poniedziałek, 3 czerwca 2013

04. "Przytul mnie, bo się rozpadnę"


Rok 2007. Chyba Seattle.

"Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicą grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć-"*

Pierwszy odłamek.
To był koniec jej dotychczasowego życia, wydarzenie to miało miejsce kilka lat temu, gdy jej idealna rodzina się rozpadła. To był koniec wszystkiego, koniec jej. Mała, prywatna zagłada. Nie dało się tego kawałka z powrotem wetknąć do lustra. To nie są puzzle, które można rozburzyć i ułożyć od nowa. To jest życie, coś prawdziwego. Coś co dzieje się naprawdę. Poskładanie tego, sklejenie w całość nie jest łatwe. Może nawet nie jest możliwe.
Drugi odłamek.
Przyjęła go, ale nikt nie powiedział, że dała sobie radę, nie dała. Wyprowadzka ojca była ciosem wprost w serce. Nie powiedział nic. Nie wie gdzie mieszka, nie wie gdzie jest, nie wie z kim jest, nie wie czy żyje.
Trzeci odłamek.
Jeszcze nie przywykła do bólu, szła na kolanach, zdartych do krwi. Krzyczała, płakała, ale nikt jej nie usłyszał. Nie było nikogo kto chciałby jej pomóc. Nawet przyjaciele dali sobie spokój, nawet Lily, którą kiedyś traktowała jak siostrę. Poddała się. Nastolatka nie chciała przyjąć pomocy, więc i oni się od niej odwrócili, nie chcieli tego, ale ona nie dawała im wyboru. Musieli.
Czwarty odłamek.
Oh, lustro powoli stawało się puste. Kolejne kawałki odlatywały. Matka o niej zapomniała, topiła smutki w alkoholu. Miłość to zło, miłość niszczy, miłość zabija. Miłość jest szatanem, a nie darem duchowym, miłość to stwór diabła, tak jak wszystko na tej ziemi.
Piąty odłamek.
Odleciał w jej osiemnaste urodziny. Matka popełniła samobójstwo. Zostawiła córkę poprzednio sprzedając dom, ale to nie wystarczyło na spłatę jej długów. Młoda kobieta była teraz bezdomną sierotą z masą długów. Tarzała się po brudnej ziemi, wygłodzona i zaniedbana.
Szósty odłamek.
Cmentarz, noc, deszcz, błyski i grzmoty. Grób jej matki. Słone łzy spływające po wychudzonych polikach. Smar i sadz na twarzy. Potargane ciuchy, tłuste włosy, przeźroczyste łzy. Nie wie dlaczego płakała. Z bezradności? Możliwe, była teraz bardzo bezradna, nie miała żadnego wyjścia. Złapią ją.
Siódmy odłamek.
Złapali ją. Gonili, ale ona nie miała siły uciekać, poddała się. Zgwałcili ją, pobili, straciła wszystko co miała. Godność i honor. Zapomniała o tym kim była kiedyś. Straciła swoją osobowość, zatraciła się w tym co ją otaczało. Weszła do bram piekła. Czuła wszechogarniający ból, całe ciało ją piekło. Wykorzystana i brudna. Umierała.
Ósmy odłamek.
Uciekła, nie miała sił, ale wydostała się stamtąd. Wiedziała, że nie na długo, że tam wróci. Zaczołgała się pod bruk. Skuliła się. Była chora, czuła jak bardzo jest rozpalona. Ból pulsował z każdej części jej ciała. Zamknęła oczy. Te wyobrażenia ją bolały, ale... Chciała wierzyć, że to wszystko się nie stało, iż jej ojciec nigdy nie zdradził jej matki, że jej rodzina się nie rozpadła. Chciała się uszczypnąć, wpajała sobie, że to wszystko zły sen. Zaraz się obudzi i będzie w swoim domu, w ciepłym łóżku, znów będzie miała piętnaście lat. Wszystkie jej plany i marzenia się spełnią. Tak bardzo żałuję, że to tylko wyobrażenia.
Dziewiąty odłamek.
Słyszała ich krzyki, znaleźli ją. Prześladowcy jej matki chcą się na niej zemścić. Skoro nie może oddać pieniędzy musi poświęcić własne życie. Za co...? Ostatnio nie miała ze swoją matką kontaktu, potem ta umarła. Czuła do niej tak wielki żal, równie wielki co do ojca. Zostawiła ją z tymi problemami samą. A przecież we dwie, gdyby tylko chciały, poradziłyby sobie bez Charliego... Jednak nie, Renee była słaba, wolała się poddać, nawet córka się nie liczyła. Zabiła się równocześnie, nieświadomie zabijając własne dziecko.
Dziesiąty odłamek.
Uciekała ile sił w nogach, czuła niewyobrażalny, rwący ból, ale biegła dalej. Jeśli ją złapią będzie cierpieć jeszcze bardziej. Serce łomotało w jej klatce piersiowej. Chciało się stamtąd wydostać. Płuca ją piekły, czuła jak pęcznieją, nie dawała rady. Musiała odpocząć, wyrównać oddech. Inaczej pęknie. Upadła, nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Alkohol dudnił w jej głowie, wszystko utrudniał, ale ujarzmiał ból, choć na chwilę, przez niego, mogła zapomnieć o piekących ranach. Resztkami sił wstała i wbiegła na opak w ciemną uliczkę. Obijała się o ściany i śmietniki, różne sznurki. Ulice były tu tak bardzo wąskie. Wypadła za róg. Poczuła jak ktoś ją łapie, oplata ramionami. Złapali ją, zabiją ją, ale najpierw będzie niewyobrażanie cierpieć, boi się, czuje strach, on jest niemal namacalny. Bezgłośnie błaga o pomoc, w myślach obwinia ojca i matkę. Kolejne łzy ciekną po jej polikach. Tak bardzo chcę uciec, tak bardzo chce poczuć się kochana, rozpada się. Chciała krzyknąć, ale jej buzia została zakneblowana ręką mężczyzny. On szepcze, obiecuje pomoc. To nie jeden z nich, jest przekonana, że to nie jeden z nich. Nie zna jego głosu, ładnie pachnie. Nie cuchnie zgnilizną i pleśnią. Pachnie perfumami, przyciąga ją do siebie i bierze na ręce. Mówi uspakaja ją. A ona zasypia, nie wiedząc, że jest kolejną ofiarą.
Dziesiątym odłamkiem jest James Moore, który natrafił na bryłę złota w postaci jej ciała.
Lustro jest zniszczone. 

