, chce zabić swoje dziecko... ale Edzik chyba nie za bardzo chce na to pozwolić.
OdpowiedzUsuńTen facet co złapał Bellę, to James? Pisz szybko next :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Super rozdział:*
OdpowiedzUsuńPisz dalej;)
No, no , no! Miło wiedzieć, że Ed ma jeszcze jakieś pozytywne uczucia :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy przekona tą dziewczynę, żeby nie usuwała ciąży. Czy coś.
A Bells się stoczyła? Biedna...
ps. Na inna-bellaswan.bloog.pl pojawił się rozdział 37
a na na-rozkaz-ara.blogspot.com rozdział 8
;D Zapraszam
Ten rozdział jest świetny, epicki i jak na razie to konkuruje z pierwszym, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńTa historia jest niesamowita, a mądra Esther zajrzała do "bohaterów" i wie, że Edward zatrzyma dziecko ^^
Edward i Bella to takie biedne "dzieci", zagubione jakby w świecie i każdy inaczej radzi sobie z bólem i odtrąceniem. Edward zatraca się w Kate a Bella... cóż, tu się jeszcze nie mogę wypowiedzieć, ale coś mi mówi, że nabrała długów i teraz spłaca... własnym ciałem.
Twoja historia jest niesamowita i to dlatego masz tyle komentarzy a ja tak niecierpliwie czekam na rozdziały. No i nie wiem jak inni ale ja czytam dopiski pod rozdziałami, czasami są tam ważne informacje :)
"A Edward jej to dawał. Szedł do Carlisle'a i Esme, brał od nich kasę... Od Emmetta i Jaspera dostawał niezły opierdol. " - nie wiem czemu, ale czytam te zdania wciąż i wyobrażam sobie tę sytuację...
A teraz, wśród tego multum pochwał mam jedną uwagę. Po trzech kropkach stawiaj spację ;) Wygląda schludniej pod względem estetycznym i tak powinno się pisać :)
Pozdrawiam serdecznie i niecierpliwie jak zawsze czekam na rozdział czwarty c:
Hmmm... Hmmm.... Hmm.... Chciałaś komcia to masz C: W końcu znalazłam czas i czytnęłam. Czytam i czytam... i kurna szok! "Skrobanka" - to jedno słowo wzbudza we mnie mdłości. Nie wiem jak matka może zamordować (tak, ZAMORDOWAĆ)własne, choć nienarodzone dziecko. Nawet z przypadku. Mówiłam ci o tej parze trzecioklasistów? Wyprowadzili się do chłopaka, bo dziewczyna nie dała rady oddać dziecka do adopcji. Rozdział... Trochę taki... Nie obraź się, ale dziwny. Fajny, ale jednocześnie monotonny, no ale musi się jakoś rozkręcić ;) okej, kończę :* Kocham, Inka
OdpowiedzUsuńDobra, wdech i wydech. Zaczynajmy. Dopiero teraz przeczytałam notki na tym blogu, byłam zaintrygowana, twój nowy blog (który to już?:)) Tym bardziej że everybody-hurts już się zakończył, z którego powodu było mi bardzo smutno. Uwielbiałam go. Ale ucieszyłam się gdy przeczytałam że zaczęłaś pisać nową historię. Bądź co bądź jest kompletnie inna, BARDZO tajemnicza, mroczna, ociekająca bólem i cierpieniem. Wiesz co mnie uderzyło gdy zaczęłam je czytać? To dojrzałość. Nawet nie wiesz jak to widać, czuję się jakbym czytała książkę jakiejś wybitnej pisarki, która ma na swoim koncie kilka bestselerów. Jakbyś ewoluowała na pewnego, mającego za sobą szmat doświadczenia człowieka. Tak więc pełna dojrzałość w pisaniu. Sam temat jest ciekawy, lubię takie mroczne wątki, taki mój klimat:)Całkowicie oryginalny i niepowtarzalny. Jestem normalnie tobą zauroczona. Ja naprawdę CHCĘ dalej czytać to co napiszesz. Bardzo zależało mi na twoich opiniach na moim blogu. Dawały dużo do myślenia i w ogóle. Trochę mi smutno że już ich nie widuję ale rozumiem, że przecież nie można mieć wszystkiego. Czytanie wszystkich tych opowieści (na dodatek ciągle pojawiają się nowe)zabiera mnóstwo czasu, bo sama wiem jak to jest. W końcu chodzę do liceum, nie ma tyle czasu co kiedyś i nie da się czytać ich wszystkich...
