piątek, 21 listopada 2014

16. "Siła przyciągania"


Rok 2013. Chicago. 

"Co tam chowasz moja pani?
Coś przede mną znów ukrywasz.
Pokaż mi to, pokaż proszę!
Pokaż! Dłużej nie wytrzymam!"

Nieświadomie ciągle o sobie myśleli. Wracali wspomnieniami do swojego pierwszego spotkania. Nie mieli pojęcia, że ich losy się spotkają. Byli z dwóch światów i nie mieli ze sobą nic wspólnego. Dwa istnienia, niepowiązane ze sobą, żyjące inaczej i mające na celu, co innego. Inne cele, pragnienia i marzenia. Nie łączyło ich nic, oprócz koszmarnej przeszłości, która zaszyła się w ich duszy i zabliźniła serce. Czy dwie zranione osoby mogą razem odnaleźć szczęście? Pomóc w chwilach cierpienia, kiedy pozwalają sobie na słabości, a ich kamienna maska pęka, ulega zniszczeniu i już nic nie ukrywa ich zranionego wnętrza. Są wtedy nadzy, tak bardzo obnażeni i przerażeni. Jedyne, co można wyczytać z ich oczu to ważne, krótkie słowo, które chcą wykrzyczeć, ale tak bardzo się tego wstydzą. Pomocy

~*~

- Myślisz, że już? - Zapytała dziewczynka, patrząc na swoją nową opiekunkę. Polubiła ją. Była naprawdę bardzo miła, no i ładna. Tak, była bardzo ładna. Nie widziała jeszcze tak ładnej osoby. Nawet ciocia Rosalie nie jest tak ładna. Ładna... Czy to dobre określenie? Nie, ciocia Rose jest ładna, a Bella jest śliczna. Tak! To właśnie to. Ma długie brązowe włosy, prawie takie jak dziewczynka. A najlepiej wyglądała, gdy się uśmiecha. Mała Hope myślała, czemu Bella tak rzadko się uśmiecha. Przy niej zrobiła to może kilka razy, gdy gotowały, siedząc w dużej kuchni, w której było wszystko. Teraz też robiły coś do jedzenia. Obiad. Mała Hope chciała zrobić obiad dla swojego ojca, który był w pracy. Bella niechętnie na to przystała, nie przepadała za Cullenem i nie chciała robić mu nic, ale jak ma to wytłumaczyć małej dziewczynce? Zaskoczeniem było dla niej to, że ją polubiła, fakt, ale to, że nie chciała zranić jej uczuć w jakikolwiek sposób było szokujące. Koniec końców, siedziały znów w kuchni i czekały aż kurczak z pieczonymi ziemniaczkami się upiecze. W całym pomieszczeniu smakowicie pachniało przygotowywanym daniem, a w lodówce już stała sałatka grecka, jako zdrowa przekąska do głównego dania. 
- Myślę, że jeszcze trochę - Brunetka uśmiechnęła się do córki Pana Groźnego. Ta mała wcale go nie przypomina. Jest miła, kochana i troskliwa, co okazuje chociażby w stosunku do swojego ojca. Jedyne, co mogła po nim odziedziczyć to uroda. No, bo jaki jest Cullen? Opryskliwy, za pewny siebie, dumny i irytujący. Widać, że lubi mieć wszystko pod kontrolą i jest człowiekiem, z którym raczej trudno się dogadać. Za wielu przyjaciół pewnie nie ma. 
- No dobrze - Mruknęła Hope, kiwając głową - Ale nie może się spalić, bo wtedy tatę będzie bolał brzuszek - Powiedziała poważnie. Cóż, trzeba przyznać. To było słodkie, nawet, jeśli Bella nie chciała tak o tym myśleć, bo dotyczyło to Cullena. 
- Nic by tatusiowi nie było, jakby go trochę pobolało - Mruknęła pod nosem, tak, aby dziewczynka nie słyszała jej słów. Telefon, leżący na blacie zaczął wibrować. Sięgnęła po niego i uniosła brew, widząc, że dostała wiadomość od Edwarda. Co jest? Znów myśli, że jego córkę daje na żarcie rekinom. Przecież już dziś dzwonił. Jeśli ma zamiar ją nadzorować to chyba żartuje, na pewno na to nie pozwoli. Wpisała kod, aby odblokować ekran i nacisnęła na wiadomość. 