~*~

Śniła, to na pewno był sen. To musiała być zmora nocna. Widziała siebie - szczęśliwą, a teraz to wręcz nierealne. Śmiała się, tak dawno nie słyszała swojego śmiechu. Tak bardzo się za nim stęskniła. Uśmiechnęła się promiennie. Stała w szkole, na przerwie i rozmawiała z Lily o jej nowym chłopaku. Przytuliły się i pocałowały. Potem biegiem ruszyły na kolejną lekcję, znów się spóźnią.
Sceneria się zmieniła. Teraz była w ogrodzie ze swoimi rodzicami. Siedziała na huśtawce, Charlie gonił Renee, która uciekała z wypiekami. Wszyscy tak bardzo ubóstwiali jej kuchnię. Niektórzy dali by się za nią zabić. Isabella zrobiła się głodna na samą myśl. Chciała wstać z huśtawki, przytulić matkę i ojca, poczuć się kochana. Tak bardzo chciała poczuć miłość, którą kiedyś była otoczona zewsząd. Wstała z huśtawki, a wszystko wyparowało. Jej rodzice zniknęli. Stali się ciemnymi zmorami, duchami... Wystraszyła się i krzyknęła. Gonili ją, a ona zabłądziła. Była w ciemnym lesie, który był nawiedzony. A ona sama, stała, płakała, krzyczała, krwawiła. Nic nie mogło jej uratować. Pobiegła przed siebie potykając się o korzenie, które jakby wychylały swoje plącza aby ją zatrzymać, uniemożliwić ucieczkę, zranić ją.
Nagle wybiegła na jasną polanę, obróciła się, las za nią przeobraził się w zielony gaj. Poczuła rześki zapach lata, było ciepło, słońce otulały jej bladą skórę. Weszła na środek polany. Była tam ze swoimi znajomymi, widziała samą siebie, która rozkłada namiot, nieudolnie. Śmieje się z Lily ze swojej nieporadności. W końcu pomaga im Michalel, ich przyjaciel, przyszły chłopak Lialianne.
Zmierzcha, a oni rozpalają ognisko. Opowiadają sobie historie o duchach, choć i tak żadne z nich się nie boi, każdy odwraca głowę aby parsknąć śmiechem. Nagle z ogniska wylatuje ciemny, przerażający i śmierdzący dym. Jej przyjaciele uciekli, a ona została. I jej zjawa senna, i ona siedząca przy ognisku. Siedziała na pniu drzewa, z twarzą schowaną w dłoniach, szlochała. Nie wiadomo skąd zaczęła się diabelsko śmiać. Wstała i zamieniła się w proch.
W uszach nadal brzmiał ten przeraźliwy chichot, który będzie ją prześladował jeszcze długi czas. Upadła na podłogę, zdarła kolana. Ziemia zaczęła topnieć, wciągać ją. Robiło się gorąco, tak bardzo duszno. Zaczęła krzyczeć, łapać się wszystkiego, aby przytrzymać się na powierzchni. Prosiła i błagała, szloch aż bolał. Nikt nie słyszał.
Sama, samotna, niekochana, zapomniana, niepotrzebna, brudna, zhańbiona.
Wpadła w dziurę. Widziała naokoło siebie martwe twarze. Widziała zmasakrowane ciała swoich rodziców, nauczycieli, przyjaciół i znajomych. Wszystkich ludzi, których kiedyś znała i widziała. Było pełno krwi, śmierdziało śmiercią. Zwymiotowała. Trzymała się za szyję i pochyliła do przodu. Z ust zaczęła wypluwać odłamki szkła. Czuła ból rozdzierający jej gardło. Oparła się rękoma o podłoże. Coraz bardziej się pokładała, wymioty nie ustawały. Zaczęła kaszleć. Coś ją złapało za podbrzusze, uścisnęło, wyciągnęło z tej otchłani.