OdpowiedzUsuńAle reasumując, twoje opowiadanie zaczyna się świetnie, jest bardzo tajemnicze i aż wyłażę ze skóry aby jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego co mnie intryguję. Czekam z wielką niecierpliwością na następne nn i postaram się czytać je na bieżąco a nie jak do tej pory;D
Trzymaj się.
Twoja Katerina
Rozdział bardzo mi się podoba. Zresztą jak wszystkie
OdpowiedzUsuńna tym blogu. Są lekko tajemnicze.
Z niecierpliwością czekam na rozdział 4.
Pozdrawiam =D
Katherina
Ojejuśku Jak można chcieć usunąć małą istotkę, pierdolnięta ta Kate. Daddy E. Więc teraz Edzio będzie powolutku wracał do życia. Ach i jeszcze ta końcówka, zabijasz nas !!! Ta historia jest pełna emocji.
OdpowiedzUsuńKarina ( Chiflada)
Świetny rozdział . Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)) Czekam na nowe rozdziały. Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga -> my-history-twilight.blog.onet.pl/ Pierwszy rozdział to Cullenowie z 17 października 2010 r. Mam nadzieję, że wpadniesz :))
OdpowiedzUsuńjuz nie pisze tego opowiadania wiec juz nie wpadaj xd : ))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Twoj blog jest taki inny... Taki... Tajemniczy i... Smutny. Ale to w sumie dobrze, jakaś odmiana się przyda :)
OdpowiedzUsuńOch&ach – ach&och!
OdpowiedzUsuńCóż, wreszcie trafiłam na coś, co nie jest zbytnio cukierkowate, takie szybko się nudzą – przynajmniej mi. Gdzie Ty się kobieto podziewałaś przez cały mój okres blogowania, że też nie trafiłam na Twoje blogi wcześniej, a zwłaszcza na tego, gdyż jest naprawdę fantastyczny, normalnie lepszego chyba nie widziałam! Działasz na moją wenę dziwnie, gdyż teraz sama mam ochotę coś napisać – wykrzesać z siebie, choć tak dawno tego nie robiłam (bez skojarzeń ^^).
Nie doszukałam się błędów, chociaż raz u kogoś nie, a to cud, gdyż przebierałam w tysiącu (albo o wiele więcej) blogów, które naprawdę mnie zaciekawiły, ale miały wiele błędów, co od razu je skreślało z mojej listy czytelniczej. ;) Minusem jest to, że nie justujesz tekstu, co jest nieco denerwujące, wolę mieć wszystko w linii od lewej do prawej, ale to tylko ja! ;)
Byłam bardzo sceptycznie nastawiona co do tego bloga, gdyż myślałam, że to kolejna seria Belci i Edzia, którzy po trzecim rozdziale już się tak SŁIT kochają, mówią, że nie opuści jej aż do śmierci, no ba, że nie opuści XD W końcu przeważnie do tego dążą takie słitaśne blogi. :3 Hahaha, dobra piszę o niczym, wybacz XD
Liczę na to, że nie rozpiszę się na pięć komentarzy, z których wyjdzie jakaś głupia litania, zawadzająca Ci na blogu. Uwaga! Czasami piszę o bzdurach, które robią ze mnie totalną kretynkę, no i gubię wątki, więc… Przepraszam! ;) Mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie za to, że coś zgubię… Lub przerwę w nienajlepszym momencie. Może zacznę komentować rozdziały, bo ja tu naprawdę już mam 204 wyrazy w Wordzie XD.
Zacznę od prologu, czyli rozdziału zero – głupio to brzmi, wiem :D Podoba mnie się ten zerówkowy rozdział! Jest taki tajemniczy, choć ujawniłaś dużo szczegółów, które są chyba dosyć znaczące dla bloga, przynajmniej ja mam takie wrażenie, huehue ;D Bella dziwką? XD Tegoż jeszcze nie było, hahah XD Chociaż nie! Czytałam kiedyś na jakimś portalu a’la książkę, którą szczerze podziwiam, choć seksu nieco za dużo, hahah, ujawnia się moje zboczenie – tak, jestem bardzo zboczona :o. Wiesz, że w bohaterach masz prześliczne zdjęcie Kristen? :D Ale Robercik taki poważniacha, nono! :D Jestem zachwycona szczerze powiedziawszy.