Isabello. Podejrzewam, że zapisałaś już sobie mój numer telefonu. Nie mogę zadzwonić, więc piszę. Przekaż Hope, że się spóźnię, ale na pewno zjem przygotowany przez nią obiad. 
Edward Cullen

Och, jak oficjalnie. Spojrzała na Hope, która wpatrywała się w piekarnik, oczekując aż proces pieczenia dobiegnie końca. Wstała i przełączyła piekarnik na mniejszą temperaturę. 
- Już? - Dziewczynka spojrzała na nią z uśmiechem. 
- Prawie, mała, ale wiesz, co... - Kucnęła przed nią - ...Napisał do mnie twój tato i trochę się spóźni, ale napisał też, że na pewno zje obiad. Jest pewnie bardzo głodny - Złapała jej rączki w swoje. Jednak uśmiech Hope zszedł z twarzy. Westchnęła cicho i kiwnęła głową. 
- Dobrze... Tatuś często późno wraca - Wzruszyła ramionami - Pójdę się pobawić - Uśmiechnęła się blado - Suzie, moja lalka, pewnie za mną tęskni - Hope pocałowała Bellę szybko w policzek i poszła do swojego pokoju, ale nie była już tak wesoła. Brunetka na chwilę zamarła, czując lekkie pieczenie na policzku. Pokręciła głową. 
Bella sama nieco posmutniała. Ona też bardzo kochała ojca, zawsze niecierpliwie oczekiwała jego powrotu. Wiadomo, Charlie był szanowanym i dobrym prawnikiem, miał wiele obowiązków i mnóstwo pracy. Często się spóźniał, a ona była smutna. Ale miała matkę, a Hope jej nie ma. Brunetka potrząsnęła głową. Od dawna nie myślała o swoich rodzicach, teraz też tego nie chce. Nie ma zamiaru. Nie chce się przyznać, że to ją boli. Myśl o tym, że to ich wina, a szczególnie jej ojca, którego tak kochała. 
Sięgnęła po telefon, przejrzała jeszcze raz esemesa od Cullena i warknęła, ogarnęła ją złość. Skoro coś obiecał, powinien się wywiązać. Małe dzieci łatwo zranić. Nawet takimi błahostkami jak spóźnienie się na cholerny obiad! A Hope poświęciła tak wiele czasu na przygotowanie mu pieprzonego żarcia! 

Edwardzie. Następnym razem, proszę wywiązywać się z obietnic, panie Cullen, albo nie obiecywać. To trochę nie fair, prawda? 
Isabella Swan

Nie miała mu nic więcej do powiedzenia, wysłała krótką wiadomość i odłożyła telefon. Cholerny, piekielnie przystojny facet, którego tak bardzo nienawidzi.