~*~


Mężczyzna siedział na fotelu w kącie swojej sypialni. Obserwował dziewczynę śpiącą na swoim łóżku. Uratował ją, wiele o niej wiedział, wiedział o niej wszystko. Nie brałby jej gdyby nie miał warunków. Jego kobiety musiały być samotne, aby nikt ich nie szukał, aby nie chciały od niego uciec, bo po prostu nie miały gdzie i do kogo. Śledził Isabellę Swan od dwóch miesięcy, dowiedział się dlaczego gonią ją ci bandyci. Miał wielką wiedzę na jej temat. Na początku miał wątpliwości. Po śmierci jej matki dowiedział się, iż Charlie chce zabrać Bellę do siebie, do Volterry, bo tam teraz mieszka. Z żoną i synem. Pragnął zabrać do siebie Bellę już jechał po nią do Ameryki, ale... Dostał list z wiadomością o śmierci Isabelli. Zrezygnował, nie był na tyle silny aby pójść na pogrzeb byłej żony i ukochanej córki.
Wiadomo, że to sprawka Jamesa Moore'a. To on sfałszował list o śmierci Belli i wysłał go do Włoch, do Charliego. A ten uwierzył. Isabella szczerze nienawidzi swojego ojca, bo myśli, że on ma ją gdzieś. Tak na prawdę Charlie cierpiał po jej 'stracie'. Mężczyzna oszukał wszystkich, zamydlił im oczy, zataił fakty, sprawił, że kłamstwo stało się prawdą.
 Bacznie przyglądał się swojej nowej zdobyczy, jego nowa zabawka, młoda marionetka, która potrzebuje tylko troszkę naprawy, podreperuje ją - bez obaw. Da jej jeść, umyć się, wyspać, wyleczy jej rany, porządnie ubierze. Będzie śliczna, moja nowa kukiełka, będzie piękna. Będzie najlepsza, to moje najlepsze polowanie. Moja, moja, więcej jej, moja.
Wstał i podszedł do dziewczyny, która rzucała się na łóżku, kucnął koło niej, zaczął pieszczotliwie głaskać ją po policzku, pocałował jej wyschnięte wargi delikatnie. Piękność krzyknęła, spod jej powiek wyłoniły się lśniące łzy. Ten widok go zabolał. Nie lubił patrzeć jak jego kobiety cierpią, jego kobiety nie mają prawa cierpieć, nie przy nim.
Jego, jego, jego, jego, jego.
Zaczął składać pocałunki na jej twarzy, szyi, ustach, włosach. Głaskał ją i przytulał do siebie. A ona...
Otworzyła oczy...