Rozdział pierwszy – ahahaha, moja głupota nie zna granic, teraz skumałam, że to są wspomnienia, hm… nono, ładnie wszystko! Z początku nie przeczytałam roku i miasta, więc… ;> Yeeeey, jak Ty to robisz, że jestem zachwycona, hm? Hm? Hm? Hm? Hm? No ja się pytam, co nie? :D Muszę ograniczyć emotikony, bo robi się z tego komedia XD, kurczę! To były sceny jak z jakiegoś dobrego, ale to naprawdę dobrego horroru, który z pewnością dałabyś radę napisać! I z chęcią kupiłabym Twoją książkę (jeśli byłby to horror)! Groza, strach – mrau, niebo, apokalipsa! Hahaha, dobra nie komentuję tego ;>
Jednak nie będę komentować wszystkich rozdziałów, bo mi stron zabraknie, serio. Mogłabym pisać o pierwszym jeszcze, hoho, długo, ale po prostu jestem padnięta, następnym razem wykażę się większym taktem, obiecuję. O ile zapiszę sobie gdzieś tego bloga – dużo ich się już przewinęło, ale tych wyjątkowych pamiętam linki, więc git majonez!
Co do postaci – Bella jako panna–do–towarzystwa–wieczorami–skora–do–rozmów–samą–pochwą–i–językiem, GENIALNA! Jestem wniebowzięta tym, jak opisujesz wszystkie postacie, a także: opisy uczuć. I resztę, sialalala! A co do Kate –zabiłabym poduszką! Jak można chcieć usunąć własne dziecko, do jasnej ciasnej cholery średniowiecza?! A Edziu ćpun? :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO Normalnie pojechałaś po bandzie dziewczyno!
Kończę swój komentarz, bo wyjdzie z tego – och, już wyszło! – praktycznie nic. XD Obiecuję zrobić coś z tym wszystkim… Ale nie teraz :D Tak leniwiec ze mnie, huehueh :D Dmuchawce, latawce, wiatr… mm *_* Hahah, dobra pieprzę to i idę spać. ;>
Życzę weny i pozdrawiam cieplutko!
PS. Musiałam być na jakimś haju pisząc to, co zapisane jest powyżej :D
Rozdział zajebisty *.* taki głęboki i opisujący ich prawdziwe uczucia .. piękne .. i na pewno wiele osób czyta twoje teksty pod notkami ;> pzdr ;*
OdpowiedzUsuńRozdzial wspaniły!!! Teraz mnie pewnie wszyscy xlinczuja i uznaja za bezduszna suke, ale ja nie miala bym nic przeciwko aborcjimjezeli tommialoby byc dziecko cpuna, albo to fziecko mialoby miecnjakas mutacje. Dlaczego mialoby sie meczyc na ziemi zyjac. Dzieckoz cpuna mialoby tak samo, albo o wiele gorzej nix maly Edward z pierwszego rozdzialu, gdzie wszystkiemgo xalowaly i mu wspolczily. Przeciez taki cpun moglby cos mu zrobic, a dziecko chodziloby glodne i zaniedbane. Tak wiem, ze wszystkich tym samym oburzylam, ale taka jest moja opinia. Wiemy, ze Ed zatrzyma dziecko i oby mu to wyszlo na dobre, zeby sie zmienil, porzucil prochy i wzial za siebie. Bede trzymac za niego kciuki, moze w koncu znajdzie troche szczescia w synku, a synek bd dla niego skarbem tak jak jest na SS x)
OdpowiedzUsuńBella tez ma ciezko w zyciu, przez rozeod rodzicow wyprowadzila sie, nabrala masy kredytow, a teraz musi splacac je wlasnym cialem, to straszne. Czy ta osoba ktora ja "wziela" za rogiem to bbyl James? A co z Lily, jej najlepsza orzyjaciolka, nie oomogla jej, nie orzygarnela, czy tez Bella nawet o niej nie pomyxlala?