~*~

Wrócił do domu późnym wieczorem. W przedpokoju było ciemno, nie widział wewnątrz mieszkania żadnego światła. Westchnął i oparł się o drzwi, rozluźniając krawat. Zrzucił buty i wszedł do salonu. Cisza. Wiedział, że prawdopodobnie nawalił. Wrócił o północy. Tak, na pewno nawalił, a nie często mu się to zdarzało. Właściwie to nienawidził porażek, nawet takich małych. Cholera. 
Zapalił lampkę i dopiero wtedy zauważył leżącą na kanapie kobietę. Nie spała. Ułożyła się z rękami pod głową i obróciła się w jego stronę, gdy na nią spojrzał. Uniósł brew. Nie wydawało mu się, aby Dziwka czekała na niego, bo się stęskniła. 
- Dobry Wieczór - Mruknęła i usiadła. Koc, którym była przykryta zsunął się z niej i Edward na chwilę przestał oddychać. Isabella miała na sobie krótką, granatową koszulę nocną na ramiączkach. Delikatny materiał na piersiach okrywała koronka, jej pokaźne kształty dodatkowo podkreślała kokardka, która przepasała ją pod biustem. Przełknął ślinę. Jego spojrzenie skierowało się bardziej w dół, bo kobieta wstała. Dalej materiał był gładki, bez żadnych ozdobników, idealnie przylegał do jej ciała. Rewelacją był dół koszuli, gdzie znów od bioder zaczynała się koronka, a kończyła się tam, gdzie jej pośladki. Chrząknął cicho, by oczyścił gardło. 
- Dobry Wieczór - Powiedział ostrożnie, aby upewnić się, że jego głos nie zdradzi stanu jego ducha. Aktualnie był w rozsypce, dawno nie miał żadnej kobiety. Zajmował się biznesem i córką, nie w głowie mu były romanse. Zamknął oczy. Bella to dziwka, kobieta taka, jakich się brzydzi. Gdy otworzył oczy widać w nich było obojętność. Znów. 
- Kiedy Hope zasnęła? - Zapytał, zdejmując marynarkę. Rzucił ją na oparcie fotela i zdecydowanym krokiem poszedł do kuchni, nalał sobie zimnej wody z cytryną, a potem wrócił do salonu. Spojrzał na dziewczynę, oczekując od niej odpowiedzi. 
- Płacz ją zmorzył o 22, była naprawdę zmęczona - Wzruszyła ramionami, zaciskając usta w wąską linię, aby nie zacząć na niego wrzeszczeć. Była wściekła i to okropnie. Napisał, że się spóźni okej, ale on się nie spóźnił. ON PO PROSTU NIE PRZYSZEDŁ. Mało ją obchodziło to, czy powód był ważny, czy nie. 
- Płacz? - Edward zastygł w miejscu i zmarszczył brwi, spojrzał na Bellę - Czemu płakała? - Zapytał ostro. 
- Zjadłyśmy obiad bez ciebie - Warknęła i pochyliła się, by sięgnąć po koc. Złożyła go i położyła na kanapie. Zerknęła przelotnie na Cullena. Musiała przyznać, że prezentował się nienagannie nawet po całym dniu. Koszule miał nieco pomiętą i w tej chwili seksownie wystawała ze spodni, które zwisały mu kusząco na biodrach. Włosy miał bardziej zmierzwione niż zazwyczaj. W tej chwili przygryzał dolną wargę, a w jego oczach było widać bezbrzeżny smutek. 
- Zapomniałem - Powiedział cicho, jakby sam do siebie i pierwszy raz widziała go takiego. Jej złość zelżała, gdy patrzyła na mężczyznę, który wydawał się tak bardzo zasmucony tym, że zawiódł własną córkę. Czuł się okropnie, wszystko, co dotyczyło małej Hope silnie oddziaływało na nim. 
- Zapomniałeś - Wywróciła oczami, ale nie mówiła już tego z wrogością w głosie - Dobranoc - Przeczesała włosy i odwróciła się. Obserwował jak wspina się po schodach, a jej biodra zgrabnie się kołyszą. Gdy jej sylwetka zniknęła za ścianą westchnął i usiadł na kanapie, chowając twarz w dłoniach, pokręcił głową. Trwał w tej pozycji kilkanaście minut, a potem wstał i sam wspiął się na górę. Skierował się długim korytarzem do sypialni córki. Cicho wszedł, zamykając za sobą drzwi. Zdjął krawat i koszulę, przewiesił ubrania przez krzesło. Przez wpadające światło, które dawał księżyc widział swoją małą księżniczkę na dużym łóżku z baldachimem. Leżała między wielkimi poduszkami, okryta różową kołderką. Położył się obok niej i pocałował ją w czoło. Zgarnął delikatnie z jej czoła miedziane kosmyki i zaciągnął się jej zapachem. Przytulił małą do siebie i zamknął oczy. 
- Przepraszam, kochanie - Szepnął i zasnął. 

~*~

Alice i Rosalie siedziały w kuchni, z salonu dobiegał śmiech Emmetta i Jaspera, którzy spotkali się na męski wieczór i robili to, co zawsze na takich spotkaniach robią. Pili. Chłopcy, nikt ich nie zrozumie. Czasami dorośli mężczyźni zachowują się jak małe dzieci. Blondynka dolała sobie i przyjaciółce czerwonego wina. 
- Dziewczyny, chodźcie! - Krzyknął Emmett - Znalazłem stare albumy! - Dodał po chwili. Wstały, wzięły swój trunek i ruszyły do pokoju. Usiadły koło nich, na kanapie. Emmett otworzył pierwszy album, śmiali się oglądając zdjęcia. 
Alice zmarszczyła brwi i cofnęła kartkę, wskazała na zdjęcie, stukając w nie kilka razy. Była to fotografia rodzinna, przedstawiała wszystkich. Między Emmettem a Jasperem stał smutny, niski chłopczyk. Wyglądał na przerażonego, w ręce trzymał misia. Rosalie wciągnęła gwałtownie powietrze. Od razu wiedziały kto to jest. Zielone oczy i miedziane włoski, ale ten chłopiec za nic nie przypominał potężnego mężczyzny, którego one znają. 
- Czy to jest...? - Zapytała blondynka, nie kończyła, wszyscy wiedzieli o co pyta. 
- Edward. 