~*~

Wypłynęła, udało jej się wynurzyć spod tej tafli wody, czuła jak tlen napełnia jej płuca, jak wypluwa wodę, wiedziała, że wraca do życia. Sama nie wiedziała czy to źle, czy dobrze. Znów będzie musiała uciekać i walczyć o przetrwanie. W śnie to wszystko było strasznie, ale nie istniało, to była tylko jej podświadomość. Więc... Z dwojga złego wolała chyba mieć koszmary.
Jednak z tego stanu coś ją wyłowiło, tylko jeszcze nie wiedziała co. Nie wie czy chce wiedzieć. 
Z tego stanu otępienia wyzwolił ją czyjś dotyk, który był przyjemny, a jednocześnie bolesny, sprawiający, że jej ciało drgało ze strachu. Mimo to dostrzegała różnicę. Wcześniej dotykano ją natarczywie, mocno, agresywnie i brutalnie. Teraz to wydawało się być subtelne, pieszczotliwe, delikatnie i miłe. Nie wiedziała kto jest sprawcą tych uczuć kłębiących się w niej. Nie otwierała oczu, bała się. Zawsze budziła się na twardej posadzce, wilgotniej i zimnej, cuchnącej. Towarzyszyły jej wtedy robale i pająki. Tymczasem jej ciało zatapiało się w pachnącej i miękkiej tkaninie, która otaczała ją ciepłem. Przez chwilę wydawało jej się, że może te wszystkie złe wspomnienia to ułuda jej wyobraźni, a ona jest u siebie i nadal ma piętnaście lat. Ale to wrażenie jak szybko się pojawiło... Jeszcze szybciej zniknęło, choć próbowała je łapać, nie udało się, trudno, przyzwyczaiła się do porażek.
Co się stało? Gdzie ja jestem? Tyle pytań, jak zwykle bez odpowiedzi. Poczuła czyjeś usta na swoich własnych.
Otworzyła oczy...
Przystojna twarz mężczyzny przed nią zbiła ją z tropu. On nie był od nich. To ktoś całkowicie inny. Czy to możliwe aby matka zaciągnęła długi u jeszcze jednego człowieka? Ile osób jeszcze będzie chciało mnie złapać lub zabić?
Z niemym krzykiem szarpnęła się aby wydostać się z uścisku mężczyzny. Ale on był silny, a ona osłabiona. Jej ruch sprawił tylko jeszcze większy ból jej ciału. Jęknęła i zacisnęła powieki. Obcy pogłaskał ją po policzku. Zadrżała i zacisnęła powieki, kolejne łzy pojawiły się na jej policzkach. Tak bardzo nie chciała płakać, nie chciała okazywać jaka jest słaba. Ale jednak była.
-Cichutko... - szepnął łagodnie i przygryzł płatek jej ucha. Czuła strach, to on paraliżował jej ciało. Już nie raz słyszała to słowo, a potem była krzywdzona. Skuliła się na łóżku.
-Nie zrobię ci krzywdy... - zapewnił ją głos nieznanego mężczyzny - Jestem James... Będziesz u mnie bezpieczna, już nikt ciebie nie skrzywdzi, Isabello. 

~*~

Krzyknął, był w małym pokoiku. Siedział na twardym łóżku, wstał i walnął pięścią w ścianę. Już od tak długiego czasu nie brał narkotyków i nie pił. To go niszczyło, on już był zniszczony. Ale musiał być silny, musiał walczyć... Miał zostać ojcem. Nie pozwolił Kate zabić ich dziecka. Za dużo morderstw jak dla jednego, małego i bezsilnego chłopca. Wychowa je, postara się otoczyć potrzebną miłością, nauczy się je kochać, wyjdzie z uzależnień. Dla niego. Jego dziewczyna, teraz już była, od razu uprzedziła, że nie będzie z nim jeśli on chce tego dziecka. Rzucił ją bez zastanowienia, przecież on nigdy nic do niej nie czuł. Jego telefon na stoliku za wibrował. Podszedł i odebrał, czekał, nigdy nie odzywał się pierwszy.
-Masz córkę...


____________________________________________

WITAM

No cześć, moi drodzy! Wiem, wiem... Troszeczkę nawaliłam, nie? Bo rozdział dodaję z opóźnieniem. W dodatku wydaje mi się, że notka za dobrej jakości nie jest... No, ale jednak wstawiłam ten rozdział, może nie jest tak badziewny za jaki go uważam? Okey, opinię po prostu zostawiam Wam, tak będzie najłatwiej :)
U mnie jest w miarę, tak średnio na jeża. Ciągle pada, smutno mi z tego powodu. No, ale dobra, jakoś wytrzymać trzeba, nie? 

NIE WIEM CO, ALE COŚ

No ludziska, ale jakoś takoś smętnie, nie? Kurczę, nie wiem co napisać, no! Normalnie depracha, idę po jakieś proszki, może oranżada w proszku? Taka jest dobra, kiedyś ją codziennie zakupywałam... I jadłam proszek, tak fajnie bąbelkował w ustach, haha! No i jak to na porządku być powinno, dziękuję wszystkim za komentarze, co prawda ostatnio było ich mniej, ale co tam! Były świetne :)

NA POŻEGNANIE

Okey, kochani wy moje, mordeczki ukochane, pyszczki słodkie. Haha, już mi odwala, jem chupa chupsa :) Truskawkowy, dobry jest, wiecie? Czekam na komcie, bo one bardzo mi pomagają. Do widzenia, miłości moje! 

Pozdrawiam, Wampirek. 