Zgadzam sie z Kateriną czytajac twoje opko emanuje twoja wielka dojrzalosc, niewielu potrafi w tak genialny sposob przekazac takie emocje, a i tez niewielu w ogole sie do tego zabiera. Kazde slowo u cb jest na wage zlota, zadne nie jest zbedne. Oh, ale ja ci slodze :D aletaka prawda, i wszyscy sie ze mna zgodza ♡
Belle
Hej, jestem nowa na tym blogu, ale nadgoniłam już zaległości. KOCHAM TWOJE NOCIE!!!!!!!!!! Nie mogę się doczekać następnych. Jak znajdziesz czas to zapraszam na http://nowe-zycie-kaylie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjest bardzo źle z Edwardem, ma dziecko, jakie to słodkie, że nie chce zabijać tego dziecka
OdpowiedzUsuńBella się zapuściła
Ogólnie to jestem smutna po tym rozdziale, ale świetnie piszesz, ja właśnie lubię takie blogi gdzie więcej jest opisów niż dialogów :)
http://fear-of-losing.blogspot.com/
Biedny Edward. Szkoda mi go, ale z drugiej strony jestem na niego wściekła. Wiele ludzi spotykają wielkie tragedię, a jednak starają się z nimi radzić. Być może nie dostał odpowiedniej pomocy. Dobrze ze przynajmniej nie chce zabijać dziecka. No i oczywiście - końcówka rozdziału *.*
OdpowiedzUsuńSparks ;*
Początek zdecydowanie najlepszy. I to porównanie do robaka. Szkoda mi Edwarda. Po prostu jego psycha jest na wyczerpaniu. Pomysł z wykreśleniem wyrazów oryginalny i zachęcający do dalszego czytania. Nie wiem po prostu skąd bierzesz te pomysły. Zadziwiasz. Przedtem 2003 teraz 2007. Widzę, że szybko u ciebie czas mija. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co takiego się stało, że Edward aż tak się pogrąża. Strzykawki? To już lekka przesada. Alkohol jeszcze bym w jego przypadku ogarnęła. No i ta Kate. Właściwie wcale nie jest taka zła. Martwi się o niego. Jest miła. Nie wypomina mu jego krzyków. Chociaż widać, ze trochę go wykorzystywała. Mogła w sumie powiedzieć Edwardowi, że jest w ciąży, a nie od razu żądać pieniędzy na aborcję. Czuję, że to chyba nie będzie jego dziecko. Chociaż na pewno ojcostwo by go zmieniło, i może trochę by się ogarnął.
Bella pijana, pobita? - szok. A przecież w jej życiu miało być idealnie. Czyżby ten rozwód rodziców wszystko zmienił? Jej mama nie żyje. Szkoda, bo myślałam, że więcej się pojawi w historii. A jej ojciec - szkoda gadać. Nie zajął się córką. Pewnie zajmuje się tą kobietą, z którą zdradził jej matkę.
Mam nadzieję, że tą osobą, która uratowała Bel, był Edward. Oh, jak ja czekam na ich spotkanie.
Weny :* No i pozdrawiam :)
No nie... takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałam.. Nie wiem w sumie od czego zacząć... Ach Edward... tak mi go szkoda. Musi cierpieć w milczeniu... Nie zwierza się nikomu z tego co przeżył. Chyba nikt by się nie odważył doznając takiej traumy w dzieciństwie... Ciężko jest mu w jakiś sposób doradzić/ pomóc, bo tak na prawdę nie wiemy, czego on doznał. Wiemy tylko, że cierpli... Dlaczego? Mam nadzieję, że się dowiem :) Poza tym... mówi, że chciał by umrzeć... ale chyba zabiłby się, gdyby chciał tak bardzo, no nie? Chociaż... nie potrafię ocenić...No a ta jego dziewczyna... Niby dobrze, że udaje, że nie słyszy jego krzyków, ale wkurza mnie ich relacja... są ze sobą dla przyjemności? Dla zaspokajania jej? Bez sensu... no ale niestety często tak bywa... A co do dziecka... aborcji... może w Edwardzie odrodzi się człowiek z uczuciami, z optymistyczną postawą? Jestem niesamowicie ciekawa. A Bella? Biedactwo.. :c pobita? nie wierzę... a ciekawa jestem, kto ją tam 'chciał uratować'. Czyżby jakiś tajemniczy mężczyzna? Może Edward? Kurcze. Zżera mnie ciekawość >.< Rozdział ogółem jest bardzo interesujący. Oprócz jakiś braków w końcówkach, czy literówkach, albo przecinkach, czy kropkach, które w niektórych miejscach by mogły być, co by nieco poprawiło wygląd tekstu, to niczego rażącego się nie dopatrzyłam. Poczytam dalej jak tylko bd mogła i dam komentarz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam >.<
http://faster-than-fanfiction.blogspot.com/
Wow, nie spodziewałam się tego. Edward chce uratować małą, nienarodzoną istotkę. Może chce sprawić jej dobre dzieciństwo, może nie chce zabijać? Kto wie? Jestem ciekawa co postanowi Kate. Ach, i co się stało Bella? I kto zechciał ją uratować?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Annabel
23 years old Accountant III Salmon Monroe, hailing from Cottam enjoys watching movies like Blood River and Poi. Took a trip to Teide National Park and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. aktualnosci
OdpowiedzUsuń