_____________________________________________________________________

NOWY ROZDZIAŁ, SZYBKO JAK NA MNIE, NO NIE? :) SZCZERZE, TO JESTEM ZADOWOLONA, A NOTKĘ NAPISAŁAM W DWA DNI! JAK WIDAĆ, POJAWIŁ SIĘ NOWY SZABLON, ZROBIŁAM GO SAMA :D Z DUŻĄ POMOCĄ NATALII! :) JAK SIĘ PODOBA? JA JESTEM ZADOWOLONA, JEST BARDZIEJ MROCZNY I CHYBA ŚWIETNIE WPASOWAŁ SIĘ W KLIMAT OPOWIADANIA. ROZDZIAŁ MA 1 628 SŁÓW! :3 
NO, DZIŚ NIE MARUDZĘ, POSTARAM SIĘ Z NOWĄ NOTKĄ WRÓCIĆ TAK SAMO SZYBKO, ALE WIECIE, JA JUŻ NIC NIE OBIECUJE :D 
JEŚLI TO NIE BYŁBY PROBLEM, PROSIŁABYM KAŻDEGO O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA. BEZ ZNACZENIA, CZY KRÓTKI, CZY DŁUGI. TO PO PROSTU STRASZNIE MNIE MOTYWUJE. 

A NA KONIEC, PATRZCIE CO DOSTAŁAM OD S.W.E.E.T.N.E.S.S NA URODZINKI, KOCHAM JĄ <3 MOJA!



Pozdrawiam,
CM Pattzy

18 komentarzy:

  1. Pierwsza :D Ide czytnąć, a skomentuje kiedyś tam : p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze od czego zacznę to szablon :D Też mi się podoba. Posiada się w końcu ten talent, czyż nie? :p
      Druga rzecz, to wiadomo, że rozdział jest cudowny, a ja popadam w kompleksy, bo tak ładnie piszesz, a ja nie umiem ;c Najsik zamknie się sam w sobie.
      Do ciebie jest normalnie niepodobne dodanie rozdziału po kilku dniach : p Ale jak się chce i odsunie się lenia na bok, to można, czyż nie Ciokuś?
      Edward zachował się bardzo niefajnie, nie przychodząc na obiad. W końcu Hope się postarała. Bella też. Ale wiem (po prostu to jest ta moja zajebiaszcza intuicja), że Edward wynagrodzi to córce :)
      No... Edwarda już ciągnie do Belli :D Niech jeszcze pochodzi tak ubrana przed nim z kilka dni, to się normalnie na nią rzuci, czy cuś : ) Chociaż miałam maleńką nadzieję, że zrobi to dzisiaj ;c Powinnam się za to fochnąć czy cuś :D
      No i oczywiście koszulka! :D Obiecałam, że kupię ci koszulkę z jego zdjęciem? Obiecałam :) A ja nigdy nie łamię obietnic danych przyjaciołom : )
      W wakacje chcę cię widzieć w swoim domu - pamiętaj! ^.^

      No leniuszku, to tyle nie? :*
      Kocham cię <3
      Twoje Najsiątko :*

      Usuń
  2. Hejka!
    Rzeczywiście szybko się uwinęłaś z nowym rozdziałem :)
    Cała ta notka była taka mega, że przyznam się bez bicia, że czytałam ją dwa razy :3
    Biedna Hope ... Tak bardzo chciała zjeść z Edem obiad ... Biedne dziecko :"(
    Belli również współczuję. Zaczyna wszystko do niej wracać. Oby się biedna nie załamała.
    A co do Edwarda, to nie mam tym razem do niego słów. Zawalił na całej linii (serio to napisałam? O.o)
    Kurcze,myślałam,że między Edem a Bellą do czegoś dojdzie ... Jednak myliłam się.
    A szablon jest mega śliczny. I tak bardziej odzwierciedla całą tą historię.
    Pozdrawiam i weny życzę :*
    PS. Śliczna ta koszulka <3
    Zapraszam również do siebie, wiesz gdzie <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :D Upełniałam zakładkę polecanych blogów i właśnie tam wylądowałaś. Jak przeczytam wszystko, na pewno skomentuję! :)