Okej, jeszcze jedna sprawa. Jak wiecie love-is-magic dobiegł końca, ale ja założyłam z Miśką nowego bloga, zapraszamy na naszą zajebistą historię!
Oraz ja zapraszam na bloga Miśki, równie wspaniałego:


*Adam Mickiewicz "Nad wodą wielką i czystą"

29 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jak zwykle. Zapraszam na mojego bloga http://dear--love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! Ten James zgrywa dobrego, ale na pewno jest JESZCZE GORSZY! Biedna Bell :( Normalnie prawie się popłakałam jak to czytałam... I na dodatek na esce.tv leciała dość dołująca piosenka Linkin Park - Castle of glass, więc wiesz...
    Hmmm, urodziła się córeczka! Ciekawa jestem,jak Ed chce sobie teraz poradzić. Ze sobą sobie nie radzi i jeszcze postanowił mieć dziecko. Cienko to widzę.... Ale może ta dziewczynka go uratuje? MOże bd bardziej szczęśliwy? Mam taką nadzieję ;D
    Ahhhh ale mi teraz zrobiłaś smaka na ORANŻADKĘ! I na czupa truskawkowego ;) Ale lizaczki mam u siebie w pokoju, a nie nie mam windy i nie chce mi się pokonywać 25 schodków po lizaka... Hahahaha lol ze mnie, wiem ;D Leniuszek jestem. Ale kochany leniuszek. I kochający leniuszek! ^^ <3
    Powiadasz, że ciągle pada? Ja się dziś nawet próbowałam opalać, ale po 10 słonecznych minutach wielka chmura pokrzyżowała mi plany ;( Zła chmura!
    Ok, przestaję pier*olić i żegnam się grzecznie ;p
    Niech wena bd z Tobą!
    Buziaczki, skarbeczku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny, szczerze brak mi słów aby go opisać. Tyle emocji naraz.
    Co tu dużo pisać... jestem ciekawa czy Edward i Bella spotkają się?
    Może tak...może nie.
    Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana rozdział powalający, nie mogę się doczekać nn. Pozdrawiam Zwariowana Dominika

    OdpowiedzUsuń
  6. "-Masz córkę..."
    No a Edward pragnął syna, nie? W sumie to mu się nie dziwię...
    Bella się skurwiła. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale jakoś nie potrafię jej współczuć. To już Edwardowi współczuję bardziej. Może dlatego, że nigdy jej nie lubiłam? Wiadomo, gdyby Alice sprzedawała swoje ciało za długi to bym się popłakała, tak by mi było jej żal.
    No, ale do rzeczy.
    Hahaha, ja tam też ćpałam oranżadką w proszku xd Pomarańczowa najlepsza xD
    Coś mi się wydaje, że ta dziewczynka, córka Edwarda go uratuje, wyciągnie z dołka. Może dorośnie. A może się mylę? Za dużo kryminałów Esther, za dużo...
    Ten rozdział jest pisany w taki... magiczny sposób. Ja tak to określam. Uwielbiam ten styl. Nie do końca wiesz, co się w danej chwili dzieje, ale za to jest multum opisów uczuć, a to w opowiadaniach uwielbiam. Szczególnie ból, jaki odczuwa Bella, jest tak prawdziwy, jakbym to ja nią była, jakbym czuła to, co czuje ona.

    Dziewczyno, ty wiesz w ogóle, jaki ty masz cholernie wielki talent?
    Napisz coś nie opartego o zmierzchu, chętnie przeczytałabym coś takiego w Twoim wykonaniu. Wiem, że w oparciu o znany kanon jest łatwiej, ale na pewno dałabyś sobie radę ze stworzeniem własnego, jedynego w swoim rodzaju świata.

    Pozdrawiam i życzę więcej fantastycznej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział.!!
    Normalnie brak mi słów.!
    Skąd bierzesz takie fajne pomysły ??
    Naprawdę .. brak słów. :D
    Życzę weny i zapraszam do nas :D
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny!! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale mój net nie chciał ze mną współpracować... ;(
    Ale teraz jest chwilowo OK, także zabieram się do pracy...
    Cieszę się, że w końcu dodałaś nn xd Jestem tu od samego początku i zawsze z niecierpliwością wyczekuję rozdziałów xd
    Kochana, masz naprawdę wieeeelgachny talent xd Nie marnuj go xd
    Mam nadzieję, że z Bells będzie wszystko OK, za jakiś czas xd No, ale najpierw musi poznać Edda :D I wtedy będzie wszystko happy! :d
    Super! Edzio w końcu ma córeczkę! :D Jestem całkowicie pewna, że już ją kocha ponad życie xd
    I Bells też ją pokocha, jak ją pozna i przestanie być... eee... panną lekkich obyczajów :D
    No to kochana ty moja wariatko :**
    Życzę ci mnóóóóóstwo weeeeeny i wieeeeele pomysłów :***
    Wiesz, że cię bardźo kosiam??? Wiesz?? No i gitara xd A jak nie wiesz, to będę to pisała w każdym komciu, aby ci się utrwaliło w mózgu :D
    Nooo to buziole :***
    Zwariowana Natalia :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdzaiał zajebisty , jak zawsze . Przepraszam że nie komentowałam notek . Po prostu , czasu nie miałam , i lenistwo mi nie pozwalało . Winny jest tutaj , też internet . Ale co ja się będę usprawiedliwiać ?! Na razie jest ok . Mam mega zaciesza że w końcu dodałaś NN . No ja już psychicznie nie wytrzymywałam . Hm... Co do Belli - Szkoda mi babki . Musiała cierpieć tak , jak nie życzyłabym tego nikomu . Nawet najgorszemu wrogowi .
    Ten James ! Wr.. A tfu ! Co on do chuja jebanego sobie kurwa myśli ?! Zgrywa takiego jebanego świętego , a sam ją całował ! Nosz palpitacji dostałam :D
    Co do Charliego - Żałuję iż " stracił " jedyną córkę . Ale... właśnie - mam jedno ale - mógł jechać na ten " pogrzeb " . Dowiedział by się że Bell żyje . Może to wszystko potoczyło by się inaczej ? Tego już się nie dowiemy .
    Co do Edwarda - MA CÓRKĘ ! Super . Małe dzieci są taaakie słodkie . Szczególnie dziewczynki . Aw... So cute ! :D Love . Ale... on chciał mieć syna co nie ? W sumie , nie dziwie się mu . Syn byłby dla niego lepszy . Mieli by o czym gadać , bo z dziewczynką raczej o autach , nie pogadasz :O Ale dobre chociasz to . Lepsza córka , niż gdyby miała poronić ; / Jak to mówią : Lepszy ryc niż nic :P Okej . Koniec moich rozważań . Jak już mówiłam : Mega się cieszę że napisałaś rozdział . jeszcze gdyby nie był taki smutny .
    I co to ma znaczyć ?! : " Blog zawiera treści erotyczne. " . Cholera ! Ja mam dopiero 14 lat! hahhaha. Zgaduje że niekture czytelniczki mają jeszcze mniej . Ale co ? I tak będę czytać :P Ja nie z tych co wybrzydzają .
    Uf... Ale się napisałam . A więc kotku ( mogę cię tak nazywać ? ) życzę ci dduuuużo weny , dużo czekolady , i duuużo czytelniczek ! Loffciam ( Kurwa ! Zachowuję się jak plastik- fantastik . Bleeeeee! )Do nn <33333333
    Pozdrawiam Kejcik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.... I prawie zamomniałam . Fenk ju , za bossssski wpis na moim blogu , bardzo się cieszę że się podobał rozdział .

      Usuń
  10. Świetnie opisane, naprawdę! Podziwiam Cię za to jak budujesz opisy, bo naprawdę przecudnie Ci to wychodzi! Chciałabym pisać jak Ty!
    Co do Belli... Szkoda mi jej, naprawdę. Czytając to dostałam wielką dawkę emocji. Po prostu to mną wstrząsnęło, a moja wyobraźnia nie mogła tego ogarnąć.... Och, i ten James... Będzie pewnie przez niego cierpieć. Mam nadzieję, że w końcu główna bohaterka wyjdzie na prostą. Chciałabym by była szczęśliwa. Naprawdę nie wiem co jej jeszcze napisać, bo jest mi po prostu szkoda i czuję smutek oraz ból.
    Co do Edwarda. Mam nadzieję, że pokocha mocno swą córkę i to ona zmieni go na lepsze. Byłoby by fajnie, bo może to on wyrwałby Bells z tej sytuacji. Nie wiem, gdybać nie będę tylko czekać na nową notkę.
    To opowiadanie wywołuje wiele emocji i to jest najlepsze. Chciałabym tak pisać ;)
    Pozdrawiam i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierdziele, żal serce ściska i płakać się chcę. Bardzo szkoda mi Belli. Tyle przeciwności losu, tyle bólu i cierpienia, nie dość że matka popełniła samobójstwo i zostawiła ją z długami to jeszcze zgwałcono ją i to nie raz... Z pewnością z jej psychą nie będzie już dobrze. No i ten James niby taki czuły a myśli tylko jak wykorzystywać samotne kobiety, padalec jeden! Rozdział nieziemski, bardzo mi się podobał i bardzo czekam na więcej bo to jest świetne.
    PS: mogłabyś się podzielić tym chupa chupsem, tez lubię truskawkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział!
    Jejku współczuję Belli! Płakałam jak czytałam! Aż wierzyć się nie chce że to wszystko przez jej rodziców (no bo gdyby Charlie nie zdradził Renee to wszystko byłoby w porządku! nie?)
    ok spadam płakać dalej ;( cześć
    pozdrawiam Liv

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty wiesz, że to być zajebiste? Ja tu kurde wracam z wycieczki, a tam nie ma neta! I jeszcze taaaakie fajne rozdziały ;*** Nie rozpędzam się w ilości literek, bo mi kolana wysiadają - to boli. Weny ci życzę i zjedzenia chupa chupsa (to już chyba nie aktualne...). Czekam na nn.