      Usuń
  3. 1 happysad <3
    2 świetny szablon :*
    3 Zajebisty rozdział
    -Bardzo podoba mi się to, że akcja nie dzieje się bardzo szybko. Wszystko powoli i naturalnie. Rozdział świetny, myślałam, że między nimi do czegoś dojdzie, a jednak nie :D
    Czekam na rozdział z niecierpliwością, życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. *Super rozdział :* widać, że masz już pewną wprawę w pisaniu, nie to co ja :) bardzo podoba mi się Twój styl pisania, kurcze, naprawdę fajnie się czyta ;)
    *ten gif z dziewczynką jest swietny *-* ma w sobie urok ;)
    *mi osobiście także podoba się szablon, jest wyjątkowo ciekawy :*

    Dziękuję za komentarz pod moim postem :) fajnie, że dałaś mi kilka rad, postaram się je wykorzystać :) mam nadzieję, że będziesz jeszcze wpadać ;)

    Pozdrawiam~Dacia :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cuudny ^^ Zaczytałam się okropnie i zanim się obejrzałam, się skończył :/ Ale bardzo mi się spodobał.
    Edward uważał, że nic do Belli nigdy nie poczuje, a tutaj się zdziwił. Coś czuję, że jego tłumaczenia mu nie pomogą i i tak będzie z Bellą. Nie ma innej możliwości.
    No i Hope polubiła Bellę. Coś czuję, że to, że ona polubiła naszą Bellę też później odegra sporą rolę w decyzji Edwarda. W końcu on i tak będzie brał pod uwagę to, czy Hope będzie zadowolona.
    Od zawsze uwielbiałam potyczki słowne Belli i Edwarda. Musiała mu nieźle zrzednąć mina, kiedy Bella po kilku słowach zostawiła go samego w salonie :D
    A szablon jest cudny ^^ Zazdroszczę, bo sama jak robię, to nie wychodzą mi jakieś genialne. Ale może z czasem się nauczę ^^
    Weny i do napisania :*

    lilka24

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział!!!!!!! Kiedy oni się w końcu dogadają??
    Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział. Mam nadzieję, że Edward będzie z Bellą. Bardzo podoba mi się też wygląd twojego bloga. Czekam z niecierpliwością na więcej <3

    Weny :*
    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest świetny. W każdym twoim rozdziale wynajduję "to coś". Podoba mi się sposób w jaki opisujesz ich zdystansowanie do siebie oraz bezwarunkową miłość Edwarda do córki... piękne.
    Życzę dużo weny i czekam na kolejne notki.
    Zapraszam również do siebie http://surprising-meet.blogspot.com/.
    Pozdrawiam.
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Zaczyna się dziać między nimi. Powoli bo powoli, ale się zaczyna :D Szkoda mi Hope, ale myślę, że on coś wymyśli, żeby mu wybaczyła.
    Pozdrawiam,
    Ayoi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę, że przeczytałaś mój prolog, a jeszcze bardziej, że zostawiłaś komentarz, a blog dodałaś do zakładki polecane. Dzięki temu też mogłam trafić na tego bloga i muszę przyznać, że historia mnie wciągnęła. Zwykle nie biorę się za blogi, które mają już wiele rozdziałów, bo zwyczajnie nie mogę odnaleźć się w fabule. Jednak w tym przypadku mam zamiar nadrobić zaległości, bo zarówno ten wpis, jak i zwiastun (swoją drogą, rewelacja) zaciekawił mnie na tyle, że jeszcze tu wrócę i zaleję falą kolejnych komentarzy.
    Pozdrawiam, http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział rewelacyjny (jak zawsze :) ). Mam nadzieję, że następny pojawi się równie szybko. Jesteś naprawdę genialna

    OdpowiedzUsuń
  13. boże, kocham twojego bloga!<3:):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ooo... Biedna Hope. Mam nadzieję, że Edward jakoś jej to wynagodzi! Co do końcówki - rozumiem, że Alice i Rose nie wiedziały, jak wyglądało dzieciństwo Edwarda. Zastanawia mnie, co zrobią. Może pomyśl, że to jakaś patologia, a Edziu był kołem ofiarnym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedna Hope :( Jak mógł zapomnieć o jej obiedzie? Zastanawia mnie co sobie pomyślą Alice i Rosalie po tym zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń

Mrs. Punk