    PS. Zamorduj. Tego Jamesa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś ^^
      Teraz będzie jedną z głównych postaci, ale może kiedyś...

      Usuń
    2. Grrr >.<

      Usuń
  14. Cześć kochanie ^^ długo się nie odzywałam i przepraszam :( wiesz, że cię kocham, prawda? No nic, mam pisać o rozdziale... Czytam go i mam kuzyna na rękach. Jak przeczytałam ostatnie zdanie to ja i Norbiś zaczęliśmy płakać :'( Aha, Norbi ma 2 miesiące ;) Ale już go kocham :* Oki, pozdrowionka dla ciebie, kocham Inka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłości me, wróć do mnie !
      Boże, jak ja tęsknię :c <3

      Usuń
  15. Bardzo fajny blog :) Bella jest zupełnie inna niż w książce i to jest fajne ;) Zapraszam do siebie na renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl
    Pozdrawiam i życzę kolejnych świetnych pomysłów
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  16. O Mój Boże!!! Kochana rozdziały boskie...jak zawsze zreszta.

    OdpowiedzUsuń
  17. I like it!!! Ubóstwiam cię kochana <3 <3
    Kurcze biedna Bella, że ją tak Renee zostawiła z tymi długami, a z Jamesa to palant. Moje, moje, moje... Jakiś psychol. A co Bells jest kawałkiem mięsa do wyruchania, że tak mówi. Niedoczekanie jego. Jedyne co pozostało to kastracja jakimś narzędziem, które będzie zardzewiałe. A Charlie też dziwny, że nie przyjechał na pogrzeb JEDYNEJ córki z Renee, bo teraz ma jakiegoś tam syna.
    Ok nie rozpisuję sie a koment dodaję po raz enty, nie wiem co się dzieje z blogspotem.
    Powiadom mnie proszę o NN.
    Całuję :*
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej! To ja, zwariowana11... Musiałam utworzyć nowe konto.
    To mój blog: http://love-and-death-rozalia-michal.blogspot.com/
    który kiedyś był pod adresem: http://love-and-death-rozalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Wampirku, serdecznie dziękuję za komentarz. Och, w pełni rozumiem Twoje obawy - czasami długie opowiadania przemieniają się w tasiemce. Mogę jednak zapewnić, że nie zamierzam doprowadzić swojej historii do takiego stanu. Owszem, wszystko dokładnie przemyślałam i mam szczegółowo rozplanowane, bo sama nie cierpię nieprzemyślanych historii. Pisanie rozdziałów na siłę również nie jest czymś, co lubię, dlatego każda kolejna cześć przyszła do mnie sama i jestem z niej dumna =)
    Nie wiem, czy moje następne pomysły również Cię zachwycą, ale mam taką nadzieję. Już teraz mam zaszczyt zaprosić na kolejny rozdział na [lost-in-the-time]. Jestem z niego bardzo zadowolona, ale nie mnie to oceniać ^^
    Cóż, na razie nie mam czasu, ale jutro zamierzam zapoznać się z twoim opowiadaniem. Dopiero wtedy będzę w stanie napisać cokolwiek więcej, prócz tego, że szablon bardzo mi się podoba.

    Pozdrawiam,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Okej, jak to w moim stylu bywa, nie wytrzymałam i przeczytałam wszystko już wczoraj, chociaż dopiero teraz mam okazję to skomentować. Co mogę powiedzieć na początek? Po kiego chcesz odbierać talent skromnej informatyczce, skoro masz swój własny - i aż nim promieniujesz? Och, pochłonęłam wszystko jednym tchem i muszę przyznać, że jestem zachwycona - nic dodać, nic ująć. Widziałam kilka opowiadań o Zmierzchu, gdzie nie występowały wampiry, ale żadne mnie nie zainteresowało, bo brakowało mi w tym... tego czegoś, co miała saga. W twoim opowiadaniu to znalazłam, bo po prostu jest znakomite.
    Ale od początku. Masz co najmniej interesujący sposób pisania, odrobinę zawiły, ale to dodaje tajemniczości. Te rozdziały poruszają nawet mnie, zazwyczaj dziwnie bezduszną istotę, która nie potrafi się wzruszyć w odpowiednich momentach. Powiedzieć, że to wstrząsa, byłoby jedynie uroczym eufemizmem, bo dawno nie spotkałam się z tak wieloma emocjami na raz. Inna Bella, inny Edward - dwa różne charaktery, dwie różne historie. Nie potrafię wyobrazić sobie ich spotkania, ale to z pewnością będzie czymś wielkim. Nie mam pojęcia, czy zmierzasz do happy endu, ale wierzę, że ta dwójka będzie się wzajemnie uzupełniać i jakoś wyciągnie siebie z problemów.
    Co mnie zaskoczyło? Pomijając narkotyki, seks i alkohol, byłam wręcz zachwycona postawą Edwarda względem swojej córki. Dobry Boże, oby więcej takich ojców. Który narkoman, ktoś w sytuacji Edwarda, zdecydowałby się stanąć w obronie istotki, której nikt nie planował? Kate to małpa... Hm, tak swoją drogą, ciekawym zbiegiem okoliczności byłoby, gdybyś nazwała ją Tanya. No i James... Zamiast wampira-sadysty, mamy... hm, alfonsa?
    Co mi pozostaje powiedzieć prócz tego, że dodaję cię do polecanych i czekam na nn? Chyba nic. Ewentualnie, że zachwycają mnie twoje komentarze - długie, dokładnie takie, jakie doceniam i jakie sama preferuję - oraz, że nowy rozdział pojawi się już dzisiaj. Na tym blogu potrafię pisać codziennie, ewentualnie co 2-3 dni, więc nie ma w tym nic dziwnego. Tym bardziej, że powoli zbliżam się do rozwiązania i jestem podekscytowana =)

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cały ten rozdział widać na pierwszy rzut oka rozgrywa się w tematyce okropnego horroru, którego jawę przeżywa nasza bohaterka, owszem jest to dobre i na prawdę mi się podoba, czytało się przyjemnie jednakże osobiście dodałbym więcej scenek mocno przerażających niż smutaśnych ale nie mam żadnych poważnych i drobnych zastrzeżeń, w zależności od gustu i sposobu odbioru czytelnika można wysnuć różnorakie zdania na temat czy jest "Fajne" czy "Porażka" mi się podoba a co inni sądzą to nie wnikam lecz jeśli ktoś lubi takie motywy, brutalności, gwałtu, agresji względem osób znacznie słabszych, czyli taki klasyczny dramat z nutką horroru to jak najbardziej polecam. Dla mnie Miodzio, świetne. KIBA

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetnie wychodzą ci opisy emocji. To porównanie do lustra na początku rozdziału jest genialne. Nie mogę zrozumieć dlaczego Renee popełniła samobójstwo. Przecież miała dla kogo żyć! Współczuję Belli, musiała poradzić sobie z tyloma problemami. I jeszcze ten James! Jak on śmiał ingerować w jej sprawy i jeszcze teraz zgrywania wielkiego wydawcę!
    Ooo, a Edziu musiał być rozczarowany tym, że jednak ma córeczkę :D
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Mega tajemniczy rozdział. Wstęp, jak zwykle tajemniczy. No i dotyczy Belli, a nie Edwarda więc całkiem ciekawiej. Jakoś miałam nadzieję, że to Edward ją znalazł, ale to jakiś James. Oh nie podoba mi się to, że od razu ją obmacuje, i to że ona należy do niego.
    Sen Isabelli całkiem pokręcony, widać że sporo przeżyła. W końcu gonią ją bandyci. Szkoda mi jej. Myślałam, ze ona w przeciwieństwie do naszego Edwarda będzie miała normalne życie.
    Nie mogę się doczekać spotkania tej dwójki. Mam nadzieję, że w końcu to nastąpi, a nie będzie dwoma osobnymi historiami. No i moment, w którym Edward został ojcem - mega. Dobrze, że zerwał z Kate. W końcu chiała usnąć dziecko. A za to że postawiła mu ultimatum nie lubię jej. Ale dobrze, ze jest córeczka. Mam nadzieję, że będzie się często pojawiała.
    Niedługo przeczytam kolejny rozdział.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Już nie lubię Jamesa. Myślałam, że ja uratuje ktoś dobry . A on tez jest pewnie zły! I ten jego tok rozumowania. Jego. Jego. Jego rzecz. Jego kobiety. Phi!
    A Eddie ma córkę. I poświęcił się dla niej! Nie pije, nie ćpa. Ciekawe jak jej da na imię?

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk